czwartek, 7 maja 2020

Cochem - miasto z burzliwą historią, zamkiem i przepiękną starówką (Nadrenia-Palatynat)

   Do dzisiaj nie wiadomo w którym wieku powstały podwaliny pod dzisiejsze miasto Cochem. Uczeni twierdzą, ze mogło to być już w czasach Celtów i Rzymian. Świadczyć może o tym wykopanie w dzielnicy Cond topora wykonanego z kamienia, którego pochodzenie przypisuje się późnemu neolitowi. Wiemy natomiast, że o Cochem (a raczej o Chuckeme, Cuchema, Cochemo, Cocheme, Cochheim i Kochem, bo takich nazwy używano dawniej) po raz pierwszy wspomniano w dokumencie z 20 grudnia 886 roku, a więc prawie tysiąc lat po tym, jak na tereny te przybyli Rzymianie. Zapiski powstały w - oddalonym od Cochem o 80 km - opactwie Prüm, które założono na początku VIII wieku. To właśnie tego dnia Matrona Hieldilda ofiarowała klasztorowi benedyktyńskiemu wiele dóbr, w tym nieruchomość o nazwie Villa Cuchema. Od tego też momentu zaczyna się historia tego pięknego miasta.

Widok na Cochem i zamek. Zdjęcie wykonano z dzielnicy Cond. (Fot. zbiory autora).
   W 893 roku osada istnieje już pod nazwą Chuckeme, a zaledwie 58 lat później usłyszeć można było już o Cochemo. Podobno to właśnie w tym okresie powstał zamek, ale nie zostało to jednoznacznie potwierdzone. Wszystko jednak wskazuje, że może to być prawda. Właśnie wtedy na ślubnym kobiercu stanęli - córka cesarza Ottona II - Mathilda i tamtejszy hrabia Erenfrind bardziej znany jako Ezzo. Posag panny młodej był okazały - zawierał liczne hrabstwa i fundusze powiernicze. Jednym z terenów, jakie otrzymał wówczas Ezzo był szlak handlowy wzdłuż Mozeli. Według dzisiejszych badań podwaliny pod budowę zamku położono pomiędzy 996 a 1020 rokiem, a inicjatorem tego był właśnie Ezzo.
   
   Kolejne zapiski dotyczące Kuchemy i Cuchemo (takimi nazwami posługiwano się odpowiednio w latach 1130 i 1136) pochodzą już z początków XII wieku. W biografii z 1105 roku dotyczącej jednego z tamtejszych arcybiskupów, wspomniano o niejakim Henryku II von Laach (1050-1095), który za zamku zamordował swoja żonę. 17 marca 1130 roku hrabia i palatyn reński Wilhelm von Ballenstedt podyktował dokument w którym wymienia Kuchemo, jako "nasze dziedzictwo". Postanowił wówczas wraz z żoną, aby objęty cłem odcinek Mozeli graniczący z Kuchemą, przekazać klasztorowi Św. Macieja w Trewirze.

Rysunek przedstawiający Cuchemo (Fot. www.cochem.de).
   Ku zaskoczeniu wszystkich, w 1031 roku w Cuchemo pojawia się królowa Polski - Rycheza Lotaryńska. Córka wspomnianego już przeze mnie Erenfrieda Ezzo upomniała się o majątek ojca, który jej się prawnie należał. Do przyjazdu zmusiła Rychezę sytuacja polityczna w kraju. Kiedy jej mąż Mieszko II Lambert - po objęciu władzy przez Bezpryma - musiał ratować się ucieczką do Czech, ona zdecydowała się na wyjazd w rodzinne strony swojego ojca.
   Jej przybycie wprowadziło spory chaos prawny dotyczący tych ziem. Wszystko za sprawą dokumentu sporządzonego przed rokiem i sytuacji w jakiej znalazła się najstarsza córka Ezzo. Negocjacje doprowadziły do zwrócenia przez klasztor w Trewirze ziem jej ojca.
   17 lipca 1051 roku Rycheza Lotaryńska zdecydowała się - wraz ze swoja siostrą Teofano i bratem, arcybiskupem Kolonii, Hermannem - przekazać ziemie wraz z zamkiem Opactwu w Brauweiler. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt iż w diecezji do której należało opactwo przewodniczył sam Hermann. Nie uszło to oczywiście uwadze ich licznemu rodzeństwu z którymi wdali się w konflikt. Dopiero interwencja cesarza - i zrzeczenie się praw do tych ziem i majątku przez rodzeństwo - zakończyło spór. Odtąd żona Mieszka II przeniosła się do opactwa, zachowując jednocześnie prawo do dożywotniego korzystania z majątku. Rycheza zmarła w klasztorze w Brauweiler 21 marca 1063 roku, zostając kanonizowaną. Śmierć błogosławionej Rychezy odbiła w się w Niemczech szerokim echem.

   W jaki sposób już rok po śmierci Rychezy na zamku pojawił się Herman von Lützelburg, tego nie wiadomo. Najprawdopodobniej to jego podboje militarne spowodowały, że Cuchemo znalazło się w jego władaniu. Swoja siedzibę w tamtejszym zamku hrabia Herman z Salm miał w latach 1064-1088. Prowadził w tym czasie wiele wojen. Jego koronacja na Króla Niemiec w 1081 roku w Oschenfurcie doprowadziła do konfliktu z.... panującym wówczas Królem niemieckim i Świętym Cesarzem Rzymskim Henrykiem IV. Trwającą siedem lat wojnę, zakończyła dopiero stoczona bitwa pod zamkowymi murami w Cuchemo. Hermann z Salm poległ w tej bitwie, a jego majątek przejęła rodzina von Ballenstedt.
   Przylegające do Renu tereny wraz z miastem odziedziczył 13-letni wówczas Zygfryd I von Ballenstedt (1075-1113). Stało się tak za sprawą związku jego matki z bezpotomnym ojczymem Henrykiem II, który przed śmiercią adoptował Zygfryda. Brak doświadczenia tego młodego chłopaka chciał wykorzystać hrabia Limburga - Henryk I - który wdał się w konflikt zbrojny z przyszłym palatynem reńskim. Na szczęście młodemu władcy przyszedł z pomocą sam cesarz, który utemperował zapędy chciwego hrabiego. Kiedy wydawało się, że dorosły już Zygfryd podoła wyzwaniu, jakim jest rządzenie Palatynatem Reńskim na horyzoncie pojawili się krewni, którzy także chcieli być właścicielami tej pięknej i bogatej krainy. Bój z rodziną toczył młody władca aż do swojej śmierci w wieku zaledwie 38 lat. Na szczęście w tym czasie doczekał się trójki potomstwa - córki i dwóch synów. Schedę po ojcu miał odziedziczyć starszy syn - Zygfryd II.
   Ku zaskoczeniu nieletniego dziedzica, nadreński palatynat przywłaszczył sobie Gottfried von Calw (zm. 1131). Daleki krewny zawłaszczył majątek podstępem i przy pomocy wojsk najemnych. Miało to miejsce 6 kwietnia 1113 roku. Gottfried nawet nie zdążył rozpakować przysłowiowych walizek na zamku w Cochheim. Konflikty z władcami z Saarbücken i Trewiru, oraz arcybiskupem z Moguncji były wywołane w dużej mierze właśnie z powodu bezprawnego przejęcia Palatynatu Reńskiego. Cała trójka zmusiła Gottfrieda do oddania ziem należytemu spadkobiercy Zygrfydowi II von Weimar-Orlamünde. Był wówczas 1116 rok, a nowy właściciel tych ziem miał wtedy zaledwie... 9 lat! Jednak, jak wówczas stwierdzono - prawo, jest prawem i nikt nie może go łamać. Osiem lat później - 19 marca 1124 roku w wieku 17 lat - Zygfryd II nagle umiera, a ojcowiznę przejmuje brat Wilhelm (1112-1140), który rządził tym rejonem jedynie 16 lat. Zmarł 13 lutego 1140 roku w wieku zaledwie 28 lat.

Cochheim w 1880 roku. Zdjęcie wykonano z dzielnicy Cond. (Fot. www.jüdische-gemeinden.de).
   Po śmierci bezdzietnego palatyna Wilhelma von Ballenstedt, zaczął się ostry spór o jego majątek. Hermann von Stahleck i Otto I Młodszy von Rheineck wzięli na cel także ziemię z zamkiem Cochheim. Konflikt zakończył się w 1150 roku najazdem zbrojnym Hermanna ze Stahleck na zamek Cocheme (od 1144 roku takiej nazwy już używano) w którym swoja siedzibę miał już Otto I Młodszy. I zgodnie z powiedzeniem: "Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" zaszczyt zdobycia zamku i tamtejszych ziem, przypadł temu trzeciemu. Okazał się nim - pierwszy król Niemiec z dynastii Hohenstaufów - Konrad III (1134-1195), który najpierw pokonał oblegającego zamek Hermanna, aby w następnym roku pokonać Ottona I Młodszego von Rheineck. W ten sposób Konrad umocnił swój autorytet, a zamek w Cochheim ustanowił swoją administracyjną siedzibą. Od tego momentu miasto zaczęło się prężnie rozwijać, ciesząc się w niedługim czasie prestiżem w całej Europie.
   Niestety nie doczekał tego sam Konrad, który zmarł dwa lata po tym, jak stał się właścicielem tych ziem. Pierwszy król Niemiec z dynastii Hohenstaufów dwa lata później na łożu śmierci wskazał swojego następcę. Był nim jego towarzysz z wyprawy krzyżowej na półwysep Azji Mniejszej - Fryderyk Rudobrody (później Fryderyk I Barbarossa, ok. 1122-1190). W ten sposób Konrad pominął przy nominacji swoich dwóch synów.
    Syn księcia Szwabii Fryderyka II i księżniczki Judyty był bardzo krnąbrnym człowiekiem. Wdał się w konflikt z wieloma władcami oraz z legatem papieskim Rolandem (późniejszym papieżem Aleksandrem III) i brał udział w aż trzech krucjatach. Jednak prawnie, ani rudobrody Fryderyk ani też Konrad III nie byli prawomocnymi władcami Palatynatu Reńskiego. Funkcję tą sprawował wówczas Hermann von Stahleck (zm. 1156), którego wujkiem był właśnie Ferdynand I Barbarossa. Właśnie bitny wujek przekazał rządzenie palatynatem - po śmierci Hermanna - swojemu przyrodniemu bratu, którym był Konrad Hohenstauf. Rządził on tymi terenami w latach 1156-1195.
   Następcą Konrada został Henryk V der Ältere von Braunschweig z dynastii Welfów (1173-1227). Dlaczego akurat on? Przecież Konrad miał dwóch synów. Otóż obaj synowie zmarli jeszcze przed 1195 rokiem i nie doczekali tej chwili. Po za tym Henryk V wziął potajemnie ślub z jedyną córką Konrada Hohenstaufa - Agnieszką. Właśnie ten związek pozwolił jemu po śmierci teścia objąć władzę w Palatynacie Reńskim. Jego rządy trwały nieprzerwanie przez 17 lat - aż do przełomu 1212/1213 roku kiedy ustąpił dobrowolnie z tego stanowiska. Wówczas cały okręg Palatynatu nad Renem miał przejąć jego syn Henryk VI (1195-1214). 19-letni wówczas syn zmarł niespodziewanie cztery miesiące po nominacji.
"Dziesiąty dom" (Fot. www.zehnthaus-cochem.de).
   Jak to zwykle bywa w takich niespodziewanych sytuacjach, spuściznę po młodym władcy chciało przejąć wielu. Do "akcji" natychmiast wkroczyła rodzina Hohenstaufów, których jeszcze nie tak dawno na tych ziemiach reprezentował Konrad Hohenstauf. Dynastia niemieckich władców Świętego Cesarstwa Rzymskiego i książąt Szwabii natychmiast wybrała na króla syna Fryderyka I Barbarossy i jednocześnie..... brata Henryka VI - Filipa Szwabskiego (1177-1208). Nie próżnowali także przedstawiciele rodu Welfów, którzy także wybrali króla. Został nim młodszy brat Henryka V - Otto IV Welf (1175-1218). Doszło zatem do niecodziennej sytuacji - podwójnej elekcji królewskiej. Na szczęście dla Ottona żył jeszcze jego starszy brat i niedawny władca Palatynatu Reńskiego, którego wpływy pozwoliły na objęcie władzy w rejonie do którego należało miasto Cochheim. Otto nie radził sobie jednak z rządzeniem, na czym bardzo ucierpiała jego i całego rodu reputacja. Na to nie mógł pozwolić nadal żyjący Henryk V który widząc nieporadność swojego brata, zaczął szukać rozwiązania tej sytuacji. Aby ratować swoje wpływy w Palatynacie zdecydował się oddać cały cały nadreński rejon oraz swoją jedyną córkę Agnieszkę, jednej z najstarszych dynastii niemieckich - Wittelsbachów. Tak oto skończyło się bardzo krótkie panowanie - najstarszej dziś ocalałej rodziny szlacheckiej - dynastii Welfów, a zaczęło długoletnie panowanie Wittelsbachów.
Pocz. XVII wieku. (Fot. www.zehnthaus-cochem.de).

   Od 1214 roku pierwszym - z tego znamienitego rodu - władcą Palatynatu Reńskiego był Ludwig I Bawarski (1173-1231), który od 1228 roku zarządzał tym rejonem wraz ze swoim synem Ottonem II "Dostojnym" Bawarskim (1206-1253). Ojciec wycofał się jednak po trzech latach wspólnego rządzenia. Od 1231 roku aż do swojej śmierci w 1253 roku syn piastował tą funkcje sam. W tym czasie w cesarskiej posiadłości Cochheim mieścił się królewski urząd celny. Po śmierci Ottona II majątek odziedziczyło dwóch jego synów - Henryk XIII Bawarski (1235-1290) i Ludwik II Bawarski 1229-1294). Pierwsze dwa lata ich wspólnego "rządzenia" to tak naprawdę wieczne konflikty, które doprowadziły do podziału Bawarii (na Górną o Dolną) oraz na odstąpienie tego pierwszego z praw do reńskiego palatynatu. Tym samym Ludwik II pełnił funkcję palatyna reńskiego sam aż do swojej śmierci w Heidelbergu w 1294 roku. Następcą został syn z trzeciego małżeństwa - Rudolf I Wittelsbach (1274-1319), którego pierwszym ważnym zadaniem w Cochheim było wypędzenie z zamku rodziny Klottenów.
   Kilkanaście miesięcy przed odziedziczeniem przez Rudolfa I ziem reńskich, stali się oni bardzo zuchwali. Zajęli bezprawnie zamek oraz stali się zwykłymi rabusiami. Po oblężeniu zamku, udało się nowemu palatynowi schwytać najważniejszych przedstawicieli Klottenów i ukarać ich za swoje haniebne czyny.
   Kiedy teść Rudolfa I - Adolf von Nassau - wdał się w konflikt z Albrechtem I Habsburgiem, ten stanął po jego stronie. Obaj brali udział w przegranej bitwie pod Göllheim (Adolf zginął w tej bitwie), która zmusiła Rudolfa do wspólnych rządów ze swoim młodszym bratem Ludwikiem (1229-1294). Zanim jeszcze doszło do tej bitwy, cały teren Palatynatu został podzielony i przydzielony do większych miast. Najwięcej przypadło arcybiskupom z Trewiru, Moguncji i Kolonii. Cochheim przypadło Archidiecezji Trierskiej i pozostało tam aż do okupacji francuskiej w 1794 roku. W Cochheim mieszkali przeważnie zamożni mieszczanie, mający szlacheckie korzenie. Ich życie w tym rejonie stało o się o wiele łatwiejsze, kiedy zniesiono obejmujące ich i przybywających kupców cło.
Brama główna z 1352 r (Fot. zbiory autora).
   Nikt się nie spodziewał, że podczas tajnego spotkania król Adolf von Nassau obiecał arcybiskupowi Boemundowi I (?-1299) miasto Cochheim. To zapoczątkowało bardzo dobre czasy dla zamku, miasta i utworzonej tam siedziby radców miejskich. Właśnie książę elektorat Świętego Cesarstwa Rzymskiego Boemund I oraz arcybiskup Boemund II z Saarbrücken (ok. 1290-1367) mieli wielki wpływ na rozrost i finanse miasta i okolic. Wspomagał ich w tym palatyn reński, hrabia i późniejszy król Niemiec- Ludwik IV Bawarski (1282/1287-1347). W 1307 roku dołączył do tego grona - arcybiskup Trewiru - Baldwin Luksemburski (1285-1354), który znacznie rozbudował zamek i kilka okolicznych miasteczek. To właśnie za jego sprawą w 1332 roku, Cochheim otrzymało prawa miejskie. Wkrótce też rozpoczęto budowę - istniejących do dzisiaj - fortyfikacji miejskich. Wiele zamożnych rodzin mieszkających w Cochheim jest bardzo dumna z tego, że są teraz częścią tej wspólnoty.

   Kolejnymi reńskimi palatynami z rodu Wittelsbachów byli: hrabia Rudolf II der Blinde (1306-1353), hrabia Ruprecht I (1309-1390), księże elektor Ruprecht II (1325-1398), księże elektor Ruprecht III (1352-1410) i elektor Ludwik III (1378-1436). Za rządów tego ostatniego Cochheim nawiedziła epidemia dżumy. Czarna śmierć pochłonęła w latach 1423-1425 wiele istnień ludzkich. Dzisiaj przypomina o tym - wybudowana w 1429 roku - kapliczka dżumy Św. Rocha stojąca na zboczu nieopodal zamku. Pomysłodawcą i fundatorem niewielkiej kapliczki był ówczesny arcybiskup i elektor Trewiru - Otto von Ziegenhain (1380-1430). Od tego czasu zaczęły pojawiać się w mieście inne budynki, które wybudowane zostały z podatków od nieruchomości i ceł. Najprawdopodobniej w tym czasie ufundowana została także fontanna, która znalazła swoje miejsce na rynku głównym. O fontannie św. Marcina (niem. Martinsbrunnen) wspomniano po raz pierwszy w dokumencie z 1459 roku.
   Kiedy Ludwik III powrócił z pielgrzymki do Jerozolimy ciężko chory - a jego syn Ludwik IV Wittelsbach (1424-1449) był jeszcze niepełnoletni - władzę sprawował jego brat Otto z Palatynatu-Mosbach. 18 października 1445 roku - rok po osiągnięciu pełnoletności - Ludwik IV żeni się z Małgorzatą Sabaudzką (1410-1479). Małżeństwo miało jednego syna - Filipa (1448-1508) - który formalnie został elektorem Palatynatu już w wieku.... jednego roku! Przez pierwsze trzy lata jego rolę przejęła matka Małgorzata, jednak jej stan zdrowia nie pozwalał jej na dalsze sprawowanie władzy. Z tego też powodu elektorem został brat zmarłego - Fryderyk Wittelsbach. Warto zatem tutaj zaznaczyć, że Filip pełnił urząd w Palatynacie Reńskim dwukrotnie: w latach 1449-1451 i 1476-1508. Drugi okres, to już czas, kiedy dorosły Filip pełnił obowiązki palatyna osobiście.
   Podczas drugiego okresu piastowania tego stanowiska, parafia Cochheim otrzymała pozwolenie na budowę nowej gotyckiej kaplicy. Do 1495 roku została ona ukończona. Wybudowano ją nad brzegiem Mozeli w Sehl. W sfinansowaniu nowej kaplicy największy udział miał papież Aleksander VI oraz arcybiskup Trewiru Johann II von Baden. Kaplica upamiętniać miała św. pustelnika Antoniusza, św. biskupa Wolfganga, św. biskupa Ruprechta i św. dziewicy Cunen. W każdy wtorek i czwartek pastor w Cochheim odprawiał w kaplicy msze za które otrzymywał 6 guldenów i 24 fenigi rocznie. W czerwcu oraz na przełomie lipca i sierpnia mieszkańcy musieli zrobić odpowiednio wcześniej pokos łąk otaczających kaplicę, aby mieć czas na wyschnięcie trawy i jej zebranie.
   Po śmierci Filipa elektorem Palatynatu Reńskiego został jego syn - Ludwik V Wittelsbach (1478-1544). Był na tym stanowisku aż 36 lat - do 1544 roku. Właśnie Ludwik V miał zaszczyt gościć w Cochheim znakomitych gości. 15 marca 1511 roku Ryszard von Greiffenklau (1467-1531) został mianowany na arcybiskupa Trewiru. Inauguracja odbyła się 30 maja 1512 roku właśnie w Cochheim. Tytuł - w obecności setek zgromadzonych mieszkańców - nadał jemu arcybiskup Moguncji Uriel von Gemmingen. Wśród honorowych gości było można było zobaczyć m. innymi. króla Niemiec i cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego Maksymiliana I oraz biskupów z Wormacji i Strasburga. Kolorowa procesja przeszła najważniejszymi ulicami miasta, udając się do kościoła Św. Marcina tak, aby każdy mieszkaniec mógł zobaczyć nowego arcybiskupa.
   Po śmierci Ludwika V - w związku z brakiem męskiego potomka - elektorem został jego brat Fryderyk II Wittelsbach (1482-1556). Fryderyk II zanim objął urząd w Palatynacie Reńskim, przebywał na dworze Filipa I Pięknego, a także u cesarza Maksymiliana I z którym brał udział w wojnie włoskiej w 1509 roku. Cztery lata przed wyprawą na wojnę zdecydował się zostać opiekunem dwójki dzieci swojego brata Rupperta (1481-1504) - Ottona Henryka (1502-1559) i Filipa (1503-1548). Ten pierwszy został zresztą następcą Fryderyka II w dniu jego śmierci - 26 lutego 1556 roku i rządził Palatynatem Reńskim do 1559 roku. Jego dziadkami ze strony matki byli książę Bawarii-Landshut Jerzy Bogaty i królewna polska, księżniczka litewska i księżna bawarska Jadwiga Jagiellonka - najstarsza córka Kazimierza Jagiellończyka. Otto Henryk nie należał do ludzi odpowiedzialnych. Żył bardzo rozrzutnie. Jego lekkomyślny stosunek do pieniędzy i innych dóbr spowodował szybkie kłopoty finansowe - księstwo było mocno zadłużone. Elektor Reński postanowił upomnieć się w Polsce o posag swojej babki Jadwigi, która zmarła 50 lat wcześniej. W 1536 roku Otto udał się do Krakowa, aby zażądać spłaty od jej brata, króla Polski Zygmunta I Starego. Król jednak nie zamierzał zrealizować żądań gościa i postanowił odesłać go z kwitkiem. W 1544 roku jego dług wynosił już ponad milion guldenów, a w kolejce po swoje należności czekało już 600 wierzycieli. Najprawdopodobniej przed całkowitą katastrofą finansową uratował Ottona jego stryj Fryderyk. Pięć lat później - straciwszy część majątku na poczet długów - Otto umiera. Był on ostatnim przedstawicielem głównej linii Wittelsbachów Reńskich.

U podnóża zamku Cochem. Budowla z bliska robi ogromne wrażenie (Fot. zbiory autora).
   Jego następcą został pierwszy przedstawiciel Wittelsbachów z linii Palatynatu-Simmern - Fryderyk III Wittelsbach (1515-1576). Nie za bardzo wiadomo, co za jego rządów działo się w Cochheim. Wiadomo natomiast, że ze względu na swoja wiarę - protestantyzm - wywierał pod tym względem naciski na tamtejszej ludności. Elektorem Reńskim był on w latach 1559-1576, a jego następcą został drugi z kolei syn - Ludwik VI Wittlesbach (1539-1583). Funkcję elektora Palatynatu Reńskiego sprawował jedynie siedem lat, nie wnosząc przez ten czas zbyt wiele w rozwój miasta. No może po za tym, że - jako luteranin - zmienił narzuconą przez ojca religię kalwinizmu na swoją.
   O Cochheim stało się głośno w tym czasie z jeszcze jednego powodu. A dokładniej chodzi o osobę  Jana VI, który urodził się w tym mieście w 1524 roku. Jan był synem małżeństwa Johanna i Barbary Ricius, którzy byli przykładną parą. Ich syn został najpierw wybrany przez duchownych na 26 opata klasztoru Maria Laach, a dwanaście lat później - elektor Jakob von Eltz - powierzył mu honorowe zadanie poprowadzenia mniszek z klasztoru w Koblencji do klasztoru w Niederweth. Było to duże wyróżnienie z którego Jan wywiązał się znakomicie. Obie te nominacje odbiły się w Cochheim i całym Palatynacie Reńskim wielkich echem.
   Przechowywane w Trewirze miedzioryty rękopisów "Civitates Orbis Terrarum" - których autorami byli Georg Braun i Franz Hogenberg - mówią iż miasto Cochheim oraz kompleks zamkowy zostały znacznie rozbudowane i przebudowane przez elektorów z Trewiru w XIV-XVI wieku. Wiemy, że wejście do zamku zabezpieczały wówczas aż trzy bramy oraz wieże z blankami. Wewnątrz wybudowano trzy domy zamkowe, kilka budynków gospodarczych, stajnie i fontannę zamkową. W mieście natomiast wybudowano winiarnię i spichlerz i wybrukowano część dróg.

Kościół św. Domicjana znajdujący się w dzielnicy Cond (Fot. www.strasse-der-moderne.de).
   Wróćmy jeszcze na moment do Ludwika VI, który 8 czerwca 1560 roku ożenił się z księżniczką Heską - Elżbietą. Para miała 12 dzieci z których - dziesiąty z kolei (jego trzech braci nie dożyło nawet roku, a jedyną z szóstki sióstr, która dożyła pełnoletności była Krystyna) - Fryderyk IV Sprawiedliwy (1574-1610) przejął obowiązki i stanowiska ojca. Jak to miało miejsce praktycznie za każdym razem, elektorem został - w dniu śmierci ojca - 22 października 1583 roku i piastował ten urząd aż do swojej śmierci - 19 września 1610 roku. Niestety Fryderyk IV w dniu przejęcia władzy miał jedynie 14 lat, dlatego regencję aż do jego pełnoletności sprawował jego wuj Jan Kazimierz. Ponieważ wuj był zagorzałym kalwinistą, to tak właśnie wychował Fryderyka, który kilka lat później narzucił swoją wiarę podwładnym. Dwa lata przed swoją śmiercią został on dowódcą Protestanckiego sojuszu wojskowego znanego jako "Unia Ewangelicka".
   Najstarszy syn Fryderyka IV - Fryderyk V Wittelsbach (1596-1632) - zostaje kolejnym elektorem Palatynatu Reńskiego z siedzibą w Cochheim. Urząd objął w 1610 roku i przez pierwsze jedenaście lat dosyć dobrze wywiązywał się ze swoich obowiązków. Wszystko zmieniło się w 1619 roku, kiedy wybuchła wojna trzydziestoletnia, a on został królem Czech. Od tego czasu zaczął zaniedbywać swoje obowiązki elektora Reńskiego, a całą swoja uwagę skupił na pierwszych sześciu latach wojny, kiedy to w konflikt popadły - powstańczy rząd czeski i... Palatynat Reński. Zresztą okres ten nazywany jest przez historyków okresem czesko-palatynackim. Podczas pierwszych dwóch lat konfliktu, Fryderyk skonfliktował się z Ferdynandem II, który także był królem Czech oraz Świętym Cesarzem Rzymskim z dynastii Habsburgów. Potężny władca oskarżył elektora Palatynatu Reńskiego o buntowanie podwładnych, naruszenie pokoju oraz popełnienie zbrodni i zmusił go do ucieczki z kraju.
   Tytuł elektora Palatynatu i podbite tereny otrzymał jako lenno Maksymilian I (1573-1651), którego wojska - pod dowództwem Johanna von Tilly'ego - rozbiły wojska czeskich protestantów króla Fryderyka V. Maksymilian stał się wówczas pierwszym - i zarazem jedynym - przedstawicielem Wittelsbachów z linii Bawarskiej, który w latach 1623-1648 był tamtejszym elektorem. Właśnie podczas jego elektoratu w Cochheim otworzono Szkołę Kapucynów, gdzie uczono języka łacińskiego. Uroczyste otwarcie odbyło się w 1627 roku. W kolejnych latach wojny miasto także było celem militarnym.
   W wojnę trzydziestoletnią (1618-1648) zaangażowanych było wiele europejskich państw, które wspierały jedną z walczących stron. Oprócz wydarzeń w pierwszych latach wojny, także w późniejszych latach w Palatynacie Reńskim i samym Cochheim miały miejsce dramatyczne wydarzenia. Pod koniec 1631 roku sukcesy militarne zaczął w tym rejonie odnosić szwedzki król Gustaw Adolf, zdobywając kolejne miasta. Zajął wówczas oddaloną o 60 km Koblencję z której w kolejnym roku wyruszył wzdłuż Mozeli w kierunku Cochheim. I chociaż król obiecał okolicznym arcybiskupom i elektorom, że jego wojska jedynie przemaszerują przez te rejony, to pokusa była zbyt silna. Zajmując kolejne miasta, dotarł do Cochheim, które po zaciętych i długich walkach także przejął.
   W 1648 roku Maksymilian został elektorem Bawarii, co skłoniło go do rezygnacji z rządzenia Palatynatem Reńskim. Ziemie te nareszcie przypadły w spadku prawowitemu dziedzicowi - Karolowi Ludwikowi Wittelsbachowi (1617-1680) z linii Palatynatu-Sommern. Po śmierci swojego starszego brata w 1629 roku i ojca - Fryderyka V w 1632 roku - to on powinien zostać elektorem reńskim. Jak już wspomniałem na przeszkodzie stanęła polityka prowadzona przez jego ojca i fakt, że przegrał on decydującą bitwę z wojskami Maksymiliana. Przebywając w tym czasie w Anglii obserwował sytuacje w kraju i czekał na odpowiedni moment do przejęcia władzy. Ta okazja nadarzyła się właśnie w chwili rezygnacji Maksymiliana. Karol Ludwik powrócił do zniszczonego w wojnie trzydziestoletniej Palatynatu w 1649 roku i przez kolejnych 21 lat swoich rządów sukcesywnie odbudowywał i wzmacniał swoje terytorium. Trzeba tutaj zaznaczyć, że w tej długiej i wyniszczającej wojnie miasto było przez długi okres oblężone i zdobyte przez szwedów.
  Niestety w tym czasie musiał zmierzyć się z dwoma wielkimi wyzwaniami. Pierwszym była dżuma, która ponownie nawiedziła Cochheim w 1666 roku. Zaraza ponownie zebrała obfite żniwo, a w walkę z nią zaangażowało się wiele ważnych osób. Tuż przed śmiercią Karol Ludwik Wittelsbach - wraz z przedstawicielami rodziny Metternich-Winnenburg - wybudował nowy budynek parafii Beilstein i Winnenburg. Budynek ten ochrzczono imieniem św. Rocha - patrona chroniącego od wszelkich zaraz i epidemii. Rodzina Metternich - a dokładniej Lothar von Metternich - w 1623 roku zainicjowała budowę klasztoru kapucynów, który ukończono jeszcze przed objęciem elektoratu przez Karola Ludwika.

 Rysunek przedstawiający Cocheim w 1646 roku (Fot. www.pl.qwe.wiki).
   Kolejnym spadkobiercą był syn zmarłego Ludwika i Charlotty Hessen-Kassel - Karol II Wittelsbach (1651-1685). Widzimy tutaj, że syn piastował to stanowisko jedynie pięć lat i nie nie mógł za wiele osiągnąć w tak krótkim czasie. Karol II umarł bezpłodnie, a następstwem tego była zmiana linii rodowej kolejnych elektorów Palatynatu. Także pięć lat rządził Palatynatem Reńskim hrabia Filip Wilhelm Wittelsbach (1615-1690) - pierwszy z linii Palatynatu-Neuberg. Pomimo krótkiego okresu piastowania stanowiska elektora reńskiego, to właśnie on został poddany największej próbie.
   Z jednej strony Cochheim było rozbudowywane przez ludzi z najbliższego otoczenia panujących elektorów, a z drugiej niszczony przez ludzi, którzy chcieliby przejąć coraz prężniej rozwijające się miasto wraz z przyległymi terenami. Nie inaczej było podczas francuskich ekspansji terytorialnych w latach 1552-1798. W tym czasie miasto atakowane było kilkakrotnie przez francuzów, jednak bez efektów. Największe zniszczenia przyniosła dopiero wojna Francji z Ligą Augsburską. Mam tutaj na myśli wojnę o Palatynat, kiedy to wojska króla francuskiego Ludwika IV - pod dowództwem Philippe-Augustine'a Le Hardi'ego - wyruszyły w kierunku cesarstwa zachodniorzymskiego. Na początku 1688 roku Francuzi pokonali przygraniczne oddziały wojsk, zdobyli dosyć spory pas ziemi niemieckiej i wkroczyli do Palatynatu Reńskiego. Dla mieszkańców Cochem (takiej nazwy zaczęto w tym czasie używać) zaczął się bardzo trudny okres. Miasto było oblegane a sam zamek był niszczony ostrzałem artyleryjskim. Dopiero po kilku miesiącach 8 listopada 1688 roku Francuzi zdobyli miasto i zamek. Okupili to jednak ogromnymi stratami. Być może to było powodem podjęcia decyzji o późniejszym zrównaniu zamku z ziemią. Będących pod okupacją mieszkańców napadają teraz liczne francuskie bandy rabusiów, którzy swój proceder zaczęli uprawiać także w innych miastach. Dopiero kolejny rok miał przynieść poprawę sytuacji, jednak nie obyło się bez strat. W marcu 1689 roku rozkaz zniszczenia całego kompleksu zamkowego wydał dowódca francuskich wojsk. W maju Francuzi ograbili zamkowe komnaty, zniszczyli co się dało a po dwóch dniach podpalili zamek, uciekając z miasta przed wojskami cesarza. 25 sierpnia powrócili w większej sile i szturmem zdobyli miasto. Cały stacjonujący w mieście garnizon niemiecki został zabity. Nie inaczej było z mieszkańcami, z których wielu także zostało zamordowanych. Wojska francuskie podpalili klasztor kapucynów i większość dzielnic miasta, po czym zaczęli się wycofywać. Cochem zostało wtedy bardzo mocno zniszczone i ograbione.

(Fot. zbiory autora).
  Zanim wojska francuskie zostały wyparte z podbitych rejonów w 1697 roku, pokonały liczne armie państewek niemieckich. Po zajęciu m. innymi Moguncji, Wormacji, Spiry, Heidelbergu, Mannheim i zniszczeniu Koblencji, cesarz wraz z Wielką Koalicją państw sprzymierzonych przystąpił do działań wojennych mających na celu pokonanie wroga. Udało im się to, jednak Francuzi przed ostatecznym wycofaniem się z lewobrzeżnej części Renu dokonali barbarzyńskich zniszczeń i okrutnych mordów na ludności cywilnej.

   W tym czasie miejsce Filipa Wilhelma, zajął jego syn - Jan Wilhelm Wittelsbach (1658-1716). Dla Cochem zaczął się lepszy czas, choć także nie łatwy. Pierwszą zmianą nowego elektora była kolejna już zmiana religii panującej w Palatynacie. Wychowywany przez Jezuitów Jan Wilhelm natychmiast - na miejsce kalwinizmu wyznawanego przez ojca - wprowadził religie katolicką.
   To były początki okresu, kiedy odbudowywane mozolnie Cochem stawało się europejskim centrum rzemiosła i handlu. Powstało wówczas wiele nowych zakładów i zawodów - stolarnie, szwalnie, zakłady bednarskie, kowalskie, rzemieślnicze, folwarki oraz karczmy i młyny musztardowe. Wypełnione po brzegi statki handlowe raz w tygodniu wypływają na targ do Koblencji i Frankfurtu. Do miasta przybywa coraz więcej turystów, a miejscowi oferują im tanie noclegi.
   W związku z tym, że Jan Wilhelm nie miał męskiego potomka, jego następcą został brat - Karol III Filip Wittelsbach (1661-1742). Elektorem Palatynatu Reńskiego był aż 26 lat (od 1716 do 1742 roku). Kontynuuje on zaczętą przez brata odbudowę i rekonstrukcję miasta. Część materiałów wykorzystano ze zniszczonej twierdzy Montroval. Dzięki temu ukończono w 1733 roku m. innymi wieżę kościoła parafialnego.

Marktplaz z przepiękną starówką. Z lewej budynek ratusza. (Fot. zbiory autora).
XVII i XVIII wieczne kolorowe domy są jedną z najważniejszych atrakcji miasta (Fot. zbiory autora).
   W 1794 roku Cochem ponownie wpadło w ręce francuzów. Wojska rewolucyjne "rozlały" się w całej dolinie reńskiej. Natychmiast odczuli to mieszkańcy, którzy nie dość, że znowu stali się ofiarami rabusiów, to jeszcze Palatynat ogarnęła inflacja i trudność ze zdobyciem pożywienia. Na szczęście ten okres nie trwał długo. Wojska francuskie ponowie zostały wyparte z kraju, a elektorem zostaje Karol Filip Teodor Wittelsbach (1724-1799) z linii Palatynatu-Sulzbach. To już druga w ostatnich latach nominacja spowodowana brakiem potomka męskiego przez umierającego władcę Palatynatu Reńskiego. Jego poprzednik - Karol III Filip Wittelsbach - doczekał się jedynie pięciu córek. Był miłośnikiem sztuki a jego majątek pozwolił jemu sfinansować kilka inwestycji w Cochem.
    Miłośnikiem sztuki był także jego następca Karol Filip Teodor Wittelsbach (1724-1799) - jako jedyny władca z linii Palatynatu-Sulzbach. Karol IV Teodor (taki tytuł przyjął jako elektor Palatynatu Reńskiego) pełnił tą rolę w latach 1742-1777, po czym jako elektor Bawarii doprowadził do połączenia obu palatynatów, którymi rządził nieprzerwanie aż do swojej śmierci w 1799 roku. I tak, jak u poprzedników i tym razem o nominacji nowego elektora decydowały sprawy związane z brakiem potomka. W wypadku Karola IV Teodora winna tego była jego żona - Maria Leopoldyna Habsburg-Este - która odmówiła po ślubie mężowi jakichkolwiek kontaktów fizycznych. Zrozpaczony mąż żył w takim związku prawie równe cztery lata. Małżonkowie zawarli związek małżeński 15 lutego 1795 roku, natomiast Karol IV Teodor zmarł w wyniku udaru 16 lutego 1799 roku.
    Głosy arcybiskupów sprawiły, że kolejnym elektorem Bawarii i Palatynatu został Maksymilian I (1756-1825). Jako Maksymilian I Wittlesbach z linii Palatynatu-Zweibrücken był elektorem Bawarii w latach 1806-1825, a jako Maksymilian IV Józef był elektorem Palatynatu w latach 1799-1803). Był to zarazem ostatni władca, który sprawował władzę w Palatynacie Reńskim. Po upadku Świętego Cesarstwa Rzymskiego, piastował także stanowisko arcyklucznika Rzeszy. Jego polityczne upodobanie wobec Francji doprowadziło w krótkim czasie do wielu istotnych zmian w kraju, które nie podobały się ostatniemu cesarzowi upadłego imperium - Franciszkowi II Habsburgowi (1768-1835). Zagorzały przeciwnik francuzów - już jako cesarz nowo powstałego Cesarstwa Austriackiego - długo stawiał opór wojskom francuskim, aby ostatecznie skapitulować pod Austerlitz. Porażka znacznie osłabiła pozycję I Rzeszy Niemieckiej w której 12 lipca 1806 roku zawiązano tzw. Związek Reński. Franciszek został zmuszony do rezygnacji ze wszystkich swoich tytułów, oraz - jako była głowa państwa - zrzekł się wszelkich zobowiązań względem Rzeszy i Cesarstwa. W ten sposób Rzesza Niemiecka znalazła się pod całkowitym panowaniem Napoleona Bonapartego. Wspierany przez arcybiskupa Moguncji, doprowadził do licznych reform - m. innymi zlikwidował kolejnemałe państewka niemieckie. Związek Reński rozpadł się po zaledwie siedmiu latach - rozstał oficjalnie rozwiązany 4 listopada 1813 roku, po porażce Napoleona w bitwie pod Lipskiem. Pewnie zastanawiacie się, co to ma wspólnego z miastem Cochem? Wbrew pozorom bardzo dużo, ponieważ miasto znajdowało się na ziemiach, które zawsze były w centrum uwagi wszystkich opisanych przeze mnie powyżej wydarzeń. Chciałem w ten sposób, choć pokrótce przybliżyć Wam historię Palatynatu Reńskiego i samego Cochem.

Ratusz na Marktplatz (Fot. zbiory autora).
   Wracamy zatem do samego Cochem, które - na mocy porozumienia zawartego na kongresie w Wiedniu - przydzielone zostaje do Królestwa Prus w 1815 roku. W następnym roku w mieście utworzono główną siedzibę administracyjną nowo utworzonego okręgu. Znajdowała się ona w nowo wybudowanym barokowym ratuszu, który udało się wkomponować pomiędzy starą, średniowieczną zabudowę. Ratusz stanął dokładnie w miejscu dawnego - zniszczonego przez pożar - budynku biura wyborczego. Dwukondygnacyjny budynek w stylu barokowym z pięknym portalem wykonanym z bazaltu znacznie różni się od zachowanych starszych budynków. Nad wejściem widzimy herb i datę wybudowania portalu, co jednoznacznie wskazuję datę budowy poprzedniego budynku.

   W pierwszej połowie XIX wieku miasto mocno "odżyło" gospodarczo oraz politycznie i zaczęło ponownie liczyć się w Europie. W 1866 roku doprowadzono do sfinalizowania zakupu ruin zamkowych przez potentata stalowego i mecenasa sztuki w Belinie - Jacoba Frederica Louisa Ravené (1823-1879). Swoją pomoc oferował nowemu właścicielowi Reichsburga jego przyjaciel - urodzony w Gorzowie Wielkopolskim architekt Hermann Gustav Louis Ende (1829-1907). Niemiecki wykładowca rozpoczął rekonstrukcję zamku na podstawie zachowanych planów z 1576 roku w stylu neogotyckim. W realizacji tego przedsięwzięcia pomagał jemu Julius Carl Raschdorff (1823-1914) - urodzony w Pszczynie czołowy niemiecki architekt. Odbudowa trwała osiem lat - os 1869 do 1877 roku. Kiedy zakończono odbudowę zamku, zorganizowano wielkie święto w mieście. Inauguracja zbiegła się w czasie z oddanym do użytku jednego z najdłuższych do dzisiaj tuneli - "Cochemer Krampens". Dwutorowy tunel o długości 4205 metrów nazwano tunelem Cesarza Wilhelma. Gośćmi honorowymi podczas tych uroczystości byli cesarz Wilhelm II i Jacob Frederic Louis Ravené. I choć ten drugi został podczas tych ceremonii okrzyknięty honorowym obywatelem miasta Cochem, to aż do swojej śmierci - dwa lata później - nie zdążył zobaczyć kompletnie ukończonych i wyposażonych zamkowych komnat. 
   Dzieła dokończył dopiero jego syn - Louis Ferdinand Auguste (1866-1944), który poślubił córkę.... architekta Ende - Martę. Dopiero po 1900 roku zrekonstruowano zniszczoną przez francuzów fontannę św. Marcina. Louis Ferdninad zyskał miano mecenasa sztuki, dzięki czemu jego prywatne kolekcje cieszyły się na świecie wielkim zainteresowaniem. Część ze swoich zbiorów można było podziwiać na zamku w Cochem. Zamek wykorzystywano jako letnią rezydencję i pozostał własnością rodziny do 1942 roku.

Cochem w 1897 roku i Raichsburg z lewej (Fot. www.de.wikipedia.org).
   Ze względu na swoje usytuowanie blisko dużej rzeki miasto Cochem często nawiedzają powodzie. Nabrzeżną promenadę i ulice starego miasta - położone nieco niżej - są regularnie zalewane. Nie wiemy ile razy i w jakich rozmiarach miasto było zalane przed XX wiekiem. Jedyna wzmianka jest z 28 lutego 1844 roku. Wówczas woda zalała większość miasta. Wiemy jednak, że pierwsza wielka powódź w XX wieku miała miejsce w styczniu 1918 roku, a kolejna już 15 stycznia 1920 roku. Woda wlała się wówczas do miasta na wysokość około 4 metrów. 4 listopada 1924 roku woda w mieście osiągnęła poziom około 3 metrów. Dwa lata później - odpoczywających po nocy sylwestrowej - mieszkańców zaskoczyła wdzierająca się do miasta woda. 1 stycznia 1926 roku odnotowano stan wody w mieście przekraczający ten z 1920 roku. Tym razem wody było o około 30 cm więcej. Ku rozpaczy mieszkańców - którzy jeszcze nie otrząsnęli się z wojennego dramatu - w pierwszy dzień stycznia 1948 roku do miasta wlała się kolejna wielka fala powodziowa. W latach 60-tych powódź nawiedziła miasto przynajmniej czterokrotnie - jeden raz w 1952 roku i trzy razy w 1958 roku. Następne powodzie miały miejsce dopiero w 1983 roku. Pierwsza wielka fala powodziowa wdarła się do miasta 13 kwietnia 1983 roku i zalała budynki na wysokość około 2,2 m. Nieco ponad miesiąc później - 25 maja - woda wdarła się do miasta i pozostawiła po opadnięciu ślad na murach na wysokości 2,8 metra. Jednak największy dramat mieszkańcy przeżyli 10 lat później. 23 grudnia 1993 roku. Starówka miasta została zalana do wysokości ponad 4 metrów! Była to jak do tej pory ostatnia tak groźna powódź w rejonie. Mniejsze podtopienia występowały jeszcze w styczniu 1995 roku i styczniu 2003 roku.

 Zdjęcie z 1993 lub 1995 roku wykonane podczas powodzi (Fot. www.de.wikipedia.org).
Kolejne zdjęcie magicznej starówki w Cochem (Fot. zbiory autora).
   Kiedy wybuchła I wojna światowa, cała Rzesza Niemiecka pracowała na poczet pospodarki wojennej. Podobnie gmina i miasto Cochem musiała wywiązać się z obowiązku wobec państwa. W 1915 roku każdy mieszkaniec miał obowiązek zrobić wszystko, aby wykarmić walczących na froncie żołnierzy. W Cochem nawet - zwolnione z zajęć w szkołach - dzieci pracowały na roli, uprawiając ziemniaki, buraki i inne warzywa. Tylko w czerwcu dostarczono dwieście ton ziemniaków. Od września dzieci zostały zagonione do zbierania orzechów bukowych, które wykorzystywane były do produkcji oleju.
   W trakcie czterech lat I wojny światowej z Cochem powołano do wojska 129 meżczyzn z czego 22 poległo na froncie. Burmistrzem po wojnie został Wilhelm Schmitz (pełnił tą funkcję w latach 1919-1923).

Widok na Cochem w 1917 roku (Fot. www.pl.qwe.wiki).
W ciepłe dni do miasta przybywa ogromna ilość turystów (Fot. zbiory autora).
   W styczniu 1927 roku na rzece w Cochem oddano do użytku most. Powstały również dwie niewielkie wioski rybackie, które zostały włączone do granic administracyjnych miasta w 1932 roku. Do miasta zaczęło przybywać coraz więcej - zafascynowanych romantyzmem tego miejsca - poetów i malarzy. Miejsce to upodobali sobie w szczególności malarze angielscy, którzy przedstawili piękno doliny Mozeli na licznych rysunkach i obrazach. Jeden z podróżników, który przybył w tym czasie do Cochem zapisał w swoich dziennikach, że miasto ma tak dużo winiarni i barów, co Wrocław!

Otwarcie Skagerrack-Brücke 27 stycznia 1927 roku (Fot. www.pl.qwe.wiki).
    Po objęciu władzy przez Adolfa Hitlera, 5 marca 1933 roku odbyły się wybory do Reichstagu. Wybory ponownie wygrała koalicja NSDAP, DNVP i Stahlhelmu, uzyskując tym samym większość parlamentarną. W Cochem do urn poszło wówczas 85,8% upoważnionej do głosowania ludności. Tak przedstawiały się wyniki po podliczeniu ważnych głosów: NSDAP-Nationalsozialistische Deutsche Arbeitepartei (pol. Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników) - 22.482 głosy, DNVP-Deutschnationale Volkspartei (pol. Niemiecka Narodowa Partia Ludowa) - 10.886 głosów, SPD-Sozialdemokratische Partei Deutschlands (pol. Socjaldemokratyczna Partia Niemiec) - 9.325 głosów, VP-Deutsche Volkes Partei - 1.201 głosów, Deutsche Zentrumspartei (pol. Niemiecka Partia Centrum) - 667 głosy, KPD-Kommunistische Partei Deutschlands (pol. Komunistyczna Partia Niemiec) - 383 głosy, inne partie - 120 głosów. Co to oznaczało w najbliższych latach dla mieszkańców miasta wszyscy wiemy.
Cochem w 1932 roku (Fot. www.antik-falkensee.de).
   W 1935 roku na zrekonstruowanej fontannie, stanęła wykonana przez rzeźbiarza Antona Nagela z Trewiru rzeźba z brązu przedstawiająca świętego Marcina na koniu. Najprawdopodobniej rzeźba istniała już wcześniej, jednak nie została zrekonstruowana po 1900 roku.

   W okresie międzywojennym w Cochem mieszkało wiele żydowskich rodzin. Większość Żydów pracowała jako drobni handlarze,i rzemieślnicy. Niewielu z nich osiągnęło sukces i wyższy status. Jedynie rodzina Wolfganga Hirscha była wówczas zamożna i wpływowa. Swój sukces zawdzięczają uprawie winnic, sprzedaży wina oraz hodowli bydła.
Po prawej w głębi budynek synagogi (Fot. www.jüdische-gemeinden.de).
   Idylla skończyła się w momencie dojścia nazistów do władzy. Podczas listopadowego pogromu Żydów w 1938 roku, wiele budynków należących do nich zostało zniszczonych, a część ich właścicieli deportowana do obozów koncentracyjnych. Tej nocy naziści pozbawili życia 30 osób. Wśród wywiezionych znalazł się m. innymi ostatni żydowski kantor i nauczyciel Paul Goetzoff (1897-1960). Podczas pamiętnej nocy kryształowej zostały zniszczone m. innymi synagoga i biblioteka. Przebywający wówczas w tym drugim miejscu kaznodzieja, został aresztowany przez SS i przewieziony do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau. 20 stycznia 1939 roku Paul Goetzoff otrzymał od nazistów ofertę życia.... Mógł w każdej chwili opuścić obóz, jeżeli tylko zdecyduje się w ciągu 10 dni wyjechać za granicę, pozostawiając cały swój dobytek. Pięć dni później - z brytyjską wizą w kieszeni - był już w drodze do Hajfy. Decyzja była na pewno bardzo trudna, ponieważ wyjechać mógł jedynie on sam. Urodzone w Cochem żona Rosa (ur. 1891 r.) i córka Senta (ur. 1929 r.) nie dostały takiej możliwości. Oczywiście nie spodziewał się, że mające niemieckie obywatelstwo kobiety jego życia, w 1941 roku trafią do obozu koncentracyjnego w Theresienstadt, a niedługo potem do Chełmna, gdzie zostały zamordowane. Z rodziny uratował się jeszcze 15-letni wówczas syn Arko (ur. 1923 r.), który potajemnie opuścił Niemcy w sierpniu 1939 roku.
   Do końca 1942 roku z Cochem i okolic zabrano wszystkich mieszkańców pochodzenia żydowskiego. Większość trafiła do obozu koncentracyjnego w Koblenz-Lützel, a następnie deportowani zostali na wschód. Deportacji nie powstrzymali tamtejsi burmistrzowie - Karl Stier (pełniący tą funckję w latach 1925-1934) i Aloys Elsen (1934-1945). Po wojnie tylko jedna rodzina wróciła do Cochem.

Przewoźnik Matthias "Mattes" Bremm z pasażerami w łódce na Mozeli, około 1935 r. (Fot. www.wikiwand.com).
   Podczas II wojny światowej miasto i rejon wokół niego, były bombardowane przez aliantów 17 razy! Nie wiadomo do końca, czy celem alinatów było samo miasto, czy jakies strategiczne obiekty w okolicach miasta. Jedyne czego udało mi się dowiedzieć, to to, że na pobliskim lotnisku wybudowano dwa stanowiska dla pocisków rakietowych V1, które wystrzeliwano w kierunku Antwerpii na przełomie 1944/45 roku.
   W 1942 roku - kiedy Ravene został zmuszony do sprzedaży swojej posiadłości nazistom - na zamku utworzono prawnicze centrum szkoleniowe. Pieczę nad tym projektem sprawował ówczesny Minister Sparwiedlowści Rzeszy Otto Georg Thierack, który sprowadził tutaj profesorów uniwersyteckich, aby szkolili przyszłych prawników Wielkiej Rzeszy Niemieckiej. Ironią losu jest fakt, że to właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości zmusiło właściciela zamku do sprzedaży nieruchomości i wymusiło na nim zgodę na kwotę znacznie poniżej jej wartości.

Po nalocie ze stycznia 1945 r. (Fot. www.facebook.com/Stadt-Cochem).
   Najpoważniejszy nalot alianckich bombowców miał miejsce 5 stycznia 1945 roku. W wyniku tego nalotu zginęło 67 osób. Zniszczono wówczas dużą część starego miasta, most na Mozeli, oraz kilka budynków sakralnych. Zniszczony został nowy - miał zaledwie dziesięć lat - kościół parafialny, oraz wieża starego kościoła, która spadła na dzisiejszą Bernstarsse. Podczas tego nalotu została także poważnie uszkodzona synagoga, która została całkowicie rozebrana już po wojnie. Wywołane bombardowaniem pożary trawiły miasto przez kolejnych kilka dni. Od tamtego czasu każdego roku - 5 stycznia - mieszkańcy miasta upamiętniają wszystkie ofiary ataków lotniczych na Cochem. Obecnie pod wieżą kościoła św. Marcina włodarze miasta otworzyli stałą prezentację multimedialną, która przypomina tamten dramatyczny okres.
   14 marca 1945 roku amerykańscy żołnierze przekroczyły Mozelę w Cochem. Po zakończeniu wojny Cochem znalazło się we francuskiej strefie okupacyjnej.

   Od 1946 roku miasto jest częścią nowo utworzonego kraju związkowego Nadrenia-Palatynat, którego władze przystąpiły do odbudowy infrastruktury. Na burmistrza powołano Jakoba Rudolfa Pauly, który pełnił tą funckję do 1949 roku. Przy jego sporym zaangażowaniu - zniszczony most na Mozeli - został odbudowany we wrześniu 1949 roku. Kościół katolicki pod wezwaniem św. Domicjana z 1701 roku został zniszczony, a jego odbudowa nie była opłacalna. W 1955 roku biskup Bernhard Stein nakazuje podwładnym wyszukanie nowego miejsca pod budowę większej świątyni. W 1964 roku na placu budowy pojawiają się pierwsi pracownicy oraz architekci Heinz Bienefeld i Carl Müller. Cztery lata później kościół, którego patronem jest apostoł Doliny Mozy św. Domicjan jest już gotowy. Miasto Cochem odkupiło od kraju związkowego zamek w 1978 roku za kwotę 664,000 DM.

W  mieście jest dużo znakomitych kafejek i winiarni (Fot. zbiory autora).
  Jeszcze kilka słów o pobliskim lotnisku. Oficjalnie powstało ono w 1955 roku i stacjonowały tu amerykańskie jednostki. Obecnie lotnisko jest ważna bazą Niemieckich Sił Powietrznych. Stacjonuje tutaj eskadra lotnictwa taktycznego. Ciekawostką jest fakt, że lotnisko w Büchel jest obecnie jedynym w Niemczech miejscem, gdzie przechowywana jest amerykańska broń nuklearna. Zdeponowana na wypadek wojny broń nuklearną jest pod kontrolą 139-osobowego oddziału amerykańskiego z 38. Grupy Konserwacji Amunicji. Jednostka ta jest odpowiedzialna za przechowywanie, konserwację i ochronę.

Cochem w 1960 roku (Fot. www.antik-falkensee.de).
   We wrześniu 1993 roku oddano do użytku drugi most w Cochem - Most północny. Jego budowa trwała trzy lata - od 1990 do 1993. Wspominam o tym dlatego, ponieważ w 2011 roku, podczas jego przebudowy znaleziono dwie bomby lotnicze z okresu II wojny światowej. Większą - 500-kilogramową bombę - i mniejszą - 250-kilogramową  - rozbrojono i wywieziono. Podczas prac okazało się, że mniejsza z bomb została odnaleziona już kilkadziesiąt lat wcześniej, jednak wówczas uznano ją za nieszkodliwą i zalano ją betonem. W tamtym okresie przeważył o tym zapewne aspekt finansowy.

Widok z zamku na oba mosty. Po prawej widoczna jest dzielnica Cond (Fot. zbiory autora).
   Dzisiaj Cochem cieszy się wielką popularnością w całych Niemczech a także za granicą. Każdego roku w ten przepiękny rejon przybywa mnóstwo turystów. Wyglądające jak z bajki miasto jest idealnym miejscem na letni relaks.
   Spacer ciasnymi, starymi uliczkami - przy których stoją stare kolorowe domki - robi naprawdę wielkie wrażenie. Na obrzeżach starego miasta możemy zaobserwować pozostałości starych murów miejskich i zachowaną w doskonałym stanie majestatyczną bramę miejską z wieżą. Centralnym i niezwykle magicznym miejscem w mieście jest - otoczony zabytkowymi domami z tzw. pruskiego muru - Marktplatz. Niestety w ciepłe dni problemem jest przytłaczająca ilość turystów. To jednak jedyny czas, kiedy można usiąść w jednej z wielu kawiarenek i podziwiać wspaniałą architekturę. Zimą miasto również ma swoje uroki, jednak część kafejek i lodziarni jest wówczas nieczynna.

(Fot. zbiory autora).
   Oczywiście Cochem nie byłoby tak popularne, gdyby nie wspaniały zamek i widoki jakie można z niego zobaczyć. Do stojącej na wzgórzu budowli warownej prowadzi kilka dróg. Jeśli chodzi o atrakcyjność, to jest bez znaczenia, którą wybierzemy - każda spełni nasze oczekiwania. Jedynym utrudnieniem może być spacer pod górę, zwłaszcza w upalne dni - wiem, bo sam to przeżyłem.... 😁. Większość turystów wybiera najbardziej popularną z ulic - Schlossstrasse. Po drodze można podziwiać posadzone w równych rzędach winnice i podziwiać okolicę. Dla osób, które z różnych powodów nie są w stanie wejść o własnych siłach na górę, jest udostępniona droga z niewielkim parkingiem usytuowanym tuż u bram zamkowych.

(Fot. zbiory autora).
   Zbliżając się do głównej bramy zamku, warto spojrzeć na wieżę. Ujrzycie tam ponad 10-metrową złotą mozaikę z 1870 roku, przedstawiającą III-wiecznego męczennika św. Krzysztofa. Najpiękniejszy efekt wielkiej mozaiki można podziwiać o wschodzie słońca, kiedy słoneczne promienie padają na malowidło, nadając jemu specyficznego blasku. Według średniowiecznego zwyczaju, każdy, kto rano zobaczył bijącą blaskiem postać św. Krzysztofa, będzie chroniony aż do samego wieczora. Ciekawa jest też historia mozaiki z okresu będących u władzy nazistów. Kilka miesięcy po wybuchu wojny, administracja Rzeszy otrzymała anonimowy list, aby władze zainteresowały się wieżą zamkową w Cochem. Po wizji lokalnej i zlokalizowaniu "problemu" natychmiast przystapiono do działania, mającego na celu usunięcie uwłaczającego Rzeszy Niemieckiej wizerunku św. Krzysztofa. Ze znajdujących się nad malowidłem dwóch okien, spuszczono na linach pracujących w mieście więźniów, aby za pomocą prymitywnych narzędzi usunęłi ów obraz. Prace destrukcyjne trwały całe dwa dni, a dźwięki młotka udarzejącego w stalowe przecinaki słuchać było w całej okolicy. Dla pobożnych katolików było to oburzające świętokradztwo, które wedłuch nich było przyczyną późniejszych nalotów bombowych. Przecież ich ukochany patron już nie chronił miasta z wieży zamkowej. Dopiero po wojnie mozaika św. Krzysztofa ponownie została wykonana na wieży.

   Warto także przejść się w kierunku kina Apollo, aby zobaczyć - wybudowany w 1877 roku - wiadukt oraz górujący nad nim symbol Niemiec - wielkiego orła z rozpostartymi skrzydłami. Tuż obok jest jedno z niewielu w Europie muzeów, gdzie można zobaczyć produkcje musztardy z wykorzystaniem XVIII-wiecznej techniki. Chętnych zapraszam do kliknięcia w link. Oczywiście nie można zapomnieć o miejscu mało znanym i nadal dla wielu tajemniczym. Chodzi oczywiście o Muzeum Bundesbank Bunker w dzielnicy Cond. Warto także udać się na pobliski cmentarz żydowski znajdujący się przy Kolberger Strasse. Jest tam około 65 nagrobków z lat 1877-1942. Część z nich wygląda na dosyć nowe. W okresie wojny, a także w latach powojennych wiele z nagrobków zostało zniszczonych przez miejscowych wandali. Zostały one odrestaurowane lub zastąpione nowymi płytami nagrobnymi.

Zamek wraz z wieżą na której widać mozaikę św. Krzysztofa (Fot. zbiory autora).
Kaiser-Wilhelm-Tunel z 1877 roku oraz wielki orzeł z lat późniejszych (Fot. zbiory autora).
   Do najciekawszych miejsc w mieście należą m. innymi: drewniane domy w stylu pruskim z XVII i XVIII wieku, barokowy budynek z dachem spadowym z 1749 roku, 3-piętrowy dom z drewna z 1626 roku, 3-piętrowy, późno klasycystyczny budynek z pierwszej połowy XIX w., kilka XIX i XX wiecznych budynków z cegły z pięknymi wykuszami, drewniany dom z 1704 roku, winnica z 1881 roku oraz mury miejskie z wkomponowanymi w nie bramami miasta. 
   Z budowli użytku publicznego warto zobaczyć nowy dworzec kolejowy, wybodowany w latach 1900-1902 oraz pozostałości starego dworca z 1880 roku, Hotel "Alte Torschenke" z około 1910 roku, XVII-wieczny kościół św. Antoniego, starą szkołę z 4-spadowym dachem z około 1910 roku, kolejkę wąskotorową z 1879 roku, a także wspomniany już przeze mnie Kaiser-Wilhelm-Tunel z wielkim orłem.
   Z budynków sakralnych możemy zobaczyć m. innymi: XVII-wieczny klasztor kapucyński, barokowy dom parafialny z około 1910 roku, XIX-wieczną kaplicę "Hinter Kempen", neogotycki kościół ewnagelicki, XV-wieczny kościł katolicki św. Marcina, barokowy kościół jednonawowy z 1680 roku, a także XVIII-wieczną fontanę z bazaltową umywalką i ratusz miejski.

Cochem to nie tylko miasto i zamek, to także piękne okolice (Fot. zbiory autora).
XVIII-wieczna fontana z bazaltową umywalką i posągiem z brązu (Fot. zbiory autora).
   Dla osób mających więcej czasu, polecam przejażdżkę po okolicznych miasteczkach i wioskach drogami lokalnymi. Na pewno się nie zawiedziecie. Wąskie i kręte odcinki oraz widoki, którymi będziecie się raczyć zapadną Wam na długo w pamięci.

Zdjęcia (o ile nie zostało to oznaczone inaczej) pochodzą ze zbiorów autora, październik 2017 r. i lipiec 2019 r.

Mapa dojazdu:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz