Wspomnienia osób bezpośrednio biorących udział w jakimś wydarzeniu zawsze dostarczą czytelnikowi ciekawych informacji i przedstawią jemu - inny niż nasz - punkt widzenia. Jak opisane przez Pomsel wydarzenia oddziaływały na nią samą? Historia młodej kobiety, która urodziła się w Berlinie w 1911 roku zaczyna się bardzo niewinnie. Najpierw mgliste wspomnienia okresu Wielkiej Wojny i pierwszych lat po jej zakończeniu. Pamięta niespokojny czas... ubóstwo, napięcie i dwie zwalczające się za wszelką cenę partie polityczne - nazistów i komunistów. Pierwszą posadą Pomsel, była jej praca w państwowym radiu. Pomsel opowiada o początkach swojej kariery w nim, nawiązywanych znajomościach i przyjaźniach, oraz różnic, jakie były pomiędzy nimi. Jak wspomina, jedyną wspólną rzeczą, był brak zainteresowania polityką i wydarzeniami w kraju. Młodzi ludzie chcieli cieszyć się życiem, pracować, poczuć stabilizacje i bezpieczeństwo, oraz spełniać marzenia.
Wsłuchując się w opowieść Pomsel, nasuwa się myśl, czy w tym wszystkim rzeczywiście nie było ani odrobiny miejsca na wydarzenia do jakich dochodziło w kraju? Aż trudno w to uwierzyć. NSDAP - partia do której zapisuje się Brunhilde Pomsel. Jak mówi, jedynym powodem zapisania się do niej jest chęć awansu i podjęcia nowej - lepszej - pracy. Czy rzeczywiście nie była świadoma decyzji i konsekwencji, jakie się z tym wiązały? Bohaterka podkreśla, że nawet wówczas nie interesowała się życiem politycznym, a swoje decyzje usprawiedliwiała jedynie brakiem świadomości i chęcią normalnego życia.
"Po prostu wślizgnęliśmy się w to" - mówi 106-letnia była sekretarka ministra propagandy III Rzeszy - Goebbelsa. Praca w Ministerstwie Propagandy, to miejsce, gdzie Pomsel czuła się bardzo dobrze. nowe znajomości, przyjaciółki, które tak, jak ona zaczęły pracę w tej, jednej z najważniejszych instytucji w kraju. Nawet wówczas Pomsel wyraźnie zaznacza, że nie interesowała się sukcesem narodowych socjalistów. Autorka wspomnień pracuje teraz w ministerstwie, praktycznie nie widuje ministra, nie wie nic o wydarzenia na froncie i tych dotyczących Żydów. A przecież jej rodzina i ona sama otaczają się znajomymi, którzy są Żydami. Czy naprawdę nigdy nie rozmawiali na temat wydarzeń, jakie mają miejsce w kraju? Czy rzeczywiście rzetelnie wypełniane obowiązki służbowe i życie poza biurem wypełniały jej cały czas? Pomsel sama twierdzi, że praca i związane z nią zarobki były najważniejsze. O wydarzeniach w kraju i zagranicami wiedziała jedynie tyle, ile wysyłało w świat ministerstwo w którym pracowała. Zaznacza jednak wyraźnie, że były to informacje upiększane i dostosowane do odbiorców. Jakoś trudno mi w te tłumaczenia uwierzyć.
Dopiero upadek systemu hitlerowskiego uzmysłowił Pomsel, w czym tak naprawdę brała udział i czego "dokonali" naziści. Do przemyśleń miała teraz więcej czasu, ponieważ na pięć lat trafiła do obozu sowieckiego w Buchenwaldzie. "Ale ja uważam, że zostałam potraktowana źle i niesłusznie, że akurat mnie Rosjanie zabrali. Bo przecież niczego nie zrobiłam oprócz pisania na maszynie u pana Goebbelsa. Nie, poczucia winy w sobie nie wzbudzę. Winna jestem, jeśli coś robię. Nie zrobiłam niczego, tylko miałam pecha, że tego dnia nie byłam w domu, gdy Rosjanie przeczesywali Ministerstwo Propagandy." - takie słowa Brunhilde Pomsel wypowiedziała pod koniec książki.
Pomimo wielu pytań, wydaje się, że relacja Pomsel jest prawdziwa. I choć nasuwa się pytanie, czy relacja ponad stuletniej osoby może być wiarygodna, to treść książki jest dosyć przekonywująca. Autorka tuż przed śmiercią zastanawia się nad swoim życiem publicznie. Stawia sobie wiele pytań, na które stara się rzetelnie odpowiedzieć. Najczęstszym pytaniem jest to, czy brak zainteresowania polityką i wydarzeniami podczas wojny jej i innych - zwykłych - Niemców, miało zgubny wpływ dla kraju i jego mieszkańców. Najważniejszym jednak pytaniem Brunhildy Pomsel, jakie sobie zadaje, jest to czy i jak wielka jest jej wina dotycząca Holokaustu biorąc pod uwagę jej pracę dla nazistów?
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza, to właśnie wspomnienia Brunhilde Pomsel, a druga, to próba analizy jej wspomnień przez niemieckiego politologa - Thore D. Hansena. Autor przyrównuje wydarzenia z pierwszej połowy XX wieku z kryzysami, jakie dotykają świat obecnie. Ukazuje w ten sposób wyraźnie, jak nasze indywidualne wybory mają wpływ na to co dzieje sie w naszym kraju lub na świecie. Hansen chce w ten sposób zasygnalizować współczesnemu pokoleniu do czego może doprowadzić bierność każdego z nas na wydarzenia w świecie. Zamysł może i słuszny, jednak wskazywanie w tej części książki konkretnych przykładów w kilku państwach europejskich uważam za brak taktu. Tak na marginesie, uważam, że cały ten wywód w drugiej części jest dosyć monotonny, ale to tylko moja ocena. Przeczytajcie i oceńcie sami.
Książka wydana przez wydawnictwo Bellona jest napisana prostym językiem, przez co czyta się ją lekko i przyjemnie. Tłumaczka książki ustrzegła się większych błędów, w jest treści dostrzegłem tylko jeden błąd, tzw. literówkę. Po za tym nie mam więcej zastrzeżeń do tego wydania. Jedynie osoby, które sięgną po książkę, aby dowiedzieć się czegoś więcej o samym Goebbelsie moga poczuć się nieusatysfakcjonowane. Jest bowiem niewiele fragmentów opisujących jego postać i relacje pomiędzy nim a sekretarka Pomsel. Mimo to warto sięgnąć po te wspomnienia, które mówią nam, że nazizmu nie dało się powstrzymać, nawet gdyby Pomsel i jej podobni stanowczo zareagowali na wydarzenia w kraju.
Oprócz książki, ukazał się także film pt. "Niemieckie życie" przedstawiający historię Brunhilde Pomsel.
Polski tytuł: "Niemieckie Życie. Byłam sekretarką Goebbelsa"
Oryginalny tytuł: "Ein Deutsches Leben"
Autor: Brunhilde Pomsel & Thore D. Hansen
Tłumaczenie: Ewa Ziegler-Brodnicka
Rok wydania: 2018
Język: polski
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 220
Oprawa: miękka (klejona).
Moja ocena: 5,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz