sobota, 30 marca 2019

TreeTopWalk - Ścieżka edukacyjna w koronach drzew - Edersee (Hesja)

   Ścieżka edukacyjna, którą wybudowano w koronach drzew to miejsce, gdzie można bardzo fajnie spędzić czas całą rodziną. Znajdująca się na skraju Parku Narodowego Kellerwald-Edersee ścieżka edukacyjna to przede wszystkim nauka o przyrodzie, relaks i piękne widoki.

   Park Narodowy w Hesji, to obszar obejmujący 5.738 ha. Teren ten w większości jest porośnięty pięknymi i ogromnymi bukami, które tworzą jeden z ostatnich dużych lasów bukowych w Europie Środkowej. Jest to jedno z nielicznych miejsc, które zachowało swoją naturalność. Można tutaj spotkać m. innymi czerwone buki, które zamieszkuje wiele ciekawych zwierząt i owadów. Wyjątkowa naturalność lasów pozwoli Wam zobaczyć nawet bardzo rzadkie gatunki chrząszczy, czy ptaków. Jeżeli będziecie mieli więcej szczęścia, to możecie natrafić w lasach także na dorodne jelenie i żbiki. To także lasy dębowe, źródła i strumienie, leśne doliny i naturalny rezerwat ptaków i nietoperzy. Dlatego miejsce to zaliczane jest do najcenniejszych obszarów leśnych w Niemczech. Park należy do Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody, a od czerwca 2011 roku Komitet Światowego Dziedzictwa UNESCO postanowił zarejestrować "stare lasy bukowe" na liście światowego dziedzictwa.

poniedziałek, 25 marca 2019

Klify Moheru (Cliffs of Moher) - hrabstwo Claire (Irlandia)

   Klify Moheru (ang. Cliffs of Moher) niewątpliwie są największą atrakcją turystyczną zielonej wyspy. 8-kilometrowy odcinek wysokich na ponad 210 metrów klifów znajduje się w zachodniej części Irlandii w hrabstwie Claire. Powstałe z wapienia i piaskowców są częścią płaskowyżu Burren. Czy warto się tam pofatygować, aby je zobaczyć? Oczywiście! I gwarantuję Wam, że nie będziecie tego żałować.

   I choć Moherowe Klify nie są najwyższymi w klifami w Irlandii, to na pewno są najbardziej rozpoznawalnymi. Nazwy klifów nie wymyśliła żadna starsza kobieta kojarzona z powszechnym u nas w kraju berecikiem... 😉 Skąd więc się ona wzięła? Ich nazwa pochodzi od nazwy fortu Mothra, który został wzniesiony na najbardziej wysuniętym na południe odcinku wybrzeża. Niestety został on rozebrany podczas wojen napoleońskich na początku XIX wieku, a na jego miejscu zbudowano później wieżę sygnałową, po której dzisiaj pozostały jedynie ruiny. Udostępniona turystom jest natomiast znajdująca się na klifie wieża O'Briena, która w 1835 roku została wybudowana przez polityka, posła i zarazem właściciela ziemskiego Cornelliusa O'Briena. Właściciel kilku rezydencji już wtedy wieżę udostępnił zwiedzającym. Ci przybywali tłumnie, ciesząc się naprawdę pięknymi widokami.

W dali widoczna jest wieża O'Briena, która została wybudowana w 1835 roku.
   Oczywiście Klify Moheru - nazywane także murem Tharmondu (the Great Wall of Thomond) - dopiero wtedy można podziwiać w pełnej krasie, kiedy pozwoli na to pogoda. Ja byłem pod koniec stycznia i akurat trafiłem na ładną pogodę. Jednak słyszałem opinię, że okryte mgłą klify stanowią równie piękny i bajeczny widok. Niestety ja byłem tam tylko raz, więc nie mam porównania. Jednak, gdy stanąłem na skraju urwiska, to naprawdę zobaczyłem widok zapierający dech w piersiach. Widok był niesamowity. A kołyszący się na falach w dole "miniaturowy stateczek" tylko pokazuje, jak potężne są Moherowe Klify.
    Na szczęście wzdłuż urwistego wybrzeża wytyczone są ścieżki, którymi można spacerować i podziwiać widoki. Warto się pofatygować, ponieważ klify nie są wszędzie takie same. Niektóre są typowo skaliste, inne porośnięte trawami, a jeszcze inne ukazują różnokolorowe warstwy skał. Oczywiście trzeba uważać, ponieważ spacerowanie zbyt blisko niczym niezabezpieczonych krawędzi może skończyć się tragicznie....

Skała Branaumore.
   Centrum turystyczne (Cliff of Moher Visitor Centre) znajduje się tuż przy klifach. Dojechać tam można na kilka sposobów. Najprostszym jest oczywiście przyjazd wypożyczonym autem. Ta forma transportu pozwoli Wam cieszyć się tymi widokami, tyle czasu, ile będziecie chcieli. Jednak pod jednym warunkiem - że nie sprawi Wam problemów ruch lewostronny. Jadąc wzdłuż wybrzeża, można tam dojechać drogą N67, natomiast kierując się z Ennis, będziecie jechać drogą N85. Ostatnie kilkanaście kilometrów, to już wąskie, wiejskie drogi, które doprowadzą Was do samego centrum.
   Inną opcją jest podróż autokarem. Na pewno takie rejsy są organizowane z Ennis i Galway. Wszystkie niezbędne informacje znajdziecie korzystając z oficjalnej strony Klifów Moheru. Za auto osobowe pozostawione na parkingu trzeba zapłacić 8€. W centrum - wybudowanym w skałach - możecie zasięgnąć dodatkowych informacji, otrzymać ulotkę informacyjną (także w jęz. polskim), kupić pamiątki i skorzystać z toalet. Wstęp na klify również jest płatny, jednak wejściówek nikt nie sprawdza. To już kwestia Waszego sumienia. Osobiście namawiam do zakupu biletu wstępu, ponieważ z uzyskanych w ten sposób pieniędzy finansowani są pracownicy centrum, a znaczna część przeznaczona jest na prace konserwatorskie i utrzymanie czystości.

Cliff of Moher Visitor Centre wybudowane jest w skałach.
Kraj: Irlandia (hrabstwo Claire)
Strona internetowa: www.cliffsofmoher.ie
Godziny otwarcia:
od listopada do stycznia - 9:00-17:00
marzec, kwiecień, wrzesień i październik - 8:00-19:00
od maja do sierpnia - 8:00-21:00
Wstęp na klify: 8€ (dorośli), 7€ (studenci), 5€ (osoby starsze), dzieci i młodzież do lat 16 wchodzą bezpłatnie
Wstęp do wieży O'Briena: 2€ (bilet normalny), 1€ (bilet ulgowy)
Parking: 8€

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora, 2011 r.
Nawiasem mówiąc, szkoda, że wtedy nie dysponowałem dobrym aparatem.... no cóż, będzie trzeba to miejsce odwiedzić ponownie.

Mapa dojazdu:

sobota, 23 marca 2019

Park Narodowy i Wulkan Teide - Teneryfa (Hiszpania)

   Wulkan Pico del Teide to niewątpliwie jedna z najpiękniejszych i obowiązkowych atrakcji Teneryfy. Najwyższy wulkan Hiszpanii jest wizytówką archipelagu Wysp Kanaryjskich widzianą nie tylko z każdego zakątka Teneryfy, ale także z sąsiadujących wysp. Położony 3718 metrów n.p.m. wulkan i okalający go Park Narodowy sprawi, że na długo zapamiętacie Wasz urlop.

    Piekielna Góra, bo tak wulkan nazwali pierwsi mieszkańcy Wysp Kanaryjskich Guanczowie, uważana była początkowo za miejsce zamieszkiwane przez siły zła. Natomiast w epoce ekspansji europejskiej uważano wulkan za najwyższą górę świata. Dla portugalskich, hiszpańskich i brytyjskich odkrywców traktowany był jako punkt orientacyjny podczas żeglugi przez Ocean Atlantycki.
   Wulkan Teide wciąż jest uważany za wulkan czynny. I choć ostatnia erupcja miała miejsce w 1909 roku, to we wcześniejszych okresach zdarzały się częściej. Ważniejsze erupcje miały miejsce w 1704, 1705, 1706 i 1798 roku. Potężna erupcja w 1706 roku trwała kilkanaście dni i zniszczyła większość miejscowości Garachico, oraz znajdujący się tam port. Wyrzucane olbrzymie ilości lawy pomimo wielkich zniszczeń nie pochłonęły na szczęście żadnych istnień ludzkich....

sobota, 16 marca 2019

"Bilans Krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski" - Dariusz Kaliński


   Książka, którą chcę Wam dzisiaj zaprezentować jest próbą oszacowania strat i pokazania brutalności, jakie poniosła i doświadczyła Polska i jej ludność podczas napaści i okupacji przez wojska niemieckie.

   "Rozgłaszali, że podejmują sprawiedliwą wojnę o należne im i podstępem wykradzione ziemie. Wyśmiewali "słowiański rozgardiasz", utrzymując, że podludzie ze Wschodu tylko od nich mogą nauczyć się prawdziwej kultury. Kłamali. Z Niemiec nie przynieśli cywilizacji, ale ludobójstwo.
   Prawie sześć milionów obywateli zabitych w toku działań wojennych, wyłapywanych na ulicach i mordowano jak zwierzęta, zagłodzonych, zesłanych do obozów, których jedynym celem była eksterminacja. Grabież majątku narodowego, destrukcja miast, zawłaszczenie kultury. Niewolnicza praca, wyniszczanie świadomości i plany zagłady całego polskiego narodu. Ogrom nierozliczonych krzywd wymyka się ocenie i opisowi".

czwartek, 7 marca 2019

Dawniej i dziś - chłopcy z Deutsches Jungvolk podczas uroczystości w opactwie w Quedlinburgu. 1936-2018

Ruch muzyczny młodzieży niemieckiej na murze Opactwa w Quedlinburgu z okazji 1000-lecia śmierci Henryka I Ptasznika.
   Opactwo w Quedlinburgu, to wyjątkowe miejsce z kilku powodów. Po pierwsze, dlatego, że ten IX-wieczny dawny klasztor kanoniczek jest bardzo ładny i duży. Po drugie dlatego, że jego historia jest bardzo złożona - w średniowieczu stanowiło ważne centrum polityczne i kulturalne (jego szczegółowy opis znajdziecie w osobnym poście). Po trzecie - choć może to dziwić - było to również znaczące miejsce dla Heinricha Himmlera....
   Opactwo powstało w 936 roku. Nie był to przypadek. Inicjatorką jego powstania była Matylda Westfalska - wdowa po królu Niemiec z dynastii Ludolfingów Henryku I Ptaszniku, który zmarł 2 lipca 936 roku. Wcześniej zabudowania te były jego główną siedzibą. Matylda postanowiła zatem, aby jego ciało spoczęło w tamtejszej kaplicy, która stała się prezbiterium większego kościoła św. Serwacego.
   2 lipca 1936 roku w tysięczną rocznicę śmierci Henryka I Ptasznika w całym mieście zorganizowano wspaniałe uroczystości. Do opactwa przyjechali m. innymi Reichsführer-SS Himmler, Reichsernährungsminister Richard Walter Darre, Reichsleiter Philipp Bouhler, Reichsinnenminister Dr. Wilhelm Frick, Dr. Robert Ley, Dr. Hans Frank i osobisty fotograf Hitlera Heinrich Hoffmann, który miał uwiecznić to wydarzenie na kliszy swojego aparatu. Kilka dni wcześniej Himmler nakazał przeprowadzić w kaplicy szczegółowe badania szczątków Henryka I. Wszystko dlatego, że szef SS, Gestapo i policji niemieckiej wierzył, że jest kolejnym wcieleniem króla Henryka I.
   Na zdjęciu archiwalnym widzimy młodych chłopców z Deutsches Jungvolk - organizacji podlegającej Hitlerjugend, którzy brali udział w uroczystościach. Zrzeszała ona chłopców w wieku od 10 do 14 lat, wpajając im ideologię nazistowską oraz rasistowską wizję aryjskiej wyższości rasowej.

   Oba zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora.

wtorek, 5 marca 2019

Pomnik upamiętniający porucznika Roberta Levy-Fleur'a (1886-1914) - Spincourt (Grand East).

   Pomnik, jaki chciałbym Wam dzisiaj zaprezentować, jest inny od pozostałych. Przede wszystkim nie upamiętnia konkretnej bitwy, ani też nie jest poświęcony poległym mieszkańcom danej miejscowości. Pomnik upamiętniający porucznika Roberta Levy-Fleur'a poświęcony jest wyłącznie jemu. Został również postawiony z inicjatywy jego zrozpaczonej matki.

   Robert Levy-Fleur pochodził z rodziny lotaryńskich przemysłowców, którzy w 1871 roku przybyli do Charleville w Ardenach. Jego ojciec był szanowanym urzędnikiem. Wraz z żoną Lucy bardzo się ucieszyli z narodzin - 10 grudnia 1886 roku - swojego syna. Zgodnie dali dziecku na imię Pierre Auguste Robert.