poniedziałek, 7 stycznia 2019

Obóz koncentracyjny (Koncentrationslager) - Jasenovac (Chorwacja)

   Kiedy pada słowo Chorwacja, prawie każdemu na myśl przychodzą wspaniałe wakacje nad ciepłym Adriatykiem, lub znakomici piłkarze reprezentujący ten kraj. Mało kto wie, że to właśnie w tym kraju podczas II Wojny Światowej powstał jeden z największych w Europie obozów koncentracyjnych, określany mianem "Bałkańskie Auschwitz" lub "Jugosłowiańskie Auschwitz".

   Decyzja o budowie obozu koncentracyjnego Jasenovac została podjęta w lipcu 1941 roku. Wtedy to chorwaccy faszyści postanowili oczyścić nowo powstały kraj z "intruzów". Ante Pavelić postanawia działać szybko i z pełną brutalnością wobec "wrogów ojczyzny". Już w sierpniu tego samego roku zaczęto budowę pierwszego z pięciu podobozów, które w późniejszym czasie będą stanowić praktycznie jedną, wielką "fabrykę śmierci". Założycielami byli członkowie Chorwackiego Ruchu Rewolucyjnego - Ustasze. Ten faszystowski ruch - podobnie jak Niemieccy faszyści - kierował się ideą tzw. czystej rasy w Chorwacji. Do tego potrzebne im były obozy w których gromadzeni i mordowani byliby ludzie pochodzenia serbskiego, żydowskiego, romskiego i członkowie chorwackiego ruchu oporu. Wiosną 1942 roku powstało kilka pierwszych mniejszych obozów. Wówczas też ustasze podjęli decyzję o budowie bardzo wielkiego obozu - rozciągającego się na prawie 240 km². W jego granicach znajdowało się początkowo pięć podobozów. Dwa pierwsze, zostały jednak dosyć szybko zamknięte. Nie wiadomo, jakie były przyczyny ich likwidacji zaledwie po trzech miesiącach od rozpoczęcia budowy. Był to podobóz "Krapje" (Jasenovac I) i podobóz "Bročica" (Jasenovac II). Trzy kolejne - "Ciglana" (Jasenovac III), "Kozara" (Jasenovac IV) i kobiecy obóz "Stara Gradiška" (Jasenovac V) - budowano od sierpnia 1941 roku do lutego 1942 roku. Wszystkie trzy działały aż do końca wojny, a największym z nim był Jasenovac III, czyli "Cegielnia". Cały kompleks obozowy zajmował wówczas około 21 km kw.

Wygląd głównego obozu w Jasenovac, tzw. Cegielni (fot. www.en.wikipedia.org).
   Obóz rozlokowany był na obu brzegach rzeki Sawy i rzeki Uny. Jego granice sięgały z jednej strony miejscowości Gradiška, a z drugiej miejscowości Sisak. W Sisak znajdował się obóz dla dzieci, których zamordowano około 19 tysięcy. Główne budynki znajdowały się w miejscowościach Jasenovac (po jednej stronie rzeki Sawy) i Donja Gradina (po drugiej stronie rzeki Sawy i obu brzegach rzeki Uny), oraz na ich obrzeżach, na terenach podmokłych. Obóz swoją granicą obejmował także kilka gospodarstw rolnych i obóz Romów w miejscowości Uštica oznakowany, jako obóz III-C.
   Romowie, którzy przybyli do obozu, zostali początkowo gromadzeni na powietrzu, nie mając żadnego schronienia. Dopiero po kilku dniach przeprowadzono selekcję. Jedną wybraną grupę mężczyzn skierowano do prac na grobli w okolice Gradiny. Grupę kobiet skierowano natomiast w okolice Ušticy, gdzie zajęły się uprawą i zbiorem kukurydzy. W tych dwóch miejscowościach ustasze dokonywali mordów na pracownikach, grzebiąc ich w masowych grobach. Kolejna grupa, wykorzystywana była do prac przy zamordowanych współwięźniach. Do ich obowiązków należało rozebranie ofiar, sortowanie ubrania i drogocennych przedmiotów, jakie posiadali przy sobie, a następnie grzebanie ciał. Podobny schemat obowiązywał także w miejscowości Draksenić. Ci którzy przeżyli ten koszmar, wspominali o rozpaczliwych krzykach idących na śmierć współtowarzyszy. Ci którzy pracowali, jako grabarze, mieli przydział sporych ilości alkoholu. Niektórzy musieli być mocno pijani, aby móc wykonywać te piekielne zadanie. Niektórzy po kilku dniach grzebania setek zmasakrowanych zwłok tracili rozum. Byli wówczas przenoszeni w inne miejsce obozu. Mówiono im wtedy, że są odesłani do "lżejszej" pracy.... nigdy jednak, żaden z nich już nie wrócił.... Takie mordy Romów trwały nieprzerwanie przez prawie dwa lata.

Widok na obóz Stara Gradiška w 1942 roku (fot. www.en.wikipedia.org).
   Obóz po uruchomieniu był zarządzany i nadzorowany przez Departament III "Ustaše Nadzor Service" (Ustaška Nadzorna Služba, UNS), oraz specjalną - utworzoną w 1941 roku - policję Niepodległego Państwa Chorwackiego (Nezavisna Država Hrvatska, NDH). Założycielem i pierwszym komendantem obozu Jasa]enovac był dowódca NDH i UNS w tym rejonie - Vjekoslav "Maks" Luburić. Nazywany Generałem Drinjaninem (ze względu na kontrolowany przez niego i jego żołnierzy obszar wokół rzeki Driny) - nie bez przyczyny - uważany był za najbardziej brutalnego dowódcę Ustaszy. Jako naczelny dowódca wszystkich obozów koncentracyjnych NDH swoją siedzibę miał niedaleko Jasenovac. To właśnie kapitan Luburić stworzył plany obozu. Fachowo wykonana dokumentacja była możliwa dzięki jego wizycie w obozach koncentracyjnych funkcjonujących na terenie Niemiec. Już 9 października 1942 roku z dumą pochwalił się "wielką wydajnością" obozu w Jasenovac. Według zeznań świadków, Luburić osobiście uczestniczył w bestialskich egzekucjach dokonywanych w obozie Jasenovac, który odwiedzał 2-3 razy w miesiącu. Do obozu bardzo szybko zaczęły napływać duże grupy "wrogów narodu", które klasyfikowano według wydanych przez Ante Pavelića instrukcji. Ich rasistowska ideologia była identyczna, jak ta nazistowskich Niemiec, jednak obejmowała inne grupy ludzi i ich czyny. Jeden z takich dekretów - wydanych 17 kwietnia 1941 roku - nakazywał aresztowanie i karę śmierci za "szkodę dla honoru i żywotnych interesów narodu chorwackiego lub zagrożenia istnienia Niezależnego Państwa Chorwacji". Prawo działało wstecz, a gotowe listy pozwoliły w szybkim tempie aresztować wiele tysięcy ludzi. Przetrzymywani początkowo w więzieniach "wrogowie narodu chorwackiego" byli systematycznie przenoszeni do obozu koncentracyjnego w Jasenovac. I choć ten znajdował się w niemieckiej strefie okupacyjnej Niezależnego Państwa Chorwackiego, to obsadzony był prawie wyłącznie przez członków ustaszy. Niemcy jedynie nadzorowali funkcjonowanie obozu i starali się przekonać chorwacki ruch faszystowski do ludobójczych działań antyżydowskich i antyromskich.
   Na jednym z takich spotkań - 21 lipca 1941 roku - przemawiał sam Adolf Hitler. Spotkał się on m. innymi z przywódcą ruchu ustaszy i naczelnym dowódcą NDH - Slavko Kvaternikiem. To właśnie on był jednym z twórców obozów koncentracyjnych na terenie dawnej Jugosławii, wzorowanych na niemieckich obozach śmierci. Wkrótce obóz Jasenovac zaczął mieć problemy z pomieszczeniem wszystkich zgromadzonych tam więźniów. Wszystko dlatego, że oprócz Żydów i Romów, do obozu trafiało wielu Serbów, co nie spodobało się Niemcom. Natychmiast interweniował ambasador Rzeszy Niemieckiej dla NDH - Obergruppenführer Siegfried Kasche (1903-1947), oraz jego podwładny major Knehe. Kasche przybył do Zagrzebia 20 kwietnia 1941 roku, a jego głównym celem była walka z partyzantami jugosłowiańskimi. Innym nie mniej ważnym zadaniem, był właśnie nadzór tutejszych obozów koncentracyjnych, których zadaniem była eksterminacja Żydów. Jakież było jego zdziwienie, kiedy podczas wizyty w obozie - 6 lutego 1942 roku - dowiedział się, że jest tutaj więcej Serbów niż więźniów żydowskich. Obergruppenführer Kasche niezwłocznie po wizycie w obozie wysłał raport do generała Paula Badera (1883-1971). W raporcie zaznaczył, że obóz Jasenovac nie może przyjmować więźniów z regionu Kozara ze względu na brak miejsca. Poprosił także o zezwolenie na przetransportowanie więźniów żydowskich z Jasenovac m. innymi do Oświęcimia. Bader - będący już wówczas komendantem generalnym i dowódcą wojskowym w Serbii i NDH - poinformował w raporcie, że pierwszy transport Żydów zostanie wysłany z podobozu "Ciglana" (Jasenovac III). Dopiero następne transporty dotyczyły więźniów z innych podobozów. Po przeniesieniu Badera, sprawą Żydów przetrzymywanych w obozie Jasenovac zajął się SS-Sturmbannführer Hans Helm (1909-1946). To on w raporcie wysłanym do Adolfa Eichmanna, stwierdził, że przygotowano transport kobiet z podobozu, oraz, że część Żydów zostanie wykorzystana do przymusowych prac w obozach Ustaszy. Te zabiegi spowodowały, że Żydzi byli drugą co do wielkości nacją w Jasenovac.
   A jak funkcjonował obóz pod nadzorem członków ustaszy? Selekcja więźniów była bardzo podobna do tej funkcjonującej w nazistowskich obozach. Selekcji dokonywali nie tylko żołnierze z batalionów ustaszy. Często były to oddziały policji, jednostek pomocniczych złożonych z bośniackich muzułmanów, ale też Niemców i Węgrów. Więźniowie byli oznaczani różnymi kolorami. Serbowie (niebieskim), komuniści (czerwonym). Jedynie Romowie nie posiadali żadnego oznaczenia. Więźniowie pochodzenia serbskiego, trafiali do obozu przeważnie po odmowie przejścia na katolicyzm. Ostrzegały ich o tym rozwieszane na całym terenie NDH obwieszczenia. Ci, którym udowodniono serbskie pochodzenie, byli mordowani niemal natychmiast po przybyciu do obozu. Mordowani byli w bardzo brutalny sposób. Jedynie nieliczne grupy zabijane były przy użyciu karabinów maszynowych. Duża część więźniów, która nie została odesłana do innych obozów, lub nie została zamordowana od razu, była przyuczana do pracy w różnych profesjach. Podzieleni oni byli na szesnaście grup. I tak na potrzeby służb i warsztatów w Jasenovac szkolono lekarzy, farmaceutów, cieślów, kowali, złotników, elektryków, szewców, krawców, itp. Każda grupa wyuczonych więźniów pracowała na potrzeby ustaszy. Jedni uprawiali warzywa, inni cerowali ubrania, a jeszcze inni wykuwali noże i inne typy broni. Jednak najbardziej więźniowie obawiali się prac związanych z budową wałów przeciwpowodziowych. Nie dość, że były wyczerpujące, to jeszcze zdarzało się każdego dnia przynajmniej kilka utonięć. Ich codzienna - 11-godzinna - praca, oraz bestialskie traktowanie pracujących więźniów, powodowała dużą śmiertelność. Jednymi z najbardziej brutalnych pracowników obozu byli Dominik "Hinko" Piccli i Tihomir Kordić. Tym dwóm barbarzyńcom, wydawało się, że chłosta jest jedynym sposobem do zmuszenia więźniów do wydajnej pracy.
   Warunki bytowe więźniów były tak samo niewystarczające, jak i obozowe jedzenie. Z relacji więźniów wynika, że w miarę normalne warunki były jedynie w krótko funkcjonujących podobozach Jasenovac I i Jasenovac II. Tylko tam więźniowie przebywali w standardowych barakach drewnianych, śpiąc na trzypiętrowych pryczach. Można powiedzieć, że był to jedyny "luksus", jaki ufundowali im bandyci ustaszy. Wszystko inne było już poniżej jakichkolwiek standardów stosowanych w obozach niemieckich. Prowizoryczne baraki były bardzo nieszczelne. Deszcz lub śnieg dostawały się swobodnie do wnętrza w bardzo dużych ilościach, doprowadzając do wielu zgonów. Zdarzało się wtedy, że cienkie koce nie wystarczały, a zamarznięte zwłoki leżały w baraku przez kilka dni. Warunki zewnętrzne i wewnętrzne w barakach doprowadzały do wielu poważnych chorób. Wielu więźniów skonało z powodu tyfusu, malarii, dura brzusznego, zapalenia płuc, powikłań po grypie, lub czerwonki. Dzieci najczęściej chorowały i umierały z powodu błonicy, której najczęstszą odmianą była błonica krtani. Dzieci z tą odmianą choroby zakaźnej umierały w potwornych męczarniach, dusząc się.
   W Jasenovac III, początkowo więźniowie spali na strychach budynków warsztatowych w których pracowali. Nie trwało to jednak długo, ponieważ już kilka miesięcy później do ich "dyspozycji" oddano prowizoryczny tunel. Ci którzy nie pomieścili się w tunelu, zmuszeni byli spać na ziemi na zewnątrz. Dopiero po jakimś czasie zostało wzniesionych osiem baraków, z których dla więźniów przeznaczono sześć. Dwa kolejne wykorzystywane były, jako "szpital" lub "sanatorium", gdzie chorego zawsze czekała śmierć. Nie dość, że do szpitala można było przyjść jedynie podczas przerwy w pracy, to jeszcze nie wszyscy doczekali się pomocy. Przed każdą latryną znajdował się sporej wielkości dół wypełniony wodą, nad którym luźno położonych było kilka desek. Wycieńczeni więźniowie - stojący w "kolejce do lekarza" - bardzo często tracili równowagę, wpadali do wody i tonęli. Nikt im bowiem nie pomagał. Mało tego, czasami ustasze sami wrzucali stających w kolejce więźniów do wody.
   Najogólniej mówiąc w obozie nie było warunków sanitarnych. Więźniowie spali i jedli we własnych wymiocinach, własnej krwi, oparach wstrętnego smrodu wydostającego się z przepełnionych wiader w latrynie, oraz rozkładających się zwłok. Dodatkowym problemem było wszelkiego rodzaju robactwo, które znajdowały się praktycznie wszędzie. Najgorzej było w nocy, kiedy robale chodziły po śpiących więźniach i nierzadko dostawały się do uszu, nosa lub otwartych ust. Obozowe jedzenie wielokrotnie zmieniało się w obozowej kuchni, jednak nigdy nie było wystarczające, by pozwolić więźniowi przez dłuższy czas przeżyć. W obozie Jasenovac II więźniowie otrzymywali ciepłą "zupę" przygotowaną jedynie z gorącej wody i skrobi ziemniaczanej na śniadanie (o godzinie 6:00), oraz gorącej wody z kilkoma ziarnami fasoli na obiad (godzina 12:00) i kolację (godzina 21:00). W Jasenovac III była to początkowo gorąca "zupa" z niewielką ilością ziemniaków zamiast fasoli. Posiłek ten po krótkim czasie zastąpiono "zupą z rzepy" - gorącą wodą z dwoma lub trzema liśćmi kapusty wrzuconej do wielkiego garnka. W ostatnich miesiącach funkcjonowania obozu były to trzy dzienne porcje rzadkiej papki, składającej się z wody i skrobi, która trafiała do specjalnych misek o pojemności 0,4 litra. Misek było jednak zbyt mało, co doprowadzało do ich kradzieży przez współwięźniów. Osoba której skradziono miskę, nie otrzymywała kolejnej, a co za tym idzie, także posiłku. O wodę pitną dla więźniów już w ogóle się nie starano. Po celowym osuszeniu niewielkiego jeziorka, jedyną dostępną dla więźniów wodą była ta z rzek Sawy i Uny.

