sobota, 18 marca 2023

Ruiny wysadzonego mostu kolejowego - Grądy Kruklaneckie (woj. Warmińsko-Mazurskie).

     O burzliwej historii niewielkiej miejscowości Grądy Kruklaneckie (dawne niem. Grunden) w województwie warmińsko-mazurskim, zapewne mało kto by się dowiedział, gdyby nie jedna z zaledwie kilku "atrakcji", jakie przyciągają pasjonatów historii i kolejnictwa z całej Polski. Mam tutaj na myśli specyficzną budowle inżynierską, jaką jest - wysadzony w niejasnych okolicznościach w 1945 roku - most kolejowy, którego ruiny znajdują się nieopodal dawnej stacji w Kruklankach (niem. Kruglanken).
    Dawna niemiecka wieś Grunden położona jest w powiecie giżyckim, na północno-wschodnim brzegu jeziora Kruklin (niem. dawniej Kruglinner See, a w latach 1938-1945 - Kraukelner See), około 15 km od Giżycka (niem. Lötzen).
    W 1785 roku w prowincji Prusy Wschodnie  (niem. Provinz Ostpreußen) - która powstała po I rozbiorze Polski w 1772 roku - powstaje jeden z dwudziestu majątków ziemskich (dobra kulmerskie), który podlega średniowiecznemu prawu określonego niegdyś przez Krzyżaków. Mała wieś szybko się rozrasta i już w 1818 roku liczy sobie 23 mieszkańców, a w 1910 roku - 35 mieszkańców. Początek XX wieku, to rozwój całego okręgu Angerburg (niem. Kreis Angenburg), który także postawił na rozwój infrastruktury drogowej i kolejowej. 
Widok na most kolejowy wybudowany nad sztucznym kanałem, około 1910 r. (Fot. zbiory autora).
     Wiadukt niedaleko stacji kolejowej zaczęto budować wiosną 1907 roku. Otwarcie linii kolejowej Kruglanken-Marggrabowa (późniejsze polskie Kruklanki-Olecko), nastąpiło z wielką pompą 15 września 1908 roku. Był to na tamte czasu bardzo nowatorski projekt, który był później wykorzystywany przy budowie mostów w Stańczykach.
    Most kolejowy posiadał pięć przęseł, które "zawisły" około 17 metrów nad wodą. Wówczas był najdłuższą tego typu konstrukcją w regionie (dłuższe były jedynie późniejsze mosty w Stańczykach). Wiadukt powstał na - wykopanym w latach 1841-1851 roku - sztucznym 3,5-kilometrowym kanale, łączącym jeziora Kruglinner i Gołdopiwo. Najprawdopodobniej z tego też względu jego ułożenie nie jest w linii prostej względem stacji kolejowej. Prowadzące z tego kierunku tory w kierunku wiaduktu, zataczają pół kilometrowy łuk.
Przedwojenna litografia przedstawiająca budowę mostu kolejowego (Fot. zbiory autora).
    28 lipca 1914 roku w Europie wybucha I wojna światowa. Trzy tygodnie później - na obszarze Prus Wschodnich - dochodzi do pierwszej bitwy pomiędzy wojskami rosyjskimi i niemieckimi. Na przeciwko siebie stanęły dwie wielkie armie. Rosyjska 1. Armia pod dowództwem gen. Paula von Rennenkampfa, zaatakowała niemiecką 8. Armię dowodzoną przez gen. Friedricha von Prittwitza. Kilka dni później na tereny te wkroczyła także rosyjska 2. Armia dowodzona przez gen. Aleksandra Samsonowa. W tym czasie gen. von Prittwitza zastępuje gen. Paul von Hindenburg, którego wspiera gen. Erich Ludendorff. Krwawe walki zakończyły się 31 sierpnia 1914 roku, ale ponownie rozgorzały sześć dni później. Efektem  walk nad jeziorami mazurskimi, było wyparcie wojsk rosyjskich z terenów Prus Wschodnich. Najprawdopodobniej, to właśnie wtedy most ucierpiał po raz pierwszy. Dwa wschodnie łuki zostały wysadzone przez pruskich pionierów, których zadaniem było również ufortyfikowanie tego rejonu. 
    Ponowne ciężkie walki na froncie wschodnim, przybrały na sile w styczniu 1915 roku, kiedy kolejną ofensywę rozpoczęli Rosjanie. Tym razem starły się siły dowodzone przez - awansowanego na marszałka - von Hindenburga i gen. Nikołaja Władimirowicza Ruzskiego. Ostatecznie - w lutym 1915 roku - rosyjskie wojska frontu północno-zachodniego poniosły klęskę i na dobre wycofały się z Prus Wschodnich. Właśnie podczas tego odwrotu po raz drugi wysadzona została wschodnia część mostu. Odbudowany prowizorycznie przez Rosjan filar, został - aby zatrzymać niemiecki pościg - również przez nich zniszczony.
Doskonale widoczna prowizoryczna odbudowa filaru... (Fot. zbiory autora).
... który został wysadzony przez wycofujących się rosjan w 1915 roku (Fot. zbiory autora).
    Ponieważ w rejonie tym ostatecznie walki zamarły, jeszcze tego samego miesiąca zaczęto odbudowywać wiadukt. Ruch na trasie Kruglanken-Marggrabowa wznowiono na początku kwietnia 1915 roku, co oznacza, że wówczas zakończono naprawę mostu. Również i tym razem była to naprawa prowizoryczna, co możemy zaobserwować na starych fotografiach.
    Pod koniec wojny most został odbudowany, ale zmieniła się nieco jego konstrukcja. Niestety, jako podstawowego budulca ponownie użyto cegieł, co przy tak dużych uszkodzeniach, nie mogło przynieść długotrwałego efektu. Ze względu na przeciążenie, pierwsze widoczne uszkodzenia konstrukcji pojawiły się już w 1922 roku, jednak - ze względu na kłopoty finansowe - z naprawą zaczęto zwlekać. W konsekwencji cała konstrukcja została tak poważnie naruszona, że groziło to katastrofą budowlaną. 
    W 1923 roku - pomimo trwającej hiperinflacji w Niemczech - rozpoczęto rozbiórkę mostu i późniejszą budowę nowego. Rozbiórka prowadzona była w sposób niekonwencjonalny - początkowo wysadzono górną część wiaduktu, pozostawiając fragmenty łuków wsparte na filarach. Zapewne ten sposób nie gwarantował bezpieczeństwa w przyszłości, w efekcie pozostałą część mostu także rozebrano. Przy odbudowie wzorowano się na kształcie starej konstrukcji, która do złudzenia przypominała rzymski akwedukt. Zmieniła się jedynie technologia budowy - cegłę zastąpiono żelbetonem. Z nielicznych wizualnych zmian, widać teraz owalne otwory u szczytu filarów, pomiędzy łukami, oraz dodatkowe podpory krańcowych łuków.
Detonacja podczas "rozbiórki" górnej części mostu kolejowego (Fot. zbiory autora).
Budowniczowie pozują na niemal skończonym nowym moście kolejowym (Fot. zbiory autora).
    Zanim wznowiono ruch na trasie, most został poddany próbie obciążeniowej z użyciem dwóch pruskich lokomotyw serii G10 (Tw1), których projekt powstał na deskach kreślarskich Pruskiego Komitetu ds. Lokomotyw. Potężne parowozy należały do Pruskich Kolei Państwowych, które oddelegowały do tego przedsięwzięcia dwie lokomotywy z Bahnbetriebswerk Angenburg (dzisiejsze Węgorzewo). Ponad 100-tonowe kolosy spełniły swoją rolę - wiadukt pozytywnie przeszedł próby obciążeniowe.
Testy obciążeniowe z wykorzystaniem dwóch potężnych lokomotyw typu G10 (Fot. zbiory autora).
Zapewne jedno z ostatnich ujęć nowego mostu przed wybuchem II wojny światowej (Fot. zbiory autora).
     Most pełnił swoją rolę do ostatniego roku II wojny światowej. W tym czasie zapewne niejednokrotnie przejeżdżały po nim niemieckie transporty wojskowe na front wschodni, lub pociągi z rannymi w kierunku Rzeszy.  
    13 stycznia 1945 roku Rosjanie rozpoczynają ofensywę skierowaną na kierunek Prus Wschodnich, aby odciąć całkowicie te rejony od Rzeszy. Kiedy Armia Czerwona zaczęła wypierać Niemców z terenów Prus Wschodnich, wydano rozkaz o zaminowaniu mostu. Ładunki zostały umieszczone w specjalnych komorach, które znajdowały się w wewnętrznych filarach. Prowadzące do zapalnika elektrycznego kable - ukrytego w pobliskim schronie - przykryto niewielką warstwą ziemi i oczekiwano na dalszy rozwój wypadków. Niemieccy saperzy czekają około dziesięciu dni na rozkaz wysadzenia mostu. Ten jednak nie nadchodzi, a 23 stycznia na jego wykonanie jest już za późno. Postępująca szybko ofensywa sowiecka, zmusza Niemców do opuszczenia swoich pozycji obronnych i ucieczki. Do wsi i na pobliską stację kolejową Kruglanken wkraczają żołnierze radzieccy. 
     Kilkanaście tygodni później, przez ocalały most suną transporty sowieckie wysyłane przez komanda trofiejne w głąb Związku Radzieckiego. W jednym z transportów znajdują się nawet zdemontowane z okolic szyny i podkłady kolejowe.... Proceder ten chcą powstrzymać okoliczni mieszkańcy, którzy teraz już wiedzą o zaminowanym moście i detonatorze, którego do tej pory nie znaleźli czerwonoarmiści. 6 września 1945 roku, okoliczną ciszę przerywa odgłos potężnej eksplozji....
Ocalały filar i fragment jednego z łuków z bliska robią wrażenie.
    Przez wiele lat na temat wysadzenia mostu krążyło kilka wersji. Dzisiaj jednak wiemy, że za wysadzeniem mostu kolejowego w Grądach Kruklaneckich (powojenna nazwa wsi, która wraz z całym regionem znalazła się w obecnych granicach Polski) stoją zwykli mieszkańcy. Według relacji jednego z nich, pomysł na wysadzenie mostu zrodził się w miejscowej gospodzie.
    Od tego czasu most aż do dzisiaj pozostaje w niezmienionej formie, a jego resztki są dużą atrakcją historyczna i krajoznawczą. Eksplozja zniszczyła niemal cały wiadukt. Przetrwały jedynie skrajne filary i łuki, pomiędzy którymi płynie rzeczka Sapina. Co ciekawe ocalały filar, to ten sam, który wysadzili pruscy saperzy w sierpniu 1914 roku.
Pozostałości masy bitumicznej chroniącej most przed wsiąkaniem i zamarzaniem wewnątrz mostu wody.
Schody wybudowano niemal w tym samym miejscu, w którym istniały dawniej.
    Dzisiaj "Most Kruklanecki" można zwiedzać. Aby bezpiecznie wejść na ocalały fragment - w miejscu w którym także dawniej istniały - ponownie wybudowano schody. Tuż przy moście znajduje się parking i miejsce do biwakowania, co pokazuje, jak popularne jest to miejsce nie tylko wśród miejscowej ludności, ale także turystów z całego kraju.

Wszystkie zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora, współczesne wykonano w sierpniu 2020 r.
 
Mapa dojazdu:
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz