czwartek, 8 sierpnia 2019

Pomnik (replika czołgu Schneider CA1) upamiętniający walczących i poległych francuskich czołgistów - Berry-au-Bac (Aisne)

   Poniżej chciałbym przedstawić Wam niezwykły monument. Jest to znakomita replika pierwszego francuskiego czołgu zaprojektowanego przez przedsiębiorstwo Schneider podczas I wojny światowej - Schneider CA1 (fr. Schneider Char d'Assaut).

Ogromna sylwetka czołgu zrobiła na mnie duże wrażenie.
Pomimo swoich dziwacznych kształtów, czołg Schneider CA1 ma w sobie to "coś".
   Jeszcze przed I wojną światową Charles Marius Fouche - mechanik z zawodu - wraz z inżynierem Edouardem Quellenneciem i jego synem pracowali nad poprawą warunków pracy we francuskich gospodarstwach rolnych. Planowali wykorzystać istniejące już ciągniki gąsienicowe - w tym przede wszystkim model Holta 75 - do ciężkich prac polowych. Kiedy ich próby nie przynosiły spodziewanych rezultatów, postanowili nawiązać kontakt ze znanym francuskim inżynierem i konstruktorem Augustem Eugenem Brillie, który współpracował z firmą Schneider & Co. mającą siedzibę w Le Havre. Na początku 1914 roku wspólnie chcieli dostosować ciągnik gąsienicowy Casteran do prac polowych. Niestety ich zamiary pokrzyżował wybuch wojny, oraz powołanie do wojska syna Quellenneciema - Jacquesa.
   Służący w piechocie francuskiej w randze sierżanta Jacques brał udział w pierwszej bitwie nad Marną, gdzie widział, jak niemieckie karabiny maszynowe dziesiątkują ludzi z jego jednostki. Sam również został wówczas ranny i przewieziony z frontu na rekonwalescencję. To właśnie wtedy opracował plany pancernego traktora uzbrojonego w karabin maszynowy, który mógłby niszczyć zasieki z drutu kolczastego i gniazda karabinów maszynowych wroga bez strat w ludziach. Tak się złożyło, że jego starsi koledzy sprzed wojny zajmowali teraz wysokie i ważne stanowiska we Francji. Fouche w randze podporucznika był szychą w Grand Parc Automobile de Reserve - jednostce armijnej odpowiedzialnej za motoryzację. Brillie natomiast piastował stanowisko głównego projektanta u jednego z głównych producentów broni. To wystarczyło do tego, aby wspólnie podjęli decyzje o przeprowadzeniu pierwszych prób. Z Tunezji sprowadzono do tego celu dwa ciągniki Holt Model 75. Pomimo początkowego sceptycyzmu Brillie'a - który twierdził, że wewnątrz ciągnika gąsienicowego nie będzie wystarczająco miejsca dla całej załogi - w listopadzie 1914 roku powstały pierwsze koncepcje. Dopiero wizyta Brillie w Anglii - gdzie także testowano ciągniki gąsienicowe z amerykańskiej firmy Holt - przekonał się do realizacji pomysłu. Siedem miesięcy później - w maju 1915 roku - opracowano pierwszy prototyp, który okazał się bardzo złą konstrukcją. Jego niska ocena wiązała się ze złym układem jezdnym, niewystarczającą siłą ognia i ciasnym wnętrzem. Stwierdzono, że pojazd powinien posiadać wieżę z działem 75 mm, oraz podzieloną przestrzeń wewnętrzną dla bezpieczeństwa załogi. Dopiero wprowadzone na szeroką skalę zmiany - choć nie wszystkie - doprowadziły do natychmiastowej decyzji o zbudowaniu kolejnych prototypów o oznaczeniu Schneider CA2, CA3 i CA4, którą jednak natychmiast anulowano.

Schneider CA1 podczas prób poligonowych we wczesnej wersji kamuflażu. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Poważne próby zaczęły się kilkanaście dni po anulowaniu budowy kolejnych prototypów. Do eksperymentów wykorzystano jedyny istniejący egzemplarz o oznaczeniu CA1. W fabryce Schneider & Co. zaczęto próby z 75-konnym silnikiem, oraz gąsienicą Baby Holt, które okazały się zadowalające. Rozpoczęto intensywne prace nad gąsienicowym, opancerzonym pojazdem samobieżnym z karabinami maszynowymi (fr. Auto-mitrailleuse blindee a chenilles). 16 czerwca 1915 roku na kolejne próby zaproszono prezydenta Francji Raymonda Poincare, który natychmiast rozkazał zamówienie sześciu, a kilka dni później kolejnych czterech opancerzonych pojazdów gąsienicowych do dalszych testów. Nazywany teraz gąsienicową maszyną ofensywną pojazd, pojawił się na polach 9 grudnia 1915 roku, gdzie przeprowadzano kolejne testy. Wśród obserwatorów byli m. innymi generał Philippe Petein i pułkownik Jean Baptiste Eugene Estienne, który posiadał ogromną wiedzę technologiczną i taktyczną dotyczącą artylerii polowej. Obaj panowie - zwłaszcza Estienne - byli pod wielkim wrażeniem mobilności. Oczywiście obaj zgłosili sporo uwag do pojazdu, które systematycznie później wprowadzano. Jednak "machina ruszyła".

Zdjęcia obrazują szczegóły gąsienicowego układu bieżnego czołgu.
   Pułkownik Estienne zaledwie dwa dni po testach zaczął wzywać do utworzenia francuskich jednostek pancernych. Jeszcze tego samego miesiąca potwierdzono zamówienie pierwszych dziesięciu pojazdów. 22 grudnia 1916 roku firma Schneider rozpoczęła przygotowania do produkcji opancerzonych pojazdów gąsienicowych, a oficjalną umowę podpisano 15 lutego 1916 roku. Po zakończeniu wszelkich przygotowań do produkcji, zarząd firmy stwierdził, że są w stanie rocznie wyprodukować około 400 pojazdów tego typu, co było niezwykle optymistycznym szacunkiem. Szef Francuskiego Sztabu Generalnego i naczelny wódz armii francuskiej Joseph Jacques Joffre zdecydował się właśnie na taką ilość. Pierwszych sto pojazdów miało zostać dostarczonych armii do 25 sierpnia 1916 roku, a ostanie sto do 25 listopada. Widzimy, że całość realizacji miała wynieść jedynie 9 miesięcy! Jak się niedługo potem okazało, były to jedynie mrzonki.... Pierwszy egzemplarz opuścił fabrykę dopiero 5 września 1916 roku, trafiając do ośrodka szkoleniowego. Do 25 listopada - a więc końcowego terminu dostarczenia 400 sztuk pojazdów - z linii montażowej zjechało w sumie... osiem! pojazdów. 4 stycznia 1917 roku ich liczba wzrosła o kolejne 24 pojazdy. Ich początkowym przeznaczeniem była baza treningowa w Fort du Trou-d'Enfer na zachód od Paryża. Całkowitą liczbę 400 wyprodukowanych czołgów Schneider CA zrealizowano dopiero pod koniec wojny, a więc prawie dwa lata później!

   Jednostka przydzielona do 81. Pułku Artylerii Ciężkiej składała się głownie z młodych ochotników, skierowanych do szkolenia z innych jednostek armii francuskiej lub tzw. wyrzutków armijnych. Podczas szkolenia załóg dowództwo kładło nacisk na szkolenie kierowców od którym miało zależeć najwięcej. Uczono ich pokonywania okopów, omijania głębokich kraterów po wybuchach, oraz zjazdu po pochyłym terenie z wykorzystaniem np. rosnących drzew. W tym czasie - sukcesywnie - wysyłano załogi do fabryki SOMUA, gdzie czołgi były produkowane, aby żołnierze mogli poznać budowę i działanie pojazdu Schneider CA. Wyjeżdżające z fabryki czołgi Schneider CA posiadały numery seryjne od 61001 do 61399.

Czołg Schneider CA podczas prób przeprowadzanych na poligonie pod Paryżem. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Czołg Schneider CA pierwszy raz został użyty w bitwie pod Chemin-des-Dames, wczesnym rankiem 16 kwietnia 1917 roku. Jednak ich słaby pancerz, prędkość oraz zasięg sprawiły, że chrzest bojowy wypadł żałośnie. Okazało się także, że zbiorniki paliwa miały skłonność do eksplozji po trafieniu pociskiem artyleryjskim. Jedynym pozytywnym akcentem była dosyć duża siła ognia - działo kal. 75 mm i dwa karabiny maszynowe Hotchkiss model 1914 kal. 8 mm.

Czołg posiadał dużą siłę ognia - działo kal. 75 mm i dwa karabiny maszynowe Hotchkiss model 1914 kal. 8 mm.
   Jednostki do których czołgi zostały wcielone poniosły podczas tej bitwy bardzo duże straty. Początkowo w sektorze w którym operowały czołgi, piechota radziła sobie znacznie lepiej niż na innych odcinkach. Pierwsze fale francuskiej piechoty - przy nieznacznym wsparciu czołgów - zdołały zdobyć jedynie pierwszą linię okopów wroga. Być może spowodowane to było samą świadomością, że te stalowe potwory są w stanie pomóc im unicestwić niemieckich żołnierzy, ponieważ w praktyce nie wyglądało to jednak dobrze. Zgrupowanie pancerne - o ile można to tak nazwać - poniosło duże straty zanim dotarło do pierwszej linii okopów wroga. Kilka czołgów nawet nie opuściła pozycji wyjściowych, ponieważ uległa od razu awariom. Te którym udało się ruszyć w stronę niemieckich pozycji zostały zdziesiątkowane przez bardzo skuteczny ogień artyleryjski wroga kierowany przez załogi samolotów obserwacyjnych. Inna sprawa, że niemieccy żołnierze nie wpadli w panikę, kiedy ujrzeli te stalowe kolosy.
   Niesprawne czołgi zostały dosyć szybko naprawione przez mechaników i jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych pomogły piechocie skutecznie zdobyć drugą linię okopów. Po tym sukcesie ani piechota, ani też załogi czołgów nie były w stanie kontynuować ataku. Francuskie czołgi zostały wycofane - na wydawałoby się - bezpieczne pozycje. Niestety tak się nie stało. Na czołgi zaczęły ponownie spadać pociski artyleryjskie wroga, co zmusiło je do poruszania się przez kilka godzin wzdłuż linii frontu, aby nie stały się łatwym celem. Pomimo tych manewrów wiele z nich zostało trafionych. Wszystko dlatego, że ich ogromne sylwetki były bardzo dobrze widoczne dla ukrytych na wzgórzach niemieckich obserwatorów.
   Wieczorem - kiedy przybyły świeże jednostki piechoty - przeprowadzono skuteczny atak na trzecią linie okopów. Po zapadnięciu zmroku czołgi wycofano, pozostawiając na stanowiskach jedynie piechotę. Wszystkie ataki na wycofane pojazdy zostały przez francuzów odparte. Pancerz czołgów okazał się odporny na pociski broni ręcznej, co uchroniło także znajdujące się wewnątrz załogi.

   Ofensywa z udziałem francuskich czołgów Schneider CA była ogromną porażką, która miała znaczący wpływ na morale piechoty i załóg pojazdów. Straty były naprawdę duże - 76 ze 128 nacierających czołgów zostało utraconych. Wiele z nich spłonęło - w sumie 57 sztuk - do czego doprowadził bardzo celny ogień niemieckich artylerzystów (od artylerii wroga spłonęło 38 czołgów). Straty wśród personelu również były bardzo duże. Z 720 członków załóg aż 180 poległo. Jak wykazało naprędce przeprowadzone dochodzenie, winę za to ponosiły zbiorniki paliwa, które eksplodowały przy trafieniu pociskiem, oraz zbyt szybkie zużycie paliwa, co doprowadziło do unieruchomienia czołgu na polu bitwy, gdzie stawał się łatwym celem.
   Aby temu zaradzić przy kolejnych atakach, na czołgach zamontowano dwie dodatkowe 50-litrowe beczki z benzyną, a trzecią nierzadko załogi zabierały do środka! Wzmocniono także zbiorniki paliwa, montując dodatkowe płyty pancerne. Ustalono także, że taktyka poruszania się czołgów rozstawionych szeroko w jednej linii jest skuteczna, trzeba jedynie zwiększyć odstępy pomiędzy pojazdami, aby nie były łatwym celem dla artylerzystów wroga.

W bitwie pod Chemin-des-Dames jednostki wroga zniszczyły w sumie 76 czołgów. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Czołgi Schneider brały udział także w kolejnych bitwach, jednak bez jakiś spektakularnych dokonań. Większą role odegrały dopiero w ofensywach wiosennej i letniej w 1918 roku. Ich liczba jednak bardzo znacząco spadła. Głównym powodem oprócz walk na froncie było wstrzymanie produkcji. I tak, w sierpniu 1918 roku sprawnych czołgów typu Schneider CA było zaledwie pięćdziesiąt, we wrześniu zaledwie czterdzieści, w październiku sześćdziesiąt, a w listopadzie gotowych do walki było pięćdziesiąt sztuk.
   11 listopada 1918 roku I wojna światowa dobiegła końca. Obliczono, że czołgi Schneider CA tylko w 1918 roku zniszczyły 473 wrogie cele. Podczas ponad dwóch lat ich użytkowania na polu walki stracono w sumie 308 pojazdów - w 1917 r. (86 sztuk) i w 1918 r. (222 sztuki). 301 z utraconych maszyn padło łupem niemieckich artylerzystów, 3 w wyniku ostrzału z karabinu przeciwpancernego, 3 kolejne ugrzęzły w rowach przeciwpancernych, a losy jednego nie są znane.

   Jeszcze przed zakończeniem wojny, Estienne chciał wycofać z pola walki wszystkie ocalałe czołgi i po zdemontowaniu uzbrojenia przemianować je na pojazdy szkoleniowe i ratownicze. W 1917 roku jeden czołg trafił do Włoch, a we wrześniu 1921 roku sześć kolejnych zakupiła Hiszpania.


   Wróćmy na koniec do naszego niezwykłego pomnika. Czołg Schneider CA stoi w miejscu zniszczonej przez Niemców - 14 września 1914 roku - francuskiej farmy Hurtebise. To z tego miejsca trzy lata później - 16 kwietnia 1917 roku - rozpoczął się atak tych czołgów w kierunku na Juvincourt-et-Damary. Ofensywa Nivella miała za zadanie wyprzeć wroga ze wschodniej części Chemin-des-Dames. Główny atak wyszedł z wiosek Corbeny i Berry-au-Bac i kierował się w stronę Juvincourt-et-Damary. Jak wiemy, zakończył się on całkowitą porażką głównie z powodu małej prędkości i zwrotności czołgów.

Jeden z uszkodzonych czołgów Schneider CA1 w miejscowości Berry-au-Bac. (fot. www.en.wikipedia.org).
   Miejsce to zostało upamiętnione 2 lipca 1922 roku przez marszałka Foch'a, generałów Mangin'a, Weygand'a, Buet'a, Estienne'a i kilkunastu innych. Inicjatywa wyszła od członków grupy Veterans Assill Artillery, która też zorganizowała zbiórkę pieniędzy w kraju. Wybudowano wówczas sporych rozmiarów betonowy pomnik (dzieło rzeźbiarza Maxime Real del Sarte) z nazwiskami wszystkich poległych i zaginionych czołgistów ze wszystkich grup bojowych biorących udział w tej operacji. Na tablicach widnieje 180 poległych i zaginionych francuskich pancerniaków wraz z ich dowódcą Louisem-Marie Bossut'em. Bossut także poległ tego dnia i został pochowany dzień później 18 kwietnia 1917 roku w Maizy. Po wojnie szczątki ekshumowano i zwrócono na prośbę rodzinie, a ta zadecydowała, że zostaną one pochowane podczas uroczystości - 12 kwietnia 1922 roku - pod pomnikiem znajdującym się na farmie. Od tego czasu odbywają się tutaj coroczne uroczystości z udziałem weteranów i najwyższych głów w państwie.

   Na początku 2017 roku - przed setną rocznicą użycia czołgów Schneider CA1 - Stowarzyszenie "Czołg Schneider w Berry-au-Bac" zakończyło swój kilkuletni projekt. Z pomocą pracowników Musee des Blindes w Samur zbudowano wierną kopię czołgu Schneider CA1. Oficjalne odsłonięcie pomnika-czołgu odbyło się 20 maja 2017 roku w obecności przedstawicieli najwyższych władz państwowych, współczesnych żołnierzy francuskiej kawalerii pancernej, członków Stowarzyszenia i delegacji z muzeum w Samur. Monument został tam postawiony na stałe na niewielkim wzniesieniu i jest widoczny już z dosyć dużej odległości.

Sylwetka czołgu widoczna jest już ze znacznej odległości.

Ciekawostka:

   Jedyny zachowany egzemplarz czołgu Schneider CA znajduje się właśnie w Musee des Blindes w Samur. Jest to równocześnie najstarszy czołg na świecie w pełni wyposażony i sprawny technicznie. Został on podarowany pod koniec I wojny światowej przez rząd francuski Stanom Zjednoczonym Ameryki, jako symbol wspólnego zwycięstwa nad wrogiem. Pojazd został przetransportowany do Aberdeen Proving Ground Ordnance Museum w Maryland. W 1985 roku został przekazany Francji do renowacji, gdzie pozostał już na stałe. Oryginalny silnik i skrzynia biegów zostały przywrócone do pierwotnego stanu technicznego w muzeum.
   Do czasu zakończenia renowacji czołgu Schneider, muzeum w Samur prezentowało publiczności drewnianą replikę.

   Pomnik znajduje się na rondzie, gdzie zbiegają się drogi krajowe D925 i D1044. Jest to pomiędzy miejscowościami Berry-au-Bac i Juvincourt-et-Damary.

Obok repliki czołgu Schneider CA stoi także współczesny czołg - AMX 30 B2 o nazwie własnej "Commandant Bossut". Umieszczony został tam tego samego dnia, co jego starszy "kolega".

AMX 30 B2 o nazwie własnej "Commandant Bossut na cześć dowódcy jednej z grup czołgów Schneider CA1.

Zdjęcia współczesne pochodzą ze zbiorów autora, sierpień 2018 r.

6 komentarzy:

  1. Świetny materiał, interesuję się I Wojna, ale głównie na naszych terenach, o epizodzie czołgów Schneider wiedziałem, ale nie tak szczegółowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że choć trochę mogłem przybliżyć ten temat.

      Usuń
  2. Świetny materiał sam jestem byłym pancerniakiem, interesującym się ta dziedzina ale o tej maszynie dopiero teraz się dowiedziałem. Dzięki za ciekawy material

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za opinię. Bardzo się cieszę, że mój artykuł przyczynił się do wzbogacenia kolegi wiedzy.

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy artykuł. Jestem pod wielkim wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń