sobota, 31 sierpnia 2019

"Gwiazda Afryki. Hans Marseille - niepokorny as Luftwaffe" - Colin D. Heaton & Anne-Marie Lewis

 
   Dzisiaj jedna z lepszych książek - dotyczących Luftwaffe i jej asów - jaką miałem przyjemność przeczytać. "Gwiazda Afryki. Hans Marseille - niepokorny as Luftwaffe" - Colina D. Heatona & Anne-Marie Lewis to pozycja obowiązkowa. Tych dwoje amerykańskich historyków stanęło na wysokości zadania, czego efektem jest polecana przeze mnie genialna publikacja.

   Hans-Joachim Walter Rudolf Siegfried Marseille został przyjęty do szkoły lotniczej w listopadzie 1938 roku. Już wówczas uzewnętrzniły się jego cechy osobowe - rycerskość, oraz głęboko zakorzenione poczucie dobra i zła. Cechy, które sprowadziły na niego wiele nieprzyjemności i kar ze strony przełożonych. Jak w takim razie przez niecałe trzy lata wojny ten niesforny, młody chłopak został jednym z najlepszych pilotów Luftwaffe? Odpowiedź padła podczas jego służby z ust innego asa lotnictwa - Adolfa Gallanda. Generalleutnant der Luftwaffe pewnego dnia powiedział: "Marseille to wirtuoz wśród pilotów myśliwskich!".

sobota, 24 sierpnia 2019

Playa De Las Teresitas - San Andres (Teneryfa, Hiszpania)

   Teneryfa, to największa hiszpańska wyspa będąca częścią archipelagu Wysp Kanaryjskich. Pomimo specyficznych, "czarnych" plaż, jest zarazem najludniejszą wyspą na Oceanie Atlantyckim. Wyspa z ciemnym wulkanicznym piaskiem posiada jedną z najczęściej odwiedzanych plaż - Las Teresitas. Jasny piasek pojawił się w tym miejscu w latach 70-tych XX wieku. Został on przetransportowany w ogromnych ilościach z byłej hiszpańskiej prowincji znajdującej się na Saharze. Według różnych źródeł na wyspę przetransportowano około 4 milionów worków z piaskiem. Projekt ten doprowadził do tego, że jest to największa piaszczysta plaża na wyspie. Długą na 1,5 kilometra plażę z jednej strony otacza pasmo górskie Anaga, a z drugiej - od morza - odgradza ją zbudowany około 150 metrów od brzegu falochron. Dzięki temu woda w jest tutaj bardzo spokojna, co jest dużym plusem podczas wypoczynku z dziećmi. Piaszczyste dno idealnie nadaje się do kąpieli bez obuwia nie narażając Was na jakiekolwiek kontuzje, czy otarcia spowodowane przez kamienie. Wzdłuż plaży nasadzono kilkadziesiąt palm, które przy pogodnym dniu, mogą dać odrobinę schronienia przed promieniami słonecznymi. 

Plaża przed nawiezieniem piasku z Sahary (fot. www.teneryfatwojewakacje.com).
   Plaża jest zadbana, a dobrze rozbudowana infrastruktura powoduje, że jest to znakomite miejsce na całodniowy wypoczynek. Znajdują się tutaj toalety, prysznice, przebieralnie, wypożyczalnie leżaków i parasoli, kafejki, oraz bary. Tuż przed plażą znajduje się natomiast sporych rozmiarów parking. W przyszłości planowana jest dalsza rozbudowa infrastruktury przy plaży, która jeszcze bardziej uprzyjemni pobyt turystom. Przy plaży znajduje się również niewielkie centrum medyczne, gdzie można skorzystać z pomocy.

   Oprócz leżakowania na plaży i zażywania kąpieli w przezroczystej wodzie polecam także wjechać autem na punkt widokowy znajdujący się tuż za plażą. Nie dość, że rozpościera się stamtąd wspaniały widok na plażę i okolicę, to jeszcze można zrobić sobie bardzo ciekawą sesję fotograficzną w ruinach, jakie tam się znajdują. Gdyby i to Wam nie wystarczyło, to dodatkową atrakcją są olbrzymie okręty, cumujące w pobliżu platform wiertniczych.

Leżąc na plaży można podziwiać ogromne okręty znajdujące się w pobliżu platform wiertniczych.
Byłe zabudowania wchodzące w skład rafinerii tworzą fajny klimat do sesji zdjęciowej.
   Plaża Las Teresitas znajduje się w północno-wschodniej części wyspy, około 7 km od centrum Santa Cruz. Z miasta dostaniecie się na plażę autobusem linii nr. 910, który odjeżdża z dworca Intercambiador. Autobus ma swój końcowy przystanek w bezpośredniej bliskości plaży, co nie jest bez znaczenia np. dla ludzi z małymi dziećmi. Na dworcu zatrzymują się także autobusy przywożące turystów z innych zakątków wyspy, np. z Puerto de la Cruz jadą autobusy nr. 101, 102, 103 i 104, a z Costa Adeje - 110 i 111 (ceny we wszystkich przypadkach są bardzo przystępne).
   Warto wcześniej zaopatrzyć się w kartę bono, która uprawnia do przejazdów komunikacją miejską ze zniżkami. Karty dostępne są w większości kiosków w każdym mieście.

   Jeżeli po wyspie podróżujecie autem, to polecam dojazd na plażę z kierunku miasta Taganana. Widoki jakie będziecie mijać jadąc przez pasmo górskie Anaga zapadną Wam na długo w pamięci.

Jadąc na plażę z kierunku Taganana mijamy po drodze przepiękne widoki.

Uwaga:

Na plaży można opalać się toples.

Cielawostka:

Każdego roku w nocy z 23 na 24 czerwca odbywa się na plaży La Noche de San Juan - Noc Świętojańska.

Kraj: Hiszpania
Miejscowość: San Andres (Teneryfa)
Godziny otwarcia: całą dobę
Wstęp: bezpłatny
Parking: bezpłatny
Rodzaj plaży: piaszczysta
Obuwie: zbędne
Natrysk: tak

Zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora, październik 2016 r.

Mapa dojazdu:

czwartek, 8 sierpnia 2019

Pomnik (replika czołgu Schneider CA1) upamiętniający walczących i poległych francuskich czołgistów - Berry-au-Bac (Aisne)

   Poniżej chciałbym przedstawić Wam niezwykły monument. Jest to znakomita replika pierwszego francuskiego czołgu zaprojektowanego przez przedsiębiorstwo Schneider podczas I wojny światowej - Schneider CA1 (fr. Schneider Char d'Assaut).

Ogromna sylwetka czołgu zrobiła na mnie duże wrażenie.
Pomimo swoich dziwacznych kształtów, czołg Schneider CA1 ma w sobie to "coś".
   Jeszcze przed I wojną światową Charles Marius Fouche - mechanik z zawodu - wraz z inżynierem Edouardem Quellenneciem i jego synem pracowali nad poprawą warunków pracy we francuskich gospodarstwach rolnych. Planowali wykorzystać istniejące już ciągniki gąsienicowe - w tym przede wszystkim model Holta 75 - do ciężkich prac polowych. Kiedy ich próby nie przynosiły spodziewanych rezultatów, postanowili nawiązać kontakt ze znanym francuskim inżynierem i konstruktorem Augustem Eugenem Brillie, który współpracował z firmą Schneider & Co. mającą siedzibę w Le Havre. Na początku 1914 roku wspólnie chcieli dostosować ciągnik gąsienicowy Casteran do prac polowych. Niestety ich zamiary pokrzyżował wybuch wojny, oraz powołanie do wojska syna Quellenneciema - Jacquesa.
   Służący w piechocie francuskiej w randze sierżanta Jacques brał udział w pierwszej bitwie nad Marną, gdzie widział, jak niemieckie karabiny maszynowe dziesiątkują ludzi z jego jednostki. Sam również został wówczas ranny i przewieziony z frontu na rekonwalescencję. To właśnie wtedy opracował plany pancernego traktora uzbrojonego w karabin maszynowy, który mógłby niszczyć zasieki z drutu kolczastego i gniazda karabinów maszynowych wroga bez strat w ludziach. Tak się złożyło, że jego starsi koledzy sprzed wojny zajmowali teraz wysokie i ważne stanowiska we Francji. Fouche w randze podporucznika był szychą w Grand Parc Automobile de Reserve - jednostce armijnej odpowiedzialnej za motoryzację. Brillie natomiast piastował stanowisko głównego projektanta u jednego z głównych producentów broni. To wystarczyło do tego, aby wspólnie podjęli decyzje o przeprowadzeniu pierwszych prób. Z Tunezji sprowadzono do tego celu dwa ciągniki Holt Model 75. Pomimo początkowego sceptycyzmu Brillie'a - który twierdził, że wewnątrz ciągnika gąsienicowego nie będzie wystarczająco miejsca dla całej załogi - w listopadzie 1914 roku powstały pierwsze koncepcje. Dopiero wizyta Brillie w Anglii - gdzie także testowano ciągniki gąsienicowe z amerykańskiej firmy Holt - przekonał się do realizacji pomysłu. Siedem miesięcy później - w maju 1915 roku - opracowano pierwszy prototyp, który okazał się bardzo złą konstrukcją. Jego niska ocena wiązała się ze złym układem jezdnym, niewystarczającą siłą ognia i ciasnym wnętrzem. Stwierdzono, że pojazd powinien posiadać wieżę z działem 75 mm, oraz podzieloną przestrzeń wewnętrzną dla bezpieczeństwa załogi. Dopiero wprowadzone na szeroką skalę zmiany - choć nie wszystkie - doprowadziły do natychmiastowej decyzji o zbudowaniu kolejnych prototypów o oznaczeniu Schneider CA2, CA3 i CA4, którą jednak natychmiast anulowano.

Schneider CA1 podczas prób poligonowych we wczesnej wersji kamuflażu. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Poważne próby zaczęły się kilkanaście dni po anulowaniu budowy kolejnych prototypów. Do eksperymentów wykorzystano jedyny istniejący egzemplarz o oznaczeniu CA1. W fabryce Schneider & Co. zaczęto próby z 75-konnym silnikiem, oraz gąsienicą Baby Holt, które okazały się zadowalające. Rozpoczęto intensywne prace nad gąsienicowym, opancerzonym pojazdem samobieżnym z karabinami maszynowymi (fr. Auto-mitrailleuse blindee a chenilles). 16 czerwca 1915 roku na kolejne próby zaproszono prezydenta Francji Raymonda Poincare, który natychmiast rozkazał zamówienie sześciu, a kilka dni później kolejnych czterech opancerzonych pojazdów gąsienicowych do dalszych testów. Nazywany teraz gąsienicową maszyną ofensywną pojazd, pojawił się na polach 9 grudnia 1915 roku, gdzie przeprowadzano kolejne testy. Wśród obserwatorów byli m. innymi generał Philippe Petein i pułkownik Jean Baptiste Eugene Estienne, który posiadał ogromną wiedzę technologiczną i taktyczną dotyczącą artylerii polowej. Obaj panowie - zwłaszcza Estienne - byli pod wielkim wrażeniem mobilności. Oczywiście obaj zgłosili sporo uwag do pojazdu, które systematycznie później wprowadzano. Jednak "machina ruszyła".

Zdjęcia obrazują szczegóły gąsienicowego układu bieżnego czołgu.
   Pułkownik Estienne zaledwie dwa dni po testach zaczął wzywać do utworzenia francuskich jednostek pancernych. Jeszcze tego samego miesiąca potwierdzono zamówienie pierwszych dziesięciu pojazdów. 22 grudnia 1916 roku firma Schneider rozpoczęła przygotowania do produkcji opancerzonych pojazdów gąsienicowych, a oficjalną umowę podpisano 15 lutego 1916 roku. Po zakończeniu wszelkich przygotowań do produkcji, zarząd firmy stwierdził, że są w stanie rocznie wyprodukować około 400 pojazdów tego typu, co było niezwykle optymistycznym szacunkiem. Szef Francuskiego Sztabu Generalnego i naczelny wódz armii francuskiej Joseph Jacques Joffre zdecydował się właśnie na taką ilość. Pierwszych sto pojazdów miało zostać dostarczonych armii do 25 sierpnia 1916 roku, a ostanie sto do 25 listopada. Widzimy, że całość realizacji miała wynieść jedynie 9 miesięcy! Jak się niedługo potem okazało, były to jedynie mrzonki.... Pierwszy egzemplarz opuścił fabrykę dopiero 5 września 1916 roku, trafiając do ośrodka szkoleniowego. Do 25 listopada - a więc końcowego terminu dostarczenia 400 sztuk pojazdów - z linii montażowej zjechało w sumie... osiem! pojazdów. 4 stycznia 1917 roku ich liczba wzrosła o kolejne 24 pojazdy. Ich początkowym przeznaczeniem była baza treningowa w Fort du Trou-d'Enfer na zachód od Paryża. Całkowitą liczbę 400 wyprodukowanych czołgów Schneider CA zrealizowano dopiero pod koniec wojny, a więc prawie dwa lata później!

   Jednostka przydzielona do 81. Pułku Artylerii Ciężkiej składała się głownie z młodych ochotników, skierowanych do szkolenia z innych jednostek armii francuskiej lub tzw. wyrzutków armijnych. Podczas szkolenia załóg dowództwo kładło nacisk na szkolenie kierowców od którym miało zależeć najwięcej. Uczono ich pokonywania okopów, omijania głębokich kraterów po wybuchach, oraz zjazdu po pochyłym terenie z wykorzystaniem np. rosnących drzew. W tym czasie - sukcesywnie - wysyłano załogi do fabryki SOMUA, gdzie czołgi były produkowane, aby żołnierze mogli poznać budowę i działanie pojazdu Schneider CA. Wyjeżdżające z fabryki czołgi Schneider CA posiadały numery seryjne od 61001 do 61399.

Czołg Schneider CA podczas prób przeprowadzanych na poligonie pod Paryżem. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Czołg Schneider CA pierwszy raz został użyty w bitwie pod Chemin-des-Dames, wczesnym rankiem 16 kwietnia 1917 roku. Jednak ich słaby pancerz, prędkość oraz zasięg sprawiły, że chrzest bojowy wypadł żałośnie. Okazało się także, że zbiorniki paliwa miały skłonność do eksplozji po trafieniu pociskiem artyleryjskim. Jedynym pozytywnym akcentem była dosyć duża siła ognia - działo kal. 75 mm i dwa karabiny maszynowe Hotchkiss model 1914 kal. 8 mm.

Czołg posiadał dużą siłę ognia - działo kal. 75 mm i dwa karabiny maszynowe Hotchkiss model 1914 kal. 8 mm.
   Jednostki do których czołgi zostały wcielone poniosły podczas tej bitwy bardzo duże straty. Początkowo w sektorze w którym operowały czołgi, piechota radziła sobie znacznie lepiej niż na innych odcinkach. Pierwsze fale francuskiej piechoty - przy nieznacznym wsparciu czołgów - zdołały zdobyć jedynie pierwszą linię okopów wroga. Być może spowodowane to było samą świadomością, że te stalowe potwory są w stanie pomóc im unicestwić niemieckich żołnierzy, ponieważ w praktyce nie wyglądało to jednak dobrze. Zgrupowanie pancerne - o ile można to tak nazwać - poniosło duże straty zanim dotarło do pierwszej linii okopów wroga. Kilka czołgów nawet nie opuściła pozycji wyjściowych, ponieważ uległa od razu awariom. Te którym udało się ruszyć w stronę niemieckich pozycji zostały zdziesiątkowane przez bardzo skuteczny ogień artyleryjski wroga kierowany przez załogi samolotów obserwacyjnych. Inna sprawa, że niemieccy żołnierze nie wpadli w panikę, kiedy ujrzeli te stalowe kolosy.
   Niesprawne czołgi zostały dosyć szybko naprawione przez mechaników i jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych pomogły piechocie skutecznie zdobyć drugą linię okopów. Po tym sukcesie ani piechota, ani też załogi czołgów nie były w stanie kontynuować ataku. Francuskie czołgi zostały wycofane - na wydawałoby się - bezpieczne pozycje. Niestety tak się nie stało. Na czołgi zaczęły ponownie spadać pociski artyleryjskie wroga, co zmusiło je do poruszania się przez kilka godzin wzdłuż linii frontu, aby nie stały się łatwym celem. Pomimo tych manewrów wiele z nich zostało trafionych. Wszystko dlatego, że ich ogromne sylwetki były bardzo dobrze widoczne dla ukrytych na wzgórzach niemieckich obserwatorów.
   Wieczorem - kiedy przybyły świeże jednostki piechoty - przeprowadzono skuteczny atak na trzecią linie okopów. Po zapadnięciu zmroku czołgi wycofano, pozostawiając na stanowiskach jedynie piechotę. Wszystkie ataki na wycofane pojazdy zostały przez francuzów odparte. Pancerz czołgów okazał się odporny na pociski broni ręcznej, co uchroniło także znajdujące się wewnątrz załogi.

   Ofensywa z udziałem francuskich czołgów Schneider CA była ogromną porażką, która miała znaczący wpływ na morale piechoty i załóg pojazdów. Straty były naprawdę duże - 76 ze 128 nacierających czołgów zostało utraconych. Wiele z nich spłonęło - w sumie 57 sztuk - do czego doprowadził bardzo celny ogień niemieckich artylerzystów (od artylerii wroga spłonęło 38 czołgów). Straty wśród personelu również były bardzo duże. Z 720 członków załóg aż 180 poległo. Jak wykazało naprędce przeprowadzone dochodzenie, winę za to ponosiły zbiorniki paliwa, które eksplodowały przy trafieniu pociskiem, oraz zbyt szybkie zużycie paliwa, co doprowadziło do unieruchomienia czołgu na polu bitwy, gdzie stawał się łatwym celem.
   Aby temu zaradzić przy kolejnych atakach, na czołgach zamontowano dwie dodatkowe 50-litrowe beczki z benzyną, a trzecią nierzadko załogi zabierały do środka! Wzmocniono także zbiorniki paliwa, montując dodatkowe płyty pancerne. Ustalono także, że taktyka poruszania się czołgów rozstawionych szeroko w jednej linii jest skuteczna, trzeba jedynie zwiększyć odstępy pomiędzy pojazdami, aby nie były łatwym celem dla artylerzystów wroga.

W bitwie pod Chemin-des-Dames jednostki wroga zniszczyły w sumie 76 czołgów. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Czołgi Schneider brały udział także w kolejnych bitwach, jednak bez jakiś spektakularnych dokonań. Większą role odegrały dopiero w ofensywach wiosennej i letniej w 1918 roku. Ich liczba jednak bardzo znacząco spadła. Głównym powodem oprócz walk na froncie było wstrzymanie produkcji. I tak, w sierpniu 1918 roku sprawnych czołgów typu Schneider CA było zaledwie pięćdziesiąt, we wrześniu zaledwie czterdzieści, w październiku sześćdziesiąt, a w listopadzie gotowych do walki było pięćdziesiąt sztuk.
   11 listopada 1918 roku I wojna światowa dobiegła końca. Obliczono, że czołgi Schneider CA tylko w 1918 roku zniszczyły 473 wrogie cele. Podczas ponad dwóch lat ich użytkowania na polu walki stracono w sumie 308 pojazdów - w 1917 r. (86 sztuk) i w 1918 r. (222 sztuki). 301 z utraconych maszyn padło łupem niemieckich artylerzystów, 3 w wyniku ostrzału z karabinu przeciwpancernego, 3 kolejne ugrzęzły w rowach przeciwpancernych, a losy jednego nie są znane.

   Jeszcze przed zakończeniem wojny, Estienne chciał wycofać z pola walki wszystkie ocalałe czołgi i po zdemontowaniu uzbrojenia przemianować je na pojazdy szkoleniowe i ratownicze. W 1917 roku jeden czołg trafił do Włoch, a we wrześniu 1921 roku sześć kolejnych zakupiła Hiszpania.


   Wróćmy na koniec do naszego niezwykłego pomnika. Czołg Schneider CA stoi w miejscu zniszczonej przez Niemców - 14 września 1914 roku - francuskiej farmy Hurtebise. To z tego miejsca trzy lata później - 16 kwietnia 1917 roku - rozpoczął się atak tych czołgów w kierunku na Juvincourt-et-Damary. Ofensywa Nivella miała za zadanie wyprzeć wroga ze wschodniej części Chemin-des-Dames. Główny atak wyszedł z wiosek Corbeny i Berry-au-Bac i kierował się w stronę Juvincourt-et-Damary. Jak wiemy, zakończył się on całkowitą porażką głównie z powodu małej prędkości i zwrotności czołgów.

Jeden z uszkodzonych czołgów Schneider CA1 w miejscowości Berry-au-Bac. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Miejsce to zostało upamiętnione 2 lipca 1922 roku przez marszałka Foch'a, generałów Mangin'a, Weygand'a, Buet'a, Estienne'a i kilkunastu innych. Inicjatywa wyszła od członków grupy Veterans Assill Artillery, która też zorganizowała zbiórkę pieniędzy w kraju. Wybudowano wówczas sporych rozmiarów betonowy pomnik (dzieło rzeźbiarza Maxime Real del Sarte) z nazwiskami wszystkich poległych i zaginionych czołgistów ze wszystkich grup bojowych biorących udział w tej operacji. Na tablicach widnieje 180 poległych i zaginionych francuskich pancerniaków wraz z ich dowódcą Louisem-Marie Bossut'em. Bossut także poległ tego dnia i został pochowany dzień później 18 kwietnia 1917 roku w Maizy. Po wojnie szczątki ekshumowano i zwrócono na prośbę rodzinie, a ta zadecydowała, że zostaną one pochowane podczas uroczystości - 12 kwietnia 1922 roku - pod pomnikiem znajdującym się na farmie. Od tego czasu odbywają się tutaj coroczne uroczystości z udziałem weteranów i najwyższych głów w państwie.

   Na początku 2017 roku - przed setną rocznicą użycia czołgów Schneider CA1 - Stowarzyszenie "Czołg Schneider w Berry-au-Bac" zakończyło swój kilkuletni projekt. Z pomocą pracowników Musee des Blindes w Samur zbudowano wierną kopię czołgu Schneider CA1. Oficjalne odsłonięcie pomnika-czołgu odbyło się 20 maja 2017 roku w obecności przedstawicieli najwyższych władz państwowych, współczesnych żołnierzy francuskiej kawalerii pancernej, członków Stowarzyszenia i delegacji z muzeum w Samur. Monument został tam postawiony na stałe na niewielkim wzniesieniu i jest widoczny już z dosyć dużej odległości.

Sylwetka czołgu widoczna jest już ze znacznej odległości.

Ciekawostka:

   Jedyny zachowany egzemplarz czołgu Schneider CA znajduje się właśnie w Musee des Blindes w Samur. Jest to równocześnie najstarszy czołg na świecie w pełni wyposażony i sprawny technicznie. Został on podarowany pod koniec I wojny światowej przez rząd francuski Stanom Zjednoczonym Ameryki, jako symbol wspólnego zwycięstwa nad wrogiem. Pojazd został przetransportowany do Aberdeen Proving Ground Ordnance Museum w Maryland. W 1985 roku został przekazany Francji do renowacji, gdzie pozostał już na stałe. Oryginalny silnik i skrzynia biegów zostały przywrócone do pierwotnego stanu technicznego w muzeum.
   Do czasu zakończenia renowacji czołgu Schneider, muzeum w Samur prezentowało publiczności drewnianą replikę.

   Pomnik znajduje się na rondzie, gdzie zbiegają się drogi krajowe D925 i D1044. Jest to pomiędzy miejscowościami Berry-au-Bac i Juvincourt-et-Damary.

Obok repliki czołgu Schneider CA stoi także współczesny czołg - AMX 30 B2 o nazwie własnej "Commandant Bossut". Umieszczony został tam tego samego dnia, co jego starszy "kolega".

AMX 30 B2 o nazwie własnej "Commandant Bossut na cześć dowódcy jednej z grup czołgów Schneider CA1.

Zdjęcia współczesne pochodzą ze zbiorów autora, sierpień 2018 r.

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Pomnik upamiętniający poległych mieszkańców Malavillers walczących w obu wojnach światowych - Malavillers (Grand Est)


   Malavillers to niewielka miejscowość i gmina we Francji w regionie Grand Est. Mimo tego, że od lat zamieszkuje tu jedynie kilkadziesiąt osób, to 14 jej mieszkańców poświęciło życie za wolność swojego kraju. 11 mieszkańców zginęło podczas I wojny światowej, a 3 kolejnych podczas II wojny światowej.
   Pomysł o postawieniu przy głównej drodze w miasteczku pomnika powstał na początku 1920 roku, a w grudniu tego samego roku odbyło się uroczyste odsłonięcie pomnika i tablicy z jedenastoma nazwiskami poległych w Wielkiej Wojnie. Po II wojnie światowej na drugiej płycie wygrawerowano nazwiska trzech poległych w niej żołnierzy pochodzących z Malavillers i przytwierdzono w tylnej części pomnika.

sobota, 3 sierpnia 2019

Muzeum broni (Waffenmuseum) i krótka historia jej produkcji - Suhl (Turyngia)

   Jak trafiłem do tego niepozornego miasta, jakim jest Suhl? Powody były tak naprawdę dwa.... i oba dla Was poniżej opiszę. Pierwszy powód, to muzeum broni, które się tutaj znajduje i które posiada w swoich zbiorach ciekawe eksponaty. A jaki jest powód drugi? Związany jest także z muzeum, a dokładniej z eksponatami, które można tam oglądać i historią miasta.... Otóż większość oglądanych przeze mnie broni w muzeum pochodzi z tamtejszych licznych zakładów produkcyjnych. Zacznę zatem od drugiego powodu dla którego tutaj przybyłem....

    Miasto Suhl położone jest na południu Turyngii i jednocześnie na południowym zboczu Lasów Turyńskich. Przez wieki Suhl było miastem górniczym, jednak popularność zyskało dopiero wówczas, kiedy w większości z rodzinnych firm zaczęły na światło dzienne wychodzić pierwsze egzemplarze broni palnej.

Na zamku świetnie widoczna jest sygnatura jednego z producentów broni z Suhl.
   A wszystko zaczęło się w 1553 roku, kiedy Suhl otrzymało prawa miejskie. To wtedy do miasta przybyli pierwsi rusznikarze, którzy dwa lata później rozpoczęli produkcje broni palnej. Sprawę nowym osadnikom ułatwił bardzo dobry i wydajny system wydobycia rudy żelaza. Słynące z wcześniejszych wyrobów - sierpów, kos, elementów zbroi, mieczy i toporów - miasto do swojej oferty dołożyło kilka typów broni palnej. Kilkadziesiąt lat później - pod koniec XVI wieku - każdego roku w mieście produkowano już ponad 20 tysięcy karabinów.
   Ze względu na duże skupisko firm produkujących broń, miasto wielokrotnie stawało się celem ataku wrogich wojsk. Tak było m. innymi podczas wojny 30-letniej, kiedy miasto stało się celem wojsk szwedzkich dowodzonych przez króla Gustawa II Adolfa zwanego "Lwem północy". Już wtedy produkcja żelaza i broni popadła w kryzys. Ponad pól wieku później - 28 maja 1702 roku - kolejny najazd jeszcze bardziej wpłynął na kryzys z którego przez dziesiątki lat się nie podniesiono. 150 dragonów pod dowództwem młodego pułkownika wkroczyło do miasta i skonfiskowało 620 karabinów, które miały zostać dostarczone szwedzkiemu generałowi, baronowi Gyldensteinowi. Mało tego, wojska okupacyjne zapowiedziały, że opuszczą miasto dopiero wówczas, kiedy zostanie im wydana broń zamówiona przez innych zagranicznych kontrahentów. Stało się to niespełna dwa miesiące później.

Jedyny minus w muzeum, to światło oświetlające gabloty w taki sposób, że uniemożliwia wykonanie dobrego zdjęcia.
  W 1736 roku w Suhl pracowało 119 mistrzów ślusarstwa i rusznikarstwa. Miasto było wówczas najważniejszym miejscem produkcji broni w Saksonii. Dziesięć lat później, produkcja praktycznie całkowicie ustała. Wpływ na to miały wyczerpane pokłady rudy żelaza. Dopiero pod koniec XVIII wieku zlokalizowano kolejne złoża i uruchomiono wydobycie. Z biegiem czasu rozwinął się znacząco przemysł rusznikarski. Powstało wiele nowych fabryk broni: "J.P.Sauer & Sohn", "E.H.Schilling", "C.G. Haenel", "Fertigungsstätte an Waffen- und Fahradteilefabrik LUCK & WAGNER", "H. STURM", "W. & H. SPANGENBERG", "G. GÖLLNER", "Gebrüder Kerner - Förderanlagen- und Hebezeugfabrik", "Gewehrfabrik Sempert & Krieghoff" i "Simson & Co. (znany producent motorów marki Simson)". Dwie firmy - w 1919 r. i latem 1922 r. - otworzył w Suhl znany chyba wszystkim interesującym się uzbrojeniem niemieckiej armii podczas II wojny światowej - Hugo Schmeisser. Wraz ze swoim bratem Hansem założył najpierw "Industriewerk Auhammer KOCH & Co.", a niedługo potem - "Gebrüder Schmeisser". Ten ostatni wraz ze sztabem ludzi z firmy C.G. Haenel zaprojektował wprowadzony na uzbrojenie armii niemieckiej w 1943 roku słynny karabinek maszynowy wzór 42 (Maschinenkarabiner 42, w skrócie MKb 42) bardziej znany później jako Maschinenpistole MP 44 lub Sturmgewehr StG 44.

Reklama firmy "J.P.Sauer & Sohn" zamieszczona w jednej z gazet w 1920 r. (fot. www.germanhuntingguns.com).
Niektóre z zabytkowych strzelb to istne arcydzieło. A wszystko wykonywane ręcznie.
W latach 30. XX wieku w broń wyprodukowaną w Suhl wyposażona była Reichswera. Po dojściu nazistów do władzy, miasto praktycznie całkowicie przestawione zostało na produkcje masową. W 1934 roku dziesięć z istniejących w Suhl fabryk broni, połączyło swoje siły i utworzyło stowarzyszenie pod nazwą "Vereinigte Suhl-Zella-Mehlisser Waffenfabriken". Właściciele tych firm, jako pierwsi chcieli podporządkować się narodowym socjalistom, którzy doszli do władzy. Wielu z nich założyło wówczas swoje biura w Berlinie, aby z bliska przyglądać się rozwojowi wypadków i mieć kontakt z najważniejszymi ludźmi w państwie.

Praktyki rusznikarskie w fabryce broni, Suhl 1934 r. (fot. www.gettyimages.ca).
   Podczas II wojny światowej w fabrykach znajdujących się na terenie miasta pracowało około 10 tysięcy robotników przymusowych. Produkowano tutaj w dużych ilościach głownie pistolety maszynowe, karabiny maszynowe, oraz urządzenia do pomiaru elementów stosowanych przy produkcji broni odwetowej (Vergeltungswaffen) - w skrócie V-Waffen.

Jedna z nielicznych gablot poświęcona bagnetom niemieckim.
W muzeum znajduje się wiele gablot z różnymi modelami rewolwerów i pistoletów z różnych okresów.
   Pomimo tak mocno skoncentrowanej w jednym miejscu sieci fabryk przekształconych na produkcje wojenną, miasto tylko raz było celem nalotów alianckich. 26 marca 1945 roku 25 amerykańskich latających fortec B-17 nadleciało od północy nad miasto. Celem jednak była infrastruktura kolejowa, a nie same fabryki. Niestety część załóg zrzuciła swoje bomby na budynki mieszkalne, niszcząc wiele z nich. 3 kwietnia 1945 roku około 8:30 rano, elementy 4. Dywizji Pancernej dowodzonej przez generała George'a S. Pattona wkroczyły do miasta. 1 lipca 1945 roku miasto zostało przydzielone do landu Turyngii. To oznaczało przekazanie go pod kontrolę jednostkom Armii Czerwonej. Suhl stało się częścią sowieckiej strefy okupacyjnej. Przez kolejne dwa lata żołnierze radzieccy demontowali, magazynowali i potem wywozili wszystko, co mogło się przydać w Związku Radzieckim. To co pozostało, zostało zaminowane i wysadzone w powietrze. Ważni inżynierowie i wykwalifikowani pracownicy zostali schwytani i przetransportowani do Związku Radzieckiego. Taki los spotkał m. innymi Hugo Schmeisser'a.

   Ciekawostką jest fakt, że 14 lutego 1991 roku - ze względu na lokalizacje licznych fabryk zbrojeniowych - przedstawiciele Rady Miasta Suhl ogłosili je Miastem Pokoju. Jednak ze wzgledu na tradycje związane z produkcja broni myśliwskiej decyzję tą w 2005 roku zmieniono. Obecnie miasto Suhl znane jest, jako producent broni palnej.



   A teraz kilka słów o samym muzeum i niektórych eksponatach. Muzeum znajduje się w wybudowanym w 1668 roku budynku dawnej słodowni. Wybudowany techniką w stylu muru pruskiego budynek służył zgodnie z przeznaczeniem aż do drugiej połowy XIX wieku. Wraz z utworzeniem wielkiego browaru przemysłowego dom ten przekształcono do celów mieszkalnych. W 1957 roku część pomieszczeń dostosowano do wymogów niewielkiego muzeum dotyczącej lokalnej historii. Dopiero w 1971 roku cały trzykondygnacyjny budynek przeznaczono na tworzone wtedy Waffenmuseum Suhl. Muzeum przedstawia ponad 600-letnią historię i rozwój techniczny broni palnej, prezentując przy tym 460 rodzajów broni i wiele innych eksponatów.

Wybudowany w 1668 roku budynek dawnej słodowni, Suhl 1963 r. (fot. www.ddr-postkarten-museum.de).
   Oryginalne eksponaty ze wszystkich epok związanych z Suhl zostały podzielone na pięć kategorii: "Świat broni", "Dom rusznikarzy", "Broń wojskowa", "Broń myśliwska" i "Broń sportowa". Szóstą (a jednocześnie pierwszą kategorią podczas zwiedzania) jest "Geologia". Możemy tutaj zapoznać się ze sposobami wydobycia rudy żelaza, poprzez prace płatnerza i rytownika, a także samemu sprawdzić się w tych rolach! Muzeum broni w Suhl jest jednym z najważniejszych muzeów specjalnych w Niemczech. Na około tysiącu metrów kwadratowych powierzchni wystawienniczej, oprócz opisanych powyżej działów, możecie też zapoznać się z historią produkcji porcelany w Suhl, oraz sprawdzić swoje umiejętności w "strzelectwie sportowym", strzelając z wyprodukowanego w mieście karabinka sportowego do tarczy. W sklepie możecie zakupić wiele pamiątek i książek związanych z bronią palną.

U góry niemiecki karabinek powtarzalny Mauser 98k AZ, w środku pistolet maszynowy MP 18.
   Eksponaty, które przyciągnęły moją szczególną uwagę, to m. innymi:

- lekki karabin maszynowy sprzed II wojny światowej (Maschinengewehr 13, w skrócie MG 13), data produkcji 1932 r.
- pistolet maszynowy (Maschinenpistole 18, w skrócie MP 18), data produkcji 1918 r.
- ciężki karabin maszynowy wzór 08 (Maschinengewehr 08, w skrócie MG08)
- karabinek automatyczny (Machinenkarabiner 42, w skrócie MKb 42 (H), H - czyli model Haenela), data produkcji 1943 r.
- karabinek automatyczny (Sturmgewehr 44, w skrócie STGw 44), data produkcji 1944 r.
- karabin automatyczny, produkowany z przeznaczeniem dla niemieckich spadochroniarzy (Schnellfeuer-Fallschirmjäger-Gewehr 42n/A, w skrócie FG42n/A), data produkcji 1944 r.

Na dole stoi karabin automatyczny Schnellfeuer-Fallschirmjäger-Gewehr 42n/A, powyżej MKb 42(H) i StGw 44.
- karabin samopowtarzalny, produkowany pod koniec wojny z przeznaczeniem dla oddziałów Volkssturmu (Volkssturmgewehr 1-5, w skrócie VG 1-5)
- radziecki pistolet samopowtarzalny kal. 9 mm (Pistolet Makarowa, wersja luksusowa), data produkcji 1990 r.

Radziecki pistolet samopowtarzalny kal. 9 mm Makarowa, wersja luksusowa.
- pistolet samopowtarzalny (P08 Parabellum, potocznie nazywany "Luger"), data produkcji 1916 r.

Budynek w którym mieści się Waffenmuseum.
Moja ocena: 8,5

Kraj: Niemcy
Miejscowość: Suhl (Turyngia)
Strona internetowa: www.waffenmuseumsuhl.de
Godziny otwarcia:
od wtorku do niedzieli - 10:00-18:00 (z wyjątkiem świąt państwowych i ferii szkolnych w Turyngii)
Wstęp: 6€ (bilet normalny), 4€ (ulgowy), 2€ (dzieci do 6 lat).
W zależności od tego jaką grupą chcecie zwiedzać muzeum, na miejscu można zapytać o bilet rodzinny, lub grupowy - wyjdzie kilka euro taniej.
Fotografowanie: 1€
Parking: płatny (w zależności ile czasu spędzicie w muzeum)

Zdjęcia współczesne pochodzą ze zbiorów autora, lipiec 2019 r.

Mapa dojazdu: