Chciałbym dzisiaj przybliżyć Wam jedną z wielu bitew, jakie stoczono podczas wojny Francji z koalicją hiszpańsko-austriacko-lotaryńską w latach 1672-1679. Bitwę, która pod względem strategicznym nie miała wielkiego znaczenia, jednak pod względem psychologicznym już tak. Przecież brandenburczycy pokonali niezwyciężonych dotąd Szwedów. Bitwę, która upamiętniana była u naszych zachodnich sąsiadów aż do 1914 roku. Bitwę, którą po dziś dzień upamiętnia bardzo popularny w Niemczech marsz wojskowy
"Fehrbelliner Reitermarsch", skomponowany przez Richarda Henriona w 1893 roku.
Kiedy Francja w 1672 roku wypowiedziała wojnę Holandii, wiadome było, że z odsieczą krajowi tulipanów pospieszą Hiszpanie, Święte Cesarstwo Rzymskie i Brandenburczycy, którzy związani byli podpisanym przymierzem. Wiedział o tym także król Francji i Nawarry Ludwik XIV. On przekonany zaś był, że jemu pośpieszą z pomocą wojska Anglii, Szwecji, Kolonii i Münster. Francuski Król nie pomylił się, choć wymienione kraje nie kwapiły się w pierwszych tygodniach z pomocą. Wówczas główne walki były prowadzone w niektórych większych holenderskich miastach, które zacięcie się broniły. A kiedy kolejne bitwy przegrywała Anglia, jej władcy doszli do wniosku, że - trwająca już dwa lata wojna - nie przyniesie niczego dobrego i wycofali się z niej. W międzyczasie zgodnie z przewidywaniami do wojny dołączyli Hiszpanie, Brandenburczycy i Święte Cesarstwo Rzymskie. To bardzo skomplikowało sytuację Francuzów, którzy nie mogli poradzić sobie z niewielką Holandią. Na dodatek cześć wojsk musieli teraz skierować na wschodnią granicę, aby odeprzeć wojska nieprzyjaciela. Na szczęście francuzów nie zawiedli Szwedzi, którzy odciążyli znacznie swoich sprzymierzeńców. Teraz inicjatywę przejęli Francuzi, którzy zaczęli wypierać brandenburczyków za Ren i umacniać się w Alzacji.
Po rozbiciu wojsk holenderskich armia francuska pod dowództwem Henri'ego Turenne'a także udała się w kierunku Renu. Wraz z Ludwikiem XIV i jego wojskiem wypchnęły cesarskie i brandenburskie wojska z Alzacji. I choć armia francuska była znacznie skromniejsza, to jej dowódcy byli dobrej myśli. Rozbite wojska cesarsko-brandenbrskie zaczęło przegrupowywać się po wschodniej stronie Renu. Armię liczącą obecnie 12 tysięcy piechoty i 14 tysięcy jazdy konnej objął cesarski wódz Raimondo Montecuccoli, do którego w niedługim czasie dołączył także Elektor Brandenburski Fryderyk Wilhelm. Obaj mieli odeprzeć napierające wojska francuskie. Tak się jednak nie stało, ponieważ armia brandenburska Fryderyka Wilhelma musiała pospiesznie ruszyć w kierunku wybrzeża Bałtyku, aby odeprzeć wojska szwedzkie. Po obu stronach zostali Montecuccoli i marszałek Turenne, który miesiąc później zginął na polu walki od salwy armatniej.
Armia Szwedzka posuwała się naprzód, okupując już znaczną część Brandenburgii. Fryderyk wiedział, że nie może dopuścić, aby Szwedzi wdarli się jeszcze bardziej w głąb kraju. Rozkazał wówczas swoim żołnierzom zostawić spowalniające marsz tabory z zaopatrzeniem i ze zdwojoną prędkością kierować się ku armii szwedzkiej. W tyle pozostały tabory i piechota. Posunięcie to pozwoliło armii Brandenburskiej pokonać około 500 kilometrów w dwa tygodnie, co okrzyknięto później najszybszym pochodem w historii zachodnioeuropejskiej sztuki wojennej.
Będąc już w niewielkiej odległości od wroga, Fryderyk dowiedział się od swoich zwiadowców, że Szwedzi nie spodziewając się ataku, znacznie rozproszyli swoje siły. Rozkazał swojemu dowódcy, marszałkowi Georgowi von Derfflingerowi wbić klin w czoło szwedzkiej armii, zdobywając miasto Rathenow. Aby tego dokonać Fryderyk Wilhelm przekupił sprawującego pieczę nad miastem urzędnika, aby ten wydał dla szwedzkich oficerów bankiet. Następnie Derfflinger w przebraniu szwedzkiego oficera, zbliżył się do bramy miasta i rozkazał strażnikom jej otwarcie, krzycząc, że jest ścigany przez brandenburski patrol. Fortel się udał. Większość oficerów szwedzkich została upita, a brama miasta otwarta. Natychmiast po otwarciu bramy, do miasta wdarło się tysiąc jego najlepszych dragonów, którzy wybili lub wzięli do niewoli prawie całą szwedzką załogę. Uciec zdołało dziesięciu szwedzkich żołnierzy, a około 600 koni zasiliło szeregi dragonów. Chwilę później do fortecy wkroczyło resztę wojska, które wyparło szwedów na przedpola pomiędzy Rathenow a Ferbellinem.
Był wczesny, mglisty poranek 18 czerwca 1675 roku. Szwedzi zostali odcięci. Na przeciwko nich stanęły wojska brandenburskie, a za plecami mieli rzekę Rhin, na której nie było już żadnego czynnego mostu. Zniszczenia mostów podjął się wcześniej podpułkownik Hennigs, który wykonał to zadanie bez strat własnych. Szwedzi co prawda natychmiast zajęli się odbudową mostu, jednak wymagało to czasu, którego nie mieli. Bitwa musiała się odbyć. Brandenburczyków do boju miał poprowadzić Fryderyk Wilhelm (1620-1688) ze swoim najwierniejszym żołnierzem marszałkiem von Derfflingerem (1606-1695), który dowodził jedynie 5 tys. kirasjerów i 600 dragonami. Cała bowiem piechota została w tyle, nie nadążając za jazdą konną. Wsparcie konnicy miało zapewnić jedynie 13 dział. Po stronie szwedzkiej było 11 tysięcy żołnierzy, z których 4 tysiące stanowiła jazda konna, wspomagana przez 38 dział. Armią tą dowodziło trzech najważniejszych szwedzkich dowódców - marszałek polny Carl Gustaf Wrangel (1613-1676), jego przyrodni brat, generał porucznik, baron Waldemar Wrangel (1641-1675), oraz feldmarszałek Conrad Mardefelt (1610-1688), którzy podzielili swoje wojska na 8 brygad i 24 szwadrony.
Szwedzi znaleźli się w potrzasku, ale wierzyli w siłę swojej armii. Co prawda bagnisty teren na obu flankach nie pozwalał im na taktyczne rozstawienie wojsk, ale przecież mieli znaczną przewagę w artylerii i wojsku. Natomiast Fryderyk Wilhelm po naradzie z Derfflingerem i innymi dowódcami był zdania, że pomimo przewagi szwedów, to oni mają przewagę taktyczną. Zwłaszcza, że mogli rozmieścić swoje działa na okolicznych wzgórzach znajdujących się po ich lewej stronie. Około południa Elektor brandenburski wydał rozkaz do ostrzału szwedzkiego prawego skrzydła przez artylerię. Tam znajdowała się konnica, która chroniła stojącą na środku szyku piechotę. Straty szwedów - zaskoczonych bardzo skutecznym ostrzałem wroga - były poważne. Wranglerowie zdawali sobie sprawę z tego, iż kluczem do zwycięstwa jest opanowanie pozycji zajętych na wzgórzach. Pomimo kilku prób, ta sztuka jednak im się nie udała. Za każdym razem wróg zadawał im kolejne straty, a ataki były odpierane. To był odpowiedni moment, aby przetrzebionego na prawej flance wroga zaatakować. Fryderyk Wilhelm osobiście poprowadził atak, zmuszając szwedzką jazdę konną do ucieczki i odsłonięcia prawej flanki piechoty. W tym samym czasie Defflinger poprowadził brandenburską jazdę na lewe skrzydło wroga. Jego wojska jednak zostały odparte. Defflinger, jako znakomity taktyk, zauważył odsłoniętą z prawej strony piechotę wroga. Natychmiast wydał rozkaz do ataku, rozbijając podczas walki wręcz cały szwedzki regiment. Bardzo ucierpiał także pułk szwedzkiego podpułkownika Maltzahna. Zabito ponad 70 żołnierzy, w tym podpułkownika Maltzahna. około dwudziestu ratowało się ucieczką. Pułk piechoty Dalwiga został całkowicie odcięty od pozostałych wojsk. Szwedzi zostali zepchnięci praktycznie do samej rzeki. Na ich szczęście wyznaczeni do budowy prowizorycznego mostu ludzie, właśnie go ukończyli. Kiedy do boju rzucone zostały kolejne regimenty piechoty brandenburskiej na prawe skrzydło wroga, te zaczęło się załamywać. Żołnierze szwedzcy wytrzymali jednak na tyle długo, że Wrangler zdążył już przeprawić przez rzekę spora część swojej armii. Jej odwrotu broniły dwa bataliony muszkieterów z pułku Gotha. Dragoni brandenburscy nie poprzestali na tym. Szybkim galopem popędzili przez most i natarli na wycofujące się chaotycznie oddziały wroga. Dzięki temu atakowi, wojska Fryderyka zdobyły pięć armat, dziesięć wozów z kulami armatnimi i cztery wózki amunicji do broni palnej, kilka chorągwi i kilkadziesiąt forkietów - podpórek luf podczas strzału z muszkietu. Niedługo po tym zapadł zmrok i bitwa się skończyła. Szwedzkie wojska skierowały się pośpiesznie w kierunku miasta Neuruppin, tracąc po drodze kolejnych pojedynczych żołnierzy, których dobijali miejscowi chłopi.
|
Brandenburskie armaty ostrzeliwują ze wzgórza szwedów. Obraz pędzla Dismara Degena (fot. www.de.wikipedia.org). |
|
Widok z platformy widokowej pomnika na aleję klonów i lip. Z lewej strony fragment miejscowości Fehrbellin. |
Szwedzi stracili w sumie 2400 żołnierzy, a kolejnych 300-400 zostało wziętych do niewoli. Śmierć poniosło wielu dobrych oficerów. Zabito pułkownika Adama Wachtmeistera, podpułkownika Maltzahna, kilku kapitanów, i poruczników, oraz wszystkich oficerów pułku Dalwiga. Wojska Fryderyka zostały uszczuplone o około 500 ludzi - 218 zostało zabitych, a 280 było rannych. Także i tutaj śmierć poniosło kilku oficerów. Podczas walki zginął m. innymi major von der Marwitz, kapitanowie Asseburg, Beyer, Burgdorff i Schönermark i kilku poruczników. Ranni byli m. innymi porucznicy Hennigs, Sydow, Strauss, Köller i Buch. W kolejnych dniach jeszcze bardziej powiększyły się straty po stronie szwedzkiej. Wszystko za sprawą skutecznych podjazdowych ataków kawalerii, ale także ze względu na panujący głód i dezercje w oddziałach szwedów. Większość poległych pochowano kilka dni później na polu walki.
|
Popiersie Wielkiego Elektora wykonane z białego marmuru. |
Bitwa pod Ferbellinem, była pierwszą zwycięską bitwą brandenburczyków. Fryderyk Wilhelm pokazał podczas bitwy, że jest znakomitym taktykiem i przewidującym dowódcą. Informacja o zwycięstwie nad szwedami bardzo szybko obiegła nie tylko Brandenburgię, ale też znaczną część Europy, a jemu samemu dała przydomek Wielkiego Elektora. Szwedzi natomiast nie mogli uwierzyć, że przegrali tą bitwę. Mało tego, armia szwedzka już do końca wojny nie była w stanie odzyskać inicjatywy, co w rezultacie doprowadziło do wkroczenia wojsk brandenburskich na Pomorze szwedzkie.
Po tym zwycięstwie, sytuacja zaczęła się dosyć szybko zmieniać. Pobitym pod Fehrbellinem szwedom, wojnę wypowiedziała Dania. Ludwik XIV musiał poszukać nowych sprzymierzeńców. Jego oczy zwróciły się w kierunku Rzeczpospolitej i jej Hetmana Jana III Sobieskiego, oraz powstańców węgierskich. Król francuski liczył także, na zawarcie pokoju między Rzeczpospolitą a Turcją, aby oba kraje skierować przeciwko Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu i Brandenburgii. Od opisanej bitwy miną jeszcze ponad cztery lata, zanim zakończy się wojna Francji i Szwecji z Brandenburgią i Danią.
|
Kartka pocztowa przedstawiająca Fryderyka Wilhelma podczas bitwy i dwa pomniki ku jego czci (fot. www.oldthing.de). |
Teraz kilka słów o samych pomnikach.
Mały pomnik został wybudowany tuż przy drodze do Fehrbellin w 1800 roku. Architektem był Friedrich Eberhard von Rochow. Wewnątrz ogrodzenia stoi niewielki murowany pomnik. W jego narożnikach widzimy wkopane cztery lufy armat czarnoprochowych, które najprawdopodobniej były wykorzystane podczas bitwy. Całość ogrodzona jest metalowym ogrodzeniem z furtką, która znajduje się z tyłu. Także z tyłu na pomniku znajduje się tablica z nazwiskami dowódców biorących udział w bitwie. Jest tam m. innymi nazwisko Defflingera.
|
Mały pomnik, fotografia wykonana najprawdopodobniej w 1930 roku (fot. www.oldthing.de). |
|
Jak widzimy podczas renowacji małego pomnika zadbano o każdy szczegół. |
|
Lufy te najprawdopodobniej użyte były podczas opisanej bitwy. |
Kolumna zwycięstwa w Hakenbergu (Siegessäule Hakenberg) została ufundowana przez Fryderyka III. Kamień węgielny pod budowę 36-metrowego pomnika, cesarz wkopał w dwusetną rocznicę bitwy - 18 czerwca 1875 roku. Jego budowa trwała dwa lata 1978-79, a uroczyste otwarcie miało miejsce 2 września 1879 roku. Cała kwota na jego budowę 100 tys. reichsmarek pochodziła z funduszu Wilhelma I Hohenzollerna. Pomnik stanął na wzgórzu, gdzie rozmieszczone były w czasie bitwy armaty brandenburczyków. Projekt i pomnik został wykonany przez berlińskiego architekta Cuno Reimanna. Kolumna wewnątrz posiada 114 stopni prowadzących na górę. Część piwniczna została zbudowana z szarego piaskowca, wieża z bloków wypalanych w ceglanych piecach i klinkieru. Dwustronny cokół ma kształt sześcianu z czterema ściętymi krawędziami. Na nim spoczywa podobna do wieży 23-metrowa konstrukcja, na szczycie której zamocowany jest okrągły taras widokowy. Ponad tarasem widokowym góruje wykonany z brązu ponad 4-metrowy posąg bogini zwycięstwa Wiktorii, ważący 15,5 tony. Jest to niestety replika posągu, który wykonał Christian Daniel Rauch w 1843 roku w odlewni Lauchhammer w Berlinie. Na podstawie pomnika została zamocowana płyta z napisem
Ku pamięci zwycięstwa Elektora Fryderyka Wilhelma Wielkiego z Brandenburgii. Fehrbellin 18 czerwca 1675 roku. Powyżej znajduje się nisza w której zamocowano popiersie Fryderyka Wilhelma wykonane z białego marmuru przez Andreasa Schlütera w pracowni rzeźbiarskiej Alberta Wolffa. Renowacja obu pomników miała miejsce w latach 2000-2004 i pochłonęła 396 tysięcy euro.
|
Kolumna zwycięstwa w Hakenbergu w całej okazałości. |
|
Ponad 4-metrowy posąg bogini zwycięstwa Wiktorii waży 15,5 tony. |
Aleję prowadzącą do Kolumny Zwycięstwa zaprojektowano i wykonano w 1873 roku. Po jej bokach nasadzono wówczas 70 lip i 70 klonów. Drzewa te możemy podziwiać do dnia dzisiejszego.
Wszystkie zdjęcia (o ile nie zostało to oznaczone inaczej) pochodzą z archiwum autora, 2018 r.
Mapa dojazdu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz