Gaetano "Guy" Raymond Benza (fot. www.legacy.com). |
Po ukończeniu szkoły średniej "Guy" dostał powołanie do wojska. Był kwiecień 1943 roku. Ku jego zdziwieniu nie były to jednak siły powietrzne, a jedynie służby zaopatrzeniowe. Po pięciu miesiącach intensywnego szkolenia w bostońskich dokach, dowiedział się, że zostanie wysłany do Europy. 19-latek został załadowany na statek w Nowym Jorku 2 października 1943 roku. Wraz z pięcioma tysiącami podobnych do niego młodych chłopców wyruszył w 11-dniową podróż. Dotarł do wybrzeży Szkocji pomimo dużej ilości niemieckich okrętów podwodnych czyhających na swoją zdobycz w wodach Atlantyku. Być może był to łut szczęścia, a może jego i pozostałych żołnierzy uratowało doświadczenie i czujność dowódcy statku, który rozkazał zmieniać kurs co siedem minut, aby uniknąć storpedowania.
279. Kompania Portowa w której służył Benza, wyruszyła z Glasgow pociągiem i po kilku godzinach dotarł do niewielkiego miasteczka Morriston nieopodal Swansea w południowej Walii. Tam zostali zakwaterowani w obozie wojskowym i przez następne tygodnie przechodzili kolejne szkolenia związane m. innymi ze sprawnym rozładowywaniem pojazdów amfibijnych typu DUKW. 13 maja 1944 roku jego kompania została przydzielona do 505. Batalionu Portowego i skierowana do Bridgent, gdzie miała pozostać aż do dnia inwazji. 6 czerwca 1944 roku Gaetano Benza wraz z innymi wsiadł na pokład barki desantowej zmierzającej na normandzkie plaże.
Oto jak wspomina pierwsze godziny w tym wydarzeniu szeregowy Gaetano "Guy" Raymond Benza:
"Kiedy minęliśmy Plymouth dowiedzieliśmy się o roli, jaka była dla nas przewidziana podczas tej operacji. Mieliśmy dostarczać walczącym na plażach żołnierzom zaopatrzenie. Morale było niskie, wielu żołnierzy cierpiało na chorobę morską. Byliśmy świadkami bombardowania i ostrzeliwania plaż. Znajdowaliśmy się mniej więcej w połowie drogi jaką mieliśmy do przebycia do plaży. Znajdowaliśmy się pomiędzy plażami "Omaha" i "Utah"".
6-kołowy pojazd amfibijny DUKW wypełniony zaopatrzeniem wyjeżdża na jedną z normandzkich plaż (zbiory autora). |
Benza powrócił do Stanów Zjednoczonych 17 grudnia 1944 roku. Po latach wspominał - "Kiedy wojna się skończyła, wsadzili nas na przejęty niemiecki liniowiec i wysłano do domu. Podróż do Nowego Jorku trwała w sumie 15 dni". Kiedy dotarł na miejsce i opuścił pokład statku usłyszał polecenie, aby udać się na mniejszy okręt, który był zacumowany nieopodal. Tam spotkał się z bratem swojej matki, który był marynarzem. Ten oznajmił jemu, że matka czeka na niego niedaleko na nabrzeżu. "Pobiegłem zobaczyć moją matkę. Pocałowałem ją i mocno przytuliłem. Nigdy tego nie zapomnę". Kiedy wspólnie pojechali do domu powiedział - "Po raz pierwszy widziałem dom od trzech lat". Było to tuż przed świętami Bożego Narodzenia" - wspomina.
Po powrocie do domu w Nowym Jorku, Benza zakończył służbę wojskową i kontynuował naukę, zdobywając - tak, jak wcześniej jego dziadek i ojciec - zawód fryzjera. W latach sześćdziesiątych przeniósł się do Las Vegas. Bardzo polubił to tętniące życiem miasto - "Las Vegas było wtedy bardzo obiecującym miejscem" - mówił. Zatrudnienie w zawodzie fryzjera znalazł w Bazie Sił Powietrznych Nellis w Nevadzie w pobliżu Las Vegas. Tutaj również regularnie spotykał się z nauczycielami i ich uczniami, dzieląc się opowieściami związanymi z jego służbą podczas II wojny światowej. Podczas jednego z ostatnich takich spotkań - kiedy wspominał wydarzenia z czerwca 1944 roku - trzymał w dłoniach niewielką ilość piasku, który przywiózł z plaży "Omaha". Powiedział wtedy zamyślony - "Ludzkie życie i krew wsiąkły w ten piasek". Dziękował, że jemu udało się przeżyć to piekło i może teraz przekazywać historię młodszym pokoleniom.
279. Kompania Portowa na spotkaniu weteranów w Hotelu Piccadilly w Brooklynie. Gaetano Benza siedzi najprawdopodobniej w pierwszym rzędzie, pierwszy z prawej (fot. www.longshoresoldiers.com). |
Podczas spaceru po normandzkich plażach powiedział - "Jestem bardzo dumny, że tutaj byłem". W jednym z wywiadów wówczas udzielonych, zwrócił się do młodego pokolenia - "Dzisiaj młodzi ludzie nie wiedzą zbyt wiele o historii i zapominają o tamtych wydarzeniach...". Tutaj jednak pamiętano. Pamiętano o poświęceniu, o bohaterskiej walce, o tych którzy zginęli i o tych którym udało się przeżyć. Pamiętano także o Gaetano Benzie, który - 5 czerwca 2014 roku - został uhonorowany najwyższym odznaczeniem nadawanym przez państwo francuskie - Orderem Narodowym Legii Honorowej. Wraz z innymi weteranami, Benza otrzymał to odznaczenie, jako dowód wdzięczności narodu francuskiego za służbę dla ich kraju, oraz obronę wolności na ich ziemi. "Pracował niestrudzenie, będąc pod ciężkim ostrzałem wroga, aby zapewnić żołnierzom, którzy wylądowali na plażach zaopatrzenie potrzebne do walki" - powiedział w swoim oświadczeniu amerykański senator Dean Heller. W dalszej części usłyszeliśmy: "Służba dla naszego kraju i zaangażowanie w zapewnienie wolności poza granicami Ameryki zapewnia im (weteranom) wyjątkowe miejsce wśród wybitnych mężczyzn i kobiet, którzy mężnie bronili naszego narodu". Na koniec - senator Heller - prosił Prezydenta Baracka Obamę o przyłączenie się z gratulacjami i podziękowaniu bohaterom za ich heroizm i męstwo.
Z Prezydentem Obamą, Gaetano Benza miał już przyjemność spotkać się podczas ceremonii w 2009 roku. Wtedy usłyszał słowa, które zapamiętał na zawsze - "Gratuluję, jestem z Ciebie dumny, sir". Pięć lat później w wywiadzie dla francuskie prasy wspominał - "Myślę, że to przywilej uścisnąć rękę Prezydenta Stanów Zjednoczonych. To tak, jakbyś ściskał rękę wszystkich amerykanów".
Na obchody 70. rocznicy lądowania aliantów w Normandii przybyło około 200 weteranów II wojny światowej z rożnych krajów. Byli wśród nich spadochroniarze, piloci, czołgiści, marynarze, żołnierze służący w piechocie, oraz wielu innych. Gaetano Bezna opuszczając Francję zauważył, że każdego roku jego przyjaciół jest coraz mniej. "Nie zostało nas już wielu" - powiedział cicho.
Gaetano "Guy" Raymond Benza w Normandii. 2014 r. |
Kiedy dowiedział się, że ma raka powiedział stanowczo - "Chcesz ze mną walczyć?! Chodź, jestem gotowy!". Niestety ten przeciwnik okazał się silniejszy.... Pan Gaetano Benza zmarł we wtorek - 30 sierpnia 2016 roku - w wieku 91 lat. "Społeczność straciła legendę. Był częścią historii i jednym z najmilszych ludzi jakich znałem. Miał charyzmę. Był niewielkiego wzrostu, ale miał lwie serce" - powiedział jego syn Gaetano "Tommy" Benza Jr., który miał z ojcem bardzo dobry kontakt. W ostatniej drodze zmarłemu towarzyszyła - oprócz znajomych i przyjaciół - liczna rodzina, m. innymi była żona, sześcioro dzieci, pięcioro wnucząt i trójka prawnucząt. Jego ciało spoczęło na Veterans Memorial Cemetery w Boulder City.
Swoją historię - na kilka lat przed śmiercią - Gaetano Benza opisał w książce "December in Le Havre". Wspomnienia zostały spisane przez Johna Vinuelę i Joelle Farrow.
Gaetano Benza podczas składania autografu na jednej z naszych flag. |
Normandia 2014 rok. Na zdjęciu jestem z Panem Gaetano i kolegą Kubą. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz