środa, 29 listopada 2017

Dawniej i dziś - Kwatera główna amerykańskiej 90. Dywizji Piechoty (Malmedy, Belgia) 1944-2016


   
   17 grudnia 1944 roku, amerykańska 30. Dywizja Piechoty, która oddana została do dyspozycji V Korpusu i wraz z innymi jednostkami zostaje pilnie skierowana w rejon Malmedy-Stavelot, aby wspomóc jednostki, które walczą z niemieckimi żołnierzami. Dywizja ta, przygotowywana była do zatrzymania niemieckiego natarcia na północnej stronie wyłomu w okolicach Malmedy.
   Po zaciętych walkach i wyparciu Niemców, stacjonowała w tym rejonie aż do 26 stycznia 1945 roku, kiedy została przerzucona najpierw do Lierneux, a dzień później do Aachen.

piątek, 24 listopada 2017

Dawniej i dziś - Hotel du Moulin przy drodze, którą wjechała Kampfgruppe Peipera (Ligneuville, Belgia) 1944-2016


   Zdjęcie wykonane w grudniu 1944 roku przedstawia drogę, którą 17 grudnia 1944 kapitan Seymour Green z 27. Batalionu Piechoty wchodzącego w skład amerykańskiej 9. Dywizji Pancernej, chciał się wycofać z miasta. Niestety, od południa pojawiły się niemieckie czołgi z Kampfgruppe Peiper, które odcięły drogę odwrotu. Kapitan Green i 21 innych żołnierzy zostało wziętych do niewoli. Ośmiu z nich, kilka godzin później zostało zamordowanych na tyłach hotelu widocznego z lewej przez niemieckiego SS-manna.

czwartek, 23 listopada 2017

Pomnik upamiętniający zamordowanych ośmiu amerykańskich żołnierzy przez żołnierzy niemieckich SS w Ligneuville (Belgia).

   Wczesnym niedzielnym rankiem - 17 grudnia 1944 roku - Niemiecka 1. Dywizja Pancerna SS "Leibstandarte SS Adolf Hitler" w skład której wchodziła grupa bojowa Joachima Peipera (1915-1976), (Kampfgruppe Peiper), wyruszyła do ataku w kierunku zachodnim w okolicach Lanzerath. Był to drugi dzień ofensywy w Ardenach, dzień, który miał przynieść pierwsze oczekiwane sukcesy. Czołgi Peipera i jego ludzi miały do przebycia niewiele ponad 30 km, aby dotrzeć do Ligneuville, gdzie spodziewano sie pierwszego większego oporu ze strony nieprzyjaciela..
   W tym czasie stacjonujący w belgijskim Ligneuville (niem. Engelsdorf) amerykańcy żołnierze z 49. Brygady Artylerii Przeciwlotniczej, niczego się nie spodziewając, przystępowali do porannej toalety i śniadania. W tym spokojnym teraz miasteczku nikt nie spodziewał się wydarzeń, które miały rozegrać się tutaj za kilka godzin.
   Przed godziną 13:00, niespełna siedemdziesięcioletni właściciel hotelu - Peter Rupp - który był aktywnym członkiem ruchu oporu, właśnie podał obiad i butelkę koniaku, siedzącemu za stołem, amerykańskiemu generałowi, którym był Edward "Big Ed" Wrenne Timberlake (1895-1980). Dowódca i jego żołnierze, jesienią tego roku wyzwolili to maleńkie miasteczko. Od tego czasu stacjonowali tutaj, zabezpieczając właśnie ten odcinek frontu i oczekując na dalsze wydarzenia. Te nadeszły szybciej, niż sobie wyobrażali.
   Prący naprzód drogą N23 Peiper i jego czołgi, zdołali bez większych problemów zdobyć już miejscowość Büllingen, gdzie udało się jemu przejąć duży skład paliwa. Teraz oczekiwał, że w jego ręce wpadnie większy łup - oficerowie i towarzyszący im żołnierze, którzy mieli swoją kwaterę właśnie w Ligneuville. Stacjonowało tutaj około 450 żołnierzy i oficerów z 49. Brygady Artylerii Przeciwlotniczej, oraz kilkunastu żołnierzy z 9. Dywizji Pancernej, którzy w nocy z 16 na 17 grudnia dostarczyli tutaj ciężarówkami zaopatrzenie z magazynów zgrupowania bojowego "B" (Combat Command B).
   Niemiecki dowódca zbliżając się do Ligneuville, postanowił przeprowadzić atak oskrzydlający od północy, wschodu i południa. W tym celu podzielił swoją kolumnę, samemu kierując się bardziej na północ w stronę miasta Baugnez.
   Amerykanie wiedząc już o zbliżających się niemieckich czołgach, zaczęli pośpieszną ewakuację, która według relacji świadków, momentami była bliska panice. Udało się wycofać większości z przebywających w miasteczku amerykańskim żołnierzy, jednak szybkość z jaką żołnierze Peipera zbliżyli się do miasta zaskoczyła niektórych z nich. Sytuację próbował ratować kapitan Seymour Green z 27. Batalionu Piechoty wchodzącego w skład 9. Dywizji Pancernej, który stojąc przed hotelem du Moulin i krzycząc organizował odwrót. Green był dowódcą przybyłego w nocy oddziału, dlatego też nakazał swoim ludziom odwrót przy użyciu ciężarówek. Niestety on i jego ludzie wybrali drogę ewakuacji prowadzącą na południe. Tam jednak również pojawiły się już pierwsze czołgi niemieckie, które odcięły amerykanom drogę. W tym samym momencie od północy do miasta wjechał podpułkownik Joachim Peiper. Rozwścieczony opóźnieniem, jakie miała jego Grupa Bojowa, pośpiesznie skierował się do hotelu, skąd dosłownie przed momentem przez okno uciekł generał Timberlake i kilku towarzyszących jemu żołnierzy.
    Kapitan Seymour Green, First Sergeant Page Shenk z Luray w Virgini oraz dwudziestu innych żołnierzy dostało się do niewoli i zostali stłoczeni w hotelowym holu. Do wejścia hotelu kieruje się także SS-Obersturmbannführer Werner Sternebeck z 3./SS-Panzer Regiment 1. Po jakimś czasie - właściciel hotelu Rupp - stojąc w kuchni, zauważył w oknie wyprowadzanych przez niemieckiego sierżanta na podwórze na tyłach hotelu ośmiu amerykańskich jeńców. Pan Rupp widział, jak żołnierz niemiecki popycha jednego z więźniów i kieruje w jego stronę pistolet maszynowy. Na podwórku zabrzmiał strzał, potem drugi. W tym momencie hotelarz wbiegł do pokoju, gdzie przebywał inny niemiecki podoficer i zaczął protestować. Ten jednak zlekceważył protesty Ruppa, w ogóle na nie nie reagując. Zniknęła ostatnia nadzieja na to, że uda się amerykanów uratować. Rupp podbiegł pod drzwi znajdujące się od podwórza i nasłuchiwał. Padały kolejne strzały w krótkich odstępach czasu, jednak Belg nie wiedział ile ich już w sumie było. Napięcie było tak duże, że hotelarz go nie wytrzymał i otworzył drzwi. Zobaczył wtedy stojącego z pistoletem sierżanta i ostatniego z ośmiu jeńców, który próbował bezskutecznie uniknąć losu kolegów. Niemiec chwycił go, przyłożył jemu lufę pistoletu do głowy (niektóre źródła podają, ze włożył ją do ust żołnierza) i nacisnął spust. Według przerażonego właściciela, młody amerykański żołnierz, który został zamordowany, jako ostatni, nie miał więcej niż 19 lat (trudno w tej chwili podać, który z żołnierzy zginął jako ostatni, ponieważ nie udało mi się ustalić dat urodzenia trzech z nich).
   Gdy doszło do tego strasznego wydarzenia, Peipera już nie był w Ligneuville. Zjadłszy przygotowany dla amerykańskiego generała posiłek, udał się w drogę do Stavelot. Jednak zanim tam dotarł, jego podwładni wzięli udział w innej - najgłośniejszej i największej - zbrodni wojennej dokonanej na amerykańskich żołnierzach. Doszło do niej w pobliżu skrzyżowania niedaleko wioski Baugnez, pomiędzy Malmedy a Ligneuville, a która znana jest dzisiaj jako Masakra w Malmedy.
   Kiedy niemiecki sierżant zabił ostatniego z ośmiu żołnierzy, obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi, w których stał Rupp. Ten przerażony i rozdygotany, jedyne co mógł w tej sytuacji zrobić, to krzyknąć "Morderco!", "Zabiłeś ich!", "Widziałem to!". SS-man cofnął się w jego kierunku i z całej siły uderzył go w twarz, wybijając dwa zęby. Zakrwawiony - mając na uwadze czternastu żyjących jeszcze więźniów - wykrzyczał: "Wiem, że chcesz ich wszystkich zabić, ale nie możesz tego zrobić!". "Przecież oni są jeńcami wojennymi i tak masz ich traktować!" Wściekły na takie zachowanie sierżant, nakazał innemu żołnierzowi zabić pozostałych więźniów, a także - w pierwszej kolejności - "hałaśliwą belgijską świnię" Ruppa. W tym momencie z innego pokoju dowodzenia wyszedł SS-man w randze oficera i rozkazał zostawić Ruppa i jeńców w spokoju. Oficer wskazał palcem najbliższy pusty pokój i rozkazał umieścić w nim stłoczonych na korytarzu amerykanów. Zanim ostatni z jeńców zniknął w pokoju, oficer ten zwrócił się do niezadowolonego z rozwoju sytuacji sierżanta słowami: "Masz ich traktować, tak, jak traktuje się jeńców wojennych. Czy to jest jasne!".
   Takim sposobem - stłoczeni w pokoju na parterze - kapitan Green i jego koledzy, uniknęli losu swoich towarzyszy. Zważywszy na bojowe nastawienie niemieckich żołnierzy, zadawali sobie pytanie, na jak długo? Sytuacja była bardzo napięta i delikatna. Każdy zły ruch mógł doprowadzić do kolejnych egzekucji na jeńcach amerykańskich. Peter Rupp i jego żona Balbina krzątając się w kuchni obmyślali plan działania. Wpadli na pomysł, który - jeżeli się powiedzie - może uratować życia tych czternastu nieszczęśników.
   W piwnicy hotelowej znajdowały się setki butelek najlepszych trunków - koniaki, szampany i wina. Postanowili "ugościć" Niemców najlepiej, jak tylko "potrafią". Nakazał swojej córce - Marii - aby przyniosła kilka butelek. Poprosił też niemieckiego oficera, aby dwie butelki mogła zanieść do pokoju, gdzie byli więzieni amerykanie. Ku zdziwieniu rodziny, oficer się zgodził. Kapitan Green odbierając alkohol, podziękował i poprosił o coś do jedzenia dla siebie i kompanów. Pani Balbina dostarczyła jeńcom na tacy kanapki, choć nie bez problemów, bo nie podobało się to jednemu z oficerów. Uległ on, usłyszawszy od Pani Rupp (urodzona w Szwajcarii), że jest ze szwajcarskiego czerwonego krzyża i ma obowiązek nakarmić jeńców.
   W jadalni, gdzie jeszcze nie tak dawno przebywali generał Timberlake i Obersturmbannführer Peiper, teraz jedli i pili niemieccy oficerowie. Pełniący w holu wartę niemieccy żołnierze, również ukradkiem otrzymali po butelce koniaku. Około północy, nerwowa atmosfera zniknęła, za to słyszalne były toasty za Führera, śmiechy i śpiewane piosenki. Żaden z niemieckich żołnierzy już nie myślał o przetrzymywanych jeńcach. Dopiero o 5 rano zapadła cisza. Słychać było tylko chrapanie pijanych żołnierzy niemieckich i ciche rozmowy w radiu na stanowisku dowodzenia. Państwo Rupp, zmęczeni, ale zadowoleni, że udało im się uspokoić i opanować sytuację, również poszli spać.
   Nie wiemy, czy i jakie konsekwencje ponieśli niemieccy żołnierze, wiemy natomiast, że kapitana Greena i jego towarzyszy przetransportowano kilka dni później do Niemiec do obozu.
   Peter Rupp i jego rodzina stali się cichymi bohaterami tego wydarzenia. gdyby nie on, jego pomysłowość i odwaga, tych czternastu żołnierzy najpewniej też by zginęło.
   Trzeba tutaj wspomnieć, że Pan Rupp w swoim Hotelu du Moulin już wcześniej ukrywał z powodzeniem alianckich lotników. Pod pseudonimem "Monsieur Kramer" uratował w sumie dwudziestu dwóch amerykańskich, brytyjskich i francuskich lotników, którzy wspominali później o jego wspaniałej opiece.
   Niewiele brakowało, aby rodzina Rupp nie doczekała dnia, kiedy do Ligneuville wkroczyła Kampfgruppe Peipera. Przebywający tutaj wcześniej niemieccy żołnierze, zauważyli, że przechowywana dla nich w hotelowych spiżarniach znikała w sporych ilościach. Wszczęto w tej sprawie podobno nawet śledztwo w Gestapo, jednak po pewnym czasie je umorzono.
   Wkrótce miejscowość Ligneuville ponownie stała się areną walk. Tym razem alianci wypierali już na dobre Niemców z Belgii. Jednak zanim to nastąpiło, podczas jednego z ostrzałów artyleryjskich, Peter Rupp został poważnie ranny. Po opanowaniu miasteczka przez amerykanów, został on odwieziony do szpitala wojskowego w St. Hubert. Tam pewnego razu - podczas odwiedzin Pani Rupp - otrzymał z jej rąk oficjalny dokument. Było to zaświadczenie podpisane przez brytyjskiego dowódcę wojskowego, marszałka Brytyjskich Sił Lotniczych Arthura Williama Teddera (1890-1967), informujące o uhonorowaniu Ruppa za uratowanie życia 22 alianckich lotników.
   Po wojnie Pan Rupp uważał za swój obowiązek, aby uhonorować zamordowanych amerykańskich żołnierzy na podwórzu jego hotelu. Znaczną część pieniędzy otrzymał od lokalnych mieszkańców, którzy po dziś dzień pamiętają o walczących i poległych o ich ziemie żołnierzach. Pozostałą częśc kwoty Peter Rupp dołożył z własnych środków. Dziś po prawej stronie od frontu, w odległości kilku zaledwie metrów od wejścia do przebudowanego Hotelu du Moulin, stoi pomnik upamiętniający zamordowanych ośmiu* amerykańskich żołnierzy przez żołnierzy niemieckich SS.

*według ustaleń komisji Senatu Stanów Zjednoczonych, w Ligneuville, ludzie Peipera zamordowali w sumie 58 jeńców wojennych.

   Zamordowani amerykańcy żołnierze, to (według nazwisk, alfabetycznie):

S/Sgt. Abraham Lincoln (inne źródła podają, ze był to Lincoln Abraham)
9th Armored Division,
Odznaczenia:
T/5 John M. Borcina - (Service nr.: 32619753), ur. w 1917 r. w Kings w stanie Nowy Jork
9th Armored Division, 27th Infantry Battalion
Odznaczenia:
- American Campaign Medal
- World War II Victory Medal
- Combat Infantryman Badge
- Purple Heart
Pochowany na cmentarzu Henri-Chapelle w Belgii: Sektor E, rząd 10, grób 31 
Pvt. Gerald R. Carter - (Service nr.: 139519432), ur. 30 kwietnia 1907 r. w Morris w stanie Kansas
9th Armored Division, 27th Infantry Battalion
Odznaczenia:
Pochowany Greenwood Cemetery, Council Grove, Morris County w stanie Kansas, USA: Sektor S 4 West
S/Sgt. Joseph F. Collins - (Service nr.: 35519065), ur. 30 marca 1912 r. w Cuyahoga w stanie Ohio
9th Armored Division, 27th Infantry Battalion
Odznaczenia:
- American Campaign Medal
- World War II Victory Medal
- Combat Infantryman Badge
- Purple Heart 
Pochowany na cmentarzu Henri-Chapelle w Belgii: Sektor D, rząd 15, grób 33
T/4 Casper S. Johnson - (Service nr.: 37021372), ur. ? w Hennepin w stanie Minnesota
9th Armored Division, 14th Tank Battalion
Odznacenia:
- American Campaign Medal
- World War II Victory Medal
- Purple Heart
Pochowany na cmentarzu Henri-Chapelle w Belgii: Sektor F, rząd 3, grób 71
Pfc. Michael B. Penney - (service nr.: 32616002), ur. w 1922 r. w Kanadzie (niektóre źródła podają miejsce urodzenia Queens w stanie Nowy Jork)
9th Armored Division, 27th Infantry Battalion
Odznaczenia:
- American Campaign Medal
- World War II Victory Medal
- Purple Heart
Pochowany na cmentarzu Henri-Chapelle w Belgii: Sektor C, rząd 11, grób 52
Pvt. Clifford H. Pitts - (Service nr.: 34375882), ur. w 1908 r. w District 9, Knox w stanie Teennessee
9th Armored Division, 14th Tank Battalion
Odznacenia:
- American Campaign Medal
- World War II Victory Medal
- Purple Heart
Pochowany na cmentarzu Henri-Chapelle w Belgii: Sektor H, rząd 11, grób 65 
Pvt. Nick C. Sulivan
9th Armored Division,
Odznaczenia:


Fotografia archiwalna nr. 1: www.worldwarmedia.com
Fotografia archiwalna nr. 2: www.decembre44.skyrock.com
Fotografia archiwalna nr. 3: www.bel-memorial.org
Fotografia archiwalna nr. 4: www.mafiapage.nl
Pozostałe fotografie pochodzą z archiwum autora, 2016 r.

Fot. 1. Peter i Balbina Rupp przed pomnikiem.
Fot. 2. Karta pocztowa przedstawiająca Hotel du Moulin, data nieznana.
Fot. 3. Hotel du Moulin w dniu 17 grudnia 1944 r.
Fot. 4. Droga, która zamierzał uciekać kapitan Green i jego żołnierze. Z lewej widoczny Hotel du Moulin.
Pomnik upamiętniający zamordowanych osmu amerykańskich żołnierzy przez żołnierzy niemieckich SS.
Tablica z nazwiskami żołnierzy, których zastrzelono na tyłach hotelu.
Hotel du Moulin w 2016 roku.
Droga, którą zamierzali uciekać żołnierze z 9. Dywizji Pancernej. Z lewej widoczny hotel, z prawej kościół, w dali widoczny jest pomnik.


Mapa dojazdu:

poniedziałek, 20 listopada 2017

Ruiny zamku książęcego - (Bolków, Polska).

   O zamku w Bolkowie, mówi się, że powstał już w IX wieku. Ponieważ jednak nie ma na to żadnych dokumentów potwierdzających tą informację, przyjmuje się oficjalnie XIII wiek, jako czas kiedy został on wybudowany. Wtedy to - w 1277 roku - po raz pierwszy o nim wspomniano, używając nazwy Castro nostro.
   Twierdza, której budowę zapoczątkował książę śląski Bolesław II Rogatka, zwany też Łysym i Cudacznym (ur. pomiędzy 1220 a 1225-1278) została wybudowana na tzw. Zamkowym Wzgórzu (niem. Burgberg, 396 m.n.p.m.) z kamienia. Budowę kontynuował jego syn, książę świdnicko-lwówecko-jaworski, a od 1296 roku, także opiekun księstwa wrocławskiego i legnickiego - Bolko I Surowy (ur. pomiędzy 1252 a 1256-1301). Zamiarem Bolesława było wzniesienie warowni, której zadaniem będzie obrona szlaku prowadzącego przez masyw sudecki. Początkowo wybudował on na wzgórzu kamienną wieżę, zwaną czasami też klinową, która na tle innych wież w Polsce, wyróżnia się od strony południowej ostrym bokiem. Usytuowanie wieży w ten sposób nie było przypadkowe. Jej ostry kształt mógł z powodzeniem spełniać przewidziane zadanie, jakie pojawiało się podczas ostrzału artyleryjskiego wroga. Chodziło przede wszystkim o to, aby wystrzeliwane kule armatnie odbijały się tzw. rykoszetem od ostrej krawędzi, nie wyrządzając jej poważniejszych szkód. Wieża miała średnicę 15 metrów i prowadził do niej most zwodzony na wysokości około 9 metrów. Szczyt wzgórza został otoczony murem obwodowym, przy którym wzniesiono 3-kondygnacyjne pomieszczenia mieszkalne i budynek gospodarczy. Apartamenty książęce - z dużą salą reprezentacyjną - znajdowały się na najwyższym piętrze. Na niższych piętrach znajdowały się pokoje pracowników zamkowych, oraz magazyny. W drugiej połowie XIII wieku - po przekazaniu sąsiedniego zamku w Świnach rodzinie Świnków - Bolko I - jako prawowity spadkobierca - z wielkim zaangażowaniem kontynuował rozbudowę zamku, co zaowocowało otrzymaniem statusu kasztelanii.
   Kolejnym gospodarzem na zamku został syn Bolka I - Bernard świdnicki, zwany Statecznym (ur. pomiędzy 1288 a 1291-1326), a po nim jego syn - Bolko II Mały (ur. pomiędzy 1309 a 1312-1368). Za ich panowania zamek nabrał ostatecznego kształtu, został połączony z systemem miejskich fortyfikacji od strony południowej i południowo-wschodniej. Zamek, pełniący w tym czasie także funkcję skarbca, był dwukrotnie atakowany przez króla Jana I Luksemburskiego (1296-1346), który zawarł wtedy przeciwko Polsce sojusz z Czechami. Pierwszy raz miało to miejsce w drugiej połowie 1331 roku, kiedy wrogie armie toczyły boje o Wielkopolskę i Kujawy. Bohaterska obrona Niemczy i najprawdopodobniej właśnie Bolkowa, zatrzymały wrogie wojska na Śląsku, co pozwoliło wygrać wojskom Władysława Łokietka (1260-1333) w bitwie z Krzyżakami pod Płowcami. natomiast drugi raz - wiosną 1345 roku. Kilkanaście miesięcy wcześniej, Bolko II, nie doczekawszy się potomka, adoptował córkę swojego zmarłego brata Henryka II Świdnickiego (ur. pomiędzy 1316 a 1324-1344) - Annę (1339-1362). Ta, zawarła związek małżeński 27 maja 1353 roku z .... Karolem IV Luksemburskim (1316-1378), a więc synem Jana, który osiem lat wcześniej oblegał twierdzę jej ojczyma. Anna i Karol, zostali prawowitymi właścicielami zamku. Jedynym warunkiem, jaki postawił wtedy Bolko II, było jego i jego żony Agnieszki Habsburskiej (ur. pomiędzy 1321 a 1326-1392) władanie aż do śmierci.
    W ostatnich latach XIV wieku i pierwszej połowie XV wieku, zamek w Bolkowie był kilkakrotnie oblegany. W 1392 roku miasto wraz z zamkiem przeszły we władanie królów czeskich. W 1428 roku miasto zdobyli husyci, jednak solidna twierdza oparła się im. Rok później twierdzę miały ochotę zdobyć wojska czeskie, wspierane przez rycerzy z Czernej. Ta próba również zakończyła się niepowodzeniem. Dopiero rok 1463 przyniósł zmiany. Wtedy król czeski Jerzy z Podiebradów (1420-1471), skutecznie szturmował zamek. Na zamku osadził wtedy rycerza Jana z Czernej, który dał się okolicznej ludności we znaki podczas licznych rozbojów i grabieży. Burgrabia tak bardzo zaszedł za skórę mieszczanom wrocławskim i świdnickim, że Ci postanowili zdobyć twierdzę, a jej gospodarza powiesić.
   Niedługo po tym wydarzeniu, twierdza stała się własnością młodego i niedoświadczonego króla Węgier - Macieja Korwina (1443-1490). Po śmierci swojej pierwszej żony Katarzyny Podiebrad (1449-1465), Maciej Korwin zerwał sojusz z królem Czech Jerzym i postanowił powiększyć terytorium Węgier, zdobywając m. in. Łużyce, Morawy i właśnie Śląsk z zamkiem w Bolkowie. W 1491 roku, zamek odbił książę cieszyński Kazimierz Jagiellończyk (1458-1484).
   Wybrany 1 września 1520 roku na biskupa Jakub von Salza (1481-1539), wraz z rodziną osiedlił się w Bolkowie, przejmując również zamek, który przekazano jemu, jako dożywotnią własność. Ten natychmiast wydaje polecenie rozbudowy twierdzy. Prace po jego śmierci prowadzili również jego następcy, wprowadzając wiele północnowłoskich renesansowych akcentów. Twórcą tego był nadzorujący prace w latach 1539-1540 pochodzący z Bissone we Włoszech Jakub Parra (1510-1575). Powiększono w tym czasie mury zamkowe, wybudowano dziedziniec w południowo-zachodniej części, a także połączono murami dwie baszty miejskie. Parr miał również ogromny udział w rozbudowie systemu obronnego, dostosowując go m. in. do ostrzału artyleryjskiego.
   Na krótko zamek przechodzi w ręce rodu von Logau i Zedlitz, jednak nie odnotowano w tym czasie ważniejszych na nim wydarzeń.
   Podczas wojny trzydziestoletniej, zamek trzykrotnie oblegali Szwedzi, ostatecznie zdobywając go w 1646 roku po huraganowym ostrzale artyleryjskim, który znacznie uszkodził twierdzę. To wydarzenie znacznie osłabiło znaczenie strategiczne miasta Bolków i samego zamku, co pociągnęło za sobą poważne konsekwencje. W 1703 roku uszkodzony zamek kupuje zakon cystersów z Krzeszowa, którzy w krótkim czasie przekształca go w klasztor. Aby nowa siedziba nabrała bardziej łagodnego wyglądu, nakazano otynkować wszystkie ściany. Remont został zakończony ostatecznie w 1715 roku. Kolejne remonty zostały wymuszone dwoma poważnymi pożarami, które miały miejsce w 1720 i 1795 roku.
   W październiku 1810 roku, po przeprowadzonej sekularyzacji zakonu, zamek przechodzi na własność państwa pruskiego. Władze jednak nie podejmują żadnych działań, związanych z utrzymaniem klasztoru, toteż zaczyna on popadać w ruinę.
   Po wojnach napoleońskich, w 1813 roku na zamek trafili żołnierze rosyjscy. Nie przebywali tam zbyt długo, jednak czas spędzony na zamku wykorzystali do poszukiwań legendarnego złota z mieszczącego się tutaj dawniej skarbca. Wykuli w tym celu u podnóża wieży sporych rozmiarów dziurę, co ostatecznie doprowadziło do zawalenia się schodów prowadzących na wieżę. Jedynym "sukcesem" tych żołnierzy podczas tych "prac", było... przebicie się do lochu głodowego i odnalezienie szczątków dwóch szkieletów.
   Budowla nadal popadała w ruinę. W 1814 roku, zamkowe mury ucierpiały z powodu silnego orkanu. Podobne zdarzenie miało miejsce w 1863 roku, kiedy to równie silny orkan niszczy spory fragment korony murów. Na dodatek - w 1885 roku - po zebraniu i głosowaniu, rada miasta postanowiła wykorzystać materiały z budynków wewnętrznych m. in. na remonty domów w mieście i budowę dróg.
   10 marca 1913 roku, za sprawę burmistrza Bolkowa, powstaje Bolkowskie Towarzystwo Regionalne, którego celem jest wyremontowanie pozostałości warowni i dostosowanie jej do zwiedzania. Plan ten został jednak przerwany przez wybuch I Wojny Światowej. Dopiero po jej zakończeniu, ponownie przystąpiono do realizacji tego planu. W latach 1920-1923 zabezpieczono pozostałości murów, odbudowano XVI-wieczny Dom Niewiast, parter przystosowano na potrzeby schroniska młodzieżowego, a na piętrze powstało niewielkie muzeum regionalne. W roku 1927 odnotowano, iż zamek odwiedza około dwudziestu tysięcy turystów, a same schronisko około tysiąca.
   Kolejne prace prowadzono na zamku w latach 1937-1938. Wyremontowano wówczas część murów zewnętrznych i naprawiono szkody spowodowane przez burzę. Te również przerwano z powodu coraz bardziej napiętej sytuacji, która ostatecznie doprowadziła do wybuchu II Wojny Światowej. Pomiędzy 17 czerwca, a 24 sierpnia 1944 roku, na zamku zorganizowano tzw. Burgenspiele. Pod kierownictwem Hansa Heinza Kämpffa wystawiono kilkadziesiąt sztuk teatralnych. To były jedne z ostatnich występów Eduard-von-Winterstein-Theater, który zawiesił działalność 1 września tego samego roku.
   Według niektórych źródeł, w czasie wojny, na zamku znajdował się ośrodek badawczy, którego jednym z zadań było nadzorowanie okolicznych fabryk, a także administracja tychże niemieckich tajnych fabryk zbrojeniowych. Powstały też legendy o ukryciu zrabowanych przez Niemców dzieł sztuki w tunelu łączącym zamek Bolków z zamkiem Świny. Gdy zbliżała się do miasta Armia Czerwona, pojawił się oddział SS, który nadzorował ukrycie w tunelu skrzyń przywiezionych ciężarówkami. Po zakończonej akcji rozładunkowej, tunel podobno zamurowano, a pracujących przy tym pracowników rozstrzelano. Niestety ani w pierwszym, ani też w drugim przypadku nie zostało to w żaden sposób potwierdzone.
   W krótkim czasie od zakończenia wojny - w 1949 roku - zamek zostaje wpisany do rejestru zabytków. Ponownie też otwarto muzeum, które staje się Oddziałem Muzeum Narodowego we Wrocławiu, a pod szyldem Muzeum Śląskiego funkcjonuje aż do 1977 roku. Przeprowadzono też w tym czasie prace remontowe murów zamkowych. Po przeprowadzonym spisie, muzeum mogło wtedy pochwalić się prawie 8 tysiącami eksponatów. Wśród nich znajdowały się ryciny, meble, tablice genealogiczne Piastów, naczynia cynowe i miedziane, zbór broni białej i wiele innych przedmiotów. Niestety na przestrzeni kilkudziesięciu lat, dochodziło tutaj do licznych włamań, przez co zbiory zostały znacznie uszczuplone.
   W 1959 roku, do życia powołano stowarzyszenie Bractwo Rycerskie Zamku Bolków. W tym samym roku, na zamku przeprowadzono również, pierwsze od wielu lat badania archeologiczne. Odkryto wówczas fundamenty znajdujące się pomiędzy wieżą a wewnętrznym murem, a także wydobyto wiele fragmentów naczyń.
   W 1992 roku, na zamku ponownie przeprowadzono badania archeologiczne, a dwa lata później przystąpiono do dużych prac remontowych, na które zamek otrzymuje dużą sumę pieniędzy. Badania georadarowe, przeprowadzone w 2000 roku, doprowadziło do odnalezienia kolejnego podziemnego pomieszczenia, które wcześniej nie było znane. Nie odnaleziono w nim poszukiwanej od lat Bursztynowej Komnaty, ale pomogło ustalić kolejne szczegóły zamkowej historii. Odkrycie to doprowadziło do kolejnych badań archeologicznych już w następnym roku. Podczas tych prac, powstały trzy odrębne wykopy. Pomiędzy murem obwodowym, a wieżą obronna w części południowej, oraz kolejne dwa - w zniszczonym Domu Gotyckim. Miały one pomóc ustalić wiek najstarszych fragmentów zamku.
   Wchodząc dzisiaj przez dobrze zachowana bramę na zamek, możemy podziwiać mury, Dziedziniec Turniejowy, Dziedziniec Wielki, oraz Dziedziniec Główny, który jest jedną z najstarszych części warowni. Po za tym możemy podziwiać zachowaną 25-metrową wieże zamkową, którą naturalnie możemy zwiedzić, a z której rozciąga się malowniczy widok na okolicę. Z 4-kondygnacyjnej wieży, bardzo dobrze widoczny jest także sam dziedziniec zamkowy, oraz znajdujące się nieopodal, ruiny jednego z najstarszych zamków piastowskich na Dolnym Śląsku - Świny. Obok wieży, możemy podziwiać wykutą w skale studnię zamkową - zwaną cysterną - której zadaniem było gromadzenie wody i śniegu, a także pozostałości po trzykondygnacyjnych budynkach mieszkalnych.
   Na Dziedzińcu Głównym - w dawnym Domu Niewiast - znajduje się obecnie muzeum regionalne, które jest filią Muzeum Karkonoskiego z siedzibą w Jeleniej Górze. Eksponaty możemy podziwiać na wszystkich trzech kondygnacjach. Może się ono pochwalić bardzo ciekawymi eksponatami. Wśród średniowiecznej broni możemy podziwiać m. in. dobrze zachowany miecz księcia Bolka II Małego, przedmioty związane z zamkiem i jego gospodarzami, makiety kilku dolnośląskich twierdz, oraz XVIII-wieczne mapy. Wystawę wzbogacono licznymi planszami informacyjnymi, które bardzo ciekawie opisują historię tamtych czasów. Całości dopełnia wystawa dwóch XVI-wiecznych armat, które usytuowane są na dziedzińcu.
   Dzisiaj na zamku, członkowie Bractwa - od 1995 roku - są organizatorami wielu imprez. Od 30 czerwca do 2 lipca 1995 roku na zamku po raz pierwszy odbywa się Ogólnopolski Turniej Rycerski, jeden z największych w kraju. Turniej, to tylko jedna z wielu atrakcji, które można zobaczyć odwiedzając ten zamek. Przy dźwiękach dawnej muzyki, za sprawą członków Bractwa, możemy spacerować po zamkowym dziedzińcu i podziwiać dawne stroje, poznawać dawną kulturę i rzemiosło. Możemy również sami spróbować swoich sił w posługiwaniu się mieczem lub toporem. To wszystko - i wiele więcej - możemy zobaczyć każdego roku w ostatni weekend czerwca. Na zamku znajduje się również sklep z pamiątkami.

    Zamek jest wykorzystywany także do różnych produkcji telewizyjnych i kinowych. To tutaj zrealizowano zdjęcia do filmu Wiedźmin, oraz serialu Tajemnice twierdzy szyfrów. Na zamku zrealizowano także kilka programów telewizyjnych, oraz teledysków muzycznych.

   Aby dojechać do zamku, musimy kierować się w kierunku Bolkowa. Z Jeleniej Góry i Jawora będziemy jechać drogą krajową nr 3 (E65), a z Kamiennej Góry i Strzegomia - drogą krajową nr 5. Podróż z każdego z tych kierunków zakończymy w centrum Bolkowa, gdzie już na sam zamek doprowadzą nas tabliczki informacyjne.

Kraj: Polska
Miejscowość: Bolków
Strona internetowa: www.zamek-bolkow.info.pl
Współrzędne GPS: N 50° 55′ 18″, E 16° 05′ 52″
Godziny otwarcia:
   poniedziałek: 9:00-15:00
   wtorek-piątek: 9:00-16:30 (od 1 maja do 30 września) i 9:00-15:30 (od 1 października do 30 kwietnia).
   sobota, niedziela i święta: 9:00-17:30 (od 1 maja do 30 września), 9:00-16:30 (w kwietniu i października) i 9:00-15:30 (od 1 listopada do 31 marca).
    Zamek jest zamknięty dla zwiedzających w Nowy Rok, Wielkanoc, Boże Narodzenie, Święto Niepodległości, Dzień Wszystkich Świętych, oraz podczas Festiwalu Castle Party.
Wstęp:
   w poniedziałki robocze wstęp jest bezpłatny, jednak sale wystawowe są zamknięte.
Bilet normalny: 10 zł, ulgowy: 5 zł, karta Dużej rodziny/bilet normalny: 5 zł, karta Dużej Rodziny/bilet ulgowy: 2 zł
Parking:
   auto można zaparkować nieopodal zamku, gdzie w sezonie zapłacimy za niego 2 zł. Po za sezonem parking może być darmowy. Alternatywą jest zaparkowanie samochodu w centrum miasta i dalej udać się na zamek spacerkiem.

Fotografie archiwalne nr. 1-4: www.dolny-slask.org.pl
Pozostałe fotografie pochodzą z archiwum autora, 2013 r.

Fot. 1. Zamek w Bolkowie, 1880 r.
Fot. 2. Zamek w Bolkowie, 1890-1900 r.
Fot. 3. Zamek w Bolkowie, 1910 r.
Fot. 4. Zamek w Bolkowie, 1920-1925 r.
Zamek w Bolkowie widoczny jest ze znacznej odległości.
Droga wiodąca do zamku.
Wieża klinowa widoczna od strony południowej.
Dziedziniec zamkowy z widoczną studnią na pierwszym planie.
Dziedziniec zamkowy z wieżą. Dobrze widoczne wejście na wieżę.
Wschodnie skrzydło zamkowych murów.
Część wschodnia zamku.
Widok na skrzydło wschodnie.
Północny fragment zamku, gdzie znajduje się muzeum, a za nim widoczny Dom Niewiast.
Widok z dziedzińca turniejowego na mury zamkowe.
Fragment murów zamku dolnego.
Widok z wieży na zamek dolny.
Widok z wieży na dziedziniec. Po prawej dobrze widoczne pozostałości domu mieszkalnego bez stropu.

Mapa dojazdu:

    sobota, 11 listopada 2017

    Ruiny zamku Landskron w Oppenheim (Nadrenia-Palatynat, Niemcy).

       Zarys historyczny:

        Historia zamku Landskron w kraju związkowym Nadrenia-Palatynat w powiecie Mainz-Bingen zaczyna się w XIII wieku, kiedy to wokół miasta Oppenheim zaczęto budować mury obronne. Pierwotnie w tym strategicznym miejscu znajdowała się inna rezydencja palatynów mogunckich, należąca do Henryka V Salickiego (1081 lub 1086-1125), a która została zniszczona w 1118 roku. Nie znamy dokładnej daty rozpoczęcia budowy (naukowcy po przeprowadzonych badaniach archeologicznych wskazują na rok 1220-25), wiemy natomiast, że po raz pierwszy o zamku Landskron wspomniano w kronikach w 1244 roku. Napisano wtedy o Reichsburg Oppenheim, bo taka nazwa obowiązywała aż cztery wieki. Budowa zamku - na co wskazują dokumenty - najprawdopodobniej została częściowo sfinansowana z podatków płaconych przez mieszkańców miasta.
       Początkowo zamek nie był dużych rozmiarów, ale fakt wybudowania na wzgórzu, powodował, że był najwyższą budowlą murów obronnych miasta, oraz doskonałym punktem strategicznym. W pierwszych dziesięcioleciach jego istnienia dziedziniec został również otoczony murami w których znajdowały się dwie bramy. Brama główna, która posiadała most zwodzony, zachowała się w nie najgorszym stanie do dzisiaj. Druga brama, znajdująca się po przeciwnej stronie dziedzińca, już niestety nie istnieje.
        Zamek dwukrotnie był dewastowany przez mieszkańców Oppenheim, którzy weszli w konflikt z ówczesnym właścicielem, który ograniczał mocno ich przywileje. Po raz pierwszy doszło do tego w 1254 lub 1257 roku, natomiast drugi raz zamek zdewastowano 21 września 1275 roku. Dopiero wtedy, Rudolf I Habsburg (1218-1291) uległ mieszkańcom w tym sporze i złagodził restrykcyjne prawo. Niestety zniszczenia okazały się na tyle poważne, że prace związane z remontem, trwały aż sześć lat - do roku 1281. 
       Po śmierci Rudolfa I Habsburga, zamek przeszedł w posiadanie rodu Wittelsbachów. Pierwszym jego właścicielem został Ruprecht I Wittelsbach (1309-1390), który zaadoptował go na swoją drugą siedzibę. Po nim, zamek odziedziczył książę Palatynatu i elektor palatynatu Reńskiego - Ruprecht II Wittelsbach (1325-1398). Ten, w 1375 roku, przekazał zamek w ręce Ruprechta III, bardziej znanego, jako Ruprecht von der Pfalz (1352-1410). W 1398 roku został elektorem Palatynatu, a dwa lata później na sejmie w Oberlahstein został wybrany nowym królem niemieckim. Ruprecht w latach 1402-1410 odwiedził Oppenheim i swoją rezydencję dziesięć razy. W tym czasie zdołał ją znacznie rozbudować. Po jego śmierci - 18 maja 1410 roku - zamek odziedziczył jego syn Ludwik III Wittelsbach (1378-1436). Zanim jednak ojciec zmarł, zdołał napisać w zamkowym apartamencie testament, na mocy którego możliwe było przejęcie twierdzy właśnie przez Ludwika III. Być może zadecydował o tym fakt, że to właśnie ten z szóstki synów, czuwał przy łóżku umierającego ojca.
       Aż do panowania Fryderyka V Wittelsbacha (1596-1632), zwanego także Królem Zimowym, na zamku nie doszło do żadnych znaczących zmian i wydarzeń. Dopiero w latach 1614-17 roku, za jego sprawą zamek przeszedł kolejną modernizację i nabrał ostatecznych kształtów w stylu późnego renesansu. Wtedy też rozbudowana została południowa część zamku, gdzie powstały większe pomieszczenia dla gospodarza i jego rodziny. Pomieszczenia mieszkalne dla gości znajdowały się w części północnej. Człowiekiem odpowiedzialnym za całość przeprowadzonych prac, został słynny niemiecki architekt Hans Schoch (1550-1631). Po ukończeniu prac, zamek nabrał ostatecznego prostokątnego kształtu, prezentując się okazale i pięknie. Jednak nie cieszono się tym faktem długo, ponieważ już pięć lat później - 14 września 1620 roku - miasto i zamek wpadły w ręce Hiszpanów. Rok później, wielki pożar dokonał ogromnych zniszczeń w mieście, ale nie spowodowało to wycofania się wojsk hiszpańskich. Dokonała tego dopiero armia szwedzka, która wkroczyła do Oppenheim 8 grudnia 1631 roku i przebywała tu aż do 1635 roku.
       Powrót do poprzedniego stanu, ze względu m. in. na wojnę trzydziestoletnią, trwał kilkadziesiąt lat, a w raz z zakończeniem prac - w 1668 roku - zamek otrzymał nową nazwę - Burg Landskron. Dramatyczna historia zamku miała swój ciąg dalszy... kiedy to 1 października 1688 roku, został on zdobyty przez wojska francuskie, dowodzone przez króla Francji Ludwika XIV Wielkiego, posiadającego przydomek Król Słońce. Jego wojska oprócz Oppenheimu, zajęły wtedy także m. in. Moguncję, Wormację, Kaiserslautern, Heidelberg i Manheim, zniszczyły ostrzałem artyleryjskim znaczną część Koblencji, oraz zdobyły papieski Awinion. Rok później, francuscy żołnierze wysadzili na zamku Landskron wieże zamkowe i znacznie uszkodzili jego mury. Miało to miejsce 13 maja 1689 roku. Osiemnaście dni później opuścili miasto i odeszli.
       Po opuszczeniu zamku przez wojska francuskie, a raczej tego co z niego zostało, mieszkańcy pobliskich miejscowości używali ruin, jako kamieniołomu, pobierając materiał do odbudowy swoich zniszczonych domów.
        W 1720 roku powstała idea, aby zamek przebudować tak, by spełniał role typowej twierdzy obronnej. Niestety z tego projektu trzeba było zrezygnować, ponieważ problemem okazało się brak funduszy. Wybudowano wtedy (w latach 1764-65) jedynie drogę z kamienia, prowadzącą bezpośrednio do Wormacji.
       Znany jest fakt, iż w 1797 roku, miasto i zamek stały się na jaki czas własnością Francji. Wszystko za sprawą działań wojennych prowadzonych przez Napoléona I Bonapartego (1769-1821).
       W 1816 roku, zamek i miasto stało się ostatecznie własnością powstałego dziesięć lat wcześniej Wielkiego Księstwa Hesji. Na jego czele stanął Ludwik I (1753-1830), który już jako Ludwik X został Wielkim Księciem Hesji-Darmstadt i Renu. Tak było aż do 1867 roku, kiedy Wielkie Księstwo podzielono na dwie części (północną Oberhessen tzn. Górna Hesja i południową Rheinhessen, tzn. Hesja Reńska). Cztery lata później Wielkie Księstwo Hesji stało się częścią Cesarstwa Niemieckiego.
       Pod koniec XIX wieku, zamek przeszedł na własność miasta Oppenheim. W 1875 roku na pozostałościach jednej z wież, wybudowano platformę widokową z której rozciągał się wspaniały widok na okoliczne tereny. To była praktycznie jedyna inwestycja w ruinach zamku Landskron w tym czasie.
       Przez kolejny wiek, tym co pozostało, nikt się nie interesował i zamek popadł już w całkowitą ruinę.
       Mury zamku były świadkami jeszcze jednego wydarzenia, które warto odnotować. Ze wzgórza na którym jest usytuowany, bardzo dobrze widoczne były wydarzenia rozgrywające się od strony oddalonego o 5 km Nierstein. Tam bowiem - wczesnym rankiem, 22 marca 1945 roku - pojawiły się pierwsze oddziały 3. Armii Stanów Zjednoczonych, mające za zadanie przygotowanie przeprawy przez Ren dla wojsk 4. Dywizji Pancernej dowodzonej przez generała Georga S. Pattona (1885-1945). Miejsce to zostało wybranie nie przypadkowo. W tym bowiem rejonie wody Renu o tej porze roku miały odpowiednio niewielką szerokość, nadającą się do budowy prowizorycznego mostu (szerokość wahała się od 240 do 366 metrów). Zanim jednak most został wybudowany i pierwsze oddziały postawiły tego samego dnia nogę na drugim brzegu rzeki, rozgorzały walki w północnej części Oppenheim. 24 marca 1945 roku - pięknego słonecznego poranka - dumny generał również wszedł na most pontonowy z wysoko podniesiona głową. Zatrzymał się dokładnie w miejscu, gdzie według niego znajdował się środek rzeki. Patton z uśmiechem na twarzy podszedł do barierki, rozpiął rozporek i wysikał się do wody, oświadczając swoim adiutantom, że długo czekał na ten moment....
       W 1978 roku, teren na którym znajdowały się ruiny, został przekazany krajowemu związkowi Nadrenia-Palatynat, który w latach 1990-1994 przeprowadził prace związane z zabezpieczeniem pozostałości zamku i prace archeologiczne.  
       Po dawnej rezydencji, którą odwiedzało wcześniej wielu znanych władców niemieckich, nie zostało już wiele. Oprócz zewnętrznych ścian zamku ze sporymi otworami po oknach, sięgających aż trzeciej kondygnacji (aż dziwi, że te wolnostojące mury jeszcze nie runęły), zostały tylko niewielkie fragmenty dziedzińca wewnętrznego i elementów samego budynku. W tej części zamku, od wewnętrznej strony murów, możemy zaobserwować ślady, które mogą wskazywać miejsca, gdzie znajdował się np. kominek. Możemy podziwiać także fragmenty wysadzonej przez francuzów jednej z wież. Jej pozostałości świadczą o jej średnicy, która miała 8 metrów i grubości ścian, które miały 1,5 metra. Przed bramą i wieżą dawniej znajdował się głęboki rów, po którym dzisiaj nie ma już jednak śladu. Północna ściana osłonowa, była znacznie grubsza od pozostałych, co może sugerować o spodziewanych kierunkach natarcia wrogich armii. Zachowały się także fragmenty XIII-wiecznej studni, której głębokość oszacowano na około 40 metrów. Stojąc na dziedzińcu, możemy zauważyć również pozostałości po schodach, które najprawdopodobniej prowadziły na szczyt murów obronnych i miejsca, gdzie znajdowały się wejścia do części piwnicznej.
       Od zakończenia prac w 1994 roku, zamek jest dostępny dla turystów. Od ponad dwudziestu lat, w miesiącach letnich, odbywa się tam także klimatyczny Oppenheimer Festiwal, podczas którego odbywają się różne pokazy teatralne, oraz festiwal światła.
       Ruiny zamku Landskron są usytuowane pośród winnic i dostępne dla zwiedzających całą dobę. Roztacza się z nich wspaniały widok nie tylko na leżący u podnóża góry Oppenheim, ale także na Ren i  - w pogodne dni - na oddalony o ponad 50 km Frankfurt i inne miasta. Zwiedzający, pomimo katastrofalnego stanu murów, może zauważyć różne style architektoniczne, które na przestrzeni wieków zostały tam zastosowane. Warto zatem wybrać się w to miejsce i spędzić w zadumie kilka godzin, podziwiając panoramę okolicy i relaksując się.

    Dojazd i kilka przydatnych informacji:

       Zamek znajduje się niedaleko drogi krajowej B9 prowadzącej z Mainz do Worms. Zjeżdżając z B9 do Oppenheim zamek będzie widoczny, więc nie powinno być problemu z jego dokładną lokalizacją i dojazdem na miejsce. W samym mieście widoczne już są tablice informujące o kierunku, gdzie znajdują się ruiny zamku Landskron.

    Kraj: Niemcy
    Miejscowość: Oppenheim
    Strona internetowa: brak
    Współrzędne GPS:
    Godziny otwarcia: Dostępny całą dobę
    Wstęp: Bezpłatny
    Parking: 
       auto można zaparkować w niedalekiej odległości od ruin (około 200-300 m) i resztę drogi przejść schodami pieszo wzdłuż murów miejskich.

    Fotografia archiwalna nr. 1: www.zvab.com
    Pozostałe fotografie pochodzą z archiwum autora, 2013 r.

    Fot. 1. Ruiny zamku Landskron na starej pocztówce.
    W murach zamku widoczna jest dobrze zachowana jedna z dwóch bram.
    Nie ma żadnego problemu w tym, aby zamek obejść dookoła.
    Ruiny zamku otaczają winnice.
    Widok na niewielki dziedziniec i imponujące mury.
    trzykondygnacyjne pozostałości murów robią duże wrażenie na zwiedzającym.
    Ruiny otaczają drzewa, co jeszcze bardziej dodaje klimatu temu miejscu.
    Patrząc na ścianę północną, widzimy, że grubość murów jest znacznie większa.
    Patrząc na te mury, zastanawiamy się, jak to możliwe, że przez tyle lat nadal stoją...
    Widok na jedyną zachowaną bramę od strony wewnętrznej zamku.
    Na zamek można dotrzeć jedną z kilku ścieżek.
    Fragment jednej z dwóch wysadzonych przez francuzów wież zamkowych.
    Widok z ocalałych murów zamkowych na Oppenheim.
     Mapa dojazdu:

     

    wtorek, 7 listopada 2017

    Dawniej i dziś - Brama główna niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Buchenwald (Niemcy) 1945-2016




       Fotografia archiwalna przedstawia wyzwolonych więźniów przed główną bramą obozową, na której widniał napis: Jedem das Seine - Każdemu, co mu się należy...
    Obóz koncentracyjny KL Buchenwald został wyzwolony przez 3. Armię amerykańską w dniu 11 kwietnia 1945 roku.

    Fotografia archiwalna: www.buchenwald.de
    Chcesz wiedzieć więcej o samym obozie, kliknij tutaj

    poniedziałek, 6 listopada 2017

    Rezydencja gubernatorów (Casa de Colón - Muzeum poświęcone Krzysztofowi Kolumbowi) - (Las Palmas, Gran Canaria, Hiszpania).

       Rezydencja, która mylnie jest nazywana domem Kolumba, to tak naprawdę posiadłość należąca do ówczesnego gubernatora, któremu to Krzysztof Kolumb (1451-1506) złożył wizytę podczas swojej pierwszej i ostatniej podróży do Ameryki. Casa de Colón (bo tak brzmi oficjalnie nazwa domu-muzeum) mieści się w zabytkowej dzielnicy Las Palmas - Vegueta i składa się z trzech okazałych budynków, które znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie słynnej katedry Św. Anny. Wspaniałe, architektoniczne zabudowania kolonialnej Hiszpanii pochodzą z XV wieku. Główny budynek został przebudowany w 1777 roku i przemianowany na rezydencję przeznaczoną na siedzibę zarządcy miasta.
       Z przekazów i dokumentów, dowiadujemy się, że ten słynny podróżnik i odkrywca, przebywał w domu gubernatora w 1492 roku, kiedy to wyruszał w swoją pierwszą podróż i zawitał do Las Palmas. Wtedy to jeden z jego trzech okrętów - La Pinta - uległ awarii i wymagał kilkudniowej naprawy. Kolumb miał zatem czas, aby zwiedzić Las Palmas, co skrzętnie zanotowano w dzienniku pokładowym. Zawarto tam także informacje o samej awarii okrętu, którą okazał się ster. Problemu pozbyto się poprzez jego całkowitą wymianę. Podczas naprawy, uszczelniono też miejsca drobnych przecieków w kadłubie, oraz uzupełniono zapasy okrętowe, niezbędne do dalszej podróży.
       Wiemy również, że Wyspy Kanaryjskie - w tym przede wszystkim Gran Canaria - stanowiące ważną rolę podczas wypraw w odkrywaniu Nowego Świata, była przystankiem Kolumba podczas jego czwartej (ostatniej) wyprawy w 1502 roku. Wtedy jego pobyt w domu gubernatora okazał się dłuższy, co pozwoliło jemu również w uczestniczeniu w nabożeństwach w pobliskim kościółku - Plaza de San Antonio Abad - o czym informują tablice przy budynku.

       Wspaniale zdobioną rezydencję gubernatorów - na którą składa się kilka budynków ozdobionych renesansowymi łukami, charakterystycznymi balkonami z drogocennego drewna - przemianowano w 1951 roku na muzeum. W tym samym roku pierwsi turyści mieli możliwość podziwiać nie tylko same wnętrza tej budowli, ale także bardzo interesujące przedmioty dotyczące odkryć geograficznych i samego Krzysztofa Kolumba. Całość muzeum, to trzynaście sal ekspozycyjnych, rozmieszczonych na trzech kondygnacjach.
       Na parterze możemy podziwiać zrekonstruowaną z wielką starannością kajutę statku żaglowego - karaweli La Niña (nazwa najprawdopodobniej nawiązuje do nazwiska jego właściciela Juana Niño, prawdziwa nazwa statku, to Santa Clara). Stojąc przed pomieszczeniem, możemy "przenieść się" w wiek XV i wyobrazić sobie pierwszą wyprawę Kolumba i jego załogi. Niewielkie pomieszczenie uświadamia nam w jakich warunkach ten słynny podróżnik dokonywał bardzo ważnych dla przyszłych pokoleń odkryć geograficznych, oraz jakie warunki miała załoga tego najmniejszego - 100-tonowego statku wchodzącego w skład niewielkiej eskadry.
       Kolejne pomieszczenia na tym poziomie zawierają wielkie mapy z zaznaczonymi dokładnymi szlakami wszystkich czterech podróży Kolumba, oraz mapę z 1500 roku, którą wykonał hiszpański kartograf Juan de la Cosa, który był podczas pierwszej wyprawy Jego nawigatorem. Oprócz tego możemy zobaczyć modele przedstawiające statki żaglowe biorące udział w wyprawach, oraz flagi okrętowe, które wciągano na maszty podczas pierwszej wyprawy. Ponadto możemy podziwiać oryginalne dokumenty sporządzone przez Kolumba, dziennik pokładowy z pierwszej podróży do Nowego Świata, oraz jego testament z 1506 roku. Warto też zwrócić uwagę na piękne zdobione sufity większości sal muzeum, nie tylko na tej kondygnacji.
       Na piętrze możemy podziwiać kolekcję cennych historycznych map, listów i innych dokumentów, przedstawiających historię odkryć geograficznych, oraz obrazujących ukształtowanie świata w tamtych czasach. Znajduje się tutaj również spora wystawa malarstwa kanaryjskich artystów (zbiory należą do madryckiego muzeum Prado) i innych, związanych w jakikolwiek sposób z wyspami w okresie od XVI do XX wieku. Można podziwiać tutaj prace Joséa de Páeza, Eugenia Lucasa Velázqueza, czy Manuela Cabrala. Na mnie duże wrażenie wywarły przedmioty wykorzystywane do nawigowania podczas wypraw. Możemy tutaj zobaczyć m. in. kompas z zegarem słonecznym, czy Ballestille - starożytny przedmiot do pomiaru wysokości słońca i innych gwiazd, wykorzystywany w nawigacji morskiej. Wspomnieć także trzeba o zbiorach przedstawiających ewolucję historyczną Las Palmas de Gran Canaria.
       Podziemia, to tak naprawdę krypta rezydencji. Znajdują się tam przedmioty przywiezione z wypraw morskich, rzeźby, aztecka ceramika, która została przywieziona przez Hernána Cortésa de Monroya Pizarro Altamirano (1485-1547), oraz ekwadorskie symbole płodności z 500 r. p. n. e. Możemy tutaj podziwiać także inne przedmioty wykonane przez Azteków, Majów i Zapoteków.
       Patio, to przede wszystkim piękna roślinność, niewielki gotycki wodotrysk, działa okrętowe, oryginalna studnia i ... wredne, piękne dwie papugi.

       W kompleksie budynków znajduje się także biblioteka, posiadająca imponujące zbiory historyczne, które wykorzystywane są do badań naukowych. Odbywają się tam również - co dwa lata - Kolokwia Historii Kanaryjsko-Amerykańskiej, w którym biorą udział naukowcy z całego świata. Organizowane są tutaj także liczne seminaria, konferencje, wykłady, oraz ceremonie wręczania Nagród Badawczych. Ekspozycje muzeum, uzupełniają wystawy czasowe na których prezentowane są liczne prace malarskie artystów.
       Kompleks, jako instytucja kulturalna jest wspierany przez władze publiczne.

       Casa de Colón i znajdująca się tuż obok katedra Św. Anny, to najważniejsze i najczęściej odwiedzane punkty w historycznej dzielnicy Vegueta. Moim zdaniem, dla każdego, kto odwiedzi Las Palmas, muzeum to powinno stanowić obowiązkowy punkt wycieczki.
       Dotarcie do tego pięknego miejsca nie jest skomplikowane, ponieważ wyspę otacza tylko jedna autostrada. Trzeba jednak zaznaczyć, że autem nie jest możliwe dotarcie pod same muzeum. Nawet, gdyby była taka możliwość, to odradzałbym takie rozwiązanie... ponieważ spacer tymi starymi uliczkami, otoczonymi historycznymi kamienicami, ogródkami przylegającymi do licznych kawiarenek jest wyjątkowy. Do samego Las Palmas można dojechać z każdego miejsca na wyspie autobusami miejskimi o numerach 1, 2, 3 i 30. Cena biletu w obie strony z najodleglejszego miejsca od miasta oscyluje w granicach 14-16 euro.

    Moja ocena: 5

    Kraj: Hiszpania (Gran Canaria)
    Miejscowość: Las Palmas
    Strona internetowa: www.casadecolon.com
    Współrzędne GPS:
    Godziny otwarcia:
    Od poniedziałku do soboty: 10:00-18:00, niedziela i święta: 10:00-15:00
    Zamknięte: 1 i 6 stycznia, 1 maja, 24, 25 i 31 grudnia.
    Wstęp: 4 euro (dorośli), 2 euro (dzieci)

    Wszystkie fotografie pochodzą z archiwum autora, 2017 r.

    Rezydencja gubernatorów Casa de Colón - obecnie Muzeum poświęcone Krzysztofowi Kolumbowi).
    Główne wejście Casa de Colón to wspaniałe dzieło sztuki.
    Widok z balkonu wykonanego z drogocennego drewna na wodotrysk i niewielkie patio.
    Wspaniałe zdobienia jednego w wewnętrznych przejść.
    Wewnętrzny dziedziniec z zabytkową studnią.
    Na dziedzińcu można usiąść na ławce i wyobrazić sobie, jak po balkonie przechadza się sam... Kolumb.
    Zrekonstruowana z wielką starannością kajuta statku żaglowego - karaweli La Niña.
    Mapa przedstawiająca pierwszą wyprawę Kolumba, którą odbył w 1492 roku.
    Flagi, które wciągano na maszty statków podczas pierwszej wyprawy Kolumba.
    Testament Krzysztofa Kolumba z 1506 roku napisany w Valladolid.

    W dwóch salach możemy podziwiać przyrządy nawigacyjne i inne historyczne przedmioty.
    Na piętrze możemy podziwiać obrazy, które namalowano w okresie od XVI do XX wieku.
    W krypcie warto zwrócić uwagę na zdobienia ścian i podłogi..
    W krypcie możemy podziwiać przedmioty wykonane przez Azteków, Majów i Zapoteków.
    Na piętrze, na jednym z balkonów stoi ta zabytkowa tajemnicza skrzynia....
    W muzeum możemy spotkać dwie piękne Ary.
    Mapa dojazdu: