środa, 31 lipca 2019

Pomnik upamiętniający poległych w I i II wojnie światowej - Hirschbach/Schleusingen (Turyngia)


   Ten niewielki pomnik upamiętniający poległych w I i II wojnie światowej niemieckich żołnierzy stoi przy głównej drodze przy wyjeździe z miasta w kierunku Suhl. Niestety na pomniku nie ma listy poległych żołnierzy, a jedynie tablica widoczna na zdjęciu. Pomnik jest niewielkich rozmiarów - jak na większość pomników w tym rejonie.

środa, 24 lipca 2019

Dawniej i dziś - żołnierze 506. Pułku Piechoty Spadochronowej wkraczają do Berchtesgaden. 1945-2015


   Zbliżało się południe 5 maja 1945 roku. Major Dick Winters wraz ze swoimi ludźmi wkracza do Berchtesgaden. Żołnierze 2. batalionu wchodzącego w skład kompani E 506. Pułku Piechoty Spadochronowej 101. Dywizji powietrznodesantowej wkroczyli do miasta od południowego-zachodu.
   Winters dostał zgodę od przełożonego, aby oddzielić się od pozostałych oddziałów wchodzących w skład 101. Dywizji powietrznodesantowej i poszukać innej drogi prowadzącej do Berchtesgaden. Po przestudiowaniu mapy skierował swoich ludzi w kierunku wypoczynkowej miejscowości Bad Reichenhall. Stamtąd skierowali się Bayerisch Gmain, a później w kierunku miejscowości Winkl i Bischofswiesen. Wkraczając do Stanggass jeszcze nie wiedzieli, że to właśnie tutaj Hitler miał swoją Reichskanzelei w której później Armia amerykańska będzie przez wiele lat miała swoją siedzibę. Poruszając się główną drogą mijali po prawej stronie słynny wówczas hotel "Geiger", który pułkownik Sink wybierze sobie na swoją kwaterę.
   Żołnierze z 2. batalionu skierowali się na Berchtesgadener Strasse, aby dalej kierować się w stronę zabytkowego centrum. Aby do niego dotrzeć, musieli przemaszerować jeszcze 1,5 km m. innymi przez Adolf-Hitler-Straße (obecnie Maximilian Strasse) i minąć m. innymi widoczny na zdjęciu hotel "Vier Jahreszeiten". Spadochroniarze dotarli na rynek główny, gdzie stała słynna fontanna (Marktbrunnen), po czym zaczęli rozglądać się za miejscem do odpoczynku. Żołnierze obserwując wokół siebie okolicę, zauważyli, że zza dachów bawarskich domów widnieje sylwetka wielkiego Zamku Królewskiego, który dawniej zamieszkiwali kanonicy augustiańscy....

Zdjęcia archiwalne i współczesne (maj 2015 r.) pochodzą z kolekcji autora.

poniedziałek, 15 lipca 2019

Dawniej i dziś - Żołnierze 327. Pułku Piechoty Szybowcowej przy dworcu kolejowym w Berchtesgaden (Bawaria). 1945/1946-2015

Kilku żołnierzy z 327. Pułku Piechoty Szybowcowej na zarekwirowanych koniach zwiedza okolice dworca kolejowego.
Żołnierze 327. Pułku Piechoty Szybowcowej przy malowidle na ścianie Bahnhofu. Flaga jeszcze ze swastyką.
Amerykańscy żołnierze spacerują w okolicach dworca kolejowego, koniec 1945 lub pierwsza połowa 1946 roku.
Widzimy tutaj zamalowaną już swastykę na fladze, która w takim stanie przetrwała do dnia dzisiejszego.
   Amerykańscy żołnierze wchodzący w skład 101. Dywizji powietrznodesantowej 4 maja 1945 roku o godzinie 9:30 otrzymują rozkaz wyjazdu w kierunku Berchtesgaden. Konwój - na czele którego jechały pojazdy z żołnierzami z 2. batalionu - miał do przejechania około 165 km. Mijając niezliczoną ilość maszerujących drogą uzbrojonych niemieckich żołnierzy w szybkim tempie minęli miejscowość Holzkirchen, a następnie Rosenheim i Siegsdorf. Kolumny Niemców wziętych do niewoli utrudniały znacznie szybką podróż do tzw. "Reduty Alpejskiej". Każdy chciał być pierwszy - Amerykanie, Francuzi, a nawet nacierający z kierunku Włoch Brytyjczycy. Ze względu na trudności na drogach, major Dick Winters ze swoimi ludźmi pognał inną drogą niż pozostałe wojska. Jego ludzie kierowali się teraz na słynną wypoczynkową miejscowość Bad Reichenhall.

   Do przodu Winters wysforował się wraz ze słynną "Kompanią braci", czyli kompanią "E", pozostawiając pozostałe jednostki spadochronowe w tyle. Dzień później, około południa, pierwszym oddziałem, który przekroczył granice miasta były właśnie elementy 506. Pułku Piechoty Spadochronowej, a konkretniej żołnierze 2. batalionu. Po drodze minęli okazały hotel "Geiger", który później na swoja kwaterę zajmie pułkownik Sink. Niedługo potem do miasta docierają pozostałe jednostki - żołnierze 3. batalionu 506. Pułku, żołnierze 321. Szybowcowego Batalionu Artylerii Polowej, oraz 327. Pułku Piechoty Szybowcowej.
   Konwój pojazdów w jeepem majora Wintersa skierował się do centrum, aby zabezpieczyć kwaterę dla generała Maxwella Taylora. Generał przekazał wcześniej informacje, że na kwaterę wybrał słynny "Berchtesgadener Hof". Po wykonaniu rozkazu i zabezpieczeniu innych wyznaczonych punktów, major Winters udał się do Berghofu, gdzie swoje wille mieli Hitler, Bormann i Göring.

   Kiedy amerykańscy spadochroniarze w drodze do Berchtesgaden mijali kolejne miejscowości upstrzone bogatymi, wspaniale zdobionymi malowidłami w bawarskim stylu. Wszędzie wywieszone były białe flagi lub prześcieradła. Każdy, kto nie miał wyznaczonych zadań, chciał zwiedzić i podziwiać także to zajęte miasto. Żołnierze z 327. Pułku Piechoty Szybowcowej zarekwirowali Niemcom kilka koni i wybrali się nimi na przejażdżkę po mieście. Dotarli wówczas do dworca kolejowego, na ścianie którego namalowany był patron trzymający w jednej ręce tarczę z herbem miasta, a w drugiej flagę ze swastyką. Niedługo potem jeepami w to miejsce dotarli inni żołnierze tego pułku. Malownicza miejscowość zrobiła na przebywających w niej żołnierzach duże wrażenie.

Wszystkie djęcia archiwalne (maj1945 r. i najprawdopodobniej wiosna 1946 r.) i współczesne (maj 2015 r.) pochodzą z kolekcji autora.

sobota, 13 lipca 2019

"Obywatele w mundurach. 7 czerwca 1944 - 7 maja 1945. Od plaż Normandii do Berlina" - Stephen E. Ambrose


   "Obywatele w mundurach. 7 czerwca 1944 - 7 maja 1945. Od plaż Normandii do Berlina" Ambrose'a to kontynuacja napisanej i wydanej wcześniej książki "D-Day". Książka, która również stała się światowym bestsellerem opowiada dalsze losy amerykańskich żołnierzy, którzy wylądowali na normandzkich plażach. Autor bardzo szczegółowo opisuje zmagania zwykłych żołnierzy, którzy walczą bohatersko na froncie zachodnim. Batalie te są niezwykłe dlatego, że wspominają je obie walczące strony począwszy od drugiej połowy 1944 roku aż do 7 maja 1945 roku.

   W książce opisane są praktycznie wszystkie ważniejsze bitwy, które stoczyły obie strony na francuskiej, belgijskiej i niemieckiej ziemi. Wysokie żywopłoty we Francji, błoto, deszcz, śnieg i mróz w Belgii, ufortyfikowana Linia Zygfryda i bardzo szeroki Ren w Niemczech, to tylko niektóre niespodzianki czekające na zwykłych szeregowców, sierżantów i poruczników. A ciągle towarzyszący im strach niejednokrotnie obnażył ich charaktery. Jedni stawali się bohaterami, inni dezerterami, niektórzy bez wahania oddali życie za kolegę, a jeszcze inni w przerażeniu patrzyli, jak ich koledzy umierają....

czwartek, 11 lipca 2019

Pomnik upamiętniający poległych żołnierzy niemieckich w I i II wojnie światowej - Marlishausen (Turyngia)


   Niestety na temat tego niewielkiego pomnika upamiętniającego poległych żołnierzy niemieckich w I i II wojnie światowej nie mogę napisać zbyt wiele. Praktycznie to nie mogę napisać nic😕😉, oprócz tego, że znajduje się przy jednej z głównych ulic w miasteczku tuż obok kościoła. A ponieważ nie jest on zbyt dużych rozmiarów, to jest trudny do zauważenia podczas przejazdu.

   Zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora, lipiec 2019 r.

środa, 10 lipca 2019

Aussenlager "Laura" (podobóz KL Buchenwald) - Lehesten/Schmiedebach (Turyngia).

   Historia tego miejsca zaczyna się bardzo dawno temu - bo aż w XIII wieku - i nic wówczas nie zapowiadało dramatycznych wydarzeń, jakie miały tutaj miejsce w pierwszej połowie XX wieku. Przez setki lat w miejscu tym znajdowała się kopalnia łupku ze sztolniami. Jednak 21 września 1943 roku zapadła decyzja o budowie w tym miejscu podobozu o łagodnie brzmiącej nazwie "Laura". Była to filia głównego obozu koncentracyjnego znajdującego się w Buchenwaldzie. Jednak żeby poznać powody dla którego wskazano akurat to miejsce pod budowę obozu, musimy się cofnąć - może nie aż do XIII wieku - do 1871 roku.
   To właśnie w tym roku powstała pierwsza - ponad 100-kilometrowa - linia kolejowa łącząca Saalfeld i Eichicht, a pięć lat później także Saalfeld-Lichtenfels. Kolejne lata to budowa następnych odcinków - Eichicht-Hockeroda, Hockeroda-Wurzbach i Hockeroda-Ludwigsstadt, oraz Wurzbach-Ziegenrück (1895 r.) i Ziegenrück-Blankenstein (1897 r.). W tym czasie właścicielem kopalni został przedsiębiorca Karl Oertel, który współfinansował budowę linii kolejowych w tym rejonie. Kopalnia odkrywkowa Karl Oertel Schieferbrüche Lehesten GmbH oficjalnie została otwarta 29 stycznia 1886 roku. Wówczas doprowadzono linię kolejową do samej kopalni, wybudowano bocznicę kolejową, oraz rampy załadunkowe. Od tego czasu wydobyte łupki transportowane były wyłącznie koleją. A co to wszystko ma wspólnego z podobozem o nazwie "Laura"? Już wyjaśniam.

   Przeskakujemy zatem w czasie do sierpnia 1943 roku, kiedy zbombardowany został niemiecki ośrodek badawczy Peenemünde, który zajmował się nowymi broniami III Rzeszy. Wówczas Hitler wydał rozkaz, aby produkcję zbrojeniową przenieść pod ziemię dla ochrony przed atakami bombowymi aliantów. Tak powstał Konzentrationslager "Mittelbau-Dora" założony w górach w pobliżu Nordhausen. W podziemiach powstała ogromna fabryka zbrojeniowa "Mittelwerk" przeznaczona do produkcji rakiet pionowego startu Aggregat 4 (w skrócie A4), znanej także jako broń odwetowa nr. 2 - Vergeltungswaffe 2 (w skrócie V2). Warunki jakie panowały w "Dorze" nie pozwalały na przeprowadzenie testów mechanizmów napędowych przed zmontowaniem w halach podziemnych. Dlatego też musiano rozejrzeć się za innym - niezbyt odległym - miejscem do testów (w sumie wybrano przynajmniej dwa miejsca do badań różnych podzespołów). Wybór padł na kamieniołom Oertel w Turyńskich Górach Łupkowych znajdujący się w tzw. "Szczęśliwej dolinie". To tam zamierzano transportować wyprodukowane mechanizmy napędowe, które na miejscu miały być sprawdzone, usterki wyeliminowane i odesłane z powrotem celem montażu do kadłuba rakiety. Transport w obie strony odbywać się miał koleją. 

Przetestowane jednostki napędowe zmagazynowane w "Mittelbau-Dora" (fot. www.v2rocket.com).
Rzadkość widok dla oka - jednostka napędowa rakiety pionowego startu A4/V2 zachowana w bardzo dobrym stanie.
Wielkość mechanizmu napędowego robi wrażenie.

   I tak w kamieniołomie Oertel w Turyńskich Górach Łupkowych powstał zakład zbrojeniowy "Vorwerk Mitte Lehesten" (dosłownie Folwark Centrum Lehesten). Zakład przylegający bezpośrednio do urwiska kopalni został przewidziany do testowania mechanizmów napędowych A4/V2. Dlaczego akurat to miejsce? Odpowiedź jest bardzo prosta. Wydobywaniu łupków towarzyszą ciągłe eksplozje, więc nikt nie zwróciłby uwagi na podobne odgłosy pochodzące z kopalni podczas przeprowadzania prób. I tak 21 września 1943 roku powstał podobóz KL Buchenwald o nazwie własnej "Laura". Miał on zapewnić tanią siłę roboczą do budowy instalacji fabrycznych i późniejszej eksploatacji części zakładu. Pierwszym komendantem podobozu był SS-Obersturmführer Wolfgang Plaul, który trafił tam z Buchenwaldu. Wraz z nim przybył do Lehesten - jako jego prawa ręka - nieodłączny kompan Karl Schmidt. Obaj już wcześniej znani byli z wyjątkowej brutalności stosowanej wobec więźniów. Po wojnie Plaul wsiąkł, jak kamień w wodę. Nigdy nie został odnaleziony. Wysoki i dobrze zbudowany Schmidt po wojnie także został uznany za zaginionego, a dopiero w 1962 roku uznany został za zmarłego. Według doniesień świadków został zastrzelony przez własnych esesmanów podczas marszu śmierci wczesną wiosną 1945 roku.

   Przybyli więźniowie zostali rozlokowani w należącej do kamieniołomu starej szopie, gdzie rozszczepiano łupki. Dopiero z początkiem listopada 1943 roku za ich kwaterę posłużył - sąsiadujący z kopalnią - niewielki folwark, który musieli przebudować i dostosować do wymogów, jakie powinien posiadać obóz koncentracyjny. Jako główne pomieszczenie mieszkalne wykorzystywana była wielka stodoła z 1929 roku, gdzie stłoczonych było nawet 800 więźniów! Dawne zabudowania stajenne wykorzystywano jako karcer, a niewielką stodołę zaadoptowano na więzienną kuchnię. W końcu można było zapędzić więźniów do realizacji planu o kryptonimie U-Verlagerung "Rotbutt" - wydrążenie większej sieci tuneli (podziemną fabrykę) do założenia niezbędnej instalacji tlenowej i azotowej ("Rotbutt" to kryptonim jedynie części dotyczącej drążenia podziemnej fabryki). W bardzo złych warunkach i w niewiarygodnie szybkim czasie więźniowie wybudowali ogromne stanowiska próbne i podziemną fabrykę o kubaturze użytkowej 20 000 m2. Prace wykonywane w podziemnych magazynach - po ich wydrążeniu - otrzymały kryptonim U-Verlagerung "Bonit". To tutaj przechowywano przetestowane mechanizmy napędowe rakiet. Korytarze drążono w systemie pracy 3-zmianowej.

Dobrze widoczna cała instalacja przygotowana do testów mechanizmów pędnych do A4/V2 (fot. www.otz.de).
Kolejne zdjęcie ukazujące "narożnik" kopalni przeznaczony do testów (fot. www.v2rocket.com).
   W momencie zakończenia prac przygotowujących kopalnię do rozpoczęcia prób Vorwerk posiadał podziemne warsztaty, magazyny na tlen i azot w tunelu D, magazyn w którym trzymano około kilkadziesiąt ton metanolu, podziemne kompresory i stacje transformatorowe, dwa naziemne stanowiska do testów, bunkry obserwacyjne i rampę. Wykorzystano również bocznicę kolejową o długości 2,6 km prowadzącą do stacji Lehesten. Poza tym wybudowano stację paliw ze zbiornikiem (stacja przetrwała i wykorzystywana była w czasach NRD), oraz położono rurociąg przeznaczony najprawdopodobniej do dostarczania wody do stanowisk testowych, jako ciecz chłodząca i niezbędny składnik potrzebny do odpalenia mechanizmów startowych. Powstał "Rehbachstollen", który był wykopem o długości 1300 metrów przeznaczonym do odwadniania. Wydrążyno także pięć korytarzy: korytarz A (611 m.), B (593 m.), D (577 m.), F (551 m.) i G (520 m). Łącznie było to około 6,5 km tuneli i 54 wydrążone w skale jaskinie. Później tymi tunelami kilkakrotnie próbowali uciec więźniowie. Jedna z takich prób zakończyła się fiaskiem, a trzech uciekających więźniów zostało przez strażników SS złapanych i rozstrzelanych. Miejsce mordu zostało nazwane "Totenhütte". Na wzgórzu, tuż nad brzegiem kopalni skonfiskowano rodzinie Oertel wielką willę (Oertelvilla), którą zaadoptowano na budynek administracyjny i budynek mieszkalny. To tutaj podczas testów przebywał czołowy konstruktor rakiet Wernehr von Braun wraz ze swoimi inżynierami. W razie potrzeby z willi do szybów został wydrążony pochyły tunel, którym można było się przemieszczać.

Budynek strażników SS jest w złym stanie, obecnie służy, jako garaż właścicielowi budynku głownego SS.
Głowny budynek SS w całej okazałości. Zamieszkiwało tutaj - w zależności od potrzeb - od 40 do 150 esesmanów
Häftlingsverwaltung czyli blok 2 służył jako budynek administracyjny.
   26 stycznia 1944 roku rozpoczyna się produkcja ciekłego tlenu. 30 stycznia odbył się pierwszy test mechanizmu napędowego w podobozie. Wszystkie prace wykonywano pod pozorem dalszego wydobycia łupków zostały zakończone dopiero w marcu 1945 roku. Testy trwały nieprzerwanie do końca stycznia 1945 roku. Odbywały się początkowo na jednym, a później na dwóch stanowiskach przystosowanych do tego typu mechanizmów. Stanowiska znajdowały się w rogu kamieniołomu po przekątnej w linii prostej od znajdującego się obozu. Do operacji testowej skonstruowano specjalnie opracowane - odporne na wysokie temperatury - stalowe stojaki z przewodami przeznaczonymi do odpowiednich komór w mechanizmie napędowym. Zamontowano tam również specjalny kołowrót mający na celu ułatwienie podłączenia węży ciśnieniowych z tlenem i paliwem. Skroplony azot używany był głownie do gaszenia palącego się strumienia ognia po teście. W przypadku pojedynczego testu mechanizmu do A4/V2 zużywano około 4 ton tlenu i 4 ton metanolu. Zapasy były przetrzymywane w specjalnie do tego celu wydrążonych "magazynach". Mechanizm był tak ustawiony, aby cały strumień ognia skierować w dół kamieniołomu, poniżej obszaru testowego. W ten sposób zminimalizowano również wypadki pracowników i więźniów (według przewodnika podczas testów nie wydarzył się ani jeden wypadek śmiertelny). W miejscach newralgicznych - wewnątrz i na zewnątrz - do masywnych dźwigarów zamontowano siatki osłonowe, które chroniły przez spadającymi skałami. Testy obserwowano, rejestrowano i analizowano z bunkra o nazwie "ZW 8 Lehesten" znajdującego się w bezpiecznej odległości. Nie ma całkowitych danych dotyczących testów, wiadome jest, że do końca 1944 roku przetestowano co najmniej 4372 mechanizmy napędowe.

Moment odpalenia mechanizmu napędowego rakiety A4/V2 podczas testów (fot. www.jirzy.webzdarma.cz).
(fot. www.jirzy.webzdarma.cz).
(fot. www.v2werk-oberraderach.de).
(fot. www.v2werk-oberraderach.de).
(fot. www.jirzy.webzdarma.cz).
Ostatni moment testów mechanizmu napędowego (fot. www.v2rocket.com).
    Na początku do budowy zakładu zbrojeniowego przetransportowano z Buchenwaldu pierwszych 100 więźniów. A w pierwszych dwóch miesiącach funkcjonowania podobozu "Laura" sprowadzono kolejnych 750 więźniów. Pierwszą ofiarą w podobozie był 30-letni francuz Albert Depalle. Jego zwłoki natychmiast przetransportowano do Buchenwaldu i spalono. Miało to miejsce 13 października 1943 roku. Wraz z nadejściem zimy i ciągłą ciężką pracą liczba ofiar w listopadzie 1943 roku wyniosła 51 osób. W grudniu 1943 roku więźniów w obozie było już łącznie prawie 1000 z czego życie straciło ponad 90 osób. 13 grudnia do Buchenwaldu wyjeżdża transport ze 104 ciężko chorymi więźniami, 19 kolejnych umiera w podobozie pomiędzy 20 a 26 grudnia (11 wieźniów ze Związku Radzieckiego, 3 Francuzów, 2 Polaków, 2 Włochów, 1 Jugosłowianin). W zamian przybywa nowa grupa więźniów, która zwiększa całkowitą ilość osób w podobozie do 1227 (jest to najwyższy stan osobowy, jaki odnotowano w podobozie). W styczniu odnotowano 126 zgonów, w lutym i marcu po około 110 zgonów. 31 marca 1944 roku do Bergen-Belsen odesłano 150 więźniów, którzy nie nadają się do pracy. Wielu z pozostawionych w "Laurze" jest całkowicie wyczerpanych i poważnie chorych. W kwietniu i maju po jednym transporcie skierowano do "Mittelbau-Dora" w górach Harz. Łacznie trafiło tam 400 więźniów. Do Buchenwaldu trafia kolejnych 154 więźniów. Liczba więźniów spada początkowo do 900, a później do 650. Śmiertelność w podobozie osiąga swój szczyt. Od września 1943 roku do marca 1944 roku jedna trzecia wszystkich więźniów zmarła. Dopiero zakończenie ciężkich prac budowlanych znacznie poprawia warunki więźniów i zmniejsza ich śmiertelność. 30 stycznia 1945 roku do obozu trafia 195 żydowskich więźniów z Częstochowy. Liczba więźniów wzrasta do prawie 700. 7 kwietnia 1945 roku umiera francuz Bernard Courier. Jest on tym samym ostatnim zmarłym więźniem w podobozie "Laura". Główne przyczyny zgonów wieźniów to: sepsa, niewydolność serca, arterioskleroza, zapalenie cienkiego i grubego jelita, nieżyt żołądka i jelit, zapalenie płuc i oskrzeli, choroby układu sercowo-naczyniowego, oraz pęknięcie czaszki (tu najczęściej wpisywano, jako przyczynę urazu wypadek). Jeszcze tego samego dnia sześciu innych więźniów ucieka przez tunel łączący kamieniołom z willą na wzgórzu.

   W trakcie 19 miesięcy w obozie przebywało niespełna 2500 więźniów z dziesięciu krajów: 833 więźniów ze Związku Radzieckiego, 498 Francuzów, 268 Polaków, 226 Żydów (w tym znaczna ilość pochodzenia Polskiego i Węgierskiego), 218 Włochów, 124 Jugosłowian (w tym Serbów, Chorwatów), 118 Niemców i Austriaków, 74 Cyganów, 38 Belgów, 28 Czechosłowaków, 16 Holendrów, 5 Litwinów, 5 Hiszpanów, 2 Greków, 2 Luksemburczyków, 1 Bułgar, 1 Łotysz i 1 Rumun. Byli to w dużej mierze osoby łamiące obowiązujące prawo i tzw. osoby asocjalne. Jeśli chodzi o Włochów, to byli to internowani w połowie października 1943 roku żołnierze, którzy uznani zostali za potencjalnych zdrajców. Strażnicy traktują byłych sojuszników wyjątkowo źle. Wielu z nich pada ofiarą katastrofalnych warunków pracy i życia, oraz złego traktowania. 27 czerwca 1944 roku wydano rozkaz, aby wszystkich żyjących włochów przenieś do Buchenwaldu. Lekarz obozowy przekazuje informacje komendantowi, że 21 z 77 mężczyzn nie nadaje się do transportu przez co najmniej sześć tygodni ze względów zdrowotnych.
   9 października 1943 roku do obozu przetransportowany został, urodzony w 1924 roku w Gdyni Ryszard Kessler. Pan Kessler przebywał w obozach koncentracyjnych od marca 1941 roku (kolejno były to Auschwitz, Neuengamme, Buchenwald, podobóz "Laura", Dachau-Allach, gdzie doczekał wyzwolenia przez amerykanów). Tak wspomina on ten moment: "Jazda przeraziła nas na śmierć. Jechaliśmy górskimi drogami, kierowcy jechali, jak szaleni - samochód mijał niezliczone ostre zakręty. Byliśmy rzucani raz w prawo, raz w lewo, wdychając cuchnące spaliny. Niemal udusiliśmy się z braku powietrza, wymiotowaliśmy z powodu spalin. Modliliśmy się i przeklinaliśmy strażników SS. (...). Wydawało mi się, że to jazda drogą do piekła. W końcu podróż się skończyła. Musieliśmy się wydostać. Było już ciemno. Dwóch z nas przewróciło się, zostali potraktowani krzykiem, kopnięciami i tępymi ciosami. (...). Krępy SS-Oberscharführer odebrał nas, policzył i odszedł do eleganckiego Obersturmführera, który stał kilka metrów dalej z psem. (...). Staliśmy przed niskim budynkiem z czarnego kamienia, warsztat - to była moja pierwsza myśl. Ziemia była czarna, wszędzie były płaskie, czarne skały. Czarne, groźne skały dookoła. Po prawej długa pionowa ściana, po lewej obóz z budynkiem mieszkalnym. (...). Byliśmy w górach, w kamieniołomie, byłem przestraszony. Obawiałem się tego najbardziej. (...)." Od września 1943 roku do kwietnia 1945 roku w obozie śmierć poniosło około 560 więźniów. Zmarli oni w wyniku nieludzkich warunków pracy i życia, lub zostali brutalnie zamordowani. Czterech więźniów zginęło także podczas wykolejenia się pociągu w okolicach Oertelsbruch. 21 stycznia 1944 roku wypełniony do granic możliwości skład, oraz oblodzenie szyn i elementów lokomotywy doprowadziło do tragedii. Zginęli wówczas także maszyniści Wachter i Vogtmann i kilku pracowników kolei.
  
Schemat budowy rakiety A4/V2 (fot. www.de.wikipedia.org).
    Opis budowy rakiety pionowego startu:
1. głowica bojowa, 2 żyroskopowy system naprowadzający, 3. odbiornik radiowy systemu naprowadzającego, 4. mieszanina alkoholu etylowego i wody, 5. korpus pocisku, 6. zbiornik ciekłego tlenu, 7. zbiornik nadtlenku wodoru, 8. butle ze sprężonym azotem, 9. komora reakcyjna nadltenku wodoru, 10. pompa paliwowa, 11. zapłonniki mieszaniny wodno-alkoholowej, 12. rama zespołu napędowego, 13. komora spalania (zewnętrzne powłoki), 14. skrzydło, 15. wtryskiwacze alkoholu, 16. sterownice strumienia gazów wylotowych, 17. powierzchnie sterowe (lotki).

Moment odpalenia rakiety A4/V2 (fot. ze zbiorów autora).
   W sierpniu 1944 roku komendanta Plaula ponownie wezwano do Buchenwaldu. Na stanowisku zastępuje go SS-Sturmscharführer Leible. Leible oraz personel Luftwaffe - który zastępuje stopniowo esesmanów - są bardziej humanitarni i mniej brutalni. To znacznie poprawia sytuację bytową więźniów. W obozie przebywało wówczas od 250 do 500 więźniów. Ciała zmarłych i zamordowanych więźniów - z małymi wyjątkami - odsyłano do Buchenwaldu i poddawano kremacji. 7 września 1944 roku więźniowie dowiadują się, że pierwsze rakiety A4/V2 spadły na Londyn i Paryż. Morale w tym czasie było i tak już bardzo złe. Nadal panuje bardzo duża śmiertelność wśród więźniów.

   Nastała długo wyczekiwana wiosna 1945 roku. Niemcy wiedzą o szybko zbliżających się wojskach amerykańskich. Powstał plan ewakuacji podobozu. 13 kwietnia nieznaną liczbę więźniów ewakuowano przed przybyciem amerykańskich żołnierzy do obozów koncentracyjnych w Buchenwaldzie, Dachau-Allach, Bergen-Belsen, czy Mittelbau-Dora. Najprawdopodobniej była to liczba około 650 osób, które pomaszerowały do pobliskiego Wurzbach, gdzie załadowano ich do podczepionych do pociągu wagonów bydlęcych. Zorganizowano wówczas cztery transporty, po czym przerwano ruch kolejowy. Wielu z nich uciekło podczas słabo strzeżonego tym razem transportu. Część zginęła podczas próby ucieczki. Chorych i niezdolnych do marszu, pozostawiono na pastwę losu w obozie - było ich niewiele ponad dwudziestu. Wybawienie więźniom dali amerykańscy żołnierze 13 kwietnia 1945 roku. Niestety z "piekła w łupkowej górze" ocalało ostatecznie jedynie kilku (podobno dwóch zmarłych więźniów pochowanych jest na cmentarzu w Neundorfer). Tak ostatnie godziny przed wyzwolenie obozu przez amerykanów wspomina członek francuskiego ruchu oporu, który do podobozu "Laura" trafił z KL Buchenwald - Aime Bonifas: " Niedługo po opuszczeniu obozu przez esesmanów mogliśmy poruszać się po jego terenie bez przeszkód. Podeszliśmy na skraj obozu. Nie zauważyliśmy nic podejrzanego. Pomiędzy drzewami widać trzy sylwetki innych więźniów. Zbliżamy się do siebie. Rozpoznajemy Rosjanina, który uczestniczył z nami w poczęstunku wielkanocnym. Powiedział nam, że SS poluje na ludzi. Dopiero później dowiedzieliśmy się, że była to masakra. Ostrzegł nas, abyśmy nie zbliżali się do lasu. Przez resztę dnia czekaliśmy w ukryciu w cieniu młodych drzew. W tym czasie w oddali słychać było pojedyncze strzały. Zastanawiamy się, jak długo musimy jeszcze czekać? Przeżywamy godziny wielkiego napięcia. (...) Panie pomóż nam, przyspiesz wyzwolenie wszystkich, którzy jeszcze żyją. (...). To oni! Tak, to oni! Czapki, małe pojazdy i ta gwiazda na nich - amerykanie! Moje nogi drżą z podniecenia. (...). Jem amerykańską czekoladę i palę "Lucky", jestem pijany z radości i nie mogę spać. Nie wiem, czy to spełnienie marzeń, czy jednak śnię. Kiedy czekasz tak długo na coś, czego tak bardzo pragnąłeś, to później nie możesz uwierzyć, że życzenie się spełnia. Obawiam się, że moja radość nie jest całkowita. Myślę o Amaro, który najwyraźniej został zabity kilka godzin przed wyzwoleniem, którego tak bardzo chcieliśmy razem doczekać. (...)." 30 kwietnia 1945 roku niemiecki obóz koncentracyjny Dachau zostaje wyzwolony przez wojska amerykańskie. Wśród ocalałych jest wielu więźniów z "Laury".

Oswobodzeni przez amerykanów więźniowie podobozu "Laura", którzy zostali przetransportowani w kwietniu 1945 roku do Dachau (fot. www.kz-gedenkstaette-laura.de).
   W nocy z 12 na 13 kwietnia 1945 roku obóz został opuszczony przez członków SS. Kilka godzin później na teren podobozu "Laura" wkroczyli pierwsi żołnierze armii amerykańskiej. Obóz został przekazany bez jakiegokolwiek użycia siły przez komendanta obozu Leible, który ze względów zdrowotnych nie mógł opuścić go razem ze swoimi kolegami. Od maja do końca czerwca 1945 roku testy mechanizmów napędowych rakiet pionowego startu były prowadzone pod kierunkiem amerykanskich inżynierow. Miejsca wykorzystywanych do granic wytrzymałości więźniów zajęli teraz niemieccy jeńcy wojenni. Po zakończeniu przez amerykanów testów, zdemontowano najpotrzebniejsze urządzenia, zabrano wiele sprawdzonych jednostek napędowych i załadowano do wagonów kolejowych wszystko, co mogło okazać się przydatne. W ręce amerykanów oddał się również von Braun, austriacko-niemiecki fizyk Hermann Oberth i reszta sztabu niemieckiego konstruktora wraz z dokumentacją. Teren Amerykanie przekazali w lipcu 1945 roku Rosjanom, którzy także zaczęli testować mechanizmy. We wrześniu wybudowali w tym celu nawet trzecie stanowisko testowe. W kwietniu 1946 roku zaczęto demontaż urządzeń testujących, których nie zabrali amerykanie, oraz instalacji tlenowej. Rosjanie zabrali wszystko to, co pozostało, a miejsce w 1948 roku zaminowano i dużej części wysadzono. W styczniu 1947 roku testy mechanizmów napędowych zaczęto testować już w Związku Radzieckim.

Amerykański żołnierz pozuje przy mechanizmach napędowych uszykowanych do transportu do Stanów Zjednoczonych, czerwiec 1945 roku (fot. www.das-geschichtsbuch.de).
Radzieccy żołnierze uwiecznieni na tle kopalni łupków w lipcu 1945 r. (fot. www.otz.de).
   Od 17 czerwca 1947 roku na przylegających do kopalni liniach kolejowych wznowiono ruch kolejowy. Niespodziewanie na wielu odcinkach wstrzymano go 12 lipca 1951 roku. W międzyczasie - w dniach 12-22 marca 1948 roku - rozpoczęto rozbiórkę pozostałych elementów testowych i obiektów naziemnych w kopalni. 1 czerwca tego samego roku wznowiono jednak wydobycie łupków w ramach VEB Schiefergruben Lehesten. Aż do lat 60-tych istniało połączenie z kamieniołomem.W 1956 roku na miejscu dawnego obozu postawiono kamień pamiątkowy. Wydobycie łupków zostało przerwane w 1974 roku, ale zostało ponownie wznowione w 1983 roku. Na początku 2009 roku oficjalnie zamknięto kopalnię łupków. Wyłączone pompy natychmiast doprowadziły do wypełnienia niektórych korytarzy wodą, zwłaszcza w początkowych ich odcinkach. Można to zaobserwować stojąc nad brzegiem urwiska, gdzie prowadziła droga, którą na dno kopalni schodzili więźniowie (droga przetrwała do dnia dzisiejszego, choć jest mocno zarośnięta). Od 1979 roku główne pomieszczenie mieszkalne więźniów - wielka stodoła - otrzymało miano pomnika pamięci. Niedługo po tym, na całym obszarze byłego podobozu "Laura" utworzono miejsce pamięci. W 2011 roku pomnik został przeprojektowany, a w jednym z budynków powstała wystawa poświęcona obozowemu życiu. W 2013 roku na terenie obozu przeprowadzono wszelkie prace konserwacyjne i zabezpieczające. Wdrożono także projekt, mający na celu ponowne wytyczenie granic podobozu "Laura" poprzez wkopanie betonowych słupów i ogrodzeniem go siatką. Obecnie całość jest zabytkiem kultury i stanowi pomnik ofiar narodowego socjalizmu. Było to możliwe dzięki dofinansowaniu z Ministerstwa Edukacji, nauki i Kultury Turyngii, oraz Förderverein KZ Memorial Laura e. V. Koszt całego przedsięwzięcia wyniósł do tej pory około 200 tysięcy euro, a zakup materiałów i dalsze prace oszacowano na 460 tysięcy euro.

Widok na kamieniołom. W tle w górnej części kopalni wodoczny fragment betonowego stanowiska do testowania mechanizmów napędowych. Pozostała część została zasypana w 1948 roku.
Oryginalne napisy w pomieszczeniu dla Kapo. W głownym budynku dla więźniów (stodole) jest ich przynajmniej kilka.
   Obecnie podobóz "Laura" jest chyba jedynym prawie całkowicie zachowanym takim miejscem w Niemczech. Jedynie barak (blok 3) przeznaczony dla włoskich jeńców uległ zniszczeniu, barak szpitalny, latryny, kostnica, piwnica na kartofle, oraz blok 4. Jego fundamenty - wraz z jedną ze ścian - pokazują jednak jego całkowity zarys. Wstęp na teren podobozu i wszystkich budynków jest oczywiście bezpłatny. Możemy zwiedzić potężną stodołę, która służyła więźniom za mieszkanie. Tam znajdziecie oryginalny mechanizm napędowy do A4/V2, wyposażenie jednej z sypialni, pomieszczenia dla kapo, gdzie zachowały się oryginalne rysunki, oraz kilka gablot z przedmiotami należącymi do więźniów. W starym Häftlingsverwaltung czyli bloku 2 - który służył jako budynek administracyjny - możecie obejrzeć 15 minutową kronikę dotyczącą historii obozu i prac związanych z A4/V2, oraz archiwalne fotografie. Mniejszy budynek, to dawne zabudowania stajenne. Podczas funkcjonowania obozu znajdował się tutaj karcer. Jest jeszcze budynek, gdzie znajdowała się kuchnia - Häftlingsküche. Obecnie znajduje się tam biuro osób opiekujących się i oprowadzających po podobozie (tutaj szczególne podziękowania dla przemiłej Pani, która okazała nam dużo cierpliwości, wyrozumiałości i życzliwości podczas oprowadzania). Wewnątrz nie zachowały się żadne przedmioty z czasów funkcjonowania obozu. Ogromny budynek SS i budynek strażników są obecnie w rękach prywatnych. Stacjonowało tam - w zależności od zapotrzebowania - od 40 do 150 esesmanów. Budynek był na ich potrzeby znakomicie wyposażony - było tam nawet kino. Obok budynku SS - choć w fatalnym już stanie - znajduje się budynek strażników. Kilka kroków dalej widzimy fundamenty po stacji transformatorowej. Na placu nieopodal budynków stoi kamień upamiętniający ofiary, ustawiony dnia 13 września 1956 roku. Tuż przed nim znajduje się płyta nagrobna Pana Hermana van Hasselta (07.07.1923 - 18.12.2008), którego ostatnią wolą było pochowanie go w miejscy, gdzie spędził owe tragiczne miesiące swojego życia.

Stodoła z 1929 roku posłużyła wieźniom za pomieszczenie mieszkalne.
Po prawej budynek mieszkalny dla wieźniów, po lewej budynek w którym mieściła sie kuchnia.
Wewnątrz zachowały się jedynie głowne belki wskazujące dawne pomieszczenia dla więźniów.
W takich warunkach w stodole spało nawet 800 więźniów.
   Pomimo wysadzenia sztolni możemy dzisiaj znaleźć wiele śladów świadczących o przeprowadzanych tam pracach i próbach. Nadal można zobaczyć wiele fragmentów systemu tunelowego, oraz tzw. basenów do przechowywania wody. Wewnątrz można zobaczyć pozostałości systemu rur do wentylacji, zaworów, kołnierzy do odpowiedniego łączenia rur, drewniane skrzynki, narzędzia i inne elementy potrzebne do prac górniczych. Niektóre pomieszczenia są wypełnione wodą, a niektóre są suche. Wchodząc do magazynu materiałów wybuchowych możemy zaobserwować dobrze zachowane stalowe drzwi z kratownicami. Zachowało się również pomieszczenie na detonatory. Na ziemi walają się inne mniejsze i większe relikty przeszłości.
   A co z willą zamieszkiwaną wpierw przez Oertela, a potem - po skonfiskowaniu - także przez Wernhera von Brauna? Ten budynek - jak i pozostałe należące wcześniej do Oertela - zachowały się do dnia dzisiejszego. Niestety cały teren jest ogrodzony. Postawiono również tablice informacyjne z zakazem wejścia. Stan budynków jest bardzo zły, jednak nie zagrażają one bezpieczeństwu podczas zwiedzania😀😉. Wszystkie budynki są dużych rozmiarów, dlatego też z bliska robią spore wrażenie. W każdym z nich przez lata urządzono sobie wysypisko śmieci.

Cały teren dawnej rezydencji Oertela, a później także Wernhera von Brauna jest ogrodzony i niedostępny.
Willa należąca podczas istnienia podobozu "Laura" do von Brauna jest ogromnych rozmiarów, stąd prowadzi podziemny, pochyły tunel do samego kamieniołomu.
Większośc pomieszczeń we wszystkich budynkach wygląda mniej więcej tak, jak to na zdjęciu.
Po prawej strony od drogi znajdują się budynki obozowe, które mozna zwiedzać, po lewej od drogi jest teren prywatny.
Zdjęcie przedstawia pozostałości baraku w którym mieszkali włosi. Słupki po praqej stronie i w głęgi przedstawiają oryginalny zarys całego obozu.
   Poniżej niespełna 2-minutowa kronika przedstawiająca testy jednostki napędowej stosowanej w rakietach A4/V2 w Lehesten (źródło www.youtube.com).


   Jak dojechać do podobozu "Laura"? Jadąc od strony Saalfeld w kierunku na Bad Lobenstein drogą B90 w Wurzbach skęcamy na Lehesten droga L1096. W Lehesten skręcamy w drogę L1097 i kierujemy się na Schmiedebach. W tej miejscowości już zobaczycie drogowskazy kierujące na sporych rozmiarów parking przy "Laurze". Jadąc natomiast od strony Lipska autostradą A9 kierujemy się na Bad Lobenstein i tam skręcamy na drogę B90 w kierunku Wurzbach. Dalej podobnie, jak opisałem to wcześniej. Jeżeli ktoś z Was będzie jechał z kierunku Erfurtu, to po zjeździe z A71 w okolicach Ilmenau, musicie wjechać na drogę B88 kierując się na Bad Blankenburg i dalej na Saalfeld i Kaulsdorf. Potem B90 w kierunku Leutenberg i Wurzbach. Dalej podobnie, jak wyżej.

Kopalnia łupku widziana z lotu ptaka. Po prawe widoczne zabudowania podobozu "Laura" (fot. https://2018.vonoben.tv).
Kraj: Niemcy
Miejscowość: Lehesten/Schmiedebach
Strona internetowa: www.kz-gedenkstaette-laura.de
Godziny otwarcia:
kwiecień-październik: wtorek-niedziela 14:00-17:30.
W dni wolne od pracy również jest możliwość zwiedzania, jednak po wcześniejszym uzgodnieniu.
Parking: bezpłatny

Wszystkie zdjęcia współczesne (o ile nie zostało to oznaczone pod nimi inaczej) pochodzą ze zbiorów autora, lipiec 2019 r.

Mapa dojazdu:

środa, 3 lipca 2019

Ruiny zamku Chojnik (Jelenia Góra-Sobieszów, woj. Dolnośląskie)

   Historia zamku na górze Chojnik zbiega się z powstaniem księstwa świdnicko-jaworskiego pod koniec XIII wieku. Wówczas to książę Bolesław II Rogatka (między 1220 a 1225 - 1278) w ostatnich latach swojego życia położył podwaliny pod obecny zamek. Na górze Chojnik powstaje drewniany dwór obronny, przeznaczony głownie do celów łowieckich. Także wtedy za jego sprawą, sprowadzeni niemieccy koloniści osiedlają się w niewielkim gródku, który w późniejszym czasie otrzyma prawa miejskie i nazwę Jelenia Góra. W międzyczasie gród przeszedł na własność w ręce Bolka I Surowego (między 1252 a 1256 - 1301), który go nieznacznie przebudował. Dopiero kilkadziesiąt lat później o tym miejscu przypomniał sobie kolejny książę jaworsko-świdnicki - wnuk Władysława Łokietka - Bolko II Mały (między 1309 a 1312 - 1368), który postanowił wzmocnić swoje granice wznosząc w tym miejscu kamienną warownię. Budowę warowni zakończono najprawdopodobniej na cztery lata przed śmiercią Bolka. Ze względu na rosnące wokół warowni drzewa iglaste, budowli nadano wtedy nazwę Chojnasty, natomiast dla Niemców był to zamek Kynast (w niem. literaturze widnieje także Fichtenberg - Świerkowa góra). Wewnątrz murów zbudowano nieregularny dziedziniec, cylindryczną wieżę obronną i gmach mieszkalny, który posiadał aż trzy kondygnacje. Na piętrze po południowej stronie i na parterze od strony zachodniej powstały wykusze.

Widok na zamek po pokonaniu trasy łatwiejszej (oznaczonej kolorem czerwonym).
   Powstała budowla prawie natychmiast została wystawiona na sprzedaż. Powodem tego stanu były topniejące w szybkim tempie środki zgromadzone w skarbcu. Usytuowaną na 627-metrowej górze warownię po negocjacjach nabył biskup diecezji Miśni (niem. Meißen) - Thimo von Colditz. Jeszcze tego samego roku warownia przeszła na własność w ręce czeskiego króla Karola IV Luksymburskiego (1316 - 1378). Nowy właściciel przekazał w zamian von Colditzowi okrągłą sumkę 2,5 tysiąca kop srebrnych groszy praskich. Taka sytuacja mocno zakłopotała Bolka II Małego, ponieważ zamek dostał się w ręce silnego sąsiada. I choć ten wówczas był jego sprzymierzeńcem - ze względu na małżeństwo z siostrzenicą Bolka Anną Świdnicką - to sytuacja w każdej chwili mogła ulec zmianie.