sobota, 2 lipca 2022

Słoweński wojskowy szpital partyzancki "Franja" (slow. Slovenska vojna partizanska bolnica "Franja") - Dolenji Novaki (Cerkno, Słowenia)

    Minęło już ponad siedemnaście miesięcy, kiedy to Niemcy napadły na Polskę, rozpoczynając tym samym II wojnę światową. W tym czasie wydarzyło się wiele...., a III Rzesza bezapelacyjnie dominowała w zachodniej Europie, wymuszając na kolejnych krajach przystąpienie do wojny po jej stronie. Jednym z takich państw było Królestwo Jugosławii, któremu do tej pory - choć był to dla niej okres burzliwy - udawało się uniknąć krwawego konfliktu. Marzec 1941 roku całkowicie zmienia sytuację tego kraju. 6 kwietnia 1941 roku wojska III Rzeszy i faszystowskich Włoch wkraczają na tereny rządzone przez dynastię Karadziordziewiczów. Po zaledwie kilkunastu dniach walk nastąpił koniec - państwo jugosłowiańskie przestaje istnieć. Dla okupantów był to jednak dopiero początek. Początek walki z ugrupowaniami partyzanckimi, które zaczęły rozwijać się teraz na wielką skalę. Niektóre z nich kolaborowały oczywiście z niemiecko-włoskim okupantem, ale były też takie, które "stanęły" po drugiej stronie "barykady". Mowa tu oczywiście o komunistycznych partyzantach na czele których stał Josip Broz Tito. Już w lipcu tego samego roku, jego ugrupowanie pod nazwą - Narodowo-Wyzwoleńcze Partyzanckie Oddziały Jugosławii - doprowadziły do wybuchu powstania w Słowenii. Tak zaczyna się prawie czteroletnia walka, której pokłosiem były setki zabitych i rannych. Tym pierwszym nie można było pomóc, jednak ci drudzy nadal mieli szanse przeżycia. Aby stało się to możliwe, potrzebne były warunki do ratowania ich życia i zdrowia. Wówczas jedynym rozsądnym rozwiązaniem była organizacja prowizorycznych szpitali w trudno dostępnych terenach górzystych. Tam właśnie zaczęło powstawać najwięcej "placówek medycznych". Jedną z najbardziej znanych do dzisiaj lecznic, był słoweński wojskowy szpital partyzancki "Franja" oddział B (slow. Slovenska vojna partizanska bolnica "Franja", oddelku B). Zapraszam do poznania historii tego niezwykłego miejsca i losów ludzi z nim związanych....
Słoweński wojskowy szpital partyzancki "Franja" (slow. Slovenska vojna partizanska bolnica "Franja").
    Początkowo szpital partyzantów funkcjonował w jednym z gospodarstw w Podnijvču. Kierowaniem lazaretu zajmował się były student medycyny Viktor Volčjak (1913-1987), który wcześniej sprawował funkcję lekarza II stopnia w Ptuju (w latach 1939-1941) i lekarza ogólnego w Żyrze (w latach 1941-1943). Dr. Volčjak - wraz z zespołem znajomych medyków - przyłączył się na początku 1943 roku do walki o wyzwolenie kraju i to właśnie On był pomysłodawcą założenia placówki medycznej w Podnijvču. Jednak kiedy sytuacja w tej części Słowenii diametralnie się zmieniła, funkcjonowanie szpitala w tym miejscu stało się zbyt niebezpieczne. Wówczas z pomocą przyszedł miejscowy chłop Janez Peternij, który doskonale znał te rejony. Od razu wskazał lekarzom trudno dostępne miejsce, niedaleko wsi Dolenji Novaki w gminie Cerkno, jakim był wąwóz Pasice. Góry i lasy, którymi pokryty był ten teren, tworzyły znakomite warunki do założenia szpitala partyzanckiego i kontroli nad nim.
 
Dr. Viktor Volčjak (1913-1987).
     Wąwóz został utworzony przez potok Čerinščica, który "przeciął" wzgórze Nijvč na dwie części - Veliki Nijvč (915 m.) i Mali Nijvč (758 m.) - powodując, że teren był bardzo trudno dostępny. Utworzenie szpitala w tym miejscu, było możliwe dzięki skale wapiennej występującej w tym rejonie, która dawała możliwość pewnej ingerencji człowieka w szybkie kształtowanie terenu pod zabudowania i tworzeniu niewielkich punktów oporu. Natomiast wspomniane przeze mnie warunki terenowe powodowały, że - wkomponowane w krajobraz zabudowania szpitala i schrony - nawet z bliskiej odległości były trudno zauważalne. 
    Po oględzinach tego miejsca i naradzie, decyzja o budowie głównej placówki medycznej zapadła niemal jednogłośnie. Natychmiast przystąpiono do gromadzenia materiałów, które partyzanci uzyskali na miejscu lub potajemnie transportowali na własnych ramionach do miejsca docelowego. W tym drugim przypadku były to deski, które partyzanci otrzymali od miejscowych lub też uzyskano je w tartaku w Log. Jednocześnie w okolicznych miejscowościach trwała zbiórka niezbędnego wyposażenia medycznego i przedmiotów domowych, mających ułatwić lekarzom i personelowi pielęgniarskiemu ratowanie życia i zdrowia przyszłych pacjentów.
Szpital partyzancki w trakcie budowy, przed barakiem widoczne są stosy desek (Fot. www.pb-franja.si).
Niektóre z barakw wybudoewano częściowo nad potokiem Čerinščica.
    Szpital powstawał systematycznie i systematycznie był wyposażany. Pierwszy drewniany budynek oddano do użytku na początku grudnia, a pierwszych siedmiu ciężko chorych i rannych trafiło do niego 23 grudnia 1943 roku. Byli to najprawdopodobniej członkowie - dowodzonego przez Lado Ambrožiča-Novljana - 9. Korpusu NOVJ słoweńskich wojsk partyzanckich, na którego obszarze działania szpital został wybudowany.
   Tym pierwszym barakiem był tzw. punkt opatrunkowy (nr. 1 na mapie), gdzie przyjmowano, opatrywano i hospitalizowano rannych. Równocześnie z jego budową, trwały prace na szlaku prowadzącym do lazaretu. Na całej długości niebezpiecznej trasy, budowano specjalne kładki (które demontowano i chowano), mające ułatwić transport noszowym, maskowano przejścia i budowano bunkier obronny (nr. 22). Następnie kolejno powstawały: izolatka, barak operacyjny, pokój dla lekarzy wraz z salą dla ciężko rannych, barak rentgenowski, magazyn na ubrania i nosze, kuchnia, barak dla rannych i jadalnia, barak w którym mieścił się skład, pracownia, sala dla rannych oficerów i pokój komisarza, barak dla personelu pielęgniarskiego, pralnia i łaźnia, kabina do dezynfekcji wszy, dom inwalidzki, czyli barak dla osób niepełnosprawnych, zbiornik na wodę, elektrownia, chlew dla świń, most górny, schrony dla rannych, latryna i fontanna. W niektórych wymienionych barakach, wydzielono niewielkie pomieszczenia w których swoją pracę wykonywał np. stolarz i szewc.
Fragment baraku dla personelu pielęgniarskiego (nr. 10).
Wyposażenie kuchni, która znajdowała się w baraku nr. 7.
    Warto w tym miejscu wspomnieć, że był to szpital główny (tzw. centralny), ale nie jedyny w tym rejonie. Ze względów bezpieczeństwa, braku większej powierzchni w wąwozie i dla innych grup partyzanckich, w okolicy - oprócz "Franji" (oddział B) - powstało kolejnych dziesięć oddziałów szpitalnych: Odziały A, C, C1, "Pokljuka 10", D1, D2, D3, "Pokljuka", Š Stol I i Š Stol II. Wszystkie one zostały wybudowane w rejonie rozciągającym się od Cerkljanskiego Vrhu do Jelovicy. Oczywiście najpopularniejszym szpitalem - jaki powstał po kapitulacji Włoch w 1943 roku - jest szpital partyzancki "Franja" (znany jest jeszcze szpital partyzancki "Pavla" w Trnovskim Gozdzie) i to na nim skupiłem się w tym poście.
 
    W Slovenkiej bolnicy "Franja" - podobnie, jak w innych tego typu placówkach - podjęto wszelkie środki ostrożności. Dlatego też główny trakt prowadzący do szpitala (niewielka ścieżka) rozciągał się wzdłuż przepływającego wąwozem potoku Čerinščica, co powodowało iż był niezwykle niebezpieczny. Na trasie znajdowało się kilka drewnianych kładek, które po przejściu partyzantów były natychmiast demontowane i chowane. Jedynie "mostek" - prowadzący do pierwszych schodów kamiennych - był podnoszony, a nie demontowany. Aby uniknąć wykrycia przez wrogie lotnictwo, baraki pomalowano na kolor kamuflażu, a dachy pokryto gałęziami. W niektórych miejscach na trasie wiodącej do szpitala, znajdowały się miny oraz schrony z 2-osobowymi sekcjami obsługującymi karabin maszynowy (strzelec i pomocnik). 
Sekcja karabinu maszynowego w bunkrze obronnym.
     Dokładną lokalizację szpitala znali jedynie pracownicy i najbardziej zaufani współpracownicy z pobliskich wiosek. Ranni i chorzy - którzy trafiali z rejonu walk do pobliskiego gospodarstwa - musieli czekać na pomoc medyczną ukryci w zabudowaniach aż do zmroku. Następnie - po przybyciu szpitalnego personelu - pacjentom przewiązywano oczy, aby nie mogli zdradzić lokalizacji placówki medycznej i dopiero wówczas wyruszano pod górę. "Wraz ze wzrostem liczby baraków i pacjentów, coraz bardziej obawialiśmy się o ich bezpieczeństwo" - wspominał po latach sytuację z końca 1944 roku dowódca straży szpitalnej Iwan Goljat.
    Specjalne środki ostrożności podjęto także przy pochówku zmarłych pacjentów. Początkowo chowano ich na wiejskim cmentarzu, jednak z czasem wyznaczono do tego osobne miejsce na lewym brzegu potoku Čerinščica, tuż przed wejściem do wąwozu. Mogiła zmarłego nie była w żaden sposób oznaczana. Jedynym sposobem oznaczania grobów, była zakopywana wraz z ciałem zamknięta butelka z danymi osobowymi (imię, nazwisko, data urodzenia i śmierci oraz przyczyna zgonu). To był jedyny sposób w jaki po wojnie można było zlokalizować i zidentyfikować zmarłego (po wojnie wszystkie szczątki spoczęły w mogile zbiorowej na cmentarzu w Cerknie).
 
Tuż pod wierzchołkiem widać bunkier obronny.
    Początkowo za zaopatrzenie szpitala "Franja" w żywność, leki i inne potrzebne środki, odpowiadał Komitet Wyzwolenia Narodowego z siedzibą w mieście Novaki. Po jakimś czasie, pomoc oferował także Komitet Wyzwolenia Narodowego z Cerkna. Żywność była zbierana głównie przez młodzież i organizacje kobiece, poprzez dobrowolne datki i zbiórki wojskowe. W pierwszych miesiącach chleb wypiekały gospodynie z Podnjivč, a potem partyzancka piekarnia w Cerknie. Dystrybutor żywności w Cerknie zadbał o to, aby szpital otrzymywał najlepsze mięso i wątrobę. W 1944 roku - w miarę wzrostu liczby rannych i personelu szpitalnego - dr. Volčjak i służba zaopatrzeniowa z 9. Korpusu NOVJ, zorganizowali wspólnie kanał zaopatrzeniowy z Doliny Vipavy. Paczkom żywnościowym często towarzyszyły listy od darczyńców, którzy wyrażali sympatię, wsparcie i solidarność z armią partyzancką, podnosząc tym samym morale rannych. Mieszkańcy Doliny Vipavskiej byli szczególnie hojni w Boże Narodzenie 1943 roku, kiedy rolnicy dostarczyli aż 1500 paczek. Trafiały się także leki, które pochodziły z Mediolanu i Grazu, a od marca 1944 roku - choć bardzo rzadko - także z alianckich zrzutów.
    Jeśli chodzi o morale, to ważną rolę odgrywało również życie kulturalne w szpitalu. Personel medyczny zdawał sobie sprawę, że dla rannych, równie ważna jest ich forma psychiczna. W związku z tym, w szpitalu zorganizowano kilka wykładów politycznych i edukacyjnych, a także występów humorystycznych i teatralnych. Za ich repertuar i organizację odpowiadały dwa chóry szpitalne - męski i żeński. Regularnie wystawiane sztuki dramatyczne, wieczorki recytatorskie poezji i "koncerty" cieszyły się wielkim zainteresowaniem. Szpital wydawał także własny biuletyn o nazwie "Bolniški List". Bardzo ważną rolę wśród pacjentów i personelu, odgrywały także pieśni patriotyczne. Grane głównie na akordeonie lub gitarze, znacznie podnosiły morale i wzmacniały determinację w walce o wolność.
Po prawej widzimy barak (nr. 2) w którym mieściła się izolatka... (Fot. www.pb-franja.si).
... i wnętrze ze skromnym wyposażeniem baraku, gdzie mieściła się izolatka (nr. 2).
    "Podstawowym zadaniem partyzanckiej służby zdrowia jest udzielenie pierwszej pomocy rannym i doprowadzenie ich w bezpieczne miejsce"
. Są to słowa doktora Viktora Volčjaka, który kierował szpitalem partyzanckim "Franja" i IX. sekcją sanitarną. Kierował także zespołem lekarzy z którymi wspólnie przeprowadzał skomplikowane operacje. Lekarze pochodzili głównie z okupowanej Jugosławii, ale byli też w tym gronie ludzie z innych krajów europejskich. Oprócz dr. Volčjaka byli to: Francja Bojc Bidovec, Vladislav Klein i Franc Podkoritnik (pierwszy zespół) oraz Očka, Edvard Pohar, Bogdan Brecelj i Franci Derganc (drugi zespół). Dr. Derganc był także członkiem "latającego zespołu chirurgicznego" 9. Korpusu NOVJ, który działał od września 1944 roku do końca wojny.
    Oczywiście zespołom lekarzy towarzyszyła dosyć spora grupa pielęgniarek i pielęgniarzy. Jednak niewiele osób z tej grupy miało wcześniej styczność z tą profesją. Większość osób przed wojną związana była z krawiectwem, malarstwem, sadownictwem, rolnictwem i wieloma innymi profesjami. Aby móc podołać nowym obowiązkom, wszyscy musieli odbyć dwa krótkie kursy pielęgniarskie, a praktyki nabywali już podczas wykonywania swoich obowiązków. Jedynie przełożona pielęgniarek - Lidija Zlatoper - ukończyła wcześniej dwuletnią szkołę pielęgniarską.
   Jeszcze kilka słów o licznym personelu pomocniczym. Byli to m. innymi kucharze, noszowi i tzw. "złote rączki" - czyli osoby, które zajmowały się wszelkiego rodzaju naprawami budynków, maszyn i urządzeń. Wiele z tych osób stanowili sami pacjenci, których stan zdrowia - po wyleczeniu - nie pozwalał im pełnić dotychczasowych funkcji w oddziałach partyzanckich. 
    Tą dosyć liczną grupę uzupełniali ludzie, którzy pilnowali bezpieczeństwa. Trzeba tutaj zaznaczyć, że szpital "Franja" był jedyną placówką tego typu, która posiadała własną - i to dosyć dobrze rozbudowaną i zorganizowaną - obronę przed wrogiem. Oprócz licznych posterunków wojskowych, w okolicy "kręcili się" również zwiadowcy. Strażnicy pełnili wartę przez całą dobę, a zwiad prowadził rozpoznanie od świtu do zmierzchu. Punkt obserwacyjny tych drugich, znajdował się na wysokiej skale po prawej stronie potoku, około 200 metrów nad wąwozem. Zwiadowcy wykorzystywali ciekawy sposób przekazywania wiadomości na teren szpitala. Zapisaną na kartce informację, owijano bandażem wokół niewielkiego kamienia i zrzucano go ze swojego posterunku na dziedziniec szpitalny w pobliżu fontanny. Odebrana wiadomość natychmiast była przekazywana kierownikowi szpitala, który informował odpowiednie osoby.
Na pierwszym planie widzimy fonatnnę, przy której był "punkt odbioru meldunków" (Fot. www.pb-franja.si).
    Pomimo niedoświadczenia i braku odpowiednich narzędzi i leków, personel medyczny radził sobie nad wyraz dobrze. Większość operacji wykonywano z użyciem środków znieczulających (Thiopenthal, Eter dietylowy, itp.), które zwykle były dostępne. Brakowało natomiast antybiotyków, krwi i osocza. Krew pozyskiwano na miejscu m. innymi od personelu szpitalnego. Na przykład dr. Franja Bojc Bidovec dwukrotnie oddała ciężko rannym swoją krew, mimo, że w szpitalu brakowało urządzeń do identyfikacji grupy krwi. Wiele problemów nastręczało także odpowiednie dezynfekowanie narzędzi chirurgicznych i opatrunków. Początkowo wszystko było gotowane w garnkach na kuchni, a od grudnia 1944 roku wprowadzono sterylizację parą wodną.
Zdjęcie przedstawia pokój lekarski w jednym z baraków, wykonano je w czerwcu 1945 r. (Fot. www.pb-franja.si).
    Kiedy niemieckie jednostki coraz bardziej skupiały się na walce z partyzantami, rannych w szpitalu przybywało. Do końca 1943 roku rannych nie było wielu. Sytuacja diametralnie zmieniła się już w styczniu 1944 roku, kiedy to niemieckie jednostki rozpoczęły wielką ofensywę przeciwko partyzantom. Potwierdzają to także dokumenty w których odnotowywano datę przyjęcia rannych do szpitala głównego i jego oddziałów. 
    Bywały takie styczniowe dni, podczas których w szeregach partyzantów odnotowywano około piętnastu (nie licząc zabitych i zaginionych/wziętych do niewoli) rannych. Oczywiście nie wszyscy trafiali do głównej placówki. Wszystko zależało od rejonu walk i lokalizacji lazaretu. Udało mi się ustalić (choć dokumentacja jest niedokładnie wypełniona), że - do szpitala partyzanckiego "Franja" - w styczniu 1944 roku trafiło sześciu rannych: 3, 11, 18, 22, 25 i 27 stycznia. Natomiast kolejnych 93 rannych trafiło do pozostałych dziesięciu oddziałów (5 z nich nie udało się uratować). Byli to głównie członkowie trzech brygad wchodzących w skład 30. Dywizji (9. Korpus NOVJ), która walczyła z elementami 7. Ochotniczej Dywizji Górskiej SS "Prinz Eugen" (niem. 7. SS-Freiwilligen-Gebirgs-Division "Prinz Eugen"), elementami 162. Turkiestańskiej Dywizji Piechoty (niem. 162. Turkmenische Infanterie-Division) oraz mniejszymi jednostkami niemieckimi i włoskimi. Jak widzimy niemiecka styczniowa operacja o kryptonimie "Alpenrose", zebrała swoje żniwo. Był to jeden z najkrwawszych miesięcy 1944 roku, po którym dowództwo 9. Korpusu NOVJ doszło do wniosku, że styczniowa ofensywa była wynikiem zdrady....
Żołnierze 7. Ochotniczej Dywizji Górskiej SS "Prinz Eugen" w jednej z wiosek (Fot. zbiory autora).
     Niemieckie akcje przeciwko partyzantom były kontynuowane także w kolejnych miesiącach. Jednak największe zagrożenie dla szpitala, miało miejsce trzy miesiące później - 24 kwietnia 1944 roku - kiedy w wąwozie pojawił się niemiecki patrol. Po intensywnej wymianie ognia, żołnierze Wehrmachtu wycofali się, dzięki czemu nie dowiedzieli się o pobliskim lazarecie. Okazało się bowiem, że był to przypadkowy patrol, który o szpitalu nic nie wiedział. "Tajemnica" została zachowana za cenę kilku rannych obrońców "Franji".
Sala dla rannych oficerów i pokój komisarza (nr. 9) - jeden z dwóch oryginalnych baraków.
    Niemcy od jakiegoś czasu wiedzieli o szpitalach funkcjonujących w górach, ale nie znali ich lokalizacji i nie wiedzieli, że w tym rejonie jest aż jedenaście takich miejsc. Nie zmienia to faktu, że funkcjonowanie placówek medycznych było mocno utrudnione ze względu na ryzyko spotkania niemieckich żołnierzy, którzy przeczesywali systematycznie te tereny.
    Problem był przede wszystkim z transportem rannych do szpitala i ewakuacją z niego, tych, którym nie można było pomóc w tych warunkach, ponieważ wymagali bardziej specjalistycznej opieki medycznej. Jak duży był to problem przekonano się w pierwszych dniach sierpnia 1944 roku, kiedy zdecydowano się ewakuować z kilku oddziałów - w tym pacjentów z "Franji" - prawie stu rannych do - znajdującej się na południe od Ljubljany - bazy ewakuacyjnej Notranjskiej. Wielu z nich nie było już w stanie brać czynnego udziału w działaniach bojowych, a ich stan nie dawał gwarancji, że podczas kolejnej ofensywy przeciwko partyzantom, nie wpadną w ręce wroga. Ewakuację podzielono na trzy etapy, a za całość operacji odpowiedzialne były jednostki z 31. Dywizji (trasa do Cerkna i transport rannych), z 30. Dywizji (ochrona od Cerkna do pobliskiej linii kolejowej) i poszczególne jednostki wchodzące w skład 7. Korpusu, które miały przejąc i ochraniać cały "ładunek" w dalszej drodze.  
   Pierwotnie termin operacji wyznaczono na 8 sierpnia, jednak ze względu na toczące się w tym rejonie walki, został on przełożony na 13 sierpnia 1944 roku. Punkt zborny wyznaczono w Cerknie, dokąd transportowano rannych z kilku oddziałów. Z "Franji" przez całą drogę transportowano na noszach 30 rannych. W większości transport rannych odbył się bez problemu, wykryta przez Niemców została jedynie kolumna osłaniana przez 3. Brygadę SNOUB dowodzoną przez Ivana Gradnika. Po kilkunastominutowej wymianie ognia, partyzantom udało się "wymanewrować" grupę bojową wroga i kontynuować marsz do Cerkni.
Tak mógł wyglądać barak (nr. 8) dla rannych, po ich ewakuacji 13 sierpnia 1944 roku.
Żołnierze jednego z oddziałow wchodzących w skład 9. Korpusu NOVJ (Fot. www.commons.wikimedia.org).
    Szpital "Franja" i jego rozsiane po okolicy oddziały funkcjonowały dalej nieprzerwanie, a wróg w tym czasie szykował kolejną wielką operację przeciwko partyzantom. Grudniowa ofensywa miała przynieść ostatecznie rozwiązanie problemu, jakim byli partyzanci. Tym bardziej, że warunki pogodowe już i tak dawały się im we znaki. Po obfitych opadach śniegu, przyszły bardzo niskie temperatury (do nawet -25 stopni), które dodatkowo potęgowały jeszcze zawieje śnieżne. Według sztabu niemieckiego, przyszedł najwyższy czas, skończyć z tą bandą....
     Dlatego też do 7. Ochotniczej Dywizji Górskiej SS "Prinz Eugen" dołączyły kolejne jednostki, które miały pomóc w ostatecznym zwycięstwie. Zadanie to powierzono żołnierzom 136. i 137. Górskiego Pułku Piechoty wchodzącego w skład 2. Dywizji Górskiej, elementom 117. i 118. Dywizji Strzelców oraz 399. Batalionowi Spadochronowemu SS. Dodatkowo wspomagały je 10. i 15. Pułk Policji SS i kilka niewielkich jednostek kozackich i włoskich. Dowództwo 9. Korpusu skierowało do walki 31. Dywizję, która miała ochraniać Cerkno i okoliczne tereny górskie, na których funkcjonowały szpitale. Wspomagać je miały trzy brygady z 30. Dywizji i inne jednostki, których nie udało mi się ustalić.
    Zaciekłe walki trwały aż do 21 grudnia 1944 roku. Obie strony poniosły do tego czasu spore straty - większe straty poniosły jednostki niemieckie. Partyzanci zdołali utrzymać swoje tereny i po raz kolejny nie dopuścili do wykrycia przez wroga szpitali.
Żołnierze 7. Ochotniczej Dywizji Górskiej SS "Prinz Eugen" wypatrują partyzantów (Fot. zbiory autora).
     Drugi raz walki w wąwozie - gdzie znajdował się szpital "Franja" - miały miejsce 24 marca 1945 roku. Także i ten atak został przez partyzantów odparty. Pomogły im w tym m. innymi doskonała znajomość terenu i zajmowane lepsze, doskonale ukryte pozycje (szpital znajdował się na wysokości 536 m. n.p.m.). 
   W obu przypadkach - mam tutaj na myśli walki w wąwozie, gdzie znajdował się szpital - ranni z "Franji" byli ewakuowani do trzech wybudowanych w tym celu schronów. Jeden z nich wybudowany został kilka metrów poniżej baraków, a dwa kolejne wybudowano w skalistej ścianie wąwozu kilkanaście metrów nad szpitalem. Schron poniżej lazaretu, przeznaczony był dla ciężko rannych pacjentów, którzy nie mogli chodzić, zaś dwa pozostałe dla lżej rannych.
Jeden ze schronów ewakuacyjnych dla rannych, zdjęcie wykonano w czerwco 1945 r. (Fot. www.pb-franja.si).
    To była ostatnia bitwa, która zagrażała personelowi i pacjentom szpitala "Franja". W sumie od grudnia 1943 roku do 5 maja 1945 roku - kiedy szpital został ostatecznie opuszczony - opiekę nad pacjentami we wszystkich placówkach, sprawowało 179 osób (lekarzy, pielęgniarek i pielęgniarzy oraz personelu pomocniczego): oddział A (13 osób), oddział B (92 osoby), oddziały C i C1 (25 osób), oddział "Pokljuka 10" (19 osób), oddziały D1, D2 i D3 (19 osób), oddziały "Pokljuka", Š Stol I i Š Stol II (11 osób). Główne stanowiska w szpitalu zajmowali: dr. Volčjak, dr. Franja Bojc Bidovec, dr. Vladislav Klein, dr. Franc Podkoritnik, dr. Očka, dr. Edvard Pohar, dr. Bogdan Brecelj, chirurg Franco Derganc, włoski lekarz Antonio Cicarelli, pielęgniarze Gašper i Danilo oraz pielęgniarki Pavla Leban i Lida. 
Po prawej barak (nr. 1), gdzie przyjmowano, opatrywano i hospitalizowano rannych.
    Przez okres niespełna 17 miesięcy, w szpitalu "Franja" przebywało łącznie 1099 pacjentów z których 78 nie udało się uratować, co jak na warunki tam panujące, uważam za znakomite osiągnięcie. Według dokumentów tak wyglądała dyslokacja rannych: oddział A (97 pacjentów), oddział B "Franja" (578 pacjentów), oddziały C i C1 (106 pacjentów), oddział "Pokljuka 10" (67 pacjentów), oddziały D1, D2 i D3 (92 pacjentów), oddziały "Pokljuka", Š Stol I i Š Stol II (81 pacjentów) i 78 pacjentów, których dokadne ulokowanie nie jest znane. Najwięcej pacjentów pochodziło oczywiście ze Słowenii, ale było wśród nich również około 100 osób z zagranicy - zarówno z państw alianckich, jak i państw Osi: 43 z Włoch, 24 z byłego Związku Radzieckiego, 15 z innych republik jugosłowiańskich, 9 z Francji, 2 z Polski, 2 z Austrii i 2 ze Stanów Zjednoczonych. Jak widzimy, w szpitalu nikomu nie odmówiono pomocy medycznej, co świadczy o przestrzeganiu konwencji genewskiej....
    W 1997 roku - 52 lata od zakończenia wojny - szpital partyzancki "Franja" otrzymał znak europejskiego dziedzictwa i odznakę Amerykańskiego Stowarzyszenia Lotników-Weteranów Wojennych. W ten sposób wyrażono uznanie za pomoc i skuteczne leczenie ich członka - pilota, porucznika Harolda Adamsa.
 
Franja Bojc Bidovec (Fot. www.sl.wikipedia.org)
    Na koniec kilka słów o nazwie oddziału B (centralnego). Partyzancki szpital otrzymał nazwę "Franja" na cześć lekarki Franji Bojc Bidovec, która została kierownikiem szpitala w wąwozie Pasicy w 1944 roku. Niewiele o niej wiemy, ale wiemy, jak odbierali ją niektórzy pacjenci. "Franja posiadała rzadką zdolność zaszczepiania ludziom odwagi, ponieważ sama była odważna i zdeterminowana" - tak o lekarce wspominał po wojnie jeden z jej pacjentów - Dušan Furlan.
    Co ciekawe, podczas wojny Franja Bojc poznała jednego z partyzantów - Franka Bidoveca - z którym w 1945 roku wzięła ślub w szpitalu.
 
    Po II wojnie światowej, szpital stał się ważnym miejscem na mapie tego niewielkiego kraju. Został uznany za pomnik historyczny i niezwykłą atrakcję turystyczną. Odtąd miał przypominać o niezwykłym zespole medycznym, który narażając swoje życie postanowił ratować życie innych oraz o wszystkich tych, którzy mieli jakikolwiek wkład w funkcjonowanie tego miejsca. Mam tutaj na myśli m. innymi walczących i ochraniających szpital partyzantów, lokalnych mieszkańców, którzy z narażeniem życia pomagali placówce, jak tylko mogli oraz o alianckich lotnikach, którzy nieśli pomoc z zaopatrzeniem.
 
    Moglibyśmy w tym miejscu zakończyć tą niezwykłą historię, gdyby nie kolejne dramatyczne wydarzenia związane ze szpitalem. To czego nie udało się niemieckiemu Wehrmachtowi w czasie wojny, dokonała natura. 18 września 2007 roku obfite opady deszczu w tym rejonie, doprowadziły do zagłady niemal całego lazaretu. Silne strumienie wody zmyły 12 z 14 stojących w wąwozie baraków i nieomal pozbawiły życia kustosza muzeum, który akurat przebywał w dawnym szpitalu. Niestety wezbrana Čerinščica zniszczyła doszczętnie baraki i niemal całkowicie pochłonęła oryginale wyposażenie obiektów (te które udało się uratować, znajdują się w muzeum w Cerknie).
    Bardzo szybko przystąpiono do odbudowy zabudowań szpitalnych. Szpital został niemal całkowicie zrekonstruowany dzięki starym rysunkom i dokumentom. W ciągu trzech lat, 12 zniszczonych baraków bardzo dokładnie odtworzono (przetrwały jedynie baraki nr. 1 i 9) i niemal identycznie wyposażono. Prace finansowane były przez gminę Cerkno i Ministerstwo Środowiska i Przestrzeni Republiki Słowenii. Pieniądze na remont spływały także w formie wolnych datków przekazywanych z kraju i zagranicy. Slovenkaj bolnica "Franja" została ponownie otwarta i udostępniona turystom w 2010 roku. Od tego czasu jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Słowenii.
 
    Dzisiaj - odwiedzając muzeum - możemy poznać historię tego niezwykłego miejsca i zachwycać się widokami jakie go otaczają. Wspinając się wąską, skalistą ścieżką do szpitala, możesz pomyśleć sobie, jak trudne to było zadanie podczas wojny. Wyobraź sobie deszczową pogodę i lśniące, śliskie skały po których noszowi niosą pacjentów.... lub mroźne, zimowe dni i pokryte śniegiem i lodem skały.... dopiero wówczas przekonamy się, jak karkołomne to było zadanie i docenimy determinację ludzi, którzy nieśli pomoc innym w tym miejscu. A przecież dzisiaj, trasa - która wiedzie do lazaretu - jest o wiele łatwiejsza, niż ta z okresu funkcjonowania szpitala.
Transport rannych (zwłaszcza porą deszczową lub zimą) był zadaniem karkołomnym.
    Na koniec kilka zdań o tym, co możemy zobaczyć odwiedzając to miejsce. Trasa zwiedzania szpitala zaczyna się w miejscowości Dolenji Novaki. Początkowo wąska ścieżka prowadzi łagodnie, jednak z każdym krokiem staje się coraz bardziej stroma - ale nie niebezpieczna. Dzisiaj zwiedzający ma ułatwione zadanie w dostaniu się do szpitala, ponieważ na trasie zamontowano balustrady i zabezpieczenia przed spadającymi skałami. Trasa wzdłuż potoku zajmuje około 10-15 minut i prowadzi nas bezpośrednio do "Franji". Zanim jednak wejdziemy na jej teren, musimy w kasie zakupić bilet.
Schemat wszystkich obiektów "Franji".
    Baraki są ponumerowane i opisane. Tuż po minięciu kasy, po lewej stronie znajduje się barak nr. 1, czyli punkt opatrunkowy, gdzie przyjmowano, opatrywano i hospitalizowano rannych (pod nim znajdował się schron dla 28 osób). Barak mógł pomieścić 36 pacjentów. Kolejne baraki, to latryna, izolatka (nr. 2), barak operacyjny (nr. 3), pokój psychiatryczny wraz z salą dla rannych (nr. 4), barak rentgenowski (nr 5), magazyn na ubrania i nosze (nr. 6), kuchnia (nr. 7), barak dla rannych i jadalnia (nr. 8), barak w którym mieścił się skład, pracownia, sala dla rannych oficerów i pokój komisarza (nr. 9), barak dla personelu pielęgniarskiego (nr. 10), pralnia i łaźnia (nr. 11), kabina do dezynfekcji wszy (nr. 12), dom inwalidzki, czyli barak dla osób niepełnosprawnych (nr. 13), zbiornik na wodę (nr. 14), elektrownia (nr. 15), chlew dla świń (nr. 16), most górny (nr. 17), schrony dla rannych (nr. 18 i 19), latryna (nr. 20), fontanna (nr. 21) i bunkier obronny (nr. 22). Dodatkowo na zboczu (około 30 metrów nad wąwozem) możemy zobaczyć schron dla rannych, jednak nie jest on udostępniony zwiedzającym.
    Baraki wyposażone są identycznie, jak w okresie funkcjonowania szpitala. Piętrowe łóżka, stoły operacyjne, aparat rentgenowski, różnego rodzaju piece, czy meble wypełnione lekarstwami robią naprawdę duże wrażenie. Przy wyposażaniu baraków pomyślano niemal o wszystkim. Są różnego rodzaju naczynia i przedmioty potrzebne podczas operacji i hospitalizacji rannych, maszyny do pisania i wiele innych ciekawych przedmiotów. Na zewnętrznych ścianach baraków - przed wejściem - umieszczono niewielkie tabliczki z numerem i nazwą, natomiast wewnątrz umieszczono rysunki przedstawiające życie w szpitalu, zdjęcia oraz krótkie biogramy niektórych lekarzy i pacjentów....
Barak (nr. 5), gdzie wykonywano zdjęcia rentgenowskie.
    Podczas zwiedzania zalecane jest odpowiednie obuwie (obuwie sportowe, lub turystyczne). Droga do szpitala nie jest polecana dla osób niepełnosprawnych lub z ograniczoną sprawnością ruchową. Zwiedzać można ze zwierzętami, pod warunkiem trzymania ich na smyczy.
 
    Zdjęcia - o ile nie zostało to oznaczone inaczej - pochodzą ze zbiorów autora, współczesne wykonano we wrześniu 2021 roku.

Moja ocena: 9/10

Kraj: Słowenia
Miejscowość: Dolenji Novaki (Cerkno)
Strona internetowa: www.pb-franja.si
Godziny otwarcia:
od 01 kwietnia do 30 września (codziennie): 09:00-18:00
od 01 października do 31 października (codziennie): 09:00-16:00
od 01 listopada do 31 marca: wyłącznie dla grup i tylko po wcześniejszym umówieniu (kontakt: +386 (0)5 37 231 80 i/lub info@muzej-idrija-cerkno.si)
Wstęp: 7€ (dorośli, zwiedzanie indywidualne), 6€ (dorośli, zwiedzanie w grupie), 7,50€ (dorośli, zwiedzanie w grupie z przewodnikiem), 5€ (młodzież), 4,50 (młodzież w grupie), 5,50€ (młodzież w grupie z przewodnikiem)
Parking: bezpłatny

Mapa dojazdu:
 

3 komentarze:

  1. Coś z historii drugiej wojny o czym nie wiedziałem.
    Dobrze napisane
    Dziękuję
    Pozdrawiam Czesław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłem choć trochę "dorzucić" od siebie w tym rozległym temacie, jakim jest II wojna światowa. Dziękuje bardzo i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Świetna historia, zdaje się że kręcono tam część scen do jednego z jugosławiańskich filmów wojennych o partyzantach, ale pewności nie mam.

    OdpowiedzUsuń