Ustasze podczas mordowania więźniów w Jasenovac (fot. zbiory własne).
   Równie fatalnie wyglądała higiena osobista więźniów. Pozbawieni swoich ubrań więźniowie, otrzymywali drelichy obozowe, cienkie płaszcze przeciwdeszczowe zimą, oraz - wykonane przez współwięźniów - sandały. Rzadkie mycie i pranie ubrań przyczyniało się do kolejnych chorób. W miesiącach letnich ubrania można było prać raz w miesiącu w niewielkim jeziorku. Najgorzej było jednak w miesiącach, kiedy lód skuwał brzegi jeziorka. Wówczas w pierwszym roku nie prano ubrań w ogóle. Dopiero wybudowane prowizoryczne pomieszczenie sanitarne, znacznie polepszyło sytuację. W wybudowanym w magazynie pomieszczeniu można było w gorącej wodzie wymoczyć ubrania. To jednak - przy tak dużej ilości więźniów - również było niewystarczające. Warunki sanitarne i bytowe jedynie podczas wizyt delegacji prasowej w 1942 roku i Czerwonego Krzyża w 1944 roku ulegały poprawie. Po opuszczeniu obozu przez delegacje, warunki bytowe natychmiast ulegały pogorszeniu, aż "prezentowały poziom" sprzed wizyty.
   Jedynie Dianie Budisavljevićowej (1891-1978) udało się interweniować w administracji obozowej i uratować znaczną grupę dzieci. Było to późnym latem 1942 roku, a kampania humanitarna, którą rozpoczęła nazwała "Akcją Diany Budisavljevićowej". Ta Austriaczka dokonała tego z pomocą niemieckiego oficera Alberta von Kotziana, oraz Marka Vidakovicia i Dura Vukosavljevića. Uzyskali oni pisemne pozwolenie na zabranie z obozu koncentracyjnego Stara Gradiška grupy dzieci, które zostały wywiezione do Zagrzebia i innych bezpiecznych miejsc. W ten sposób wydostali oni z obozu ponad 12 tysięcy dzieci, które z pomocą Archidiecezji w Zagrzebiu umieszczono je w rodzinach zastępczych. Ponad 3 tysiące z nich zginęło już po opuszczeniu murów z powodu wyczerpania, głodu i chorób. Dla nich pomoc przyszła za późno. Niestety taka próba nie powiodła się z kobietami przebywającymi w obozie. Zostały one wysłane do obozów pracy przymusowej w Niemczech, lub zostały zamordowane.
   Osoba, która została schwytana przez ustasze i trafiła do Jasenowac narażona była od samego początku na ogromny stres. Już sam transport w bardzo trudnych warunkach powodował ogromny szok, który tak naprawdę towarzyszył im aż do ewentualnego wyzwolenia. Po otwarciu wagonów na stacji kolejowej, ustasze mordowali wielu więźniów z transportu. Strach przed śmiercią towarzyszył więźniowi przez cały pobyt w obozie. Najczęściej udrękę i przygnębienie kończyła właśnie śmierć, która mogła ich spotkać w każdej chwili i za najmniejsze przewinienie, lub nawet bez powodu. Do ulubionych zabaw obsady obozowej w której bez powodu mordowano więźniów była tzw. "publiczna wyliczanka". Więźniowie ustawieni na placu, czekali, aż jeden z obozowych morderców wskaże losowo osobę, którą natychmiast na ich oczach mordowano. Czasami zdarzało się, że wskazana osoba - tuż przed tym, jak miała zostać zabita - wracała do szeregu, a w zamian wskazywano inną....
   Więźniowie silniejsi psychicznie nie czekali na śmierć bezczynnie. Próbowali nawiązywać kontakty ze światem zewnętrznym, prosząc o pomoc lub tworzyli obozowy ruch oporu. Niektórzy posuwali się nawet do tego, że sprzeciwiali się żołnierzom ustaszy. Sprytniejsi współwięźniowie - nie mający skrupułów - kradli innym jedzenie, aby przeżyć. Słabsi próbowali po prostu przetrwać kolejny dzień, co nie było przecież łatwe. Jeszcze inni próbowali zapisać na kartkach papieru wydarzenia, które miały miejsce w obozie. Próbowano wówczas opisać, jak najwięcej szczegółów. Konfiskata takiej notatki skutkowała natychmiastową karą śmierci. Śmierć zadawano na różne sposoby w których specjalizowały się konkretne osoby.
   Tutaj prym wiódł Petar Brzica - strażnik obozowy - który jednej nocy 29 sierpnia 1942 roku poderżnął gardła około 670 (sam Brzica upierał się, że było ich 1360) nowo przybyłym więźniom, wygrywając tym samym zakład, kto zabije największą ilość więźniów jednej nocy. Inni uczestnicy tego bestialskiego zakładu to Mile Friganovic, który zabił około 1100 więźniów i Ante Zrinušić-Sipka, który pozbawił życia około 600 więźniów. Zwycięzca otrzymał złoty zegarek, prosiaka i butelkę dobrego wina. W obozie prowadzono także swego rodzaju statystyki. Najbardziej "wydajni" żołnierze - m. innymi Andrij Artukovic i Pavelićov - otrzymali złote i srebrne medale.
   Ci i inni zwyrodnialcy zabijali więźniów nożem, który znany jest, jako "Srbosjek" (serbosiek). Zwany przez Chorwatów Zarzynaczem Serbów nóż wykorzystywany był przed wojną do odcinania snopów pszenicy przed ich omłotem. Produkowany przez niemiecka fabrykę Gebrüder Gräfrath z siedzibą w Solingen, otrzymał na rynku nazwę Gräwiso. Serbosiek to zakrzywiony 12-centrymetrowy nóż z ostrzem po wklęsłej stronie. Przymocowany był do skóry uszytej w kształcie rękawicy, jednak jedynie z miejscem na kciuk. Ostrze wystawało po wewnętrznej stronie dłoni i przymocowane było do wyprofilowanej niewielkiej miedzianej płytki.

"Srbosjek" (serbosiek), nóż którym podrzynano więźniom gardła. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Innym bardzo "wydajnym" sposobem mordowania więźniów były krematoria. Głównym pomysłodawcą i konstruktorem pieców krematoryjnych był wspomniany już Dominik "Hinko" Piccli. Z zawodu konstruktor-inżynier naśladując niemieckie metody eksterminacji, przekształcił siedem zwykłych pieców w piece krematoryjne. Pierwsze kremacje w ceglanych piecach odbyły się w styczniu 1942 roku. Niestety i tutaj ustasze prześcigali się w swojej brutalności. Palono nie tylko zwłoki, ale także żyjących więźniów, którzy byli świadomi, lub odurzeni specjalnymi substancjami. To samo czyniono najprawdopodobniej w Gradinie, o czym świadczą zeznania więźniów (są to informacje nie potwierdzone żadną dokumentacją).
   Wiemy natomiast, że w Starej Gradiškiej - obozie wybudowanym na terenie byłego zakładu karnego - stosowano jeszcze inne metody eksterminacji więźniów. Przybyłe do obozu pierwszymi transportami kobiety i dzieci, uśmiercano za pomocą gazów wtłaczanych do szczelnych pomieszczeń znajdujących się na samochodach ciężarowych zwanymi "Zielonymi Tomaszami". Początkowo były to spaliny samochodowe, a w późniejszym czasie także tlenek węgla i cyjanowodór. Po 1942 roku zaczęto budować komory gazowe w których używano m. innymi Cyklonu B. Tutaj największym okrucieństwem wykazywał się komendant obozu major Ante Vrban, który osobiście uruchamiał instalacje gazową, lub dusił swoje ofiary za pomocą struny fortepianowej.
   Jeszcze inną brutalną metodę zabijania więźniów wymyślił jej pierwszy komendant - Vjekoslav "Maks" Luburić. Wpadł on na szatański pomysł, aby do mordowania więźniów wykorzystywać stojącego nad brzegiem rzeki Sawy żurawia, jako swego rodzaju szubienicę. Wieszanych tam pojedynczo więźniów, okaleczano w bestialski sposób i wrzucano do rzeki. Taka praktyka trwała nieprzerwanie przez 20 dni. Po tym czasie zaczęto wieszać - związanych plecami do siebie - na żurawiu po dwóch więźniów. Ci ludzie także byli w bestialski sposób okaleczani i wrzucani do rzeki. Do najbardziej brutalnych okaleczeń należy zaliczyć podrzynanie szyi, rozcinanie brzuchów i kaleczenie jelit. Wszystkie te okropności stosowano przy pełnej świadomości więźniów!

Ciała więźniów wrzucone do rzeki Sawy (fot. www.en.wikipedia.org).
To najprawdopodobniej w tym miejscu zamontowany był żuraw, na którym wieszano i okaleczano więźniów.
   To tylko kilka sposób bestialskiego okaleczania więźniów. Inne to m. innymi wbijanie nagrzanych gwoździ pod paznokcie palców dłoni, wydłubywanie gałek ocznych i innych części ciała przy pomocy tępych narzędzi, pił i siekier, a rany posypując solą. Stosowano także okręcanie wokół szyi łańcucha, który był tak długo "dokręcany" aż usłyszano pękanie kości czaszki. Okaleczone ciała wrzucano do rzeki Sawy. Niektórzy z oprawców po dniu pełnym mordów, potrafili z dumą nosić "naszyjniki" z ludzkich oczu lub języków....
   W tym czasie komendantem obozu w Starej Gradiškiej (Jasenovac V) był chorwacki duchowny katolicki, franciszkanin z klasztoru Petrićevic - Miroslav Filipović-Majstorović (1915-1946). Zanim jednak został on komendantem, ukończył studia teologiczne w Sarajewie i został wyświęcony na księdza. Stąd też wzięło się jego późniejsze obozowe przezwisko fra sotona czyli brat szatana. Ten wojskowy kapelan w szeregach ustaszów - od maja 1942 roku - był komendantem w Jasenovac. Tam przed jego "kapłańskie oblicze" najczęściej przyprowadzano dzieci. Ku rozpaczy ich matek, "sakrament chrztu", jaki miały wówczas przejść przyprowadzone do niego dzieci, nie miał nic wspólnego z tym obrzędem. Chodziło jedynie o to, aby na oczach rodzicielek, pozbawić w brutalny sposób życia ich pociechy. Prym w tym wiedli strażnicy z 14. Kompanii Osijek, którzy nierzadko zakładali się, kto pierwszy uśmierci dziecko. Używali do tego przeważnie noży i bagnetów, którymi przekłuwano podrzucane w powietrze ciało dziecka.

Zgromadzone w jednym pomieszczeniu dzieci czekające na śmierć. Obóz Stara Gradiška (fot. www.balkaninsight.com).
   Lipiec i sierpień 1942 roku, były ostatnimi miesiącami, kiedy w obozie mordowano ludność pochodzenia żydowskiego, trafiającą tutaj z całej Chorwacji, oraz z terenów Bośni i Hercegowiny. Wówczas wydano rozkazy, aby chorwackich Żydów przetransportować do Auschwitz w celu eksterminacji. Wtedy też sporządzono rozkaz nr. 139/42 w którym poinformowano, że od tej pory obóz w Jasenovac może przyjąć nieograniczoną liczbę więźniów, w tym także aresztowanych podczas działań wojennych "komunistów" (za komunistów uważano także partyzantów, lub sympatyzujących z nimi cywili). Z pośród przybyłych do obozu zwolenników myśli marksistowskiej, od razu mordowani byli ci wykształceni i znani. Nieliczni, po odbyciu wyznaczonej kary, wracali do swoich gospodarstw, gdzie przebywali w areszcie domowym. Rozkaz został sporządzony przez generała Iwana Prpicia na rozkaz marszałka Slavko Kvaternika i rozesłany do najważniejszych instytucji cywilnych i wojskowych w kraju.
   Schedę po bracie szatana objął jego zastępca - Dinko Sakić (1921-2008), pełniąc tą funkcję aż do 1944 roku. Niestety ten zbrodniarz wojenny zdołał po wojnie uciec do Hiszpanii, gdzie w 1995 roku wytropiło go Centrum Szymona Wiesenthala. W 1998 roku został aresztowany i przewieziony do Zagrzebia. Tam po procesie usłyszał wyrok 20 lat pozbawienia wolności. Zmarł po odbyciu połowy kary w szpitalu, gdzie zmagał się z chorobą serca.
 
   22 kwietnia 1945 roku był ostatnim dniem funkcjonowania obozu. Jednak zanim jeszcze Jasenovac został wyzwolony przez partyzantów z Narodowej Armii Wyzwolenia Jugosławii, w obozie doszło do buntu więźniów. W konsekwencji z 600 osób biorących w nim udział, aż 516 zostało zabitych, a 84 uciekło. Pozostałych więźniów i współpracujących z nimi bojownikami ustaszy wymordowano, a budynki podpalono. Życie wówczas stracili współpracujący z więźniami Dr. Marin Jurcev i jego żona, którzy zostali powieszeni. Zniszczeniu uległy także wartownie, sale tortur i piece krematoryjne, oraz wszystkie inne ważne zabudowania obozu. Wkraczający do obozu partyzanci zastali jedynie ruiny, zgliszcza, gryzący i dziwny dym, oraz szczątki szkieletów setek ofiar.
   To co pozostało z obozu, w kolejnych miesiącach zostało całkowicie zniszczone przez jeńców wojennych przebywających na tych terenach. Kilka dni później, oddelegowani robotnicy dokończyli dzieła zniszczenia i wyrównali teren.
   Do dzisiaj nie jest znana dokładna liczba zamordowanych w Jasenovac więźniów. Szacuje się, że podczas 3,5-letniego funkcjonowania obozu, mogło tam zostać zamordowanych nawet 150 tysięcy ludzi. Nie są to jednak dane potwierdzone, dlatego też podawane liczby w różnych źródłach różnią się znacząco (niektóre źródła utrzymują, że może to być nawet kilka razy więcej, choć nie ma żadnej dokumentacji wskazującej tak wielką liczbę). Wydaje się, że liczba 100 tysięcy jest obecnie najbliższa prawdzie.
   Ocalała dokumentacja nie daje jednoznacznej odpowiedzi w tej sprawie. Zwłaszcza, że pochodzi z rożnych źródeł - zarówno dokumenty samych ustaszów, partyzantów, Niemców, jak i Włochów nie są precyzyjne. Liczby podawane przez członków ustaszy są najmniej precyzyjne. Wszystko dlatego, że często podawano bardzo przesadzone liczby, aby zaimponować sojusznikom niemieckim. Ci natomiast podczas swoich wizyt w obozie, nie byli w stanie zebrać prawdziwych informacji w tak krótkim czasie. Niemiecki generał-pułkownik Alexander Löhr (1885-1947) wspominał o zamordowanych w obozie w liczbie 400 tysięcy. Dowodzący 2. Armią Pancerną na Bałkanach, generał Lothar Rendilic (1887-1971), w jednym z raportów wspomina o liczbie 350 tysięcy ludzi. Generał Edmund Glaise von Horstenau (1882-1946) - który negatywnie wypowiadał się o zbrodniach ustaszy, za co został później zwolniony z funkcji komendanta NDH - już w 1943 roku raportował o liczbie 300 tysięcy. SS-Brigadeführer i Generalmajor Waffen-SS Ernst Otto Fick (1898-1945) mówił o 600 tysiącach. Jak widzimy i tutaj nie można uzyskać prawdziwych danych.
   To co zobaczył von Horstenau przybywając do obozu, opisał w swojej książce "Ein General im Zwielicht": Kiedy dotarliśmy do obozu koncentracyjnego, zastaliśmy okropne warunki. Było tam niewielu mężczyzn, wiele kobiet i dzieci. Większość śpiących na powietrzu na betonowej posadzce więźniów nie miała wystarczającej odzieży. Dookoła było słychać wrzaski, płacz i szlochanie. Już ten widok powodował wymioty u człowieka. (...). A kiedy zaprowadzono mnie do dużego pomieszczenia, zobaczyłem straszny widok. Na sianie leżało około pięćdziesięcioro nagich dzieci. Połowa z nich była najprawdopodobniej martwa, pozostałe umierały w męczarniach. To co zobaczyłem w Jasenovac osiągnęło szczyt okrucieństwa. (...).
   
W raporcie sporządzonym w 1943 roku przez niemiecką Służbę Bezpieczeństwa stacjonującą w Zagrzebiu, podano wyniki z obozu w Jasenovac. Pracownicy wywiadu i kontrwywiadu donosili o 120 tysiącach ludzi zamordowanych przez ustasze w Jasenovac, 80 tys. w Starej Gradiškiej i 20 tys. w innych obozach podległych tej zbrodniczej organizacji.
   15 listopada 1945 roku Raport Komitetu Narodowego Chorwacji sporządził raport dotyczący zbrodni sił okupacyjnych i ich współpracowników z którego wynikało, że w Jasenovac mogło być zamordowanych nawet 600 tysięcy osób. Raport ten został zlecony przez nowy rząd Jugosławii pod wodzą Josipa Broża Tito. Liczbę tą potwierdzili w Encyklopedii Holokaustu z 1990 roku, dwaj naukowcy - Israel Gutman i Menachem Shelach. Ten drugi po pewnym czasie napisał, że w Jasenovac ekshumowano w sumie około 300 tys. ciał.
   W 1964 roku, Biuro Statystyczne Republiki Jugosławii przeprowadziło badania z których wynikało, że podczas II wojny światowej zginęło ponad pół miliona osób, a kolejne 25% uważanych jest za zaginionych. Ustalono także, że w Jasenovac życie straciło 59 188 więźniów. W jaki sposób obliczono tą sumę i jakie dokumenty do tego posłużyły, nie wiadomo.
   W 1961 i 1964 roku na terenie dawnego obozu przeprowadzono badania terenowe. Podczas prac w 1961 roku natrafiono na trzy masowe groby w których odnaleziono wiele ludzkich czaszek. Na tej podstawie - ustalając precyzyjne miejsca kolejnych 120 takich mogił zbiorowych - obliczono, że ofiar może być nawet 350 tysięcy. Kolejne odwierty w latach 1961-64, pomogły ustalić kolejne zbiorowe mogiły. Po przebadaniu kilku z nich, odnaleziono szczątki łącznie 284 ofiar. Po badaniach okazało się, że takich mogił może być nawet dwieście. Jak łatwo policzyć, łączna suma ofiar mogła być zbliżona do liczby 57 tysięcy.
   Chorwaccy historycy w swoich książkach twierdzą, że liczba 83-85 tysięcy jest tą bardziej realną. Jeszcze inni twierdzą, że prawdziwa liczba, to około 100 tysięcy ofiar. Amerykańskie Muzeum Holokaustu z siedzibą w Waszyngtonie szacuje, że reżim ustaszy zamordował w latach 1941-45 od 77 tysięcy do 99 tysięcy ludzi. Dlaczego akurat 99 tysięcy a nie np. 100 tysięcy? Tak wynika z podanych przez pracowników muzeum liczb: od 45 tys. do 52 tys. Serbów, od 12 tys. do 20 tys. Żydów, od 15 tys. do 20 tys. Romów (Cyganów i Sinti) oraz od 5 tys. do 12 tys. etnicznych Chorwatów, muzułmanów, politycznych i religijnych przeciwników reżimu.
   Miejsce Pamięci w Jasenovac podaję podobne liczby - od 80 tys. do 100 tysięcy ofiar. Z niepełnej listy serbskich ofiar wynika, że Serbowie stanowili 56% ofiar z liczby 80 914 (45 923 osoby). Nie jest to jednak precyzyjna liczba, jednak wskazuje ona zgodnie z relacjami świadków, że Serbowie stanowili większość zamordowanych w obozie więźniów. Drugą co do wielkości nacją są Żydzi. Szacuje się, że zamordowanych w Jasenovac było od 8 tys. do nawet 25 tys. (nie znana jest całkowita liczba wywiezionych do innych obozów Żydów). Jak to się ma do liczby 20 tysięcy zamordowanych w Jasenowac dzieci (w obozie Sisak zabijano zarówno dzieci serbskie, żydowskie, jak i romskie)? tego dzisiaj nie wiemy.
   Znane są natomiast ostatnie wyniki badań prowadzone przez pracowników Miejsca Pamięci w Jasenovac. Pochodzą one z marca 2013 roku i zawierają listę 83.145 ofiar: 47.627 Serbów, 16.173 Romów, 13.116 Żydów, 4.255 Chorwatów, 1.128 Bośniackich muzułmanów, 266 Słoweńców. Pozostałą ilość stanowiły osoby pochodzące z niezidentyfikowanych grup etnicznych, oznaczone w spisie jako "inni". Spośród 83.145 ofiar 20.101 to dzieci w wieku poniżej 14 lat, a 23.474 to kobiety. Poprzednia lista z 2007 roku zawierała 69.842 nazwiska ofiar. Jeszcze inne źródła podają, że może to być zarówno 85 tys. jak i 700 tysięcy. W tym zestawieniu widać, że Żydzi byli trzecią co do wielkości nacją, która była mordowana w Jasenovac. Jakie liczby są zatem bliższe prawdzie? Trudno to jednoznacznie dzisiaj wskazać.

Strażnicy ustaszy z obozu Jasenovac (fot. www.ushmm.org).
   Wiadomym jest, że w dużej mierze zrealizowane zostało założenie wypowiedziane przez prezydenta NDH Ante Pavelića, na temat czystki etnicznej. Nawoływało ono do zabicia co trzeciego Serba, wydalenia co trzeciego i przymusowo nawróconego na katolicyzm co trzeciego Serba. Można śmiało napisać, że pierwszy z tych punktów został zrealizowany. Przywódcy ustaszy twierdzili po wojnie, że zabili ponad milion Serbów, w tym wiele dzieci, kobiet i starców. Według różnych oficjalnych źródeł, liczba ta jest bardzo mocno zawyżona. Potwierdza to także oświadczenie wydane przez Centrum Yad Vashem, które podaje, że w całym Niezależnym Państwie Chorwackim zamordowanych Serbów zostało około 500 tysięcy. W tym samym oświadczeniu czytamy, że kolejne 250 tys. Serbów zostało wydalonych z kraju, a kolejne 200 tys. zostało zmuszone do przejścia na katolicyzm.

   Po wyzwoleniu obozu Jasenovac w ręce sił sprzymierzonych dostało się około 600 żołnierzy Niepodległego Państwa Chorwacji. Niestety nie wszystkich dosięgła ręka sprawiedliwości.

Ante Pavelić - z zawodu prawnik i najważniejsza osoba w szeregach ustaszy. Szef marionetkowego państwa chorwackiego w latach 1941-45. 18 maja 1941 roku został przyjęty na audiencji w Watykanie. Miesiąc po tym, jak spotkał się z papieżem Piusem XII - który udzielił mu błogosławieństwa - spotkał się w Berghofie z Adolfem Hitlerem. Podczas tego spotkania Ci dwaj zbrodniarze omawiali możliwość wysiedlenia Serbów z Chorwacji i eksterminacji Żydów, Serbów i Cyganów z terenów NDH, za co został później oskarżony. W maju 1945 roku ucieka - z pomocą duchownych chorwackich - z NDH do klasztoru w Bad Ischl w Austrii. Następnie w przebraniu zakonnika, przedostaje się do Włoch, gdzie wykrył go amerykański kontrwywiad. Wiedząc o tym, decyduje się - na pokładzie włoskiego statku - na ucieczkę z Europy. Pod fałszywym nazwiskiem dociera do Argentyny. 9 kwietnia 1957 roku, nieopodal Buenos Aires, została przeprowadzona na niego nieudana próba zamachu. Postrzelony przez czarnoskórego Serba i byłego czetnika, Pavelić przeżył. Po dojściu do pełni sił, ponownie ucieka, tym razem do Madrytu. Tam umiera 28 grudnia 1959 roku.

Marijan "Giovanni" Mijo Babić - poseł chorwackiego faszystowskiego dyktatora Ante Pavelića. Był pierwszym dowódcą wszystkich obozów koncentracyjnych w Niepodległym Państwie Chorwacji, a także szefem trzeciego biura służby nadzoru ustaszy. Był również członkiem Głównej Kwatery Ustaszy. W 1941 roku uciekł do Włoch, gdzie został przez tamtejszą policję uznany jednym z najniebezpieczniejszych ludzi. Podczas pobytu we Włoszech zaplanował w najdrobniejszych szczegółach ludobójczą kampanię w swoim ojczystym kraju. Po powrocie do kraju, był odpowiedzialny za organizację i powstanie przynajmniej trzech obozów koncentracyjnych. W połowie 1941 roku udał się do wschodniej Hercegowiny, gdzie dokonywał mordu na serbskiej ludności cywilnej. Major Babić najprawdopodobniej został zabity przez oddział rebeliantów pod dowództwem Dukica Graovaca. Po jego śmierci Pavelić zarządził ośmiodniową żałobę dla członków jego Batalionu Ochroniarzy.

Slavko Kvaternik - jeden z głównych przywódców ustaszy w NDH, minister obrony, oraz naczelny dowódca Chorwackich Sił Zbrojnych podczas wojny. Wraz se swoim synem Eugenem, należał do grupy założycieli ruchu ustaszy. Był pomysłodawcą stworzenia w NDH obozów koncentracyjnych wzorowanych na nazistowskich obozach śmierci. Posiadacz Krzyża Żelaznego 1 klasy z I wojny światowej. Po zajęciu przez Niemcy Jugosławii, proklamował powstanie Niepodległego Państwa Chorwackiego. Za zasługi odznaczony został Wojskowym Orderem Żelaznej Koniczyny 1 klasy. Pod koniec 1942 roku, popadł w konflikt z Ante Pavelićem, którego usunął ze stanowiska. Aresztowany przez wojska amerykańskie w Bad Gastein. We wrześniu 1946 roku został przekazany władzom jugosłowiańskim i skazany po procesie na karę śmierci. Został rozstrzelany 13 czerwca 1947 roku.

Eugen Dido Kvaternik - był szefem służb bezpieczeństwa wewnętrznego NDH, dowódcą policji politycznej, oraz szefem wszystkich obozów na terenie NDH do końca 1942 roku w stopniu generała porucznika. Popadł w konflikt z  wyższym dowódcą policji i SS SS-Obergruppenführerem Konstantinem Kammerhoferem, co skutkowało usunięciem go z zajmowanych stanowisk. W 1945 roku uciekł do Argentyny. 10 marca 1962 roku zginął w wypadku samochodowym wraz ze swoimi dwiema córkami.

Andrija Artuković - był ministrem spraw wewnętrznych NDH i głównym organizatorem wyniszczenia narodu Serbskiego w podbitej Jugosławii. Był twórcą i sygnatariuszem większości dekretów dotyczących ludobójstwa i terroru dokonywanego na ludności cywilnej. W latach 1942-1943 piastował urząd ministra religii i wychowania. Po wojnie przez Irlandię przedostał się do USA. Został wydany przez organy tego kraju dopiero w 1986 roku. Po procesie usłyszał wyrok kary śmierci. Ten jednak nie został wykonany. Zmarł dwa lata później w więzieniu.

Miroslav Filipović-Majstorović - był jednym z bardziej brutalnych komendantów w Jasenovac. Podczas przesłuchań Fra Majstorović przyznał się, że podczas kilku miesięcy, kiedy był komendantem obozu, zginęło ponad 30 tysięcy osób, a on sam pozbawił życia przynajmniej 100 osób. Będąc przez dziesięć miesięcy na tym stanowisku, brał wielokrotnie udział w masowych mordach więźniów z Jasenovac, nosząc wtedy nierzadko zakonny habit. Schwytany przez jugosłowiańskie siły komunistyczne, osądzony i powieszony w 1946 roku. Podczas egzekucji z dumą prezentował się w swoim kapłańskim stroju.

Vjekoslav "Maks" Luburić - członek ruchu ustaszy i generał w NDH podczas wojny. Komendant obozu w Jasenovac. W okresie międzywojennym był przez jakiś czas bezdomny, wielokrotnie skazywany za drobne przestępstwa. W pierwszych dwóch latach wojny przebywał we Włoszech i na Węgrzech, gdzie przechodził intensywne szkolenia w obozach ustaszy. Po inwazji państw Osi na Jugosławię, powrócił i został jednym z głównych współpracowników Ante Pavelića. Dowodził oddziałem milicji, która dokonała pierwszych zbrodni na Serbach w NDH. Założyciel pierwszych obozów, był również dowódcą Brygady Obronnej Ustaszy. Zyskał reputację najbardziej brutalnego dowódcy ustaszy.  W późniejszym czasie został naczelnym wszystkich obozów koncentracyjnych na ternach NDH. Szacuje sie, że za jego komendantury w Jasenovacu, zamordowano około 50 tysięcy osób. W 1945 roku powołał oddziały paramilitarne Krzyżowców. Pod koniec roku, uciekł przez Węgry do Hiszpanii, gdzie był jednym z organizatorów terrorystycznej organizacji Chorwacki Opór Narodowy, której był liderem przez kolejnych 25 lat. Został zamordowany w hiszpańskiej Caragente 20 kwietnia 1969 roku przez byłego tajnego agenta policji jugosłowiańskiej Ilija Stanića, który był jego... chrześniakiem.

Ljubo Miloš - członek ruchu ustaszy, major chorwackich sił zbrojnych i szef służb specjalnych. W późniejszym okresie był najpierw zastępcą, a później także komendantem obozu w Jasenovac i dowódcą obozu koncentracyjnego w Lepoglavie. Miał opinię sadystycznego maniaka, który z zimną krwią mordował więźniów. Po zakończeniu wojny uciekł do Austrii, aby po kilku miesiącach powrócić do Chorwacji, gdzie został członkiem antykomunistycznego ruchu oporu Krzyżowców. 20 lipca 1947 roku został aresztowany przez funkcjonariuszy tajnych jugosłowiańskich służb. W 1948 roku wykonano na nim karę śmierci. Nie wiadomo jednak w jaki sposób, kiedy i gdzie.

Dinko Šakić - zastępca komendanta obozu koncentracyjnego w Starej Gradiškiej, a następnie komendant w obozie Jasenovac. Po wojnie uciekł do Austrii, a stamtąd przedostał się do Argentyny, gdzie otworzył sklep tekstylny w Rosario. Gorący zwolennik prezydenta Juana Perona. Po jego obaleniu w 1955 roku, przedostał się do Hiszpani, gdzie nawiązał kontakt z Luburićem. Został jego bliskim współpracownikiem. Funkcje tą sprawował najprawdopodobniej aż do śmierci Luburića, wyjeżdżając ponownie do Argentyny. W 1995 roku udzielił obszernego wywiadu chorwackiej dziennikarce w którym wyjawił swoje wojenne losy. W 1998 roku pod naciskiem Centrum Szymona Wisenthala, został aresztowany przez argentyńska policję i przewieziony do Zagrzebia. Po procesie, usłyszawszy wyrok - winny zbrodni na więźniach obozu koncentracyjnego w Jasenovacu - został skazany na karę 20 lat pozbawienia wolności. 20 lipca 2008 zmarł w szpitalu w Zagrzebiu.

Ivica Matković - członek ustaszy w randze podpułkownika i administrator obozu w Jasenovac. Przybył do obozu w grudniu 1941 roku i przebywał tam do marca 1943 roku. Przez ponad rok jego urzędowania w obozie dopuszczano się wielu okrucieństw w które nierzadko był sam zaangażowany. W pierwszych miesiącach funkcjonowania obozu, zaprowadził w nim schematyczny "porządek", według którego dokonywano eksterminacji więźniów. Osobiście torturował, a potem zastrzelił pięcioro więźniów, którzy podczas wykopków zjedli kilka surowych ziemniaków. Również i jego losy powojenne nie są znane, choć niektóre źródła sugerują, że został stracony przez partyzantów jeszcze w 1945 roku.

Petar "Pero" Brzica - prawnik, chorwacki franciszkanin, współpracownik niemieckich nazistów i członek ustaszy. Podczas wojny był strażnikiem w obozie koncentracyjnym Jasenovac, gdzie dosłużył się stopnia porucznika. Zapamiętano go, jako tego, który wygrał zakład w konkursie podrzynania nowo przybyłym więźniom gardeł. Po wojnie uciekł najprawdopodobniej do USA. Jego powojenne losy, oraz data śmierci nie są znane.

Milivoj Ašner - dowódca jednego z pułków ustaszy w czasie wojny i były szef policji miasta Požega. Kierował prześladowaniami i deportacją tysięcy Serbów, Żydów i Cyganów do obozów koncentracyjnych. Swoim podpisem sygnował wyroki śmierci na więźniów obozów koncentracyjnych. Oskarżony po wojnie o zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Poszukiwany przez Interpol i Centrum Szymona Wisenthala. Nigdy nie został skazany za swoje czyny. Zmarł w14 czerwca 2011 roku w Klagenfurcie nad jeziorem Wörther w Austrii, gdzie mieszkał.

Dominik "Hinko" Piccli - z zawodu inżynier budowlany, był konstruktorem pieców krematoryjnych w obozie w Jasenovac. Był również zaufanym doradcą Luburića. W 1942 roku został mianowany komendantem podobozu Jasenovac III. Pozostał na tym stanowisku do 1944 roku. Był jednym z najbardziej brutalnych ustaszów w obozie, zmuszając więźniów do katorżniczej pracy za pomocą bicza. Brał czynny udział w likwidacji więźniów przed wyzwoleniem obozu. Pod koniec 1945 roku dosłownie "rozpłynął się w powietrzu", a jego dalszy los, oraz data i miejsce śmierci do dzisiaj nie są znane.

Ivan Prpić - generał piechoty chorwackiej gwardii i szef sztabu w latach 1942-43. Swoim własnoręcznym podpisem sygnował wiele dokumentów dotyczących uwiezionych w obozie Jasenovac więźniów. W 1944 roku przeszedł na emeryturę i wyjechał do Pragi. Aresztowany przez Brytyjczyków w sierpniu 1945 roku, został przewieziony do Jugosławii. Po przesłuchaniach w Belgradzie i Zagrzebiu, został zwolniony z powodu braku dowodów. W ten sposób został jednym z kilku wysokiej rangi oficerów, którzy nie odpowiedzieli za swoje zbrodnie. Zmarł 10 stycznia 1967 roku w Zagrzebiu.

Ante Vrban - kapral w szeregach ustaszy, służący w XII kompanii, dowodzonej przez Ivana Devčicia Pivaca. Do Starej Gradiškiej przybył 13 listopada 1941 roku. Początkowo był zastępcą komendanta Mili Oreškovića. Znany ze swojej brutalności i indywidualnych morderstw więźniów, zwłaszcza dzieci. Aresztowany w Papuku wraz z grupą Krzyżowców latem 1947 roku. W 1948 roku, podczas procesu przyznał się do zabicia 63 dzieci za pomocą śmiercionośnego Cyklonu B. Przez Sąd Najwyższy Republiki Chorwacji został skazany na karę śmierci przez powieszenie. Wyrok wykonano jeszcze w tym samym roku. 

   Losy innych członków ustaszy powiązanych z obozem koncentracyjnym Jasenovac nie są znane. W grupie tej znaleźli się m. innymi: Josip Crnković, Mila Orešković, Ivica Brkljacić. 


   A co z więźniami z obozu w Jasenovacu, czy są tacy, którzy przeżyli? Tak, są tacy. Ja odnalazłem 28 nazwisk. To właśnie dzięki m. innymi ich zeznaniom świat dowiedział się o tym, co działo się w obozie. 


Wśród ocalałych byli m. innymi:

Atijas, Jakob
Berger, Egon (1912 - 26.04.1988) - pisarz (m. innymi "44 miesiące w Jasenovac").
Ciliga, Ante (20.02.1898 - 21.10.1992) - chorwacki polityk, pisarz i wydawca.
Dedić, Nadir - i jego żona Fatima, są jedynymi Romami, którzy przeżyli Jasenovac. Aresztowany jesienią 1942 roku, jako więźniowie polityczni spędzili w obozie 4,5 miesiąca.
Devčić, Natko (30.06.1914 - 04.09.1997) - chorwacki kompozytor
Dragaš, Mihajlo (1929 - 1984) - trafił do Dolnej Gradiny jako 12-letni chłopiec. Uciekł 21 września 1942 roku. 

Drauśnik, Fedor Tedi
Filipović-Hrvojić, Katica
Friedlender, Cijordana
Fridrih, Adolf
Gamulin, Grgo (21.08.1910 - 02.11.1997) - chorwacki historyk sztuki, pisarz i profesor uniwersytecki.
Gidaković, Ankica
Ivanović, Ilija - pisarz (m. innymi "Witness to Jesanovac's Hell")
Janjić, Ljubica
Katić-Palčec, Milada
Knežević, Brigita (20.10.1940 - ?)
Klaić, Simečar,
Konciar, Nena
Kozak-Skeledžija, Durda
Lovrenčić, Tibor (1917 - ?) - licealista z Zagrzebia, jako chorwacki zawodnik kadry piłki ręcznej brał udział w Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936 roku.
Maček, Vladimir (20.06.1879 - 15.05.1964) - krewny generała Stanisława Maczka. Chorwacki polityk, prezydent Chorwackiego Stronnictwa Ludowego, Wicepremier Jugosławii. Od czerwca 1945 roku przebywał na emigracji we Francji, a od 1947 w USA, gdzie zmarł. Jego szczątki przewieziono i pochowano w Zagrzebiu.
Molnar, Pava Peršić - więzień polityczny.
Nikolić, Nikola (1896-1986) - doktor, aktywny członek Rewolucji Październikowej. Członek Medycznego Naczelnego Dowództwa, Naczelnik Wydziału Lekarskiego Narodowej Armii Wyzwoleńczej, Sekretarz Stanu ds. Ochrony Zdrowia Ludowej Republiki Jugosławii, profesor Wydziału Lekarskiego w Sarajewie.
Palčec, Ivan - aresztowany w Zagrzebiu 20 sierpnia 1942 roku. W Starej Gradiškiej przebywał od września 1942 do września 1944 roku.
Perasović, Tomislav
Petrina, Branko - chorwacki student, przeżył dzięki ucieczce ze Starej Gradiškiej.
Simić-Cvetko, Mara

   Trzeba tutaj zaznaczyć, że w obozie Jasenovac przebywały cztery osoby narodowości Polskiej.

    Obecnie każdego roku w kwietniu odbywają się tutaj uroczystości związane z wyzwoleniem obozu, oraz ku pamięci pomordowanych więźniów. Podczas tych uroczystości często padają bardzo mocne słowa, wypowiedziane przez ludzi polityki. Prezydent Izraela Shimon Perez w 2010 roku nazwał obóz i to co się w nim wydarzyło, jako "demonstrację czystego sadyzmu". Oglądając archiwalne zdjęcia i czytając na temat obozu w Jasenovacu nachodzi nas pytanie, czy to możliwe, aby to naprawdę mógł zrobić człowiek? Czy rzeczywiście człowiek jest gotów do robienia takich okrucieństw? Niestety tak.... Nie tylko reżim Pavelića był reżimem pełnym nienawiści i nietolerancji. Znamy z przeszłości wiele przypadków, gdzie ludzie byli więzieni, torturowani i zabijani ze względu na swoją rasę, narodowość, religię, czy przekonania polityczne. Jednak skala brutalności, jaka miała miejsce w tym obozie, jest nie do opisania. A ludzie, którzy przeżyli ten koszmar, nigdy już nie pozbyli się urazu psychicznego i myśli, że człowiek potrafi być gorszy od zwierzęcia....

Budynki i główne wejście do Muzeum Pamięci Jasenovac.
   Jeszcze słowo o samym muzeum. Muzeum Pamięci Jasenovac zostało otwarte w listopadzie 2006 roku. Wcześniej - w 1991 roku - duża ilość zachowanych przedmiotów i dokumentacji obozowej została przetransportowana do Bośni i Hercegowiny. To co pozostało, zniszczyli lub splądrowali chorwaccy żołnierze. Wywiezione wcześniej zbiory w 1999 i 2000 roku zostały przetransportowane do amerykańskiego Muzeum Holokaustu. Dopiero w 2001 roku, wróciły do Chorwacji i Miejsca Pamięci w Jasenovac. Wystawa została zaprojektowana przez chorwacką architektkę Helenę Paver Njirić. W tym samym roku autorka wystawy została nagrodzona na odbywającej się w Zagrzebiu wystawie architektonicznej. Centrum edukacyjne zaprojektowała firma Produkcija. Jeśli chodzi o przedmioty, to nie spodziewajcie się, że zobaczycie w gablotach śmiercionośne narzędzia, których używali ustasze. Są jednak przedmioty osobiste więźniów, oraz części ich obozowych ubrań. Muzeum skupiło się na relacjach byłych więźniów, które zaprezentowano w formie multimediów. Przechadzając się po półmrocznym pomieszczeniu, możemy zauważyć nad naszymi głowami ogromne szklane szyby, na których wypisano nazwiska uwiezionych w obozie ludzi.

Kubrak należący Zory Faist Radujkovej.
   A na zewnątrz? Tuż za budynkiem muzeum, znajdują się pozostałości po linii kolejowej prowadzącej do obozu. Stoi na nich oryginalna lokomotywa z wagonami, którymi przywożono więźniów do obozu. Zaraz za pociągiem, po drugiej stronie wału stoi ogromny Flower Monument (wybudowany w 1965 roku) i odlany na tablicy schemat obozu. Do wnętrza tego ogromnego pomnika można wejść. Jest tam kilka tablic upamiętniających to miejsce. Idziemy do niej po ułożonych dosyć równo starych podkładach kolejowych. Stając przed tablicą widzimy przed sobą sporej wielkości nasypy i kratery ziemne, oraz jeziorko o którym wspomniałem. Są to o ile dobrze zrozumiałem miejsca zbiorowych mogił. Na planie naniesiono zarys budynków obozowych, po których dzisiaj nie ma już śladu. Idąc nieco dalej wzdłuż wału, dojdziecie do miejsca, gdzie postawiono tablice pamiątkowe i zabezpieczono pozostałości starej topoli.


Po stronie wewnętrznej nasypu widzimy pozostałości linii kolejowej prowadzącej do obozu....
oraz oryginalną lokomotywę, która zachowała się w dosyć dobrym stanie.
Do lokomotywy podczepionych jest pięć oryginalnych wagonów w których transportowani byli do obozu więźniowie.
   Wracając, warto na moment przystanąć w miejscu, gdzie podczas funkcjonowania obozu znajdowała się przeprawa przez rzekę Sawę. To m. innymi tutaj działy się straszliwe sceny tortur i śmierci tysięcy ludzi. To w głębinach tej wody ulatywało z niewinnych ludzi ostatnie tchnienie....
   A jak już będziecie w tym miejscu, warto pokręcić się po okolicznych wioskach. Można tam jeszcze natrafić na ślady po dawnym obozie. W miejscowości Uštica znajduje się miejsce pamięci poświęcone Romom, którzy zostali wymordowani w obozie. Płyty pamiątkowe znajdują się dokładnie na terenie, gdzie zbudowano dla nich obóz i gdzie znajdowały się zbiorowe mogiły. W mieście Granik, tuż przy samej rzece, można zobaczyć pozostałości po rampie rozładunkowej, na której rozładowywano towary transportowane łodziami rzeką Savą. Mlaka i Jablanac, to kolejne miejsce związane z obozem. Tutaj znajdowały się ośrodki, które wykorzystywano do zbiórek kobiet i dzieci, które pracowały w obozach III i V.

Ogromny Flower Monument (wybudowany w 1965 roku) i widoczne nasypy w miejscu, gdzie był obóz.
Flower Monument nad jeziorkiem obozowym i odlany na tablicy schemat obozu.

Kraj: Chorwacja
Miejscowość: Jasenovac
Strona internetowa: www.jusp-jasenovac.hr
Godziny otwarcia:
Od 1 marca do 30 listopada:
poniedziałek-piątek 9:00-17:00
sobota-niedziela: 10:00-16:00
Od 1 grudnia do 28 lutego:
poniedziałek-piątek 9:00-16:00
sobota-niedziela: nieczynne
Wstęp: bezpłatny (oplata za przewodnika w jęz. angielskim lub chorwackim 200 HRK).
Grupy szkolne, studentów i emerytów nie płacą za przewodnika.
UWAGA: zwiedzanie w grupie trzeba wcześniej zgłosić.
Parking: bezpłatny

Wszystkie fotografie (o ile nie zostało to inaczej oznaczone) pochodzą z archiwum autora, 2018 r.

Mapa dojazdu:

1 komentarz: