niedziela, 10 kwietnia 2022

Twierdza na wyspie Gramvousa i przepiękna Laguna Balos - Kreta (Grecja)

   Będąc na Krecie mieliśmy wypisanych kilka miejsc, które stanowiły tzw. priorytet podczas zwiedzania wyspy. Oprócz miejsc historycznych, zabytków i kilku placówek muzealnych, były to również miejsca, które służyły celom wyłącznie rekreacyjnym. Numerem jeden na naszej liście, był półwysep Gramvousa (gr. Χερσόνησος Γραμβούσας) oraz wyspa Imeri Gramvousa. Najbardziej na zachód wysunięty fragment wyspy jest niemal całkowicie niezamieszkany, co daje nam zapierające dech w piersiach widoki i dzikość natury. Miejsce, które już w starożytności było dobrze znane i które słynie z przepięknej plaży i ruin weneckiej fortecy. Zapraszam do zapoznania się z krótka historią tego magicznego miejsca i niezwykłą fotorelacją.
Widok z murów twierdzy na widoczną w oddali zatokę Balos (Fot. zbiory autora).
   Według archeologów najstarsze odnalezione w jaskiniach ślady (wyryte w skałach obrazy przedstawiające kozy i łuk ze strzałami) pochodzą z epoki neolitycznej, a więc z okresu około 8.000 lat p.n.e. 
   W starożytności półwysep Gramvousa znany był jako Korykos (Corycus) i Kimaros (Cimarus). Był swego rodzaju punktem odniesienia dla załóg okrętów, którzy dzięki niemu mogli obliczyć prawidłowy kurs i odległość od kilku portów Peloponezu.
Szkic twierdzy i wyspy datowany na 1688 rok (Fot. zbiory autora).
   Przez wszystkie tysiąclecia Kreta wielokrotnie staje się własnością innych państw, jednak dla rozwoju półwyspu Gramvousa, najważniejszym okresem był okres Wenecki. W 1204 roku wyspa przeszła na własność Wenecjan, którzy odkupili ją od Bonifacego z Montferratu za niewielką kwotę 1000 sztuk srebra. Tak zaczął się okres Wenecki na Krecie, który trwał do 1669 roku. W międzyczasie - w 1415 roku - Kretę odwiedził florencki podróżnik - franciszkanin Cristoforo Buondelmonti. Odwiedził także półwysep Gramvousa, gdzie kontynuował swoje badania związane ze starożytną Grecją.
   Wenecjanie mieli bardzo duży wpływ na rozwój administracyjny, gospodarczy i polityczny wyspy. Powstały nowe drogi, porty, rozbudowano istniejące już miasta, a także utworzono liczną armię.
Twierdza widziana z pokładu statku (Fot. zbiory autora).
   W latach 1579-1584 Wenecjanie postanowili wybudować na Imeri Gramvousa potężną twierdzę, która miała oprzeć się przede wszystkim ówczesnym najazdom tureckim. Imponująca budowla miała chronić północno-wschodnią część wyspy, która była niemal w ogóle niezamieszkała.
   Twierdza została wybudowana na wzgórzu z kamienia wapiennego. Trójkątną twierdzę spinały potężne mury o długości blisko 600 metrów. Zachodnią ścianę stanowiły strome skały, które w tamtym okresie były nie do pokonania. Cały obszar twierdzy zajmował blisko 30 tys. m2 i mógł pomieścić aż 3 tys. obrońców. Forteca posiadała m. innymi stanowiska obronne, pomieszczenia dla ludzi, magazyny na żywność i beczki z prochem, lochy oraz dwie cysterny na wodę. 
   Po ukończeniu jej budowy nastąpił czas oczekiwania ataku ze strony Turków. W 1645 roku potężna armia osmańska została zauważona przez mieszkańców portowych miast Krety. Zajęcie większości terytorium wyspy, zajęło Turkom aż trzy lata. Dłużej broniła się jedynie Candia (dzisiejszy Heraklion) - pozostała niezdobyta przez 22 lata. W 1669 roku ostatecznie podpisano akt kapitulacji. Jednym z punktu - podpisanego przez dowódcę wojsk weneckich Francesco Morosiniego - aktu, był ten mówiący, że dwie potężne twierdze - na wyspach Spinalondze i Imeri Gramvousa - mają pozostać jedyną własnością Wenecjan na Krecie. Tak też się początkowo stało.... Ale jak wiadomo, zawsze znajdzie się w stadzie jakaś "czarna owca".... W 1692 roku wenecki dowódca Kalabri - Luca Della Rocca - został przekupiony przez Turków, co doprowadziło ostatecznie do przekazania im twierdzy. Zdrajca otrzymał w zamian wysokie stanowisko w Stambule oraz prześmiewczy przydomek "kapitan Gramvousa".
Szkic twierdzy na wyspie Gramvousa, datowany na 1821 rok (Fot. www.crete1821.gr).
   Turcy natychmiast przystąpili do przebudowy i ufortyfikowania twierdzy. Do bastionu ściągnęli liczne wojsko oraz 66 dział. Znajdujący się tam Kościół Zwiastowania przekształcili na meczet, a część przylegających do niego pomieszczeń na magazyn prochu. Przez prawie sto trzydzieści lat, twierdza budziła postrach wśród ludności kreteńskiej i respekt przed wrogimi krajami. Jednak w 1821 roku na Krecie wybuchło kolejne powstanie, które tym razem miało przynieść sukces powstańcom w postaci upragnionej niepodległości. Po czterech latach niepowodzeń, greccy i kreteńscy powstańcy postanowili zastosować niekonwencjonalne metody do zdobycia twierdzy. Po zebraniu odpowiedniej ilości janczarskich mundurów, przebrali się w nie i wyruszyli w kierunku Imeri Gramvousa, co pozwoliło im ostatecznie zdobyć twierdzę.
   W kolejnych latach miejsce to, stało się dla kreteńskich rewolucjonistów główną siedzibą. Stąd także prowadzono wszelkie akcje przeciwko osmańskiemu okupantowi. W twierdzy pozbyto się wszelkich śladów mówiących o wcześniejszej obecności w niej Turków, a także zaczęto przystosowywać ją do życia codziennego. Meczet ponownie stał się kościołem, a niedaleko niego wybudowano szkołę.
   Niestety mająca zaledwie 3 hektary powierzchni twierdza, nie mogła zapewnić powstańcom dogodnych warunków do życia, co zmusiło ich do napadania na przepływające w pobliżu statki kupieckie. Najbardziej w tym przypadku cierpiały załogi, które pływały pod Francuską, Angielską, Portugalską i Hiszpańską banderą. Właśnie te rządy zgłaszały swoje pretensje do rządu greckiego, który postanowił ukrócić ten proceder - twierdza miała zostać jak najszybciej przez "piratów" opuszczona. Niewielka wysepka znalazła się pod panowaniem brytyjskim, jednak zaledwie przez dwa lata. W 1830 roku Gramvousa ponownie znalazła się w rękach tureckich, którzy oddali ją dopiero wtedy, kiedy Kreta odzyskała upragnioną niepodległość.
   Od tego czasu cały tamtejszy region wraz z niewielką wyspą jest niezamieszkały, co nadaje temu miejscu specjalnego znaczenia na turystycznej mapie Europy. Gramvousa jest bowiem jedną z głównych atrakcji osób przybyłych na Kretę w celach wypoczynkowych. I nie chodzi tutaj o samą twierdzę (a raczej jej ruiny), a przede wszystkim o wspaniałą plażę i lazurową wodę zatoki Balos.
   Na półwysep Gramvousa i przepiękna plażę Balos można dostać się na dwa sposoby. Pierwszym sposobem jest dotarcie na półwysep autem. Tutaj jednak trzeba wziąć pod uwagę kiepski stan prowadzącej tam drogi oraz to, że po dotarciu na parking, pozostaje Wam jeszcze około 2 km do przejścia pieszo.
   Inną możliwością jest rejs statkiem, który wypływa z portu Kavonisi Kissamos. Plusem - zwłaszcza przy pięknej pogodzie - są widoki, jakie możemy podziwiać. Podziwianie niezwykle barwnej i urozmaiconej linii brzegowej półwyspu, umili Wam całą 45-minutową wycieczkę. Moim zdaniem, ta forma jest lepsza od wycieczki autem. Raz, że nie dotrzecie w ten sposób na wyspę, a dwa podczas wycieczki statkiem jest wystarczająco czasu, aby zwiedzić twierdzę i nacieszyć się lazurową wodą.
Wspaniała linia brzegowa, którą możecie podziwiać podczas rejsu na wyspę (Fot. zbiory autora).
Twierdza widziana z lotu ptaka, zdjęcie pochodzi z pocz. XX wieku (Fot. zbiory autora).
   Jeżeli wybierzecie rejs statkiem, to te informacje są właśnie dla Was. W porcie Kavonisi Kissamos znajdują się duże bezpłatne parkingi. Statki wypływają o godz. 10:00 i 10:15 i kierują się od razu w stronę Imeri Gramvousa. Tam - po zacumowaniu statku u podnóża twierdzy - macie dwie godziny czasu na zwiedzanie ruin, opalanie się na plaży lub nurkowanie przy zatopionym częściowo wraku statku Dimitrios P. (W 1967 roku statek przewoził ładunek cementu, a zła pogoda zmusiła kapitana do schronienia w tej zatoce. Niestety podczas cumowania, pękł łańcuch jednej z kotwic, co spowodowało, że statek osiadł na mieliźnie). Następnie wracacie na statek, który zabierze Was nieco dalej, na przepiękną plażę Balos. Tutaj możecie spędzić całe trzy godziny. 
   Jeżeli decydujecie się zwiedzić twierdzę, to proponuję zabrać wygodne buty. Wejście i zejście po stromym, kamienistym zboczu nie należy do przyjemności, jeśli wybraliście się tam w klapkach.... W upalne dni należy pamiętać także o nakryciu głowy i odpowiedniej ilości wody, gdyż poza mesą na statku nigdzie jej tam nie kupicie. Wejście na prawie 140-metrowe wzniesienie trwa około 20 minut. Macie zatem sporo czasu, aby nacieszyć się wspaniałymi widokami, zejść z powrotem w dół i jeszcze odpocząć lub coś przekąsić. Następnie 15-minutowym rejsem udacie się na lagunę Balos, gdzie przewidziane są dla Was aż trzy godziny wspaniałego relaksu. To miejsce urzeka chyba wszystkich turystów.... płytka, ciepła i krystalicznie czysta woda, jaśniutki, niezwykle drobny piaseczek i wspaniałe widoki, sprawią, że miejsce to zapamiętasz na długo. Miejsce to jest wręcz idealne do wypoczynku z małymi dziećmi, bowiem woda ma tam około 30-40 cm głębokości. Nieco dalej są oczywiście miejsca głębsze, gdzie można nurkować.
Laguna Balos, to płytka i niezwykle krystaliczna woda....
   To raczej wszystko, co chciałem Wam o tym niesamowitym miejscu napisać. Mam nadzieję, że uda się Wam je odwiedzić i że po powrocie podzielicie się swoimi wrażeniami. A może część z Was już to miejsce widziała? Czekam na Wasze komentarze pod postem.
Widok z murów twierdzy na plażę. W centralnej części widać wrak okrętu Dimitrios P. (Fot. ).
Na koniec jeszcze kilka ważnych informacji:
- na statku możecie kupić świeże przekąski, napoje i kilka innych przydatnych podczas tej wycieczki rzeczy (ceny nie są wygórowane, można płacić gotówką i kartą)
- na Balos jest niewielka tawerna, jednak znajduje się w znacznej odległości od miejsca, gdzie zostaniemy wyokrętowani
- na Balos jest spora ilość leżaków i parasoli do wynajęcia
- na Imeri Gramvousa nie gdzie kupić jedzenia i picia, nie ma także leżaków i parasoli
- warto zabrać ze sobą dobre obuwie do wspinaczki i krem do opalania o wysokim filtrze
- załoga statku przekazuje przez nagłośnienie wiele istotnych informacji w kilku językach, także w języki polskim
Imeri Gramvousa widziana z okna samolotu. Dobrze widać zarys twierdzy (Fot. ).
Nas na Imeri Gramvousę dostarczył statek o nazwie.... Gramvousa (Fot. zbiory autora).

   Wszystkie zamieszczone zdjęcia - o ile nie zostało to oznaczone inaczej - pochodzą ze zbiorów autora, październik 2015 r.
 
Mapa dojazdu:
 

1 komentarz:

  1. Bardzo ciekawa historia i po prostu ładne miejsce. Warto by tam się wybrać.

    OdpowiedzUsuń