piątek, 20 listopada 2020

"Proces Norymberski. Nieznane fakty" - Aleksandr Zwiagincew

 
    Każda osoba, która interesuje się historią II wojny światowej oraz III Rzeszy i najważniejszymi w niej osobami, wie dużo o procesie, jaki odbył się w Norymberdze. Znany jest Wam zapewne przebieg procesu oraz losy sądzonych w nim paladynów Hitlera. Jednak przygotowania i cały proces norymberski, to bardziej złożony temat. Wiele znajdujących się na rynku wydawniczym książek, przybliża nam zagadnienia związane z Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym i samego procesu. Jednak "Proces Norymberski. Nieznane fakty" - Aleksandra Zwiagincewa - jest pierwszą, tak obszerną pracą, napisaną przez osobę ukształtowaną przez dawny system socjalistyczny Związku Radzieckiego. Rosyjski pisarz, prawnik i zastępca prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej, znany jest czytelnikom ze swoich prac poświęconych historii prokuratury radzieckiej i rosyjskiej. Książka Zwiagincewa - choć napisana w "stylu wschodnim" - jest w całości poświęcona procesowi norymberskiemu. 
   Autor swoją pracę zaczyna od przybliżenia pomysłu utworzenia Międzynarodowego Trybunału i dylematów, jakie towarzyszyły najważniejszym osobom w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego i Francji - a więc krajów, które tworzyły ten twór. Dlaczego nazywam Międzynarodowy Trybunał Wojskowy tworem? Wystarczy dokładnie przeanalizować cały mechanizm pozwalający na jego pracę. Można zobaczyć wówczas, że nie jest to tak przejrzysta instytucja, za jaką się wówczas uważała. Niejednokrotnie jej działanie wprawiało oskarżonych w zdziwienie, konsternację, gniew a nierzadko także śmiech....  
 
   Książka "Proces Norymberski. Nieznane fakty", znakomicie opisuje wyboistą drogę czterech mocarstw, które w nim uczestniczyły. Autor przedstawia problemy, jakie towarzyszyły jeszcze na długo przed utworzeniem trybunału. Częściowym usprawiedliwieniem może być fakt, że nigdy wcześniej w historii, taki proceder nie miał miejsca. Innym ważnym aspektem były problemy natury prawnej. Otóż zbrodnie popełnione przez nazistów były wielokrotnie (choć oczywiście nie na taką skalę) popełniane przez kraje, które miały osądzić niemieckich zbrodniarzy wojennych. Weźmy pod uwagę jedynie kilka najważniejszych (Katyń, zbombardowanie Drezna, Hamburga, czy zrzucenie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki), które rzucają blade światło na aliantów. Ta sprawa jest o tyle kuriozalna, że zmusiła sprzymierzonych do zaniechania oskarżenia nazistów o podobne zbrodnie i pominięcia ich w aktach. Sprawy nie ułatwiał także brak wielu dowodów w sprawie - zwłaszcza podpisanych przez głównych oskarżonych rozkazów na piśmie. Ten problem okazał się jednym z najtrudniejszych do pokonania - zmusił ostatecznie aliantów do sfałszowania wielu dokumentów lub też ich stworzenia. Oczywiście o tym już autor książki nie wspomniał.
   Mało tego już sam fakt, że Winston Churchill chciał uśmiercenia - odpowiedzialnych za masowe mordy nazistów - bez jakichkolwiek procesów, mogło w oczach opinii publicznej, postawić oskarżycieli w złym świetle. Dodatkowo w tworzeniu konkretnego planu, jakim miał kierować się trybunał, znalazło się wiele nieścisłości i kruczków prawnych, które jeszcze bardziej potęgowały i tak już spory chaos. Jedną z trudniejszych do rozwiązania kwestii była ta, związana z osądzeniem najbardziej znanych nazistowskich przywódców (Hitler, Göring, Bormann, Himmler, Rosenberg, itd.), którzy bezpośrednio nie uczestniczyli w żadnej zbrodni. A jak postąpić ze zbrodniarzami, którzy osobiście uczestniczyli w masowych mordach (Höss, Mengele, Eischmann, Arndt, Deffner, Blomberg, Ilse Koch, itd.)? A może jako kryterium należy stosować sprawowane przez nazistów funkcje partyjne i wojskowe? A co zrobić z potężnymi przemysłowcami, którzy tak ochoczo współpracowali z nazistami i zebrali podczas wojny ogromne fortuny? A co ze składem Międzynarodowego Trybunału Wojskowego? Jakie kraje powinny go właściwie reprezentować? Czy w składzie sędziowskim powinni pojawić się przedstawiciele Polski, Belgii, Holandii, Grecji? Jak opinia publiczna zareaguje na sędziów ze Związku Radzieckiego? Takich pytań było oczywiście więcej. 
   Ostatecznie zdecydowano się na skład sędziowski z czterech zwycięskich mocarstw - Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego i Francji. Każdy kraj mógł wystawić sędziego głównego oraz jego zastępcę. W składzie trybunału pominięto również sędziów niemieckich. 
   W końcowym rezultacie proces norymberski nie przyniósł chwały aliantom. Prasa zarzucała aliantom przede wszystkim udział w procesie przedstawicieli Związku Radzieckiego, którzy zgodnie twierdzili, że to wielki skandal. Jak bowiem kraj - który w pierwszych latach wojny znalazł się po stronie niemieckich oprawców - może tworzyć "Trybunał Sprawiedliwości"? Tym bardziej warto zapoznać się z "prawdziwą wersją" Aleksandra Zwiagincewa, który już od pierwszych stron daje nam do zrozumienia, który kraj miał wówczas największy udział w zwycięskiej wojnie, procesie norymberskim oraz jak to było wówczas (moim zdaniem także i dzisiaj) postrzegane.
 
   Podczas lektury należy zwrócić baczną uwagę na dwie sprawy. Po pierwsze, Zwiagincew w bardzo wyraźnym tonie przedstawia wielką rolę Związku Radzieckiego, jaką odegrał podczas procesu norymberskiego. Wiele fragmentów pod tym względem jest wręcz haniebnych. Mamy więc próbę odcięcia sowietów od wszelkich zbrodni i krzywd wyrządzonych podczas wojny, a także przedstawienia ich, jako naród, bez którego ów proces nie mógłby się odbyć. Mamy także duże pretensje do rządu Stanów Zjednoczonych, o przyjmowanie po wojnie niezliczonej ilości nazistów (co przecież było także dziełem Związku Radzieckiego). Mało tego, każdy - nawet najmniejszy - sukces w procesie, autor przypisuje sowieckiemu składowi sędziowskiemu, jednocześnie zrzucając wszelkie niepowodzenia na pozostałe trzy kraje - w tym, najczęściej na przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i o dziwo - Niemcom Zachodnim.
   Uważny czytelnik bardzo szybko zauważy ten "specyficzny" język autora oraz sposób manewrowania pomiędzy niewygodnymi dla Związku Radzieckiego faktami. Jak inaczej wytłumaczyć sprytne pominięcie już w pierwszym rozdziale faktu, iż nie tylko III Rzesza zaatakowała we wrześniu 1939 roku Polskę. Podczas przedstawiania przez autora wrześniowych wydarzeń, postarał się on - aby już po kilku zdaniach - ostentacyjnie zaznaczyć, jak to Niemcy napadły w czerwcu 1941 roku na Związek Radziecki i jak bestialska to była wojna z ich strony. Na tym oczywiście nie koniec. A wręcz przeciwnie - autor się dopiero rozkręca! Dosłownie stronę dalej, Zwiagincew przeszedł samego siebie, opisując Związek Radziecki, jako kraj zachowujący wszelkie postanowienia konwencji haskich - "Nasz naród prowadził wojnę sprawiedliwą i świętą, pragnąc wybawić siebie i świat od absolutnego zła" - napisał na stronie 15 niniejszej książki. Jakim trzeba być hipokrytą, aby przedstawiając w swojej książce fakty związane z procesem norymberskim, już na pierwszych jej kartkach umieścić takie zdanie?! 
   Nie inaczej sprawa ma się z przywódcami państw alianckich. Tu także według autora, jedynie Stalin zasługuje na najwyższe uznanie, jako przywódca mądry, roztropny i sprawiedliwy. Jednocześnie Zwiagincew przedstawia Roosevelta i Churchilla, jako tych złych - postępujących niegodnie piastowania swoich stanowisk. To jest pierwsza sprawa na którą TRZEBA zwrócić uwagę podczas lektury, aby nie popaść w paranoję. 
 
   Druga sprawa, to opis przebiegu samego procesu, który przedstawia wiele nowych i interesujących faktów. Pod tym względem - dla osoby zgłębiającej ten temat - jest to znakomita lektura. Podczas odczytywania oskarżenia możemy dowiedzieć się wielu szczegółów dotyczących przystąpienia do wojny po stronie Niemiec rządów Węgier i Rumunii. Na uwagę zasługuje także bardzo duża ilość informacji dotyczącej ataku Niemców na Związek Radziecki oraz prowadzenia działań wojennych na jego całym terytorium. Tutaj akurat nie zauważyłem jakoś szczególnie naciągania historii - zapewne dlatego, że postarali się o to wówczas sami Niemcy. Ilość popełnionych przez nich zbrodni na wschodzie, zmuszał wręcz radzieckich oskarżycieli, to zawężenia raportów do tych najbardziej znanych lub najbrutalniejszych. Mimo wszystko są to informacje bardzo interesujące i momentami, niezwykle szczegółowe. Tutaj dużą rolę spełniają przedstawione przez autora wszelkiego rodzaju dokumenty - raporty, dyrektywy i rozkazy. Całość uzupełniają liczne cytaty i raporty z przesłuchań nazistowskich paladynów i dowódców oraz całkowite zapisy przesłuchań świadków i oskarżonych. "Wisienką na torcie" jest - zamieszczone na końcu książki - szczegółowe kalendarium przebiegu procesu norymberskiego z uwzględnieniem personaliów osobowych wszystkich jego uczestników. 
 
   Książka "Proces Norymberski. Nieznane fakty" jest - pomimo wypisanych przeze mnie powyżej "grzechów" i braku obiektywizmu autora - bardzo dobrym źródłem uzupełniającym informacje dotyczące procesu norymberskiego. Oprócz okresu przygotowawczego, możemy także śledzić - "minuta po minucie" - sam proces oraz reakcję na jego przebieg obu stron. Możemy w widoczny sposób dowiedzieć się, że prawo - jakie by nie było - zawsze będzie niedoskonałe, tym bardziej wówczas, kiedy do głosu dochodzi aspekt polityczny i moralny. 
   Podczas tej obszernej lektury, nie zauważyłem zbyt wielu rażących błędów. Jedyne, jakie udało mi się wychwycić, to pomylone nazwiska na 590 stronie (zamiast Rosenberg podano Ribbentrop) oraz dwie tzw. literówki. 
 
Polski tytuł: "Proces Norymberski. Nieznane fakty"
Oryginalny tytuł: "Главный процесс человечества. Репортаж из прошлого" (Główny proces człowieczeństwa. Reportaż z przeszłości)
Autor: Aleksandr Zwiagincew
Przekład: Izabela Korybut-Daszkiewicz i Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska
Rok wydania: 2014
Język: polski
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy
Liczba stron: 744
Oprawa: twarda (szyta)
 
Moja ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. Czyli ciekawa lektura, ale nie należy wierzyć w to co się czyta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba brać przysłowiowa "poprawkę" na aspekty dotyczące pracy strony radzieckiej przy procesie norymberskim. Są bardzo mocno wyolbrzymione przez autora. Zbyt dużo zasług przypisuje radzieckiemu składowi sędziowskiemu....

      Usuń