Jak wielkie straty zanotowano w 2. Korpusie Polskim, świadczą dane, przekazywane każdego dnia do sztabu. Wiele też mówią o rannych i zabitych relacje ludzi, którzy starali się ich ratować, ulżyć w cierpieniach i towarzyszyć im - w miarę możliwości - w ich ostatnich chwilach. Jedna z bardziej wstrząsających relacji, jaką znam opowiedział lekarz 3. Batalionu Strzelców Karpackich - porucznik dr. Adam Majewski. Warto poznać ten i wiele innych przekazów, aby mieć obraz, jaki towarzyszył zorganizowanych punktach medycznych. Może za jakiś czas, pokuszę się, aby zebrać to wszystko razem i opisać na swoim blogu.... Tymczasem skupmy się na danych dotyczących poległych podczas całej bitwy o Monte Cassino i tych kilku dniach od jej zakończenia.
Po bitwie o wzgórze Cassino przyszedł czas na sprawy nie mniej trudne - a może nawet trudniejsze - niż sama bitwa. Ranni dochodzili do siebie w szpitalach, natomiast wyznaczeni żołnierze z 5. Plutonu Higieny Polowej, musieli teraz zadbać o zebranie z pola bitwy poległych, zidentyfikowanie ciał i utworzenie cmentarza.
Naszym żołnierzom pomagali - obchodzący się z poległymi z wielkim szacunkiem - włosi. Nieco z boku - całej procedurze związanej z odnajdywaniem i transportowaniem poległych - przyglądali się sprawozdawcy wojenni. Jeden z nich - korespondent Daily Herald, Anrthur Helliwell - tak opisał ten widok: "Ciała bohaterów - dzielnych polskich żołnierzy - leżą wzdłuż wąskiej, wijącej się ścieżki (...). Leżą w zesztywniałych, niezgrabnych pozycjach gwałtownej śmierci na stokach, na których tak mężnie walczyli. (...)".
To, co się działo na zboczach Monte Cassino, ranni, którzy trafili do polskich szpitali wojennych w Casamassimie i Palagiano. Relacji tych wysłuchał m. innymi - odwiedzający pod koniec bitwy rannych w szpitalach - oficer 7. Dywizji Piechoty por. Wacław Jałowik. Taką relację usłyszał od rannych w szpitalu nr. 1 w Casamassimie 18 maja 1944 roku: "Ranni żołnierze opowiadają o strasznych nawałach ognia z obu stron, o trupach, o walce na śmierć i życie. (...)". A tak wspomina swoją wizytę 21 maja w szpitalu nr. 3 w Palagiano: "(...). Temat rozmowy to ostatnie zwycięstwo. Radość i głęboki smutek. gdy wspominamy tych, którzy zginęli pod Monte Cassino. Nam, spadkobiercom ich zwycięstwa, nie wolno marnować ofiary ich życia. (...)." Jak wspomina dalej w swojej książce: "Świadkowie (tamtych wydarzeń) wzruszeni. Łzy mają w oczach po tych, co odeszli, jak i radość ze zwycięstwa". Nic zatem dziwnego, że każdy polski żołnierz - niezależnie, gdzie się wówczas znajdował - chciał uczcić poprzez modlitwę i minutę ciszy, tych, którzy z tego zwycięstwa cieszyć się już nie mogą....
Tak powstała idea, aby uczcić poległych na niewielkim cmentarzu komunalnym w Venafro. Co ciekawe, inicjatywa ta spotkała się z dużą akceptacją wśród okolicznych mieszkańców, którzy z wielkim zapałem przystąpili do przygotowań związanych z nabożeństwem.
Mszę św. poprowadził biskup polowy Wojska Polskiego i jednocześnie kapelan liniowy Sanitarnego Ośrodka Ewakuacyjnego 2. Korpusu Polskiego - Józef Feliks Gawlina. Nie udało mi się ustalić, kiedy dokładnie odbyło się nabożeństwo, ale stało się to najprawdopodobniej w dniach 27-29 maja 1944 roku.
Na zdjęciu widzimy polskich żołnierzy, którzy klęczą na niewielkim placu w centrum nekropolii w Venafro. Ich twarze skierowane są w stronę odległego o 25 km Cassino....
Oba zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora, współczesne wykonano we wrześniu 2020 r.
Jestem niezwykle wdzięczny właścicielom Muzeum Wojny w Venafro, dzięki którym wszedłem w posiadanie serii zdjęć z tej ceremonii.
Bibliografia:
Caddick-Adams, Peter, Monte Cassino. Piekło dziesięciu armii, Kraków 2019
Davies, Norman, Szlak Nadziei. Armia Andersa - marsz przez trzy kontynenty, Warszawa 2015
Jałowik, Wacław, W piekle wojny na trzech kontynentach, Warszawa 2019
Wańkowicz, Melchior, Monte Cassino, Kraków 2020
Wawer, Zbigniew, Monte Cassino. Walki 2. Korpusu Polskiego, Warszawa 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz