"Wielu ludzi, nie wyłączając Niemców, uważało kampanię 3. Armii w Palatynacie za jedną z najwspanialszych operacji w całej wojnie. W ciągu dziesięciu dni, dwanaście jej dywizji, przerzuconych przez Mozelę na południe, wzajemnie się prześcigając, pędziło poprzez tyły wojsk niemieckich, które dalej na południe jeszcze się przeciwstawiały 7. Armii na Linii Zygfryda. Okrążyły lub zniszczyły dwie niemieckie armie, wzięły ponad 60.000 jeńców i opanowały 10.000 mil kwadratowych terenu, przy minimalnych stratach własnych. 22 marca osiem dywizji gotowych do uderzenia, stało na Renie, na południe od Koblencji. Cztery dywizje pancerne, za którymi szły wspierające jednostki piechoty, runęły przez góry Hunsbrück "niemożliwe do przebycia dla czołgów". Niemcy byli oszołomieni, zaskoczeni, bezradni. Nieprzyjaciel stał się zbitą masą mężczyzn, kobiet i dzieci, między którymi którymi rozsiani byli zatwardziali naziści. Wojnę wygrano na zachód od Renu, tak jak to przepowiadał generał Patton prawie rok wcześniej. 3. Armia była w stanie przekroczyć Ren pod Moguncją, Worms i Oppenheimem. 6 Grupa Armii kontynuowała swe natarcie do Renu, nieprzyjaciel cofał się przed nią na północnym skrzydle, lecz na Linii Zygfryda stawiał zaciekły opór. (...)" - wspomnienia zastępcy szefa sztabu 3. Armii Stanów Zjednoczonych pułkownika Paula Donala Harkinsa. Słowa pułkownika Harkinsa mogą zostać przez wielu odebrane zbyt dosłownie, bowiem na całym szlaku 3. Armii, dochodziło do większych lub mniejszych starć, w których ginęli amerykańscy żołnierze. Oczywiście ich liczba była niepodważalnie mniejsza niż na innych odcinkach frontu w marcu 1945 roku, jednak nie zmienia faktu, że dla zwykłego żołnierza - w przeciwieństwie do "sztabowców" - aż tak łatwo i przyjemnie nie było....
Jednostką, która umożliwiła amerykańskim żołnierzom przeprawę przez Ren w okolicach mostu w Wormacji, była 540. Bojowa Grupa Inżynieryjna (ang. 540th Combat Engineer Group). Żołnierze - wchodzący w skład sekcji odpowiedzialnej za budowę i naprawę dróg, mostów oraz budowę przepraw pontonowych i promowych - rozpoczęli przygotowania do budowy wielkiego mostu pontonowego w niemieckim mieście Worms 25 marca 1945 roku i trwały one nieprzerwanie do zakończenia całej operacji, czyli do godziny 18:00 następnego dnia.
Wieczorem tego dnia doszło do spotkania oficerów, którzy byli odpowiedzialni za organizację budowy mostu i bezproblemowej przeprawy. Była godzina 19:00. Nad wybraniem odpowiedniego miejsca do przeprawy, środków transportu i odpowiednich materiałów zastanawiali się m. innymi podpułkownik Knapp, major Ferry, porucznicy Lunde, Hoch i Janecek oraz kapitanowie Stephens, Hamilton i Savitska. Kiedy wydawało się, że wszystko na jutrzejszy poranek zostało ustalone, okazało się, że żadna z jednostek nie ma tak długich lin, aby "spiąć" oba brzegi rzeki. Ostatecznie odpowiednią linę ściągnęli z innej jednostki porucznik Hoch i T/5 Lessard. W tym samym czasie kapitan Robycek postarał się, aby na miejscu pojawiła się również ekipa filmowa. O godzinie 22:00 nad brzegiem Renu pojawiły się pierwsze "kaczki" (ang. Duck) - sześciokołowe pojazdy amfibijne - z 830. Kompanii Kwatermistrzowskiej (ang. 830th Quartermaster Truck Company, DUKW). Jeszcze tylko organizacja ludzi z 69. Kompanii Chemicznej (ang. 69th. Chemical Depot Company) w sprawie zasłony dymnej i można zacząć operację budowy mostu pontonowego w pobliżu Mostu Reńskiego (niem. Rheinbrücke do 1945 r.). Była godzina 22:12.
O godzinie 22:40 major Ferry otrzymał pierwszy raport o sytuacji. Jak do tej pory wszystko przebiegało zgodnie z planem - pierwsze łodzie zostały dostarczone na brzeg Renu. Pierwsze problemy zaczęły się zaraz po dostarczeniu przez ciężarówki olejów, smarów i ropy potrzebnej do budowy mostu. Było kilka minut po godzinie dwudziestej trzeciej, kiedy w pobliżu zaczęły wybuchać pociski wystrzelone z niemieckich osiemdziesiątek ósemek. Na miejsce natychmiast wezwano mjr. Ferryego i kpt. Stephensa, którym zameldowano pierwsze straty w ludziach. Wśród znajdujących się na brzegu pojazdów i łodzi, z sytuacją zapoznawał się plutonowy Verna, który zameldował także o niezidentyfikowanym samolocie.
Godzina 00:06 dnia 26 marca 1945 roku - poinformowano o czterech rannych i trzech zabitych. W tym czasie jeden z pocisków niemieckich eksplodował po prawej stronie na dachu pobliskiego domu. Sierżant Edminstein melduje o przybyciu kolejnych 16 łodzi. Mjr. Ferry dowiaduje się o kolejnych ofiarach. Tym razem byli to ludzie z 2833. Bojowego Batalionu Inżynieryjnego (ang. 2833rd Engineer Combat Battalion) z kompanii "C", którzy zginęli w skutek bezpośredniego trafienia i eksplozji ich łodzi. Dwadzieścia minut po północy ostrzał nasila się - zgłoszono śmierć kolejnego żołnierza. Porucznik Thompson dowiedział się, że tą osobą był porucznik Gavanaugh, który służył w jednym z Batalionów Artylerii Polowej. Godzina 00:49 - na koncie niemieckich osiemdziesiątek ósemek są kolejne cztery ofiary. Sytuacja staje się coraz trudniejsza, a ofiar może być jeszcze więcej, ponieważ meldowano o kilku zaginionych. O sytuację dopytuje się podpułkownik Manning. Major Ferry i kpt. Stephens meldują o sytuacji i potwierdzają, że wyznaczona godzina "H" (ukończenie budowy mostu pontonowego) pozostaje ta sama, niezależnie od poniesionych strat. Tuż po tym meldunku, nad głowami pojawiają się niemieckie samoloty. Na wodzie ustawionych jest już 25 łodzi na lewej stronie i 35 łodzi na prawej stronie planowanej rampy przejazdowej.
Godzina 01:25. Na południe od stawianego mostu, niebo rozświetla eksplozja pierwszej strąconej przez artylerię przeciwlotniczą maszyny wroga. Liczba wrogich samolotów na niebie niepokojąco wzrosła. Czterdzieści pięć minut później, przychodzi meldunek o kolejnych dziewięciu zabitych i rannym sierżancie Somersie, który stracił obie nogi. Rzędy ustawianych łodzi minęły już środek rzeki. Trwa ciągły ostrzał z samolotów wroga i ogień artylerii przeciwlotniczej. O 03:17 na miejscu pojawia się pułk. Marvin, aby osobiście zorientować się w sytuacji. Kpt. Stephens melduje o kolejnej trafionej łodzi. Tym razem od ognia moździerzowego. Są zabici i ranni. Jest także meldunek o pojmaniu 9 niemieckich żołnierzy. Do telefonu wzywają por. Linde, którego do słuchawki poprosił generał brygady Charles Mathes Young - dowódca 367. Grupy Myśliwskiej (ang. 367th Fighter Group). Pyta, jak wygląda sytuacja i czy wrogie lotnictwo mocno się daje we znaki.
Mjr. Ferry rozmawiał z kpt. Greerem i prosił go, aby jego ludzie spróbowali wyeliminować wrogie stanowiska 88-mek i moździerzy. Dwadzieścia minut później przynajmniej trzy stanowiska moździerzy zostają wyeliminowane. Jest godzina 04:25 - most pontonowy jest coraz bliżej "spięcia" brzegów rzeki. Potrzebny jest buldożer, aby po ukończeniu mostu, przygotować podjazd po drugiej stronie Renu. Na niebie pojawiają się samoloty z wielką białą gwiazdą. To maszyny z 367. Grupy Myśliwskiej wysłane przez gen. Younga.
Jest 06:45 - do godziny "H" pozostaje już tylko godzina i piętnaście minut. Czym bliżej brzegu na którym znajduje się przeciwnik, tym sytuacja staje się trudniejsza. Brak łączności z ekipami znajdującymi się najbliżej przeciwległego brzegu. Dodatkowo wiatr rozwiewa zasłonę dymną, z której wyłania się kilkanaście łodzi pontonowych z załogami, które starają się wykonać zadanie na czas. Cały czas trwa ostrzał jednostek inżynieryjnych ze stanowisk przeciwnika ulokowanych na drugim brzegu.
Punktualnie o godzinie 08:00 (godz. "H") pierwsze jednostki schodzą po ciężkim moście pontonowym na przeciwległy brzeg Renu! 35 minut później, na brzeg schodzi podpułkownik Knapp, a tuż po tym, na przeciwny brzeg "wdrapuje się" pierwszy czołg Sherman DD (ang. Duplex Drive). O godzinie 10:20 zameldowano o zniszczeniu kolejnych dział kaliber 8,8 cm i wzięciu do niewoli około 400 niemieckich żołnierzy....
W momencie, kiedy przez most szli pierwsi amerykańscy żołnierze, prace nad jego ukończeniem jeszcze trwały. Nie zmienia to faktu, że - długi na 1020 stóp (ponad 310 metrów) - most pontonowy, został ukończony w rekordowym czasie 9 godzin i 12 minut! Most został zbudowany przez ludzi z kompanii "A" wchodzącej w skład 85. Inżynieryjnego Ciężkiego Batalionu Pontonowego (ang. 85th Engineer Heavy Ponton Battalion) i ludzi z kompanii "C" z 2833. Bojowego Batalionu Inżynieryjnego. Niestety - podczas tych niespełna 10 godzin - dla 39 zabitych żołnierzy, jedna z najwspanialszych operacji w tej wojnie - jak pisał pułkownik Harkins - zakończyła się tragicznie.
Co ciekawe, ciężki most pontonowy otrzymał nazwę "Alexander Patch Bridge" na cześć generała Alexandra McCarrella Patcha - głównodowodzącego 7. Armią Stanów Zjednoczonych. Przez pierwsze 24 godziny most przekroczyło tysiące żołnierzy a wraz z nimi 3040 pojazdów kołowych i czołgów. Ludzie (i pojazdy) należeli do 3. i 45. Dywizji Piechoty oraz 4. i 11. Dywizji Pancernej. "Alexander Patch Bridge" był to jeden z trzech mostów zbudowanych w okolicach miasta Worms.
Jedną
z wielu jednostek biorących udział w "szaleńczym rajdzie" po
Palatynacie były elementy 1269. Bojowy Batalionu Inżynieryjny (ang. 1269th Engineer Combat Battalion).
To właśnie komponenty tej jednostki zostały uwiecznione na drugim zdjęciu
powyżej. Są to ludzie i pojazdy z kompanii C, którzy - wraz z pozostałymi kompaniami - podlegali siłom szturmowym T-Force z 6. Grupy Armii. Zdjęcie zostało wykonane we wtorek, 27 marca 1945 r.
Zdjęcie pierwsze przedstawia żołnierzy i niszczyciel czołgów M36 Jackson jednego z Batalionów Niszczycieli Czołgów. Zdjęcie zostało wykonane najprawdopodobniej po południu 27 marca 1945 r.
Zdjęcia archiwalne i współczesne pochodzą ze zbiorów autora, współczesne wykonano w kwietniu 2021 roku.
Bibliografia:
Hartman, Ted J., Czołgista. Z 11. Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa, tłum. Władysław Jeżewski, Zakrzewo 2018
Patton, George S. Jr., Wojna jak ją poznałem, tłum. Emilia Niemirska, Warszawa 1989
Rodges, Russ, Nierstein and Oppenheim. Patton Bounces the Rhine, Oxford, UK, 2020
Thalhofer, Robert L., Company A! Combat Engineers Remember World War II, USA 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz