niedziela, 14 maja 2023

Pomnik upamiętniający załogę amerykańskiego bombowca B-17 "Flying Fortress" (s/n: 42-32079 "Jayhawk") - Lisse (Holandia południowa).

      Od lądowania na plażach w Normandii, minęły już nieco ponad trzy miesiące. W pierwszej połowie września 1944 roku, Naczelny Dowódca Alianckich Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych w Europie Dwight Eisenhower oświadczył, że nie potrzebuje już korzystać z "codziennych usług" amerykańskiej 8. Armii Powietrznej we Francji. To oznaczało tylko jedno - powrót do druzgocących nalotów na miasta, i fabryki znajdujące się na terytorium III Rzeszy. Wszyscy dowódcy alianccy czekali na tą decyzję z niecierpliwością, bowiem przez ostatnie miesiące wyraźnie było widać, że Niemcy "odetchnęły" i ponownie przejawiają chęć walki. Zmienić to miały wyniszczające naloty alianckie, które miały zostać przeprowadzane przez 8. i 15. Armię Powietrzną Stanów Zjednoczonych, oraz brytyjskie Bomber Command. Niestety, misje te, dla wielu młodych amerykańskich lotników miały być ostatnimi w ich życiu. Poznajcie historię jednej z takich załóg....
    Sprawa nalotów była niezwykle pilna z jeszcze jednego powodu. Otóż 17 września miała rozpocząć się operacja "Market Garden", która miała przyśpieszyć zakończenie wojny. W tym celu, zaplanowano naloty bombowe przy zachodniej granicy Rzeszy, w pasie od Bremy aż po Kolonię. Jednak, aby dotrzeć z rozlokowanych na wyspach brytyjskich lotnisk do wyznaczonych celów, trzeba pokonać gęsto naszpikowany artylerią przeciwlotniczą strefę pomiędzy holenderskim wybrzeżem, a wydzielonym 50-kilometrowym pasem na terytorium Niemiec - łącznie około 250-300 km.
    Lotnicy 8. Armii Powietrznej doskonale zdawali sobie sprawę z tego zagrożenia. Podczas wykonywanych do tej pory misji, łupem niemieckiej artylerii przeciwlotniczej niemal zawsze padało dwa razy więcej ich maszyn, niż w walkach z myśliwcami. Jak duże straty wyrządzała niemiecka artyleria przeciwlotnicza, wystarczy spojrzeć na statystyki strat w szeregach 8. Armii Powietrznej, poniesione od maja 1942 roku. Straty wśród lotników wynosiły ponad 40% (ranni, zabici, zaginieni i wzięci do niewoli)....
 
    Jedną z jednostek będących do dyspozycji 8. Armii Powietrznej, była 457. (Ciężka) Grupa Bombowa, która - od 21 stycznia 1944 roku - stacjonowała na wyspach brytyjskich w bazie w Glatton (AAF Stac.130, Cambridgeshire). Wchodzący w jej skład lotnicy z 749. Eskadry Bombowej - którzy od lutego wykonywali misje bojowe - mieli do dyspozycji nową wersję czterosilnikowych ciężkich samolotów bombowych dalekiego zasięgu B-17G "Flying Fortress" wyprodukowanych w zakładach Boeinga. 
    Słynne "Latające fortece", niemal każdego dnia sunęły w kierunku wyznaczonych celów na terenie Holandii i Rzeszy Niemieckiej. Po wrześniowej decyzji "Ike'a" amerykańscy lotnicy wraz z brytyjskim RAF-em lub samodzielnie przeprowadzili ciężkie naloty m. innymi na: Eisenach (11 września 1944), Plauen (12 września), Magdeburg (12 września), Meiningen (13 września), Osnabrück (13 września) i Eindhoven 18 września).
    26 września 1944 roku, jako cel ponownie wybrano Osnabrück, którego mieszkańcy jeszcze nie otrząsnęli się po ostatnim - największym, jak dotąd - niszczycielskim nalocie. Tym razem - na ich szczęście - były to cele strategiczne. Dowódca 457. Grupy Bombowej - pułkownik James Rhea Luper - i tym razem liczył na skuteczny nalot, i powrót do bazy wszystkich swoich załóg. Jego optymizm wynikał z faktu, że we wrześniowych nalotach, dowodzona przez niego Grupa Bombowa, bezpowrotnie straciła - choć uszkodzonych maszyn było wiele - tylko jedną maszynę. Mało tego, ich eskortę miało stanowić 144 samolotów myśliwskich North American P-51 "Mustang", które miały im towarzyszyć podczas całej misji (ostatecznie wystartowały 134 maszyny).
B-17G-35-BO "Jayhawk" przed wylotem na feralną misję (Fot. www.457thbombgroupassoc.org).
    Jednym z samolotów przygotowanych do nalotu, była maszyna pilotowana przez podporucznika Carla H. Gooth'a. Bombowiec B17G-35-BO (s/n: 42-32079) "Jayhawk" oraz 421 pozostałych maszyn, wystartowało w wysp brytyjskich i pokonawszy Morze Północne, skierowało się przez Holandię w kierunku Osnabrück, aby uderzyć w stację rozrządową i tamtejsze zakłady przemysłu stalowego. Gdyby z jakiegoś powodu cel był nieosiągalny, załogi dostały także listę celów zapasowych.
    Przez całą drogę nad cel, załogi bombowców były natarczywie nękane przez artylerię przeciwlotniczą wroga, która nie była jednak zbyt skuteczna. Większość maszyn bez problemu dotarła nad wyznaczone cele i zrzuciła swoje niszczycielskie ładunki. Jedynie kilkanaście maszyn - z różnych powodów - wybrało cele zapasowe: lotnisko Rheine-Eschendorf zbombardowało 10 samolotów, a 7 kolejnych - dwa inne cele. Żadna z maszyn też nie została strącona, co było zasługą również doświadczonych pilotów "Mustangów".
    Na jeden z głównych celów, swoje bomby zrzuciła także załoga podporucznika Gooth'a, która właśnie obrała kurs powrotny od Anglii. W tym momencie wydawać by się mogło, że wszystkie załogi - choć było kilkudziesięciu rannych - powrócą do baz. Także załoga samolotu o nazwie "Jayhawk" - która pokonała już niemal całą wyznaczoną trasę powrotną nad lądem stałym - miała podstawy tak myśleć. Niestety, do szczęścia zabrakło im nieco ponad 15 kilometrów....
    Bombowiec został trafiony przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą, w momencie, kiedy po swojej prawej stronie mijał Amsterdam. Rejon ten był mocno naszpikowany stanowiskami dział przeciwlotniczych różnego kalibru, m. innymi ze względu na wybudowane tam bazy dla Kriegsmarine. Trafiony samolot przeleciał jeszcze kilka kilometrów, zanim na niebie zaczęły pojawiać się pierwsze spadochrony członków załogi. O 16:41 maszyna runęła pomiędzy miasteczkami Lisse i Sassenheim, niedaleko tamtejszego kościoła.
 
    Ranny podporucznik (pilot) Carl H. Gooth, wylądował na jednym z pól, gdzie pomocy udzielili jemu dwaj holenderscy chłopi. Później został przetransportowany do Lejde, gdzie przebywał aż do wyzwolenia Holandii. Na pomoc holendrów, mogli liczyć także trzej inni członkowie załogi: podporucznik Rupert L. Phipps (nawigator/bombardier), sierżant sztabowy Clement W. Kelsey (radiooperator) i sierżant Thomas V. Angott (strzelec boczny). Niemcy schwytali trzech członków załogi: podpor. John P. Quillin (drugi pilot), który złamał nogę, sierzant Alexander P. McDermott (strzelec przedni) i kontuzjowany sierżant Leo J. Chermack (strzelec dolny). Niestety, dwóch członków załogi straciło życie (jeden z nich został śmiertelnie raniony w momencie trafienia): sierżanci Wilbur H. Parker (inżynier pokładowy/strzelec) i 19-latek Donald J. Relly (strzelec tylny). Obaj zostali początkowo pochowani na Amerykańskim Cmentarzu Wojennym w Neupre w Belgii. Szczątki tego ostatniego, zostały po wojnie sprowadzone do rodzinnej Santa Clary w Kalifornii. 
    Co ciekawe, na tablicy widnieją dodatkowo jeszcze trzy inne nazwiska (załoga była 9-osobowa), których jednak nie udało mi się zidentyfikować i potwierdzić, że należeli do załogi zestrzelonego samolotu: podpor. Neil C. Schroeder, podpor. Diminic J. Giannico i sierżant William H. Goodfellow. Jeżeli ktoś z czytelników może pomóc mi rozwiązać zagadkę tych trzech osób, proszę o kontakt w wiadomości prywatnej.
 
Załoga:
2nd Ltn. Carl H. Gooth (pilot), nr. O-764122
2nd Ltn. John P. Quillin (co-pilot), nr. O-768220
2nd Ltn. Rupert L. Phipps (navigator/bombardier), nr. O-707437
S/Sgt. Wilbur H. Parker (engineer), nr. 31226719
S/Sgt. Clement W. Kelsey (radiooperator), nr. 15102544
Sgt. Alexander P. McDermott (nose gunner), nr. 12064088
Sgt. Leo J. Chermack (ball turrent gunner), nr. 36815267
Sgt. Thomas V. Angott (waist gunner), nr. 16189552
Sgt. Donald J. Reilly (tail gunner), nr. 19142840
Ltn. Neil C. Schroeder - ?
Ltn. Dominic J. Giannico - ?
Sgt. William H. Goodfellow - ?
 
    Pilotowany przez porpor. Gooth'a samolot, był jedynym z 749. Eskadry Bombowej, jaki nie powrócił tego dnia z misji na Osnabrück. Ogólnie, z 421 pozostałych maszyn, aż 101 było w różnym stopniu uszkodzonych.
 
    Dzisiaj, w miejscu katastrofy samolotu, znajduje się tablica upamiętniająca załogę "Latającej fortecy" o nazwie "Jayhawk". Pomnik został odsłonięty 15 września 2012 roku w 70. rocznicę tego wydarzenia. Płytę z czarnego granitu ufundowała holenderska firma kamieniarska "Damo Natuursteen", a jej projektantami byli bracia de Mooij.
    W dniu odsłonięcia pomnika - pod kościołem katolickim Engelbewaarderskerk - zgromadziło się blisko 600 osób. Wśród gości byli m. innymi: burmistrz Lisse, amerykański ambasador w Holandii, oraz mieszkańcy Lisse i okolicznych miejscowości. Gośćmi honorowymi było 16 członków rodzin zestrzelonej załogi, m. innymi: Jim Reilly i jego żona Dorothy i żona podpor. Johna Quillina wraz z rodziną. 
    Pomnik upamiętniający bohaterską załogę, został odsłonięty przez Panią Quillin i jej najmłodsze wnuki. Uroczystą mszę odprawił pastor R.J.W. Franken. Nad ich głowami przeleciały dwa samoloty B-25 "Mitchell", które pilotowali członkowie grupy Royal Air Force Historical Flight.
    Na płycie granitowej oprócz nazwisk członków załogi znajduje się sylwetka bombowca B-17G, oraz symbole 8. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, znanej jako "Mighty Eight". Płyta ma 2,2 metra szerokości i 1,1 metra wysokości.
    Zdjęcia - o ilie nie zostało to oznaczone inaczej - pochodzą ze zbiorów autora, kwiecień 2023 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz