Kiedy 17 kwietnia 1941 roku skapitulowała Jugosławia, Rzesza Niemiecka przystąpiła do tworzenia nowych obozów koncentracyjnych i obozów pracy, które podlegały głównemu obozowi w Mauthausen. Cześć z nich - głównie te w południowej części Austrii - powstały na zlecenie Głównego Urzędu Ekonomiczno-Administracyjnego SS, który potrzebował taniej siły roboczej. Więźniów do pracy wykorzystywała spółka Deutsche Erd- und Steinwerke GmbH (w skrócie DEST), zajmująca się produkcją i pozyskiwaniem materiałów budowlanych oraz wykonywaniem ciężkich prac budowlanych. Pierwsze obozy pojawiły się już w 1941 roku, a kolejne w latach 1942-1944. Właśnie do tego celu w 1943 roku w Karyntii powstały dwie "połączone ze sobą" filie obozu Mauthausen - Arbeitslager Loibl Süd i Loibl Nord. Jeden powstał w celu wybudowania kompleksu koszarowego dla Waffen-SS w Klagenfurcie, a drugi - przy udziale firmy Universale Hoch- und Tiefbau AG - do budowy tunelu i drogi na przełęczy Ljubejl (niem. Loiblpass) na granicy austriacko-słoweńskiej. Zapraszam do poznania historii niemieckiego obozu koncentracyjnego Ljubejl i losów przetrzymywanych w nim więźniów z wielu europejskich krajów, w tym także z Polski.
Obóz Loibl Süd nie przypadkowo postanowiono utworzyć około 2 km od granicy austriacko-słoweńskiej. Otóż to właśnie w tym miejscu zamierzano wybudować nowe przejście graniczne, które miało ułatwić pokonywanie przełęczy górskiej w paśmie górskim Karawanki. Starożytny szlak handlowy - który był najkrótszym połączeniem Kotlin Lublańskiej i Cełowieckiej - od lat nie spełniał już bowiem swoich zadań. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę niemieccy generałowie, którzy w kwietniu 1941 roku - dowodząc swoimi wojskami - nie bez problemów wkroczyli na te tereny od strony Austrii. Ich późniejsze raporty doprowadziły do zmiany na stanowisku gauleitera Karyntii, który miał zająć się najważniejszymi problemami nowo podbitych terenów. Zadanie to przypadło zaufanemu człowiekowi Adolfa Hitlera, którym był SS-Gruppenführer Friedrich Rainer.
Gauleiter Salzburga i poseł do Reichstagu - który 18 listopada 1941 roku został mianowany gubernatorem Rzeszy i szefem Administracji Cywilnej w okupowanej Karyntii i Krainy - natychmiast podjął odpowiednie działania. Niedługo po jego wizycie - znajdującego się na wysokości 1369 m. n.p.m. - starożytnego przejścia granicznego, nakazał wykonanie planów budowy tunelu, którego długość miała mieć ostatecznie 1542 metry. Wszystkie procedury związane z projektem oraz uzyskaniem odpowiednich środków i materiałów, zajęło niemieckiej administracji niemal rok. Ostateczną zgodę na rozpoczęcie prac związanych z budową tunelu i strategicznej drogi Reichstrasse 333, gauleiter Rainer otrzymał dopiero we wrześniu 1942.
Wjazd do tunelu Loibl od strony austriackiej (Fot. zbiory autora). |
Tunel, który został wydrążony przez więźniów obozu Loibl. (Fot. zbiory autora). |
Budowę tunelu - który miał przebiegać pod grzbietem górskim na wysokości 1068 m. n.p.m. - zlecono austriackiej firmie budowlanej Universale Hoch- und Tiefbau AG, jednak nad całością czuwali specjaliści z Organizacji Todt. Siłą roboczą wykwalifikowanych pracowników firmy, mieli być więźniowie obozów koncentracyjnych, których zobligowało się dostarczyć SS. Odpowiednie decyzje podjęto w urzędach, odpowiedzialnych w Głównym Urzędzie Gospodarczo-Administracyjnym SS (niem. SS-Wirtschafts- und Verwaltungshauptamt) za budowę infrastruktury, obozy koncentracyjne i nadzór nad firmami i przedsiębiorstwami, odpowiednio: Urząd C, Urząd D i Urząd W (niem. Amtsgruppe C, D, W).
W marcu 1943 roku pracownicy firmy Universale Hoch- und Tiefbau AG przystąpili do drążenia 1542-metrowego tunelu od strony austriackiej, co zajęło im w sumie 8 miesięcy. Początkowo pomagali im w tym pracownicy cywilni z Ljubelj, Podljubelj, Tržič i innych wsi z regionu Gorenjska. W sumie przy budowie tunelu brało udział około 800 cywilnych pracowników, którzy mieszkali w kilkunastu prowizorycznych barakach wybudowanych obok południowego obozu dla więźniów - po przeciwnej stronie drogi. Warto tutaj zaznaczyć, ze nie wszyscy pracownicy cywilni przybyli tutaj dobrowolnie. Przynajmniej połowa z nich została różnymi sposobami zmuszona do "pojawienia się na placu budowy". Pracownicy pochodzili głównie ze Słowenii (596 osób), Chorwacji 75 osób), Austrii i Niemiec (47 osób), Włoch (22 osoby) oraz Francji. Ci ostatni zostali to tego zmuszeni i wysłani do Niemiec za pośrednictwem "Service du Travail obligatoire" z terenów Vichy. Kierownikiem pracowników cywilnych był niejaki Amadeus Smolle, którego zastępcą była jego żona. Pracownicy cywilni nie otrzymywali wynagrodzenia za swoja pracę, a jedynie marne wyżywienie i prowizoryczne lokum, z którego dowożeni byli na miejsce ciężarówkami. Według SS, największa nagrodą dla nich było to, że żyją i nie są traktowani, jak ludzie za drutem kolczastym.
Wezwani przez ówczesne urzędy pracy pracownicy cywilni, mieli ograniczone możliwości wyjazdu do domu - potrzebowali na to pisemnego pozwolenia. Mieli również zakaz kontaktowania się z więźniami. Karą za złamanie tego rozkazu były kary cielesne, dołączenie do więźniów na miejscu, lub odesłanie do Mauthausen. Pomimo tego, wielu z pracowników pomagało internowanym, odbierając od nich listy adresowane do rodzin i przemycając paczki, które dostawali z domu. Jedną z takich osób które wykazywały się wtedy dużą odwagą i solidarnością z osadzonymi więźniami był Janko Tišler, który po wojnie opisał swoje i jeńców losy w książce o obozie koncentracyjnym Loibl. Jako pomocnik geodety, podczas swojej pracy nie tylko pomagał więźniom, ale tez starał się udokumentować wszystko, co tam widział. Kiedy w 1944 roku odkryto jego "działalność", podjął decyzję o ucieczce i dołączeniu do partyzantów, aby nie wpaść w ręce Gestapo. Niewiele brakowało, aby został ostatecznie ukarany, ponieważ lutym 1945 roku, został ciężko ranny podczas walk. Na szczęście został ewakuowany przez swoich współtowarzyszy i przetransportowany na leczenie do wojskowego szpitala partyzanckiego Franja. Janko Tišler przeżył wojnę i zmarł w 2007 roku.
Prace przy wlocie do tunelu przy obozie północnym (Fot. www.mauthausen-guides.at). |
Więźniowie przystąpili do pracy nieco później, bo dopiero w czerwcu 1943 roku. Pierwszy transport 330 więźniów politycznych, przybył na teren budowy z Mauthausen w dniu 3 czerwca 1943 roku. Niemal wszyscy z nich (316 osób) zostali wcześniej wyselekcjonowani w Mauthausen z tzw. "Oddziału X". Ich baraki położone były około 600 metrów w linii prostej od przyszłego wlotu do tunelu po stronie słoweńskiej (Loibl Süd), nieco niżej niż cerkiew św. Anny w Podljubelj. Kilkadziesiąt metrów wyżej, dwa duże domy zamieszkiwali oficerowie SS, oraz SS-mani odpowiedzialni za obóz i znajdujących się w nim więźniów. Załoga także przybyła z obozu macierzystego. Około 100 strażników zostało wyselekcjonowanych spośród mężczyzn służących w głównej jednostce straży obozowej - 3. Batalionu SS-Totenkopfverbände - i wzmocnionych przez 125 strażników policyjnych z jednostki Wyższych Dowódców SS i Policji "Kraju Alpejskiego" (niem. Höherer SS- und Polizeiführer "Alpenland"). Komendantami obozów zostali: SS-Obersturmführer Julius Ludorf (Loibl Nord), którego w 1943 roku zastąpił SS-Oberscharführer Paul Gruschwitz i SS-Obersturmführer Jakob Winkler (Loibl Süd). Kierownikiem komanda więźniarskiego został mianowany SS-Obersturmführer Walter Brietzke, a SS-Obersturmführer dr. Sigbert Ramsauer był lekarzem i osobą odpowiedzialną za załogę obu obozów oraz pracowników cywilnych. Więźniowie nie mieli być w ogóle leczeni, a jedynie "wymieniani" na zdrowych, których przywożono z Mauthausen.
Pierwszych więźniów których ulokowano w KL Loibl Süd, załadowano w Mauthausen do wagonów bydlęcych i wysłano do słoweńskiego miasteczka Tržič. Kiedy więźniowie byli zaganiani przez esesmanów na ciężarówki, mieszkańcy próbowali dawać im żywność i papierosy. Do obozu przybyli wówczas więźniowie polityczni, mężczyźni, którzy unikali do tej pory pracy przymusowej i jeńcy wojenni z kilku podbitych krajów, w tym największa ilość z Francji. Od tego czasu do września 1944 roku, liczba więźniów w obozach ciągle rosła. We wrześniu 1943 roku, przy budowie tunelu i drogi było ich 686 (oraz 664 pracowników cywilnych). Szczytowym momentem był lipiec 1944 roku, kiedy to w obu obozach przebywało w sumie 1.274 więźniów z wielu podbitych krajów.
Od lewej: Lojze und Joze Homan, Jernej Mrak, Joze Revnikar. (Fot. www.mauthausen-guides.at). |
4 grudnia 1943 roku połączono ze sobą oba końce tunelu. Ostatnie centymetry przebijano już w obecności gauleitera Friedricha Rainera i innych wysokich rangą przedstawicieli SS, których specjalnie zaproszono na tą okoliczność. Wśród zaproszonych gości znalazł się szef Dowódców SS i Policji "Kraju Alpejskiego" SS-Obergruppenführer Erwin Rösner, który był bliskim przyjacielem Rainera. W uroczystości uczestniczyli także główni inżynierowie firmy Universale Hoch- und Tiefbau AG - inż. Seidenglanz i inż. Schmidt - którzy cierpliwie odpowiadali na wszystkie pytania Rösnera. Oczywiście w tym dniu dokonano jedynie przebicia się przez pasmo górskie Karawanki, natomiast pierwsze pojazdy przejechały tędy dokładnie rok później. Goście wraz z oficerami obozowymi SS, ucztowali z tego powodu w kwaterach aż do następnego dnia. W poniedziałek - 6 grudnia 1943 roku - przystąpiono w obozie do kolejnej selekcji i wywózki części więźniów....
Oficjalna wizyta z okazji przebicia tunelu. Od lewej inż. Seidenglanz, inż. Schmidt, gen. SS Rösener i gauleiter Rainer. (Fot. zbiory autora). |
Tego dnia "pełne ręce roboty" miał SS-Obersturmführer dr. Sigbert Ramsauer, który odpowiadał za selekcję. Wszystkich chorych, słabych i niezdolnych do pracy więźniów, rozkazał załadować na ciężarówki i odesłać do Mauthausen, co oznaczało dla nich pewną śmierć. Sam Ramsauer odpowiedzialny był za śmierć przynajmniej kilkunastu więźniów. Do śmierci części z nich przyczynił się właśnie w dniu selekcji. Wybrał wówczas najbardziej wyczerpanych i schorowanych więźniów, a następnie wstrzyknął im w serce benzynę. Argumentował to tym, że ci nieszczęśnicy i tak nie przeżyliby drogi do Mauthausen, a swój potworny czyn usprawiedliwiał nazywając go "pięknym i szybkim umieraniem". Innych więźniów, których wcześniej i później poddał podobnym eksperymentom, po śmierci spalono na prowizorycznych rusztach, które pełniły funkcję krematorium. Spalarnia zbudowana była z cegieł wymurowanych po bokach niewielkiego rowu, na których umieszczano żelazne pręty. Znajdowała się ona w niewielkim zagłębieniu w lesie, pomiędzy obozem południowym a kwaterami esesmanów. Według nich, Ramsauer zawsze był obecny podczas palenia zwłok. Zgodnie z rozkazami, obozowy lekarz nie stosował wobec więźniów żadnych leków, a zdarzało się, że po zbadaniu chorego, odsyłał go z powrotem do pracy. W sumie, podczas funkcjonowania obozów Loibl - z powodu licznych chorób i wyczerpania - do Mauthausen odesłano z powrotem około 600 więźniów....
Prowizoryczne krematorium, gdzie palono zamordowanych więźniów. (Fot. zbiory autora). |
Już pod koniec 1943 roku, sytuacje na frontach spowodowały przyspieszenie prac związanych z budową tunelu. Wówczas niemal całkowicie zrezygnowano z przestrzegania środków bezpieczeństwa, choć do tej pory i tak były one minimalne. Dzięki temu, pierwsze ciężarówki Wehrmachtu mogły przejechać przez tunel 4 grudnia 1944 roku. Pomimo tego był on wówczas nadal jedną wielka prowizorką. Napięty harmonogram i katorżnicza praca, doprowadziły przynajmniej do kilku wypadków. Niestety w obozach nie zamierzano leczyć więźniów, co dla rannych zawsze oznaczało śmierć. Albo umierali na skutek urazów odniesionych podczas wypadku, albo eksperymentów lekarza obozowego, albo byli odsyłani do Mauthausen, gdzie i tak ostatecznie byli mordowani.
Wypadki, choroby i ogólne wycieńczenie więźniów, powodowało, że ich ilość w obozach często się zmieniała. Jednorazowo nie były to jednak duże grupy. Wszystko za sprawą niewielkiej odległości od Mauthausen. Wiadomo, że w latach 1943-1945 - z pośród ogólnej liczby około 1.800 więźniów - było około 800 Francuzów i około 450 Polaków, co stanowiło największą ilość więźniów pochodzących z jednego kraju. Oprócz nich, do obozu trafili także więźniowie ze Związku Radzieckiego (150-180 więźniów), Jugosławii (około 125), oraz około 70 Niemców i Austriaków. Ci ostatni - głównie osoby z kryminalną przeszłością - pełnili w obozie funkcję pomocnicze dla SS. Jako kapo, starsi obozu (niem. Lagerälteste), blokowi i tzw. vorberaiterzy, dzięki swojemu stanowisku i zaangażowaniu, mogli liczyć na różne przywileje i lżejsze traktowanie. Pozostali więźniowie pochodzili z Czechosłowacji, Węgier, Hiszpanii, Włoch, Grecji, Norwegii, Luksemburga, Belgii i Holandii. Jeśli chodzi o Węgrów, to udało mi się ustalić, że było to 15 Żydów, którzy trafili do obozu w pierwszej połowie 1944 roku, jednak po kilku tygodniach, wszystkich odesłano z powrotem do Mauthausen. Niestety - ze względu na niekompletne rejestry transportów więźniów i dokumentacji obozowej - dokładna liczba więźniów w obu obozach nie jest znana.
Zdjęcie lotnicze południowego obozu Loibl. (Fot. www.mauthausen-guides.at). |
Spośród całej grupy więźniów KL Loibl, w latach 1943-1945 odnotowano 27 prób ucieczek więźniów, które zaplanowano w drodze do i z terenu budowy tunelu lub drogi. Ostatecznie 5 więźniów zostało schwytanych, pobitych i odesłanych do Mauthausen, gdzie zostali zamordowani. Jednak dzięki pomocy partyzantów i miejscowej ludności, ucieczka 22 zakończyła się sukcesem. Sztuka ta w największej ilości udała się głównie Francuzom, ale byli też Polacy, Rosjanie, Włosi, Słoweńcy, oraz jeden Niemiec. Niemal wszyscy, którzy uciekli przyłączyli się do partyzantów i do końca wojny walczyli w ich szeregach. Niestety jedna z ucieczek zakończyła się w obozie tragedią. Otóż podczas ucieczki trzech Rosjan, jeden strażnik został zabity, a dwóch innych ciężko rannych. Wskutek tego, SS wybrało spośród osadzonych 100 radzieckich więźniów, których przez wiele godzin katowano, a następnie wysłano ich do komory gazowej w Mauthausen. Wśród pięciu złapanych byli na pewno Austriacy i Niemcy, ponieważ oni mieli najmniejsze szanse na ucieczkę ze względu na swoje pochodzenie. Okoliczni mieszkańcy nie chcieli im pomagać, a za ich wydanie przysługiwały nagrody.
Francuscy więźniowie Andre Moreau, Jacques Noury, Andre Menard i Camille Becquer. Wszystkim oprócz Noury’ego udało się uciec 23 listopada 1943 roku. (Fot. www.mauthausen-guides.at). |
Podobnie postąpili miejscowi pracownicy cywilni, którzy w różnych okresach kończyli pracę przy budowie tunelu lub Ci, którzy zdecydowali się na ucieczkę. To właśnie dzięki nim - w maju 1945 roku - zbliżający się partyzanci wiedzieli, gdzie znajdują się niemieckie punkty kontrolne i posterunki wartownicze rozstawione wokół obu obozów. Nadchodził dzień, na który czekali nie tylko wszyscy więźniowie, ale też ludzie z oddziałów partyzanckich. Zanim jednak doszło do wyzwolenia przebywających w obozie więźniów, trzeba było stoczyć decydującą bitwę na przełęczy....
Tu stała wieża strażnicza SS. |
Część załogi obozowej SS na terenie jednego z obozów Loibl. (Fot. www.mauthausen-guides.at). |
Miejsce, gdzie znajdowały się drewniane baraki więźniów. |
Na początku 1945 roku, Niemcy zmuszeni zostali do wzmocnienia sił w okolicy i wzmożonych patroli. Związane to było z coraz większą ilością niemieckich wojsk i cywili na drodze prowadzącej przez tunel do Austrii. Z tego powodu, stacjonujący w obozie policjanci codziennie patrolowali okolicę Ljubelj. Więźniom rozkazano wybudować przy drodze kilka okopów, oraz stanowisk dla dział i karabinów maszynowych. W styczniu i lutym 1945 roku, około dwustu więźniów bezustannie odśnieżała zasypane drogi. W sumie - na 50-kilometrowym odcinku drogi z Ljubljany do Ljubelj - drogę chroniło już około dwóch tysięcy niemieckich żołnierzy, a najbliżej obozu rozlokowano jednostki 13. i 28 Pułku Policji SS. Sytuacja coraz bardziej się zaostrzała. Znajdującą się obok obozu drogą, bezustannie przemieszczały się kolumny żołnierzy i cywilów niemieckich, które kierowały się w stronę Rzeszy Niemieckiej. Dochodziło do coraz krwawszych walk pomiędzy partyzantami a żołnierzami Niemieckimi. Pod koniec kwietnia więźniowie musieli wykopać kolejne pozycje strzeleckie przy tunelu dla Volkssturmu i dwa wielkie okopy dla wspierających ich czołgów. Duża grupa internowanych została wykorzystana także do budowy zapór przeciwpancernych w okolicach Tržiča. Więźniowie wykorzystywani byli do 5 maja 1945 roku. Dzień ten oficjalnie uznali za ostatni dzień pracy w obozie. Większość więźniów KL Ljubelj wiedziało już, że koniec ich męki jest naprawdę bliski. Obawiali się jednak, że Niemcy postanowią zlikwidować ich wszystkich w ostatnich godzinach przed opuszczeniem obozu....
Po lewej widoczne są schody, którymi wchodziło się do drewnianych baraków więźniów. |
6 maja 1945 roku broniący się w Tržiču Niemcy, zostali odepchnięci przez oddziały partyzanckie w okolice obozu. W tym czasie - w
celu zatarcia śladów - trwała już rozbiórka zabudowań obozu południowego. Prace te wykonywało około 80 przybyłych - z odległego o około 40 km KL Klagenfurt-Lendorf - nowych więźniów. Dotarli oni do obozu kilka dni wcześniej, po tym, jak władze SS wysłały prośbę do KL Mauthausen, o przysłanie
kilkudziesięciu dodatkowych więźniów, którzy mieli się tym zająć. Prace przez nich prowadzone trwały kilka dni, jednak nie udało się zniszczyć
wszystkiego. Rano - 7 maja 1945 roku - grupa więźniów Słowackich, która niszczyła
ślady zbrodni, została wysłana pod strażą do pobliskiego Begunje na Gorenjskem,
gdzie przekazano ich w ręce miejscowej milicji. Końca wojny doczekali w
tamtejszym więzieniu Gestapo. W tym samym czasie wszyscy esesmani i
współpracujący z nimi brutalni kapo, postanowili uciec i szukać
schronienia w pobliskich lasach. Na drodze wokół obozu zaczęły zbierać
się ostatnie niemieckie jednostki, które za wszelką cenę chciały
przedostać się na stronę austriacką. W grupie tej znalazło się również około 400 więźniów obozu, którzy zostali zgromadzeni przed tunelem przez 44 niemieckich
policjantów z obozu. Ich zamiarem było przegonienie zdrowych i mogących chodzić osadzonych na stronę południową, w kierunku mostu na rzece
Drawie i miasta Klagenfurt am Wörthersee. Według świadków - podczas
przemarszu i późniejszych starć z partyzantami - z pełną świadomością
używali oni więźniów jako ludzkich tarcz....
Wymarsz rozpoczął się po południu 7 maja 1945 roku. Trzeba tutaj zaznaczyć, że więźniowie nie byli już pod ścisłą strażą, dlatego też część postanowiła pozostać w częściowo zniszczonym obozie, lub oddalić się na własną rękę. Ci, którzy pozostali w KL Ljubelj opiekowali się chorymi, którzy zostali pozostawieni tam na pastwę losu. Inna duża grupa, która wyruszyła z obozu 8 maja, skierowała się w kierunku Rosenbach (sł. Podrožce), gdzie napotkali brytyjskich żołnierzy. Ci po zweryfikowaniu ich tożsamości, szybko odesłali ich do domu. Jeszcze inni dotarli do Feistritz im Rosental (sł. Bistrica v Rožu), gdzie spotkali partyzantów. Grupa 400 więźniów - eskortowana przez policjantów i żołnierzy - także przeszła przez tunel i została wkrótce wyzwolona przez ludzi z pluton "Zahodno Koroški". Choć więźniowie byli mocno wyczerpani, to jednak wielu z nich od razu postanowiła przyłączyć się do partyzantów i odpłacić frycom za swój los.
Jeden z francuskich więźniów KL Loibl - Jean-René Chauvin, Tu jeszcze na wolności, w 1941 r. (Fot. https://pl.wikipedia.org/). |
Tak zrobili m. innymi Francuzi i Polacy, którzy sformowali swoje oddziały o nazwie "Liberté" i "Kompania Stary". Francuską brygadę tworzyło w sumie 122 obywateli tego kraju, natomiast polski oddział liczył 118 żołnierzy i składał się z obywateli kilku krajów. Polskę reprezentowało 93 byłych więźniów, Związek Radziecki 11 więźniów, Czechosłowację 4 więźniów, Hiszpanię 2 więźniów, a po jednym internowanym było ze Słowacji i Węgier. Oba oddziały dołączyły do partyzantów walczących po stronie Josipa Broz Tito, obozując w południowej Karyntii. W dniach 8-20 maja 1945 roku wykonywały one głównie zadania rozpoznawcze i związane z ochroną konkretnych obiektów. Początkowo była to miejscowość St. Jakob im Rosental, następnie elektrownia i dworzec kolejowy w Rosenbach, a na koniec tunel kolejowy prowadzący do Jesenic. Partyzanci codziennie patrolowali okoliczne wzgórza i zapewniali bezpieczeństwo okolicznym mieszkańcom. Podczas ich służby udało im się schwytać - ukrywających się w górach - wielu ważnych członków SS, byłych strażników obozowych, kapo i innych współpracowników nazistowskiego reżimu, którzy później zostali uwięzieni, osądzeni i skazani. Pod koniec czerwca oba oddziały zostały rozwiązane, a ich członkowie w większości powrócili do swoich domów.
Francuscy więźniowie z oddziału "Liberté" w jednej ze słoweńskich miejscowości. (Fot. zbiory autora). |
Choć spotkanie więźniów z jugosłowiańskimi oddziałami 8 maja 1945 roku, uznano oficjalnie za "wyzwolenie" obozów Loibl, to nie był to koniec ich historii. Już następnego dnia po opuszczeniu obozu, na jego terenie wybuchły walki. Wszystko za sprawą wycofujących się żołnierzy niemieckich i uchodźców, którzy zaczęli plądrować opuszczone i nie do końca zniszczone zabudowania. Podczas trwających trzy dni walk, spłonął przynajmniej jeden barak (9 maja) i strażnica SS i policji (11 maja). W tym czasie na drodze obok obozu zgromadziły się spore siły niemieckie, w tym około 700 pojazdów, które utworzyły ponad 10-kilometrowy korek. W walkach tych brał udział m. innymi SS-Obergruppenführer Erwin Rösner i przywódca słoweńskich czetników Franc Krener. Kiedy w obozie i wokół niego ucichły walki, nadal przebywało tam wielu wyczerpanych i chorych więźniów. Były to głównie osoby zamieszkujące tereny Jugosławii, w tym około 120 Słoweńców.
A co działo się z komendantami, kadrą kierowniczą i strażnikami SS, którzy zbiegli z obozu 7 maja? Część z nich już wcześniej zorganizowała sobie cywilne ubrania, w których wmieszali się w tłum uchodźców zmierzających przez tunel w kierunku Klagenfurtu. Część z nich dotarła jedynie w okolice miejscowości Drau, gdzie zostali rozpoznani przez byłych więźniów oraz partyzantów i zatrzymani na punkcie kontrolnym. Co ciekawe, kilku z nich wykorzystało ogólny chaos i ponownie uciekło. Zostali złapani w kolejnych tygodniach, tak, jak Ci, którzy z obozu bezpośrednio udali się w góry. Do czasu rozpoczęcia procesu w 1946 roku, nie udało się schwytać zaledwie trzech esesmanów....
W styczniu 1946 roku w Klagenfurcie zebrał się Brytyjski Trybunał Wojskowy, który zaczynał badać zbrodnie wojenne dotyczące niemieckiego podobozu Loibl. Udało mi się dotrzeć do składu Trybunału Wojskowego, ale nie jestem pewny, czy jest on pełny. Skład komisji stanowili: przewodniczący: podpułkownik armii brytyjskiej D. F. Yate-Lee, major armii brytyjskiej J. Longbottom i kapitan armii brytyjskiej J. D. Lofting; sędziowie pomocniczy: kapitan armii brytyjskiej J.K.B. Couder, francuscy kapitanowie Baudet i Canet, niezależny ekspert prawny Pan F. Honig, prokurator major W.H. Gaudie, oraz śledczy: kapitanowie J.A. German i L. Hilman. Zebranie materiałów, odszukanie i przesłuchanie świadków, oraz załogi obozowej, zajęło jego członkom prawie dwa lata. Wszystko jednak zostało przygotowane w taki sposób, aby w kilka dni postawić zarzuty, osądzić i skazać wszystkich odpowiedzialnych za popełnione zbrodnie.
2 września 1947 roku przed Trybunałem w Klagenfurcie rozpoczął się proces załogi Mauthausen-Gusen. Na ławie oskarżonych zasiadło jednak tylko 12 z ponad 250-osobowej grupy esesmanów, policjantów i współpracujących z nimi osób. Na szczęście na ławach sali klagenfurckiego gmachu Sądu Najwyższego zasiedli ci najważniejsi - 10 oficerów SS i 2 najbrutalniejszych Kapo. Oskarżonym postawiono zarzuty udziału w mordowaniu i maltretowaniu więźniów wielu narodowości na terenie obozu Mauthausen-Gusen i jego licznych filiach. Dodatkowo lekarz SS dr. Siegbert Ramsauer został oskarżony o przeprowadzanie na więźniach eksperymentów medycznych, które doprowadzały w ostateczności do ich śmierci. Wystąpienia prokuratorów oraz przedstawienie materiału dowodowego zajęło 20 dni (2-22 września). We wtorek (23 września) głosu udzielono obronie oskarżonych. Postępowanie dowodowe zakończyło się 10 października, a wyroki ogłoszono w poniedziałek - 10 listopada 1947 roku. Wszyscy skazani zostali odesłani do cel, gdzie przez kolejne miesiące czekali na zatwierdzenie wyroku przez głównodowodzącego okupacyjnych wojsk brytyjskich w Karyntii - generała porucznika Sir Alexandra Galloway’ego. Wyrok został ostatecznie zatwierdzony przez niego 22 lutego 1948 roku. Dwunastu skazanych otrzymało następujące wyroki (lista według wielkości kary):
Proces sądowy w Klagenfurcie, 1947 r. Od lewej: Sigbert Ramsauer, Jakob Winkler, Walter Brietzke i Paul Gruschwitz. (Fot. zbiory autora). |
SS-Hauptsturmführer Jakob Wilhelm Winkler (komendant obozu Loibl) - śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano 10 marca 1948 roku
SS-Obersturmführer Walter Brietzke (szef komanda więźniarskiego w Loibl) - śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano 10 marca 1948 roku
SS-Hauptsturmführer dr. Sigbert Ramsauer (lekarz w podobozach) - dożywocie
SS-Unterscharführer Karl Sachse (Rapportführer w Loibl) - 20 lat pozbawienia wolności
SS-Obersturmführer Paul Gruschwitz (zastępca komendanta w Loibl) - 12 lat pozbawienia wolności
SS-Unterscharführer Hugo Köbernik (funkcja w Loibl nieznana) - 9 lat pozbawienia wolności
więzień funkcyjny Max Skirde (starszy bloku w Loibl) - 6 lat pobawienia wolności
SS-Unterscharführer Otto Bindrich (funkcja w Loibl nieznana) - 5 lat pozbawienia wolności
więzień funkcyjny Johann Gärtner (Kapo w Loibl) - 4 lata pozbawienia wolności
SS-Unterscharführer Friedrich Porschel (funkcja w Loibl nieznana) - 3 lata pozbawienia wolności
SS-Unterscharführer Robert Flaig (funkcja w Loibl nieznana) - uniewinniony
SS-Unterscharführer Franz Kessner (funkcja w Loibl nieznana) - uniewinniony
Niestety - tak, jak w innych procesach zbrodniarzy wojennych - ich wyroki niedługo potem zostały karygodnie złagodzone (utrzymano jedynie oba wyroki śmierci). Ci skazani, którzy mieli wyroki pozbawienia wolności dłuższe niż 3 lata, nie odbyli całej kary i wyszli na wolność w Boże Narodzenie 1951 roku. Wówczas z tej dwunastki, w więzieniu pozostał jedynie dr. Sigbert Ramsauer, którego historia jest niemal nie do uwierzenia....
Choć prawnicy i wysoce postawieni przyjaciele Ramsauera wysyłali pisma o jego ułaskawienie niemal od razu po usłyszeniu wyroku, to pozostawały one bezskuteczne. Apele ówczesnego gubernatora i członka Austriackiej Partii Ludowej Hansa Ferlitscha, sekretarza stanu z tej samej partii Ferdinanda Grafa i starosty krajowego Salzburga (późniejszego kanclerza Austrii) Josefa Klausa, zostały przez Brytyjczyków odrzucone. Dopiero, kiedy przyznali oni prawo do ułaskawienia ówczesnemu Ministrowi Sprawiedliwości i prezesowi Wyższego Sądu Krajowego w Wiedniu Josephowi Geröwi, sytuacja diametralnie zmieniła się na korzyść skazanego. Gerö - w ostatnich tygodniach pełnienia swojej funkcji na stanowisku Ministra Sprawiedliwości - ułaskawił Ramsauera w marcu 1954 roku. Powodem miała być ciężka choroba osadzonego, oraz ciężką sytuację ekonomiczną jego rodziców. Jakby mało było farsy ze strony austriackich polityków, to kolejną "cegiełkę" do tego dołożył sam gubernator Karyntii - prywatnie... przyjaciel Ramsauera - Ferdinand Wedenig, który zarekomendował go na stanowisko lekarza w publicznym szpitalu w Klagenfurcie. Jak widzimy, przy takim wsparciu, nic nie stało na przeszkodzie, aby ten zbrodniarz wojenny zrobił karierę lekarską w powojennej Austrii. Zresztą sztuka ta się jemu udała, ponieważ od 1956 roku do późnej starości prowadził własną praktykę lekarską na Placu Katedralnym w Klagenfurcie, będąc szanowanym i poważanym lekarzem i obywatelem miasta....
Dr. Sigbert Ramsauer (na pierwszym planie) na rozprawie sądowej w 1947 r. (Fot. www.derstandard.de). |
W kolejnych procesach załogi Mauthausen i Mauthausen-Gusen - ale już przed amerykańskim Trybunałem Wojskowym w Dachau - osądzono prawie wszystkich pozostałych esesmanów, policjantów i więźniów funkcyjnych z KL Loibl. Kara dosięgła m. innymi asystenta Ramsauera - Otto Friedricha Kleingünthera - który jednak uniknął "stryczka". Jego karę zamieniono w późniejszym okresie na karę dożywotniego więzienia, a ostatecznie wyszedł na wolność 14 lutego 1955 roku. Jak widać, tylko nieliczni musieli odpowiedzieć za swoje zbrodnicze czyny w powojennej Europie....
Odpowiedzialności za swoje czyny nie poniósł także nikt z kadry kierowniczej generalnego wykonawcy robót - firmy Universale Hoch- und Tiefbau AG. Niemal od razu po wojnie zrezygnowano ze ścigania i postawienia przed sądem kogokolwiek, kto miał związek z budową tunelu, będąc zatrudnionym w tej firmie.
Widok na łaźnię oraz budynek kuchni i magazyn żywności. |
Miejsce, gdzie znajdowała się łaźnia dla więźniów. |
W tym miejscu musze napisać kilka zdań o mieszkańcach okolicznych miejscowości, oraz o kilku pracownikach cywilnych pracujących przy tunelu, którzy narażając własne życie, pomagali jak tylko mogli więźniom. Mam tutaj na myśli zwłaszcza mieszkańców miasteczka Tržič, którzy, jak tylko przybył pierwszy transport na stację kolejową, pomagali więźniom. Jeszcze zanim więźniowie opuścili stację kolejową, otrzymali od nich jedzenie i wodę. Także dzięki tym ludziom, więźniowie mogli wymieniać korespondencję ze swoimi rodzinami za granicą. Co ciekawe, wiele tych przyjaźni zostało zawiązanych na długie lata, a wiele rodzin odwiedzało po wojnie mieszkańców Tržič, będąc wdzięcznym im za wsparcie ich najbliższych w tym trudnym czasie. Tutaj warto wspomnieć przede wszystkim o niezwykłej kobiecie, jaką była Mici Mally. Mieszkająca na rynku głównym, była świadkiem torturowania więźniów z pierwszego transportu, co bardzo nią wstrząsnęło i przekonało ostatecznie do niesienia im pomocy aż do ostatnich dni istnienia obozu. Za jej ofiarność - po jej śmierci - Ci, którzy przeżyli odsłonili na jej grobie tablice pamiątkową z podziękowaniami.
Z cywilnych pracowników, którzy z narażeniem życia pomagali więźniom, należy wymienić m. innymi Janko Tišlera, który był niewątpliwie centralna postacią w organizowaniu pomocy dla więźniów w Ljubelj. Jego partyzancka przeszłość pomogła jemu we współpracy z partyzantami i miejscową ludnością, pomagając więźniom w ucieczkach oraz pisemnej komunikacji z krewnymi.
Na koniec jeszcze jeden z tzw. "więźniów funkcyjnych", który chyba jako jedyny z tej grupy, wykazał się człowieczeństwem w kontakcie z więźniami. Mowa tutaj oczywiście o doktorze Frantisku Janouchu, który został przydzielony w obozie do izby chorych dr. Ramsauera. Spośród całego personelu medycznego wyróżniał się dobrocią i chęcią pomocy wszystkim internowanym. Pomimo zakazu, potajemnie leczył więźniów, dzięki czemu wielu z nich uratował życie. Był jednym z tych, który po ewakuacji obozu, pozostał w nim z tymi najciężej chorymi, którzy nie mogli go opuścić, aby się nimi opiekować.
Fragment obozu północnego wraz z wieżą strażniczą. (Fot. www.mauthausen-memorial.org). |
A co działo się na terenie obozu i wokół niego po zakończeniu wojny? W latach 1945-1950 przejście graniczne pomiędzy Austrią i komunistyczną Jugosławią było zamknięte. Dopiero od sierpnia 1950 roku można było korzystać ze starego przejścia, jednak sam tunel nadal był nieczynny. Po zakończeniu modernizacji tunelu, został on oficjalnie otwarty dopiero w czerwcu 1964 roku.
Niemal od razu po zakończeniu wojny, prowadzono dyskusję dotyczącą upamiętnienia tego miejsca i ludzi w nim przebywających, poprzez postawienie pomnika. Ze względów politycznych, rząd słowacki wydał taką zgodę dopiero latem 1950 roku, ogłaszając cały teren regionem pamięci narodowej. Cztery lata później - 8 sierpnia 1954 roku - w miejscu, gdzie znajdował się obóz cywilny, postawiono długo oczekiwany pomnik, który nazwano "J’accuse" (pl. oskarżam/obwiniam). Monument został zaprojektowany przez architekta Borisa Kobie, a metalowy posąg wykonał słoweński mistrz nowoczesnego, artystycznego projektowania żelaza Joža Bertoncelj. Koścista postać z wyciągniętymi do nieba rękoma, ma symbolizować cierpienie więźniów, jakie spotkało ich w KL Loibl.
Dzisiaj na terenie dawnego obozu południowego, znajduje się wspomniany przeze mnie pomnik, do którego umocowano przez lata kilka tablic w różnych językach. Są tam także dwie tablice w języku polskim, na których umieszczono następujące treści: "Polakom - więźniom obozu - ofiarom niemieckiego faszyzmu w hołdzie Rząd Rzeczpospolitej Polskiej" i "W latach 1943 do 1945 była tu filia nazistowskiego obozu zagłady Mauthausen-Ljubelj, gdzie podczas przebijania tunelu Ljubeljskiego, cierpieli i umierali więźniowie polityczni z Francji, Polski, Związku Radzieckiego, Czechosłowacji, Belgii, Luksemburgu, Włoch i Jugosławii". Podobne tablice są w języku angielskim, niemieckim, francuskim, rosyjskim i słoweńskim.
W miejscu, gdzie znajdował się obóz południowy zachowało się część fundamentów, wokół których powstała swego rodzaju ścieżka informacyjna z tablicami. W zachowanych fundamentach budynku kuchni i magazynu żywności także zamocowane są tablice z nazwami największych niemieckich obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Oprócz nich, znajduje się także jedna większa, której napis brzmi: "W latach 1941-1945 Jugosłowianie walczący przeciwko faszyzmowi i hitleryzmowi, cierpieli i umierali w niezliczonych obozach koncentracyjnych, więzieniach w krajach wygnań i zesłań na terenie całej Europy". Przechadzając się po tym terenie możemy zobaczyć fundamenty baraków, kuchni, magazynu żywności, pomieszczeń starszego obozowego i tłumacza, latryn, baraku sanitarnego, koszar policjantów, składu broni i wież strażniczych. Oprócz tego tablice informują, gdzie znajdował się plac apelowy oraz miejsce, gdzie odbywały się opisane przeze mnie "turnieje bokserskie". Idąc według drogowskazu, dojdziemy do miejsca, gdzie znajdowało się prowizoryczne krematorium oraz, gdzie znajdowały się kwatery esesmanów.
Fundamenty dawnego pomieszczenia kuchni i magazynu żywności. |
Od lata 2021 roku miasteczku Tržič otwarto niewielkie muzeum, które poświęcone jest wydarzeniom w Ljubelj podczas II wojny światowej. Tutaj poznacie także historię obozu i ludzi w nim osadzonych.
Wszystkie zdjęcia o ile nie zostało to oznaczone inaczej pochodzą ze zbiorów autora, współczesne wykonano we wrześniu 2021 roku.
Bibliografia:
Kogon, Eugen, Państwo SS. Organizacja i funkcjonowanie niemieckiego obozu koncentracyjnego, tłum. Iwona Ewertowska-Klaja, Zakrzewo 2017
Pitzer, Andrea, Noc, która się nie kończy. Historia obozów koncentracyjnych, tłum. Bartłomiej Pietrzyk, Kraków 2020
Praca zbiorowa pracowników Miejsca Pamięci KZ-Gedenkstätte Mauthausen pod kierownictwem Barbary Glück, Das Konzentrationslager Mauthausen 1938-1945, Wiedeń 2013
Praca
zbiorowa pracowników The United States Holocaust Memorial Museum pod
kierownictwem Sary J. Bloomfield i Geoffreya P. Megargee, Encyklopedia
of Camps and Ghettos 1933-1945, Volume I Part A, Bloomington, Indiana,
USA, 2009
Praca zbiorowa pracowników The United States Holocaust Memorial Museum pod kierownictwem Sary J. Bloomfield i Geoffreya P. Megargee, Encyklopedia of Camps and Ghettos 1933-1945, Volume I Part B, Bloomington, Indiana, USA, 2009
Smith, Lyn, Holokaust. Prawdziwe historie ocalonych, tłum. Anna Puziewicz, Warszawa 2020
Tišler, Janko & Tessier, Christian, Das Loibl KZ: Die Geschichte des Mauthausen-Außenlagers am Loiblpass/Ljubelj, Berlin, 2007
Winstone, Martin, Miejsca holocaustu w Europie, tłum. Michał Kompanowski, Warszawa 2017
Zausnik, Josef, Der Loibl-Tunnel: Das vergessene KZ an der Südgrenze Österreich, Drava, 1995
Mapa dojazdu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz