Na temat książki "Tygrys z Poznania" Richarda Siegerta, napisano już chyba wszystko. Nic w tym dziwnego, przecież książka na naszym rynku jest już dostępna od kilkunastu lat. I choć w moich zbiorach także znajduje się ona już od kilku lat, to dopiero niedawno po nią sięgnąłem. Czy tego żałuję? Tak! Żałuję tego, że sięgnąłem po nią tak późno i przeczytałem ją dopiero teraz....
Każdy, kto interesuje się historią II wojny światowej, doskonale wie, jak groźne potrafiły być dla aliantów niemieckie czołgi. Zwłaszcza te ciężkie - wielkie, silnie opancerzone i z ogromnym działem pojazdy gąsienicowe. Można się spierać, które konstrukcje były udane, a które mniej udane, ale faktem jest, że prawie każdy z Was je zna. Dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na - oczywiście oprócz autora książki Pana Siegerta - głównego bohatera książki opisującej walki o Poznań, którym jest SdKfz 181 Panzerkampfwagen VI "Tiger".
I choć czołg kojarzy nam się głównie z błyskawicznymi uderzeniami niemieckich sił pancernych podczas pierwszych lat wojny, to mógł on służyć także, jako ruchomy punkt oporu. Właśnie tym zasłynął nasz "Tygrys z Poznania", który skutecznie stawił czoła wojskom radzieckim podczas oblegania miasta w styczniu i lutym 1945 roku. Ciekawostką jest także fakt, iż celowniczy tego czołgu, nie był członkiem załogi - po prostu znalazł się tam przez przypadek!
1 września 1939 roku wybucha II wojna światowa. Mieszkający w małym miasteczku Auscha, Richard Siegert miał wówczas zaledwie 17 lat. Dwa lata później został wcielony do Wehrmachtu, gdzie przeszedł przeszkolenie jako piechur oraz kierowca transportera opancerzonego w Dreźnie. W momencie napaści Niemiec na Związek Radziecki Siegert znalazł się w rejonie Orła, jako kierowca pojazdu opancerzonego należącego do 18. Dywizji Pancernej. Dwa lata później walczył już, jako celowniczy w 664. Batalionie Ciężkich Niszczycieli Czołgów. 24 grudnia 1943 roku jego niszczyciel czołgów "Hornisse" (pol. szerszeń) został trafiony, a on sam został ranny. Latem 1944 roku brał udział w niezwykle zaciekłych walkach pod Witebskiem. W Tylży ponownie został ranny. Tym razem jego obrażenia były poważne, co skutkowało odesłaniem go do lazaretu w Turyngii. Kiedy rany się zagoiły, natychmiast przyszedł rozkaz powrotu do macierzystej jednostki walczącej w Prusach Wschodnich. Niestety - ku zaskoczeniu Richarda Siegerta - front znacznie przesunął się na zachód, a on sam dotarł jedynie do Poznania. Tak w skrócie można opisać losy niemieckiego celowniczego, który swoje wspomnienia spisał dopiero w 1962 roku.
Obergefreiter Richard Siegert zostaje przydzielony naprędce do jedynego Tygrysa, który na dodatek jest jeszcze niesprawny i znajduje się warsztacie naprawczym. Wówczas dowiaduje się, że siły broniące Poznania są - w porównaniu z siłami radzieckimi - bardzo mizerne, a "jego" czołg ma być ostatnią deską ratunku dla obrońców. Kiedy wojska radzieckie podeszły do granic miasta, wspierało ich kilka setek czołgów. Mając niespełna 100 pocisków załoga Tygrysa miała ich za wszelką cenę zatrzymać. Zadanie dla 23-letniego Siegerta i jego towarzyszy było praktycznie niewykonalne. Wiedzieli jednak, ze to m. innymi od nich zależy los około 10 tysięcy niemieckich obrońców.
23 stycznia 1945 roku Tygrys ruszył do walki. Już ich pierwsze spotkanie z radzieckim czołgiem T-34 pokazuje, jak niewiarygodnie trudne czeka ich zadanie. Ułamki sekund zadecydowały o tym, że mogli oni dalej kontynuować swoją bohaterską obronę. I to dosłownie bohaterską, ponieważ po kolejnych dniach zażartych walk, ich czołg został uszkodzony i stanowił już tylko nieruchomy punkt oporu poznańskiej Cytadeli. Dokładnie miesiąc później - 23 lutego w dniu kapitulacji - załoga sama zniszczyła czołg, aby nie wpadł on w ręce wroga....
Oczywiście celowo nie chciałem opisywać szczegółowo walk o Poznań, aby zachęcić Was do sięgnięcia po te niesamowite wspomnienia. A przecież opowieść naszego bohatera nie kończy się wraz ze zniszczeniem czołgu. Druga część książki, to opis dostania się do radzieckiej niewoli oraz prawie pięcioletni w niej pobyt. Ta część, to również dramatyczna walka o przeżycie. Autor szczegółowo opisuje, jak obrońcy Festung Poznań byli traktowani przez Rosjan. Ich pobyt w Karelii - gdzie musieli sami najpierw zbudować dla siebie ów obóz - to ciągła walka o przetrwanie. Dla Richarda Siegerta walka ta zakończyła się zwycięsko dopiero w lipcu 1949 roku.
Książka "Tygrys z Poznania" Richarda Siegerta została podzielona na dwie części - walka na froncie i niewola. Autor do polskiego wydania napisał także bardzo interesujący wstęp. Choć ta część serii Festung Posen 1945 nie jest zbyt obszerna, to na pewno wynagrodzą Wam to zdjęcia, których zamieszczono dosyć sporo. Język stosowany przez autora jest przejrzysty i dobrze przyswajalny, a ewentualne niedoprecyzowane informacje wyjaśnione są w zawartych przypisach. Bonusy książki to bez wątpienia krótka notka biograficzna przyjaciela autora - Gefreitera Alfreda Leupolda oraz tabela porównawcza stopni wojskowych używanych w Wehrmachcie i SS, a także ich polskie odpowiedniki.
Na plus także fakt, że w książce oprócz kilku literówek nie znalazłem żadnych błędów.
Polski tytuł: "Tygrys z Poznania"
Oryginalny tytuł: "Hilfsgemeinschaft ehem. Posenkämpfer"
Autor: Richard Siegert
Tłumaczenie: Małgorzata Markuć
Rok wydania: 2010
Język: polski
Wydawnictwo: POMOST/Vesper
Seria i część w serii: Festung Posen 1945 (część 7)
Liczba stron: 146
Oprawa: miękka (klejona)
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz