środa, 2 września 2020

Górzyn - nowy dom "Kościuszkowców", którzy mieli bronić zachodnich granic Polski po 1945 roku (woj. Lubuskie)

   Górzyn - niewielka polska wieś w województwie Lubuskim (powiat żarski, gmina Lubsko), leżąca niecałe 30 km od naszej zachodniej granicy z Niemcami. Wieś, jakich wiele - nie tylko w tym rejonie - ale i w całym kraju. Ale czy na pewno? Co spowodowało, że zainteresowałem się tą miejscowością, jej historią i ludźmi, którzy ją zamieszkiwali i zamieszkują?
   Jak to często bywa w takich przypadkach, o wszystkim zadecydował przypadek. I choć przez lata wielokrotnie przejeżdżałem przez Górzyn, to dopiero awaria mojego auta i wizyta u tamtejszego mechanika, zwróciła moją uwagę na tą niepozorną wioskę. Kiedy fachowiec zajmował się autem, ja - korzystając z wolnego czasu - wybrałem się na spacer. Trafiłem wówczas przed budynek tamtejszej Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego, zobaczyłem zabytkową armatę, kilka tablic pamiątkowych oraz tablicę z napisem IZBA PAMIĘCI. Bez namysłu postanowiłem wejść do szkoły i dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Okazało się, że w szkole znajduje się niewielkie pomieszczenie w którym zgromadzono wiele pamiątek po byłych żołnierzach 1. Armii Wojska Polskiego, a konkretniej weteranach z 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszko. Dzięki bardzo miłym Paniom ze szkolnej placówki, mogłem zobaczyć bardzo interesującą ekspozycję i wysłuchać wielu ciekawych opowieści. Tak zaczęła się moja "przygoda" z historią Górzyna, którą chciałbym Wam teraz przybliżyć, ale po kolei.

Współczesny budynek szkoły w którym mieści się Izba Pamięci oraz pamiątkowe pomniki i tablice (Fot. zbiory autora).
   Niestety dokładnego okresu powstania wsi Górzyn - ze względu na brak jakichkolwiek dokumentów i zapisków z tamtego okresu - nie można na dzień dzisiejszy ustalić. Odkryte przez archeologów okoliczne ślady, wskazują na VI - IV wiek p. n. e. i na Łużyczan, jako pierwszych osadników zamieszkujących te tereny. Jednak pierwsze zapisane informacje dotyczą VI wieku n. e. i zamieszkujących te tereny Serbołużyczan, a Górzyn wymieniany jest w dokumentach, jako: Gerow, Geren, Geran i Grabkow.
 
Na szkolnym korytarzu zawieszony jest pięknie wykonany plan wsi z nazwiskami mieszkańców (Fot. zbiory autora).
   Kolejne dokumenty mówią już o czasach, kiedy to tereny te podbił Mieszko I oraz o odbiciu ich z rąk polskiego władcy, przez margrabiego Marchii Wschodniej Gero. Ci zaś w 1031 roku stracili Górzyn i okoliczne tereny na rzecz Marchii Południowej, którą zarządzali Wettynowie miśnieńscy.
   Znakomita lokalizacja Górzyna, sprawiła bardzo szybki rozwój gospodarczy miejscowości. Ponieważ wioska leżała w bezpośrednim sąsiedztwie dwóch ważnych szlaków handlowych regionu, to automatycznie stała się także w szybkim czasie prężnie rozwijającą się i ważną wsią o strategicznym położeniu.
   Spokój mieszkańców Górzyna trwał do początków XIV wieku. Wtedy to Wettyni miśnieńscy - skonfliktowani z margrabią brandenburskim - stracili Dolne Łużyce. Te zaś - po śmierci margrabiego - kilka lat później, przejął król Czech - Jan Luksemburski.
   Pod koniec XV wieku tereny te - wraz z Górzynem - przejął na rzecz Brandenburgii - Georg von Stein. Po 1490 roku elektor brandenburski z dynastii Hohenzollerów Jan Cicero, przekazał notarialnie te tereny von Rothenburgom. W 1500 roku Górzyńskie dobra trafiły w ręce Marcina i Jana Szlichtyngów, aby - ponad sto sześćdziesiąt lat później - w 1663 roku stać się własnością szlacheckiego rodu Gablenzów. Wówczas swoje najlepsze lata przeżywała tamtejsza parafia, której zamożni mieszkańcy Górzyna i okolic ufundowali wiele wspaniałych przedmiotów.
   XVIII wiek był dla mieszkańców Górzyna bardzo trudny. Najpierw mieszkańcy wdali się w konflikt z właścicielem majątku, który po śmierci - lubianego i szanowanego przez nich - pastora, sprowadził z pobliskiego Lutolu na jego miejsce kapłana o niemieckich korzeniach. Spór zakończył się dopiero po trzech latach, dzięki interwencji samego króla pruskiego Fryderyka I - za zgodą właściciela Górzyna, proboszcz został przeniesiony.
   1 czerwca 1763 roku we wsi wybuchł wielki pożar. Płomienie strawiły niemal całą wioskę, a winnym uznano miejscowego woskarza, który przypadkowo zaprószył ogień podczas wytapiania wosku. Jednym z ocalałych osób był ówczesny proboszcz - Christian Friedrich Boss - który wspominał o aż 68 całkowicie spalonych gospodarstwach oraz spalonym kościele, plebani, szkole i wieży mieszkalnej. Ocalało zaledwie kilka gospodarstw. Odbudowa kościoła trwała prawie rok, a jego wyposażenie zakończono dopiero w 1776 roku. Bardzo duży udział w tym przedsięwzięciu mieli wszyscy mieszkańcy Górzyna - nawet ci najubożsi, którzy zamiast pieniędzy, zaoferowali silę swoich ramion. Pożar doprowadził do wielu zmian w zagospodarowaniu i zarządzaniu wsią. Kolejne gospodarstwa od tego czasu, budowano w odpowiedniej odległości od siebie, a ówczesny właściciel Górzyna, zakupił w Berlinie sikawkę strażacką.

Świetnie zachowana wieża mieszkalna, która czasami służyła także, jako więzienie i dzwonnica (Fot. zbiory autora).
   Kiedy właściciel Górzyna - Otto von Gablentz - zmarł w 1774 roku, jego majątek wykupił baron Dietrich Gotthard von Blomberg. Zasłynął on w okolicy, dzięki wprowadzeniu wielu znaczących dla wsi i regionu reform.
   W 1815 roku zniszczeniu uległa wieża kościelna w którą uderzył piorun. Pięć lat później, resztki wieży rozebrano, a w jej miejscu wybudowano w 1822 roku nową wieżę. W drugiej połowie XVIII wieku we wsi wybudowano także - nieistniejącą już dzisiaj - kaplicę oraz wyznaczono teren pod nowy cmentarz. W tym okresie Górzyn znacznie się rozrósł. We wsi już od kilkudziesięciu lat funkcjonowała szkoła.

   W XIX wieku Górzyn często zmieniał właściciela. Pierwszym, który wykupił majątek od von Blombergów był Adam Friedrich von Winanko und Werenstein. Nowy właściciel uszczuplił przez to swój skarbiec o całe 150 tysięcy talarów. Być może przeliczył się nabywając te ziemie, ponieważ w 1799 roku odsprzedał je szambelanowi Johanowi Karlowi von Hagenowi za sumę 130 tysięcy talarów. Von Hagen nowym właścicielem ziemskim był jedynie cztery lata. W styczniu 1803 roku nowym właścicielem był już Gerhard Johan von Albensleben, który po trzech latach przehandlował majątek z braćmi von Görne. Ci natomiast, po kolejnych trzech latach - w 1809 roku - pozbył się majątku na rzecz Josepha Johanna Baptisty Andreasa von Zerboniego di Sposettiego. Urodzony we Wrocławiu, najstarszy syn tamtejszego, zamożnego kupca był już wówczas szanowanym urzędnikiem państwowym, publicystą i poetą. Już od 1802 roku skupował on ziemie na terenie Księstwa Poznańskiego i w innych regionach, ponieważ postanowił całkowicie poświęcić się pracą na roli. Niestety jego plany w tym regionie pokrzyżowały wojny napoleońskie, które miały duży wpływ na jego decyzję o pozbyciu się majątku na przełomie 1816/1817 roku. Warto tutaj zaznaczyć, że podczas październikowej bitwy pod Lipskiem (16-19 października 1813 roku) - stoczonej pomiędzy wojskami francuskimi dowodzonymi przez Napoleona Bonapartego, a wojskami koalicji antyfrancuskiej - zginęło aż czterech braci pochodzących z Górzyna.
   Nowym właścicielem ziemskim od 1817 roku, był berliński bankier - Carl Philip Krutsch. Jednak już w następnym roku, dokonano - w Górzynie i okolicznych miejscowościach - podziału niemal wszystkich większych posiadłości ziemskich wśród miejscowych chłopów. Koszt wykupu prawie 200 parceli opiewał w sumie na kwotę 110 tysięcy talarów. Od tego czasu Górzyn i okoliczne wioski stały się własnością ich mieszkańców.
   Niestety czternastu gospodarzy Górzyna niedługo cieszyło się swoimi majątkami. 28 lutego 1833 roku w godzinach południowych we wsi wybuchł pożar. Ogień bardzo szybko zaczął się rozprzestrzeniać, pochłaniając wspomniane gospodarstwa. Jak się później okazało, winnymi tej katastrofy były dzieci ówczesnego sołtysa, które zaprószyły ogień podczas zabawy z zapałkami.
   Nie wiadomo za to, kto był odpowiedzialny za pożar, który wybuchł we wsi niewiele ponad rok później. Tym razem - 21 marca 1834 roku - ogień "skierował swą uwagę" na zabudowania mieszkalne, pozbawiając dachu nad głową aż piętnaście rodzin.
   Wart odnotowania jest także fakt, iż w 1841 roku we wsi zburzono - wybudowany przez von Blombergów w XVIII wieku - okazały pałac. Powodów takiej decyzji było kilka - brak inwestora, który poniósłby znaczne koszty remontu i kłopotliwa lokalizacja (pałac stał nad samym brzegiem dużego stawu), która była przyczyną zawilgocenia ścian i fundamentów.

Współczesny kościół parafialny w Górzynie (Fot. zbiory autora).
    Początek drugiej połowy XIX wieku, to próby odkrywkowe związane z późniejszym wydobyciem węgla brunatnego. W 1851 roku powstała kopalnia, która przez pierwsze lata przynosiła jej właścicielom znaczne zyski. A co było powodem jej zamknięcia po zaledwie kilkunastu latach? Oficjalne dokumenty mówią tutaj o problemach geologicznych, jednak nie jest pewne, czy tylko te problemy były przyczyną zamknięcia kopalni.

   Druga połowa XIX wieku, to także "zmasowane ataki" natury na Górzyn i okoliczne wioski. O sąsiadujących wioskach nie będę się tutaj rozpisywał - były to zazwyczaj pożary. Nas interesuje Górzyn, który w 1855 roku nawiedziły ulewne deszcze. Spowodowało to podtopienia w wielu gospodarstwach. Skoro już wspomniałem o dużej ilości wody, to była ona potrzebna w dużych ilościach podczas - następujących po sobie w krótkim czasie - pożarów.
    30 stycznia 1858 roku wybuchł pierwszy z nich. Tym razem pomocna była zimowa aura, dzięki której spłonęły jedynie dwa gospodarstwa. Dwa kolejne - w maju i sierpniu 1850 roku - były już poważniejsze. Oba jednak dosyć sprawnie opanowano. Prawdziwa katastrofa mogła się jednak wydarzyć 14 maja 1876 roku. Kiedy podczas niedzielnej mszy większość mieszkańców była zgromadzona w kościele, we wsi wybuchł kolejny pożar. Źródło ognia pochodziło ze - znajdującej się w centrum wsi - kuźni. Pomimo szybkiego rozprzestrzeniania się płomieni, pożar został dosyć szybko opanowany. Wielka w tym zasługa mieszkańców, którzy z wielkim poświęceniem życia ratowali swoje dobytki. Na szczęście obyło się bez ofiar. Niestety niecały miesiąc później Górzyn był już jednak w żałobie. Otóż 10 czerwca 1876 roku życie - za sprawą uderzenia pioruna - stracił 19-letni August Natuschke.
   20 maja 1880 roku natura ponownie dała o sobie znać. Kiedy kwietniowe i majowe ciepłe dni, przyczyniły się do rozkwitu wszelkiego rodzaju roślin i warzyw, przyszedł niespodziewanie ostry mróz. Jedna mroźna noc sprawiła, że mieszkańcy Górzyna i okolic - aż do zbiorów w kolejnym roku - starali się przezwyciężyć problemy z brakiem żywności i wysokimi cenami.

   XX wiek zapowiadał się dla mieszkańców Górzyna bardzo dobrze. Powstałe okoliczne winnice zaczęły przynosić spore dochody. To w znacznym stopniu wpłynęło na rozwój ekonomiczny Górzyna i całego regionu. Z dokumentów wynika, że zwiększyła się znacznie ilość mieszkańców tamtejszych wsi, a w samym Górzynie zbudowano warsztat robót kamieniarskich i rzeźbiarskich oraz browar. Do każdego gospodarstwa została także doprowadzona bieżąca woda. W 1912 roku w całym rejonie zapoczątkowano na dużą skalę prace ziemne. Były one związane z budową linii kolejowej, co miało jeszcze bardziej wpłynąć na rozwój w tym regionie. Dwa lata później - 27 kwietnia 1914 roku - na nowo wybudowaną stację w Górzynie, wjechał uroczyście pierwszy pociąg. Okazały budynek dworca - składający się z trzech kondygnacji - był dumą tamtejszych mieszkańców.
   Niestety okolicznym mieszkańcom nie dane było się tym "luksusem" długo cieszyć. Skończył się też dobry i spokojny okres w życiu większości z nich. Otóż 28 lipca 1914 roku wybuchła Wielka Wojna. Wszystkich zdolnych mężczyzn Górzyna, natychmiast powołano do wojska. Nie wiadomo jednak ilu dokładnie z nich wróciło po czterech latach krwawych walk w Europie. Wiadome jest natomiast, że kilkunastu z nich - podczas tych walk - zginęło. Ich śmierć została upamiętniona poprzez wybudowanie - przez rodziny poległych - w centrum wsi pomnika. Udało mi się dotrzeć do informacji o dwóch poległych żołnierzach. Urodzony 08 grudnia 1893 roku - Kanonier Richard Stark - zginął 15 grudnia 1914 roku, natomiast - urodzony 11 sierpnia 1897 roku - Kanonier August Heuer, zginął 18 października 1918 roku we Francji. Oczywiście wojna miała duży wpływ na zatrzymanie rozwoju nie tylko w Górzynie - który nie był bezpośrednim polem walki - ale w całej Europie.

Górzyn na starej widokówce, u góry po prawej widoczny jest dworzec kolejowy (Fot. www.bazakolejowa.pl).
   Musiało upłynąć sporo czasu, zanim mieszkańcy Górzyna zaczęli ponownie normalnie żyć. We wsi zaczęto przeprowadzać remonty i odbudowywać gospodarstwa. W tym czasie mieszkańcy mogli korzystać z wielu budynków. Oprócz kościoła i parafii proboszcza, we wsi były także dwie szkoły i przedszkole, wieża mieszkalna, młyn w postaci wiatraka na wzór holenderski, dom spokojnej starości, remizę strażacką, hotel, salę wiejską, zakład siodlarski, przynajmniej dwie piekarnie, karczmę oraz niewielka stację benzynową. Imponująca infrastruktura miejska przyciągała do Górzyna wielu różnych fachowców. Oprócz siodlarza i piekarzy, wioskę zamieszkiwał także lekarz, mleczarz, kowal, murarz, szewc, urzędnik państwowy Schulz oraz fachowcy zajmujący się we wsi zielenią. Wieś posiadała w tym czasie także boisko, własną drużynę piłkarską oraz strzelnicę. Pomiędzy zabudowaniami stał jeszcze jeden pomnik - przypominający o ofiarach poniesionych podczas wojny prusko-francuskiej w latach 1870-1871.
   Na początku 1933 roku w Niemczech do władzy dochodzą naziści, a Hitler zostaje kanclerzem. W Górzynie natychmiast pojawiła się tabliczka z nazwą ulicy im. Adolfa Hitlera. Jeszcze do niedawna w tym miejscu widniała tabliczka na której widniał napis - ul. Żydowska.... a w jednym z domów mieszkał na tej ulicy Żyd o nazwisku Redde. Na tej samej ulicy mieszkał - jak się dopiero później okazało - także pierwszy mieszkaniec Górzyna, który poległ podczas II wojny światowej.
   Zanim jednak Hitler został kanclerzem, zaangażowany był w - zakrojoną na szeroką skalę - kampanię. To właśnie podczas niej - w 1932 roku - przyszły Führer III Rzeszy odwiedził pobliskie Lubsko. Najprawdopodobniej odwiedził także Górzyn. Według jednej z hipotez istniejący do dziś dąb, został posadzony na jego część, właśnie podczas tej wizyty. Świadczyć o tym może także napis na obelisku, który znajdował się we wsi jeszcze w latach 60-tych ubiegłego stulecia: "Adolf Hitler - 1932".
   Lata 30-te XX wieku, to dla mieszkańców Górzyna znak, że panujący od 1918 roku spokój nie potrwa już zbyt długo. We wsi zaczął dosyć prężnie rozwijać się ruch nazistowski, a konkretniej lokalna Ortsgruppe "Lubsko" - regionalna jednostka szczebla powiatowego, wchodząca w struktury NSDAP. Jej lokalnym liderem był wówczas niejaki Franzke, który mieszkał w domu na jednej z ulic Górzyna. Według zachowanych dokumentów z 1931 roku, ze wsi pochodziło aż 17 członków tej grupy. Oczywiście mam na myśli tutaj jedynie mieszkańców Górzyna (w okolicznych miejscowościach nie rzadko było ich jeszcze więcej). Od 1935 roku na terenie Łużyc zaczęły się nasilać nazistowskie represje, które trwały praktycznie nieprzerwanie aż do wyzwolenia tych ziem.

Górzyn na starej widokówce. Po lewej widoczne są oba budynki szkolne (Fot. www.bazakolejowa.pl).
   1 września 1939 roku Niemcy napadły na Polskę i w szybkim tempie dotarły do Warszawy, która skapitulowała 28 września. Jakie miało to skutki dla mieszkańców Górzyna i okolic? Pierwsze miesiące okupacji niemieckiej upłynęły dosyć spokojnie. Dopiero w październiku 1940 roku zaczęto się interesować mieszkańcami tego regionu. Po wydanym przez Heinricha Himmlera rozporządzeniu o przesiedleniu, zaczęto deportować - początkowo jedynie duchownych - tutejszych mieszkańców. Ilu z nich w tym czasie stało się ofiarami nazistowskiego reżimu, tego nie wiadomo. Wiadomo jedynie, że z około 200 tysięcy mieszkańców (dane z 1815 roku) do zakończenia wojny dotrwała jedynie połowa.
   Podczas II wojny światowej w armii niemieckiej - według mojej wiedzy - służyło około 140 mieszkańców Górzyna. Walczyli oni przeważnie na froncie wschodnim - pod Stalingradem, Kijowem i w Prusach Wschodnich. Jednak przynajmniej kilku wzięło udział także w kampanii przeciwko Polsce we wrześniu 1939 roku. Pierwszym poległym był - urodzony 25 września 1912 roku - Erich Laste. Radiotelegrafista (niem. Funker) Laste, zginął 10 września 1939 roku w okolicach Radziejowa. Kilka źródeł podaje, że innym poległym w kampanii wrześniowej był Alfred Zach. Jest to nie prawdą, ponieważ - urodzony 22 września 1914 roku - Unteroffizier Zach, zginął podczas walk o Kowel na Ukrainie 22 marca 1944 roku. Ostatnim żołnierzem pochodzącym z Górzyna, który oddał swoje życie za 1000-letnią Rzeszę, był David Georg. Zmarł w radzieckiej niewoli 18 marca 1950 roku w wieku 46 lat.

   Od końca stycznia na terenach sąsiadujących z Górzynem, działała polska grupa wywiadowczo-dywersyjna "Wisła", która miała być pierwotnie zrzucona za Nysą Łużycką. Miała ona rozpoznać siły niemieckie przed zbliżającą się radziecką ofensywą. Omyłkowo zrzucony oddział - wchodzący w skład Oddziału Rozpoznawczego Sztabu Głównego Wojska Polskiego - starał się zatem utrudniać życie Niemcom w okolicach Lubska. Dowódcą tej 5-osobej grupy był porucznik Kazimierz Cieliszak. Oddział operował w trójkącie Zasieki-Gubin-Lubsko, a informacje często otrzymywał od przebywających tutaj na przymusowych robotach Polaków.
   Miesiąc później do Górzyna dotarły pierwsze oddziały 3. Gwardyjskiej Armii 1. Frontu Białoruskiego. Dowodzona przez gen. pułk. Wasilija Nikołajewicza Gordowa Armia wraz z 13. Armią gen. pułk. Nikołaja Pawłowicza Puchowa oraz 4. Gwardyjską Armią Pancerną gen. pułk. Dmitrija Daniłowicza Leluszenki, oczyszczała tereny leżące nad Nysą Łużycką w ramach operacji berlińskiej. Według relacji świadków tamtych wydarzeń, oddziały radzieckie wkroczyły do Górzyna 22 lutego 1945 roku. Na czele kolumny 120. Korpusu Piechoty maszerującej od strony Lubska, jechał czołg z 25. Korpusu Pancernego.
   I tym razem zawierucha wojenna oszczędziła Górzyn. Nie odnotowano żadnych zniszczeń, a jedynym śladem walk był zestrzelony w pobliżu radziecki samolot i zryte przez pojazdy drogi we wsi. Tuż obok Górzyna znajdował się także niemiecki obóz pracy w którym przebywali w większości Ukraińcy, Rosjanie, Jugosłowianie i Włosi.

   Kiedy wojska sprzymierzonych świętowały kapitulację Niemiec w Berlinie, w Górzynie nadal przebywali jego mieszkańcy. Ich sytuacja w tym czasie była nad wyraz trudna, co jednak w żadnej mierze nie interesowało zwycięzców.
Uczestnik trzech wojen - Józef Skrzypnik (Fot. zb. autora).
   Dnia 3 czerwca 1945 roku naczelne Dowództwo Wojska Polskiego wydało słynny rozkaz osiedleńczy nr. 111. Mówił on o "dobrowolnym przesiedleniu" polskich żołnierzy wraz z ich rodzinami na nowo otrzymane, zachodnie tereny przygraniczne. W ten sposób szeroki pas przygraniczny miał być jednocześnie "spolszczony", i solidnie broniony. Każda z przesiedlonych tutaj rodzin wojskowych otrzymała na zachętę 10 hektarów ziemi wraz z zabudowaniami pozostawionymi przez Niemców. Nad całością tego przedsięwzięcia czuwał dowódca 2. Armii Wojska Polskiego - generał Karol Świerczewski - który otrzymał tytuł Generalnego Inspektora Osadnictwa Wojskowego.
   Zanim jednak do Górzyna i pobliskich miejscowości dotarli pierwsi zdemobilizowani żołnierze, pozostawione majątki zostały mocno rozszabrowane przez Rosjan, a później także mieszkańców Wielkopolski. W ten sposób zniknęła większa część pozostawionego przez Niemców prywatnego mienia ruchomego oraz prawie wszystkie zakłady przemysłowe i fabryki.

   Osobami, które - w ramach powołanego Departamentu Wojsk Ochrony Pogranicza - jako pierwsze dotarły do Górzyna, byli żołnierze 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Kilkunastoosobową grupą "Kościuszkowców" dowodził wówczas - wyznaczony przez wyższe dowództwo - oficer samodzielnej kompanii rusznic - podporucznik Aleksander Jefimczyk. Towarzyszyli jemu: porucznik Jan Such, starsi sierżanci Jan Rezmer i Jan Nestorowicz, kaprale Józef Skrzypnik i Klemens Jankowski, plutonowy Józef Pokora oraz szeregowi Józef Ernest, Jan Babiarz i Wawrzyniec Kupisz. Po kilku dniach do w/w grupy - której zadaniem było przygotowanie wsi na przyjęcie osadników - dołączyli także sierżant Franciszek Gerstel i rekonwalescent kapral Teofil Morski. Ten drugi swoje kalectwo (miał bezwładną rękę) zawdzięczał on Niemcowi z Werwolfu, który  - uzbrojony w karabin - ukrywał się jeszcze w lesie. Wysłana z Gubina 12-osobowa grupa, dotarła do Górzyna ciężarówką dopiero po trzech dniach.
   Co było przyczyną pokonania przez grupę ppor. Jefimczyka 30 km w tak długim czasie? Kiedy żołnierze ci dotarli do Gubina - który był początkowo ich miejscem przeznaczenia - okazało się, że miejscowość ta, jest tak mocno zniszczona, iż zasiedlenie jej jest w tym momencie niemożliwe. Podporucznik Jefimczyk otrzymał rozkaz, udania się dalej i wyboru miejscowości dla siebie i swoich ludzi według własnego uznania. W ten sposób po trzech dniach poszukiwań odpowiedniego dla nich miejsca, trafili do Górzyna. "Wynurzył się on na sposób, jak gdyby przeznaczenia, tuż zaraz, jak wyskoczyliśmy z lasu. Nawet nie wiedziałem, dlaczego kazałem przyhamować. Po prostu urzekła mnie właśnie z tego miejsca malowniczość osiedla. (...). Z lewa pobłyskiwała rzeczka, a z prawa tor kolejowy. W promieniach miękkiego, ukośnie już świecącego słońca, osada wyglądała swojsko, radośnie i niezwykle przytulnie" - wspominał po latach ppor. Jefimczyk. W tym momencie jednogłośnie podjęto decyzję o zatrzymaniu się właśnie w Górzynie.
   Początkowym problem - dla składającej się z 12 osób grupy - była obecność we wsi radzieckich żołnierzy. Cała grupa udała się do - znajdującej się w plebani - komendantury radzieckiej celem uzyskania informacji o dacie opuszczenia przez sowietów Górzyna. Ci - jak się później okazało - opuścili Górzyn dopiero po kilku miesiącach.
Józef Czerwiński i Mikołaj Wysocki (Fot. zb. autora).
   Pierwszym "mieszkańcom" wsi, nie pozostało zatem nic innego, jak tylko przyjąć do wiadomości fakt, iż na "swoje" muszą jeszcze poczekać. Ppor. Jefimczuk oraz jego ludzie zajęli wspólnie jedno gospodarstwo, mieszkając w domu z trzema pokojami i kuchnią. W ten sposób w drugiej połowie 1945 roku, wieś Górzyn zamieszkiwały aż trzy nacje - Polacy, Rosjanie i Niemcy. Ci ostatni opuścili wioskę dopiero w połowie 1946 roku. Po przeniesieniu wszystkich więźniów z tamtejszego obozu pracy, wynieśli się również Rosjanie. Dla Polskiej grupy nadszedł długo oczekiwany czas na przygotowanie pozostawionych domostw do przyjęcia ich rodzin i kolejnych grup "Kościuszkowców". We wrześniu do wsi dotarli pierwsi osadnicy. Były to kobiety i dzieci w różnym wieku, które przywieziono furmankami z pobliskiego Krosna Odrzańskiego. Na ich mężczyzn musiano jeszcze poczekać, ponieważ nadal leczyli oni rany, odniesione podczas walk z Niemcami pod koniec wojny. Wszyscy oni pochodzili z byłego województwa tarnopolskiego.
   Do "przygotowanego" do przyjęcia nowych mieszkańców Górzyna, zaczęli przybywać kolejni żołnierze 1. Dywizji Piechoty. We wrześniu 1945 roku do wsi dotarł kolejny transport kilkudziesięciu "Kościuszkowców". Do samotnych mężów zaczęły dołączać także rodziny. 3 marca 1946 roku do Górzyna dotarło dziesięć rodzin. W innej grupie przybyłych żołnierz był m. innymi Kazimierz Grynienko i Józef Czerwiński.
   Jak można się domyślić, każda kolejna grupa przybyłych, miała coraz mniejszy wybór przy wyborze gospodarstwa. Naturalną koleją rzeczy było zjawisko "kto pierwszy, ten lepszy". Niewielu jednak narzekało. Najważniejszy w tym okresie był przecież wywalczony wspólnymi siłami pokój i szansa na nowe-lepsze życie.

Żołnierze 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Od lewej: Franciszek Burzawa, Józef Wojciuszkiewicz, Wacław Rokietnicki, Michał Adamowicz i Wacław Nowakowski (Fot. zbiory autora).
Krystyna Puzio - pierwsze dziecko urodzone w Górzynie.
   Mężczyźni, którzy jeszcze nie tak dawno walczyli z Niemcami, pełnili teraz patrole wzdłuż granicy w wyznaczonych sektorach. Wyłapywano wtedy jeszcze wielu ukrywających się w lasach, uzbrojonych Niemców. Oprócz patroli, "Kościuszkowcy" od samego początku zaangażowani byli w prace remontowo-budowlane w Górzynie oraz w sporządzanie wszelkiego rodzaju raportów. Polegały one głównie na ewidencjonowaniu poległych i wyłapywanych partyzantów, dokonywaniu inwentaryzacji pozostawionych przez Niemców gospodarstw, wyłapywaniu szabrowników oraz spisywaniu kandydatów z przeznaczeniem do władz lokalnych. Te wybrano w maju i uzupełniono w lipcu 1946 roku. Większość wybranych radnych w Gminnej Radzie Narodowej pochodziło właśnie z Górzyna. Także z Górzyńskich "Kościuszkowców" wybrany został sołtys i wójt - odpowiednio Walenty Trawiński i Jan Rezmer.
   W połowie października 1946 roku członkowie Gminnej Rady Narodowej zajęli się denazyfikacją miejscowości i ulic oraz regulacjami związanymi z przyznawaniem obywatelstwa. Uruchomiono we wsi dwie szkoły, przedszkole, bibliotekę miejską oraz sklep spożywczy. W kolejnych latach uruchomiono młyn, piekarnię oraz zakład rzeźniczy.

   Na początku lat 60-tych XX wieku przeprowadzono reformę, dotyczącą podziału administracyjnego kraju - pojawiło się województwo zielonogórskie. Górzyn należał teraz do nowo powstałego powiatu lubskiego. Na pewno zmiany te pomogły w dalszym rozwoju wsi. W budynku świetlicy miejskiej utworzono salę kinową. Od 1954 roku funkcjonował ruch kombatancki - "Związek Bojowników o Wolność i Demokrację". Zrzeszał on głównie byłych żołnierzy I i II Armii Wojska Polskiego. W listopadzie 1965 roku we wsi odsłonięto pomnik upamiętniający walczących o wolność kraju "Kościuszkowców" oraz otworzono Izbę Pamięci Osadników Wojskowych im. Zygmunta Berlinga. Od tego czasu do niewielkiego pomieszczenia zaczęły napływać wszelkie pamiątki "Kościuszkowców", które dzisiaj możemy podziwiać w tamtejszej szkole. 1 marca 1958 roku zatwierdzono projekt powstania w dawnej olejarni w Górzynie, kina im. Tadeusza Kościuszko.
   Lata 70-te poprzedniego stulecia to czas, kiedy w Górzynie zaczęły znikać zabytkowe budynki. Pierwszym był wiatrak "holender", następnie tartak, a po nich także kościół ewangelicki. Był to czas, kiedy nagle zaczęto uważać, że wszystko co poniemieckie jest złe i należy się tego pozbyć. Taki właśnie los spotkał stary cmentarz, którego ślady odnalazłem podczas swojej wyprawy do Górzyna w 2018 roku. Piękne marmurowe, granitowe i wykonane z piaskowca płyty nagrobne niszczono, a same groby zaczęły "znikać". Zniknęła także kaplica grzebalna po której do dzisiaj pozostał jedynie niewielki fundament. Dewastacji uległy także obie wagi towarowe na których ważono towary przewożone przez pojazdy.

Niestety po dawnym poniemieckim cmentarzu nie zostało już praktycznie nic.... (Fot. zbiory autora).
   To, co przetrwało lata 70-te, zaczęło "umierać" w następnych dwóch dekadach. Rozebrano kilka większych budynków we wsi, a także zawieszono połączenia kolejowe w tym rejonie. Zniknęły także tory. I choć we wsi wybudowano kilka nowych domów, to lata świetności Górzyn miał już za sobą.

Trzech "Kościuszkowców" przed jednym z pomników we wsi, od lewej: major Aleksander Jefimczuk, Paweł Morski i Mikołaj Wysocki (Fot. zbiory autora).
Przed budynkiem szkoły stoi radziecka armata dywizyjna wz. 1942 (ZiS-3) (Fot. zbiory autora).
   Dzisiaj Górzyn, to niewielka wieś odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Oprócz wielu zabytkowych domów z połowy XIX wieku, we wsi znajduje się także kościół, kaplica cmentarna z 1835 roku, wieża mieszkalno-więzienna z przełomy XV/XVI wieku oraz zabytkowy stary cmentarz. Wszystkie te budowle wpisane są do rejestru Narodowego Instytutu Dziedzictwa na listę zabytków. Oprócz tego we wsi znajduje się wspomniana przeze mnie szkoła podstawowa, biblioteka, remiza strażacka, piekarnia oraz sklep, który jest miejscem spotkań i pogaduszek wszystkich mieszkańców.
   Według relacji Pani od historii - która podczas mojej wizyty opowiadała mi dzieje tej wsi i jej mieszkańców - w Górzynie żyje już tylko kilka schorowanych wdów po byłych "Kościuszkowcach" (stan na grudzień 2018 r.). Niestety, spóźniłem się kilka lat....ogromna szkoda. Pomimo tego faktu, moje zainteresowania losami Górzyna i jej mieszkańców nie zmalały. A dzięki temu niezwykłemu przypadkowi, mogłem poznać losy tej wsi i mieszkających tutaj dawnych żołnierzy Wojska Polskiego. Przecież to m. innymi dzięki ich poświęceniu odzyskaliśmy wolność i możemy cieszyć się pięknem naszego kraju. Nie zapominajmy nigdy o tym!
   Na koniec chciałbym Wam zaprezentować wiersz, napisany przez wnuczkę jednego mieszkańców Górzyna, który był żołnierzem 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Wiersz ten po raz pierwszy zobaczyłem właśnie w tamtejszej izbie pamięci.

Niewielki fragment zgromadzonej kolekcji przedmiotów należących do "Kościuszkowców" (Fot. zbiory autora).
Górzyn został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (Fot.zbiory autora).
KOMBATANCKA WIOSNA....

Już dawno przegrzmiały kule armat,
nastał czas ciężkiej pracy i odbudowy.
Żołnierze powrócili na nowe ziemie, do chat,
i wrócił mój dziadek - Stanisław Garbaczewski - wtedy plutonowy.

Właśnie dzisiaj mija 37 lat odbudowy i zwycięstwa,
na dziadka piersi ciężkie medale błyszczą.
S. Garbaczewski (Fot. www.spg.lubsko.pl).
Krzyż Walecznych, Virtuti Militari dowodem są męstwa,
chylę głowę przed dziadkiem walczącym o moją przyszłość.

Niech 9 maja - Dzień Zwycięstwa,
napawa nas dumą o minionej przeszłości.
Obyśmy nigdy na wojnie nie musieli dawać dowodów męstwa,
i wszyscy żyli z zgodnym tonie miłości.

Dziadku, dziś Twą skroń przyprószył siwy włos,
zgrabiały Ci ręce od ciężkiej pracy nad rolą.
Zmarszczkami na czole masz wypisany los,
serce i odłamki w Twej piersi bolą.

Dziękuję Ci dziadku za wszystko,
za wolne miasta i wioski.
Za moją spokojną przyszłość,
za dzieciństwo bez troski.

Bibliografia:
S. Żyburt, Historia Górzyna, Górzyn 2005
A. Toczewski, Bitwa o Odrę w 1945 roku, Oświęcim 2018
Wykorzystałem również informacje zawarte w dokumentach znajdujących się w Izbie Pamięci w Górzynie.

Mapa dojazdu:

8 komentarzy:

  1. Kompletnie nieznane mi miejsce! Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  2. nazywam sie stanislaw galik urodzilem sie w gorzynie w 1947 r wiele slow z tego artykulu potwierdzam mieszkalem tam 25 lat obecnie mieszkam w raciborzu

    OdpowiedzUsuń
  3. nazy wam sie galik urodzilem sie w gorzynie tam sie wychowalem imieszkalem przez 25 lat obecnie wraciborzu data ur 1947 rok wiele spraw tu zapisanych potwierdzam to byly bardzo ciekawe lata dziekoje za ten artykul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie. Bardzo mi miło, że mogę Pana poznać i że zechciał Pan zajrzeć na mojego bloga. Dziękuje również o opinię. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje pięknie. Pozdrawiam i zapraszam do lektury kolejnych postów.

      Usuń
  5. Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo i cieszę się, że post przypadł Pani do gustu. Pozdrawiam

      Usuń