Pithiviers, to obecnie niewielkie miasteczko, leżące w departamencie Loiret, pomiędzy Paryżem a Orleanem. Na pierwszy rzut oka, wydaje się zwykłym francuskim miasteczkiem nad którym góruje XI-wieczny kościół św. Salomona i św. Grzegorza. Historię tego galijskiego miasteczka - gdyby nie jedno niechlubne wydarzenie - można by opisać w kilkunastu zdaniach. Można np. wspomnieć o wzniesionym około 1000 roku zamku, którego częścią jest dzisiejsza kolegiata św. Jerzego oraz o nieistniejącym już ponad 33-metrowym donżonie. Na uwagę zasługują także wydarzenia związane z ósmą wojną religijną, toczoną pomiędzy królem Francji Henrykiem III i królem Navarry Henrykiem IV. Wówczas to, obaj królowie - najpierw Henryk III, a później Henryk IV - zajmują Pithiviers. Nie sposób też pominąć wydarzenia z lutego 1939 roku, kiedy to m. innymi do Pithiviers, trafili hiszpańscy uchodźcy, którzy uciekli z kraju przed terrorem stosowanym przez wojska Franco. I w sumie na tym moglibyśmy zakończyć ten temat, gdyby nie fakt, że to ostatnie wydarzenie - przybycie hiszpańskich uchodźców - jest zarazem początkiem historii, którą chcę Wam tutaj przedstawić. Historii, której rząd francuski wstydzi się po dziś dzień - utworzenia koncentracyjnego obozu tranzytowego dla francuskich Żydów....
Zanim przejdę do przedstawienia Wam dramatycznych wydarzeń z okresu funkcjonowania obozu pod rządami Vichy, warto nadmienić tutaj, że obóz powstał na kilka miesięcy przed wybuchem wojny i znajdował się w pierwszych jej tygodniach funkcjonowania, jedynie na terenie opuszczonego budynku dworca w Pithiviers. Początkowo w obozie recepcyjnym, ulokowano właśnie wspomnianych przeze mnie uchodźców z Hiszpanii (głównie kobiety i dzieci, mężczyźni byli kierowani na południe Francji), którzy poddawani byli ścisłej kwarantannie, leczeniom i szczepieniom. W obozie funkcjonowała wówczas prowizoryczna kuchnia, która podawała posiłki jedynie z menu kuchni francuskiej. Uchodźcy przebywali tam do momentu, kiedy - dzięki pomocy rządu francuskiego - możliwy był ich powrót do kraju. Tych, którzy zdecydowali się pozostać we Francji, zakwaterowano w obozie huty szkła Aydes we Fleury-les-Aubrais. Po wybuchu II wojny światowej, miejsce to zostało przekształcone w obóz jeniecki dla pojmanych żołnierzy niemieckich, którzy przebywali w nim aż do klęski Francji w kampanii niemieckiej w 1940 roku. Wówczas role się odwróciły i do obozu trafili francuscy żołnierze, którzy przebywali tam do chwili, kiedy można było ich przetransportować do bardziej "odpowiednich" miejsc dla nich.
Jednym z jeńców wojennych przebywających w tym czasie w obozie, był - bohater I wojny światowej - Joseph Darnand (1897-1945). Dlaczego akurat o nim tutaj wspominam? Ponieważ jest to postać specyficzna, która potrzebowała raptem kilkunastu miesięcy, aby całkowicie zmienić swoje poglądy i przejść na stronę wroga. Darnand był ochotnikiem i służył w jednym z fortów na Lini Maginota. Trafił do obozu jenieckiego 19 czerwca 1940 roku, ale nie przebywał tam zbyt długo. Zbiegł bowiem z obozu w Pithiviers już w sierpniu i udał się do Nicei, gdzie miał przed wojną swój zakład stolarski i wiele kontaktów. Po powstaniu rządu Francji Vichy (fr. La France de Vichy), był już całkowicie przekonany, po czyjej stronie chce stanąć i z kim współpracować. W lipcu 1941 roku stanął na czele organizacji kombatanckiej - Francuski Legion Weteranów (fr. Légion Française des combattants) - która wspierała politykę marszałka Phillippe’a Péteina. Kiedy zaoferował swoją pomoc w prześladowaniu Żydów, dostał propozycję utworzenia jednostki milicji, która miałaby "zaprowadzić porządek" w społeczeństwie żydowskim i we francuskim ruchu oporu. Legionowa Służba Porządkowa (fr. Service d'ordre légionnaire) - przekształcona w 1943 roku w Milicję Francuską - od początku uczestniczyła w licznych egzekucjach, zabójstwach, łapankach i deportacjach Żydów z Francji do obozów koncentracyjnych. Na czele "Francuskiego Gestapo" - bo taką zyskała nieoficjalną nazwę - stał oczywiście Darnand, który w październiku 1943 roku złożył osobistą przysięgę lojalności Adolfowi Hitlerowi. Teraz już w randze SS-Sturmbannführera, został mianowany sekretarzem generalnym ds. bezpieczeństwa, który raz na zawsze miał rozprawić się z "żydowską zarazą". Nie wiadomo ile osób za sprawą jego milicji i jego samego trafiło do obozów tranzytowych, w tym także do Pithiviers. Wiadomo natomiast, że ten, kto trafił w ręce kierowanej przez niego Milicji Francuskiej, był okrutnie torturowany, co w wielu przypadkach kończyło się śmiercią w męczarniach. Joseph Darnand - widząc szybko posuwające się w głąb Francji wojska alianckie - uciekł do Niemiec we wrześniu 1944 roku. Został przez amerykanów schwytany 12 maja 1945 roku, ale udało mu się zbiec. Ponownie został aresztowany przez Brytyjczyków 28 czerwca 1945 roku. Przetrzymywany był w paryskim więzieniu do czasu zakończenia toczącego się przeciwko niemu procesu. 3 października 1945 roku otrzymał karę śmierci za zdradę stanu. Został rozstrzelany siedem dni później.
Wróćmy teraz do tematu obozu w Pithiviers. Od kapitulacji Francji, terytorium na którym znajdował się obóz, podlegało teraz nowo utworzonemu w tym czasie rządowi Vichy, który przejął "opiekę" nad obozem jenieckim. Wówczas "przypomniano" sobie o dekrecie z 12 kwietnia 1939 roku, mówiącym o utworzeniu Zagranicznych Spółek Pracowniczych. Ten natomiast był podstawą do sporządzenia nowego dekretu w dniu 27 września 1940 roku. Treść tego dokumentu została już starannie przemyślana przez rząd Vichy. Mówi ona o problemie jakim jest "nadwyżka pracowników cudzoziemskich w gospodarce narodowej" i pozwala na wykluczenie tej grupy ludzi i umieszczeniu ich w obozach internowania, gdzie zmuszani są do pracy. Pomimo braku nacisków Niemców, władze francuskie zaczęły prowadzić spis Żydów i wyłapywać "zbędnych" i najniebezpieczniejszych z nich, grabiąc przy okazji ich majątki. Wkrótce potem - 3 października 1940 roku - ustanowiono i ogłoszono ustawę o statusie wszystkich Żydów, która nakazywała ich internowanie. Nad przebiegiem prawidłowych "prac" związanych z ustawą, czuwali najzagorzalsi naziści i zaufani ludzie Adolfa Eichmanna: SS-Hauptsturmführer Theodor Dannecker, SS-Sturmbannführer Günther-Eberhardt Wisicielny i niemiecki lekarz Carl-Theodor Zeitschel. To przede wszystkim ta trójka - we współpracy z Darnandem - organizowała wspólnie łapanki i wywózki Żydów, do obozów internowania znajdujących się w okolicach Paryża. Oprócz Pithiviers (pierwszy obóz koncentracyjny we Francji), były to m. innymi: Drancy, Beaune-la-Rolande i Compiègne.
W tym czasie obóz nadal funkcjonował, jako obóz jeniecki w którym przebywali głównie Polscy i Czechosłowaccy imigranci, mieszkający w okręgu paryskim, którzy albo nie posiadali francuskich paszportów, albo też byli "zagrożeniem" dla państwa. Dopiero 22 kwietnia 1941 roku SS-Hauptsturmführer Dannecker poinformował prefekta regionalnego i przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w strefie okupowanej - Jean-Pierre’a Ingranda - o przekształceniu obozu w obóz internowania oraz o wysłaniu na przymusowy urlop lub przeniesieniu jego francuskich władz zarządzających. W ten sposób obóz jeniecki - w którym znajdowało się już wielu Żydów - rząd Vichy przekształcił w obóz internowania dla aresztowanych osób pochodzenia semickiego, którzy zostali umieszczeni w Pithiviers zgodnie z sankcjami umieszczonymi w dekrecie z dnia 22 lutego 1941 roku.
Jedna z wież strażniczych w koncentracyjnym obozie tranzytowym w Pithiviers (Fot. zbiory autora). |
Zaczęto wówczas stosować coraz bardziej restrykcyjne ustawy antysemickie, ograniczające możliwości bytowe Żydów i ich aktywność społeczną. Rozpoczęły się zakrojone na szeroką skalę i dobrze przygotowane
kampanie antyżydowskie, a do obozu zaczęli trafiać pierwsi Żydzi. Ich pilnowaniem zajmowali się głównie funkcjonariusze Vichy, ale jednostki te wspierane były przez oddziały SS.
Obóz w krótkim czasie znacznie się rozrósł. Zakwaterowani w 19 barakach więźniowie, zmuszani byli do pracy zarówno w obozie, jak i okolicznych gospodarstwach rolnych i prywatnych zakładach. Wewnątrz obozu były to przede wszystkim prace naprawcze w warsztatach i prace na roli w utworzonym dużym ogrodzie warzywnym z którego korzystała załoga i pracownicy administracyjni obozu.
Zdjęcie przedstawia obóz w Pithiviers w fazie rozbudowy - widoczne są fundamenty pod kolejne baraki (Fot. www.bundesarchiv.de). |
Oprócz wspomnianych baraków, na terenie obozu wybudowano również kilka budynków administracyjnych, infirmerię (salę chorych), pomieszczenia do selekcji osób, ubrań i przedmiotów osobistych, stołówkę, magazyn żywnościowy, warsztaty i kilka innych niezidentyfikowanych budynków. Teren obozu cały czas był powiększany. Doszło do tego, że naziści przejęli pobliską firmę rolniczą z wielkim elewatorem, który był w stanie pomieścić 105 tys. ton zboża. Wybudowany w 1933 roku i połączony z elewatorem budynek biurowy, zaczął pełnić teraz rolę biura obozu tranzytowego w Pithiviers. Warto zaznaczyć, że pod samym budynkiem przebiegały szyny kolejowe, które biegły przez obóz w kierunku stacji, gdzie planowano przyjmować i wysyłać transporty z Żydami.
Tory kolejowe prowadzące bezpośrednio do obozu w Pithiviers nigdy nie zostały wymienione.... |
Jednym z aresztowanych tego dnia w gimnazjum Japy, był - urodzony 02 stycznia 1908 roku w Grójcu i zamieszkały w Paryżu przy Rue Saint Claude 10a - Moszek Aron Artman. Syn Sandera Artmana i Laji Komorniki na szczęście nie przebywał w Pithiviers długo, i nie podzielił losu większości aresztowanych tego dnia osób. Po 107 dniach pobytu w obozie, został zwolniony - 28 sierpnia 1941 roku - ze względu na zaawansowaną gruźlicę. Powrócił do domu, gdzie zajęła się nim poślubiona nieco ponad rok wcześniej - 06 sierpnia 1940 roku - żona Laja Markiewicz. Moszek Aron Artman wyzdrowiał i dożył sędziwej starości.
Partscy Żydzi pod główną bramą obozu w Pithiviers po łapankach z maja 1941 r. (Fot. www.bundesarchiv.de). |
Jak wspomniałem, do Pithiviers trafiło wówczas 1.700 osób, a kolejni (ich ilość nie jest ostatecznie znana) trafili do obozu po łapankach przeprowadzonych w lipcu i sierpniu 1941 roku. Najgorsze jednak miało dopiero nadejść....
W maju 1942 roku - na rozkaz SS-Hauptsturmführera Theodora Danneckera - obóz tranzytowy w Pithiviers (fr. Camp de transit de Pithiviers) został całkowicie przejęty przez Niemców, a całą jego załogę wymieniono na brutalnych esesmanów. Podobnie stało się w pozostałych obozach - Drancy, Beaune-la-Rolande i Compiègne.
Studnia - jeden z niewielu śladów po dawnym obozie przy osiedlu domków jednorodzinnych. |
Naziści natychmiast zaczęli organizować transporty ze wszystkich czterech przepełnionych obozów, aby zrobić miejsce dla nowo przybyłych Żydów, którzy mieli tutaj wkrótce trafić - planowali bowiem kolejne wielkie akcje przeciwko nim. Wczesnym rankiem 25 czerwca 1942 roku, na stacji w Pithiviers zebrano setki więźniów, których zaczęto ładować do podstawionych wagonów. Transport z 999 ciasno upchanymi więźniami, wyruszył jeszcze tego samego dnia. Celem pierwszego transportu z Pithiviers (czwartego z ogólnej liczby 77 transportów, które zorganizowano z czterech wymienionych przeze mnie obozów) był niemiecki obóz zagłady (niem. Stammlager) Oświęcim (niem. Auschwitz I). Pociąg dotarł do Auschwitz dwa dni później. Spośród 999 więźniów stłoczonych w wagonach, aż 937 było narodowości polskiej. Wszyscy przybyli otrzymali numery obozowe (począwszy od 41773 do 42772). Niespełna miesiąc później - 15 sierpnia - z tego transportu przy życiu pozostało już tylko 557 osób (wojnę przeżyło jedynie 59 mężczyzn).
Jednym z 999 więźniów z pierwszego transportu z Pithiviers do KL Auschwitz I, był Moszek Chebsztajn. Urodził się 10 października 1912 roku w Magnuszewie, skąd przybył do Paryża w 1930 roku. Niestety - do wielkiej łapanki z maja 1941 roku - Moszek Chebsztajn nie otrzymał obywatelstwa francuskiego, dlatego też on także dostał "zielony bilet" i musiał stawić się w gimnazjum Japy. Po aresztowaniu, natychmiast został wysłany do obozu w Pithiviers, gdzie przebywał przez 13 miesięcy. 25 czerwca 1942 znalazł się w transporcie (nr. 4), który podążał w kierunku Auschwitz. Tam wytatuowano jemu numer obozowy 41899. Początkowo, pracował przy budowie niemieckiego obozu zagłady Oświęcim II-Brzezinka (niem. Auschwitz II-Birkenau), a po zniszczeniu getta trafił do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Warszawie (niem. Waffen SS Konzentrazionslager Warschau) zwanego potocznie "Gęsiówką". Przebywał tutaj od sierpnia do listopada 1943 roku, kiedy na terenie obozu trwały jeszcze prace. Moszek Chebsztajn - ze względu na ciągle w miarę dobrą kondycję fizyczną niezbędną do pracy - przetrwał w obozie, po czym został skierowany do jednego ze 169 podobozów niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau - do KL Mühldorf-am-Inn. Wiedząc, że koniec III Rzeszy jest bliski, pracował ciężko i liczył dni do wyzwolenia obozu, które nastąpiło 28 kwietnia 1945 roku. Obóz został wyzwolony przez jednostki amerykańskie. Kilka tygodniu później, Moszek Chebsztajn powrócił do Paryża, gdzie od swojego przyjaciela dowie się, że jego rodzina przeżyła wojnę i przebywa obecnie w paryskiej dzielnicy Beleville. Można powiedzieć, że życie Moszka "zatoczyło wielkie koło" i powróciło do miejsca, gdzie zaczęło się wszystko, co piękne w jego życiu. To właśnie tutaj poznał swoją obecną żonę Chancię (z domu Bachrach), która przyjechała tutaj z Garwolina w tym samym roku, co on i tutaj w 1933 roku wzięli ślub. Teraz - po trzech latach cierpień i niepewności - mogli się wreszcie uściskać. Radość Chanci i dwójki ich dzieci - 12-letniego Bernarda i 10-letniego Henriego - była przeogromna. Moszek Chebsztajn był jednym z 59 mężczyzn z pierwszego transportu z Pithiviers, którzy przeżyli piekło obozów zagłady. Zmarł w 2011 roku w wieku 99 lat.
Po wyjeździe pierwszego transportu z Pithiviers, można było przystąpić do realizacji planu o kryptonimie "Obława Vel d'Hiv" (fr. La Rafle du Vel d'Hiv). Nazwa została wzięta od krytego (zimowego) toru kolarskiego - Velodrome d'Hiver - który znajdował się w pobliżu wieży Eiffla i była częścią wielkiej operacji o kryptonimie "Wiosenny wiatr" (niem. Frühlingswind). Seria świetnie zorganizowanych łapanek w maju i lipcu 1942 roku, przyniosła spore sukcesy nazistom. Po masowych aresztowaniach - w których udział wzięło około 9 tys. francuskich milicjantów - zatrzymano ponad 13 tys. osób pochodzenia żydowskiego. Do obozu w Pithiviers trafiło wówczas około 4 tys. z nich (pozostałych umieszczono Drancy, Beaune-la-Rolande i Compiègne).
Tak w Auschwitz mogły wyglądać selekcje transportów przybyłych z Pithiviers (Fot. zbiory autora). |
Obława była częścią ogólnoeuropejskiego planu hitlerowskiego, który ostatecznie zaakceptowano 20 stycznia 1942 roku, podczas konferencji w Wannsee. Plan ten zakładał masowe aresztowania i wywózki do obozów zagłady europejskiej ludności żydowskiej. Obława w Paryżu była wspólną, doskonale zorganizowaną operacją hitlerowców i francuskich kolaborantów, którzy korzystali przede wszystkim z tzw. "teczki Tularda". Francuski administrator cywilny i inspektor policji André Tulard, był odpowiedzialny za "kwestię żydowską" na terenie Francji. Już od pierwszych dni okupacji w 1940 roku, Tulard gromadził wszelkie informacje dotyczące Żydów, które po raz drugi już (po raz pierwszy skorzystano z tych akt podczas obław w 1941 roku) stały się bardzo przydatne. W aktach tych - tzw. centralnym systemie ewidencjonowania - znajdowało się nazwisko i imię, adres, ewentualne dane o pochodzeniu oraz wykonywanym zawodzie. Dwa lata gromadzenia tych danych nie poszły na marne. Szef sekcji IV J paryskiego Gestapo - SS-Hauptsturmführer Theodor Dannecker - któremu Tulard przekazał akta, natychmiast zorganizował odpowiednią ilość ludzi, którzy mieli podołać znacznie większej operacji, niż te z maja i sierpnia 1941 roku.
Zgodnie z informacjami zamieszczonymi w aktach, funkcjonariusze Gestapo dokładnie wiedzieli, kto wówczas nie stawił się w urzędach policji lub paryskich podprefekturach. Na spotkaniu w siedzibie Gestapo przy Rue Lauriston 93 w 16-tej dzielnicy - które odbyło się 4 lipca 1942 roku - stwierdzono, że brakuje około 32 tys. Żydów. Ze strony Vichy, w spotkaniu tym, uczestniczył m. innymi Tulard, sekretarz generalny policji krajowej René Bousquet i - znany ze swojego antysemickiego nastawienia i współpracy z Głównym Urzędem ds. Żydowskich - Louis Darquier de Pellepoix. Gestapo reprezentowali Dannecker i szef Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Reichsführera SS (niem. Sicherheitspolizai und- Sicherheitsdienst des Reichsführer SS, w skrócie SiPo-SD) SS-Standartenführer Helmut Knochen, który podlegał bezpośrednio Wyższemu Dowódcy SS i Policji we Francji SS-Brigadeführerowi Carlowi Obergowi. Cała czwórka przeglądała - wypełnione przez 110 osób - akta, które podzielone były alfabetycznie i według narodowości - Żydzi francuscy i Żydzi zagraniczni (głównie z Niemiec, Austrii, Polski, Czechosłowacji i Związku Radzieckiego) oraz apatrydów ("bezpaństwowców"), których pochodzenia nie można było ustalić.
Podczas kolejnego spotkania - które odbyło się 7 lipca w biurze Danneckena przy Avenue Foch - grono "zainteresowanych" znacznie się powiększyło. Do wspomnianej piątki z pierwszej narady, dołączyli jeszcze zastępca Bousqueta - Jean Leguay - dyrektor administracji policji w prefekturze paryskiej Jean François, szef paryskiej policji Émile Hennequin. Na tym spotkaniu, ustalono przedział wiekowy aresztowanych Żydów (od 16 do 50 lat) oraz denaturalizację wszystkich Żydów, którzy od 1927 roku nabyli francuskie obywatelstwo. Raport z tego spotkania, SS-Hauptsturmführer Dannecker osobiście przekazał Adolfowi Eichmannowi, z którym spotkał się trzy dni później w jego biurze.
Jeszcze tego samego popołudnia, Dannecker odbył kolejne spotkanie w biurze sekcji IV J paryskiego Gestapo, gdzie przekazał ostatnie ustalenia z Eichamnnem. Tym razem w spotkaniu udział wziął zastępca Darquiera de Pellepoixa - Monsieur Gallien - Leguay, ekspert ds. Żydów w Paryżu i osoba odpowiedzialna za obozy koncentracyjne na terenie Francji - SS-Obersturmführer Heinz Röthke - oraz odpowiedzialny za deportacje francuskich Żydów do Auschwitz - SS-Unterscharführer Ernst Heinrichsohn - kilku funkcjonariuszy policji i przedstawicieli Narodowego Towarzystwa Kolei Francuskich (fr. Société Nationale de Chemins de fer Français, w skrócie SNCF).
Kolejne spotkania Danneckera z Eichmannem oraz posiedzenie komisji ds. Żydów Francuskich, przyniosły kolejne ustalenia, m. innymi dokładny przebieg obławy, termin, który wyznaczono na 14 lipca 1942 roku i zasięg akcji. W tym ostatnim przypadku, łapanki miały odbywać się we wszystkich dzielnicach Paryża oraz przylegających do niego terenach, jednak nie podlegających bezpośredniej jurysdykcji. Poruszono raz jeszcze kwestię wieku aresztowanych Żydów. Wcześniejsze ustalenia dotyczące wieku aresztowanych podtrzymano, jednak wprowadzono kilka uściśleń. Z grupy wszystkich mężczyzn i kobiet, które miały zostać aresztowane, wykreślono kobiety w zaawansowanej ciąży oraz kobiety karmiące. Na tych spotkaniach, ustalono także miejsce i sposób selekcji złapanych Żydów. Selekcja osób przewidzianych do wywiezienia, miała nie odbywać się w domu, a w specjalnie do tego wyznaczonych punktach. Ustalono także, że podczas selekcji, dzieci do lat 16 zostaną zabrane od rodziców i wysłane do Generalnego Związku Żydów Francuskich (fr. Union Générale des Israélites de France, w skrócie UGIF), który umieści je w wyselekcjonowanych domach dziecka.
Warto tutaj także wspomnieć o sprzeciwie na tych spotkaniach francuskich kolaborantów, którzy nie chcieli, aby ich ludzie brali udział w aresztowaniach Żydów pochodzenia francuskiego. Co ciekawe, Niemcy byli skłonni się na to zgodzić, pod warunkiem, że francuskie jednostki milicji będą wykonywały wyłącznie ich rozkazy. Obie strony - SS-Hauptsturmführer Dannecker i sekretarz generalny milicji krajowej René Bousquet - przystały na te warunki. Wszystko zostało ustalone. Czekano zatem na rozpoczęcie wielkiej "Obławy Vel d'Hiv".
Zanim doszło do rozpoczęcia akcji przeciwko Żydom, Francuzi ponownie wystosowali prośbę do niemieckich służb. Tym razem poprosili, aby zbliżający się termin - na wtorek 14 lipca - przesunąć o dwa dni, ze względu na Francuskie Święto Narodowe, jakim jest Dzień Bastylii. Ponieważ nie obchodzono tego święta w strefie okupowanej, władze francuskie obawiały się zamieszek na szeroką skalę. I na tą prośbę naziści przystali, zaznaczając jednak, że na nic więcej nie wyrażą już zgody. Ostateczny termin, został wyznaczony na czwartek 16 lipca 1942 roku.
SS-Brigadeführer Carl Oberg (z prawej) i Pierre Laval (z lewej) w Paryżu (Fot. www.en.wikipedia.org). |
Tego dnia o świcie, około 5,5 tys. francuskich milicjantów otrzymywało ostatnie wskazówki od Émilie Hennequina. Polecił on, aby aresztowania przebiegły możliwie szybko - bez zbędnych dyskusji z zatrzymywanymi - i zgodnie z zaplanowanym harmonogramem. W tym samym czasie, ostatnie wskazówki otrzymywali oficerowie SS i około 3,5 tys. ochotników z faszystowskiego ugrupowania Jacques’a Doriota - Francuskiej Partii Ludowej (fr. Parti Populaire Français, w skrócie PPF). Jak się potem okazało, Francuzi nie do końca trzymali się wcześniejszych ustaleń i już w toku akcji dopuszczali się aresztowań dzieci, znacznie poniżej wyznaczonego wieku 16 lat.
Pojmani Żydzi w Gimnazjum Japy (Fot. www.artblart.com). |
Zatrzymano wówczas 13.152. osoby pochodzenia żydowskiego (w tym 5.082 kobiety i 4.051 dzieci), z czego około 4 tys. trafiło do Pithiviers. Nie ustalono ilu osobom podczas łapanek udało się uciec. Po wojnie udowodniono, że Paryżanie ocalili około 10 tys. Żydów*. Zatrzymywani Żydzi, mogli zabrać ze sobą jedynie dwie koszule, parę butów, koc i jeden komplet ciepłego ubrania. Dzieci w brutalny sposób oddzielano od rodziców - część z nich wywieziono do dwóch obozów w Loiret.
* jedną z osób, które ratowały podczas tej obławy (i nie tylko wtedy) Żydów, była Jeanine Hureau-Tessier (1922-2011) z Pithiviers. Rodzice - Henri i Noémie - oraz 17-letnia Jeanine, bez zastanowienia zaczęli pomagać ukrywającym się w Pithiviers Żydom. Trzeba tutaj zaznaczyć, że oprócz tej trójki, w domu było jeszcze czworo małych dzieci (piąty, syn był w ruchu oporu), a rodzina żyła bardzo skromnie. 14 maja 1984 roku Jeanine otrzymała od Yad Vashem tytuł "Sprawiedliwej wśród Narodów Świata", a jej rodzice szczególne wyróżnienie za uratowanie w czasie wojny Żyda polskiego pochodzenia. Jeanine w 2004 roku została udekorowana także Kawalerskim Orderem Legii Honorowej.
Choć obozy były przygotowane na przyjęcie dużej liczby Żydów, to jeszcze tego samego dnia, niemal całkowicie zostały zapełnione. Podjęto zatem decyzję o natychmiastowej wywózce do Auschwitz, a za deportację odpowiedzialny był, wspomniany przeze mnie SS-Obersturmführer Heinz Röthke. 17 lipca 1942 roku - w drugim dniu "Obławy Vel d'Hiv" - z Pithiviers na wschód wyruszył drugi transport (oznaczony nr. 6). Po trzech dniach i dwóch nocach, transport dotarł na stację około godziny 19:00. W transporcie znajdowało się 928 osób (809 mężczyzn i dzieci, nr. obozowe 48880-49688 oraz 117 kobiet, nr. obozowe 9550-9668). Wiele z nich zmarło w zatłoczonych wagonach podczas podróży do Auschwitz - wojnę przeżyły 94 osoby. Był to pierwszy pociąg z tych czterech obozów, w którym znalazły się kobiety i dzieci - po dziś dzień znany jest na świecie pod hasłem "17 lipca 1942 roku - konwój nr. 6".
W tym transporcie wśród kobiet znalazła się - urodzona 11 lutego 1903 roku w Kijowie - Iréne Némirovsky (Irina Lvovna Nemirovskaya). Powieściopisarka ukraińskiego pochodzenia, znalazła się w grupie Żydów, którym odmówiono obywatelstwa francuskiego. Co ciekawe, została ona aresztowana przez francuską milicję już 13 lipca 1942 roku, a więc na dzień przed rozpoczęciem wielkiej obławy. 39-letnia matka, podczas aresztowania powiedziała swoim córkom, że "wybierają się teraz w podróż". Dwa dni później, została przewieziona do Pithiviers, skąd trafiła do jednego z zatłoczonych wagonów transportu nr. 6. Po otrzymaniu numeru obozowego, przebywała w Auschwitz jedynie miesiąc. Zmarła 17 sierpnia 1942 roku na tyfus (w dokumentach, jako przyczynę zgonu wpisano grypę). Dzisiaj znana jest przede wszystkim ze swojej nieukończonej i wydanej pośmiertnie książce - "Suite française". Wydane przez jej starszą córkę w 2004 roku refleksje, obejmowały okres okupacji we Francji od 4 czerwca 1940 roku do 1 lipca 1941 roku. Książka stała się bestsellerem i została przetłumaczona na 38 języków.
Paryscy Żydzi w obozie Pithiviers po "Obławie Vel d'Hiv" (Fot. www.blind-magazine.com). |
Pisarka Iréne Némirovsky (Fot. www.en.wikipedia.org). |
Zanim jednak Iréne Némirovsky zmarła, do Auschwitz dotarły kolejne transporty z podparyskich obozów. 31 lipca 1942 roku, z Pithiviers o 6:15 wyjechał transport nr. 3 (13-ty z ogólnej liczby 77 transportów z tych czterech obozów). We wnętrzach przepełnionych wagonów, znajdowało się 1050 osób pochodzenia żydowskiego (692 mężczyzn, 211 kobiet i 147 dzieci). 2 sierpnia wszystkich poddano selekcji (mężczyźni otrzymali nr. obozowe 55083-55775, a kobiety i dzieci 14156-14514). Wojnę przeżyło 16 osób, w tym jedna kobieta.
3 sierpnia 1942 roku naziści zorganizowali transport nr. 4 (14-ty z 77) z Pithiviers do Auschwitz. Tym razem do obozu zagłady przewieziono 1034 więźniów (52 mężczyzn, 874 kobiety i 108 dzieci). Podczas "rozładunku" wagonów bydlęcych, równocześnie przeprowadzano selekcję. 22 mężczyzn (nr. obozowe 56411-56432) oraz 542 kobiety i dzieci (nr. obozowe 15102-15267 i 15269-15644) skierowano do obozu, a pozostałych 470 więźniów - bezpośrednio do komór gazowych. Wojnę przeżyło zaledwie sześć osób (3 mężczyzn i 3 kobiety). W transporcie nr. 4 znajdował się m. innymi 10-letni Jacques Zonszajn i jego 3-letnia siostra Liliana. Oddzieleni od rodziców (oboje trafili do obozu w Drancy i zostali deportowani do Auschwitz w innym terminie) i otoczeni całkiem obcymi ludźmi, oczekiwali w niewyobrażalnym strachu na dalsze wydarzenia w bydlęcym wagonie. Do obozu zagłady dotarli po pięciu dniach, a kilka dni później, chłopiec zdążył napisać krótki list do przyjaciół rodziny. Oto jego treść: "Piątek, 14 sierpnia 1942 roku. Droga rodzino Sebanne. Jesteśmy w smutnej sytuacji. Mamo, Pani Wartski została wysłana w nieznane miejsce, podobnie jak Pani Polakiewicz i jej rodzina. Léon (13-letni przyjaciel chłopca Léon Polakiewicz, przyp. autora), który był przy nas, również został zabrany. Śpimy na słomie. Nadal jestem z młodszą siostrą. Opiekuje się nią Czerwony Krzyż, widzę ją do woli i zabieram ją często na spacery. Prześlij pozdrowienia dla konsjerża (dozorca w kamienicy, przyp. autora). Przekazuję Tobie list do mojej ciotki, który mam nadzieję, że jej przekażesz. Pani Sebbane, gdyby mogła nam coś wysłać, byłoby bardzo miło z Pani strony. Nie przychodzi mi nic więcej do głowy, żeby do Ciebie napisać, więc mocno Cię przytulam, mając nadzieję, że wkrótce Cię zobaczę. Jackie". Jacques i Liliane zostali zamordowani w komorze gazowej dziesięć dni później - 24 sierpnia 1942 roku.
Wspomniana przez Jacquesa rodzina Polakiewiczów, była polskimi imigrantami z Siedlec. Zamieszkali w paryskiej IV dzielnicy żydowskiej przy Vieille du Temple 43 (piętro wyżej mieszkała rodzina Sebbans). W momencie aresztowania Polakiewiczów, to właśnie ich najbliżsi przyjaciele "z góry", towarzyszyli im na dziedzińcu kamienicy. Cała rodzina trafiła na Velodrome d'Hiver, skąd zostali przetransportowani do obozu w Pithiviers. 47-letni David Polakiewicz został wysłany do Auschwitz w konwoju nr. 13 (31 lipca 1942 r.), jego żona - 50-letnia Fedja - wraz z córką Ruchlą (20 lat) i synem Froimem (14 lat) została deportowana do Auschwitz 3 sierpnia 1942 roku (konwój nr. 14). Znajdowali się zatem w tym samym składzie, co Jacques i mała Liliane. Léon był ostatnim deportowanym członkiem rodziny Polakiewiczów - do Auschwitz trafił w transporcie nr. 16 (wyjazd z Pithiviers 7 sierpnia 1942 r.). Cała rodzina została w krótkim odstępie czasu zamordowana przez nazistów.
Także transport nr. 5 z 7 sierpnia 1942 roku (16-ty z 77), odbył się jeszcze przed śmiercią znanej pisarki. W wagonach "upchano" 1069 osób (198 mężczyzn oraz 571 kobiet i 300 dzieci). Pociąg dotarł do Auschwitz po dwóch dobach. Podczas selekcji, do zajęcia baraków wytypowano jedynie 63 mężczyzn (nr. 57720-57782) i 211 kobiet oraz dzieci (15961-16171). Pozostałe 794 osoby, zostały skierowane bezpośrednio do komór gazowych. Wojnę przeżyło zaledwie sześć osób (4 mężczyzn i 2 kobiety).
Tak zapamiętał transport dzieci Georges Horan (Fot. www.yadvashem.org). |
Ostatni - pociąg nr. 6 z Pithiviers do Auschwitz - transport (35-ty z 77), miał już miejsce po śmierci Iréne Némirovsky. Skład ze stacji w Pithiviers wyruszył 21 września 1942 roku, przewożąc 1000 Żydów. Najstarsza osoba w tym transporcie miała 80 lat, a najmłodszymi była dwójka dzieci w wieku zaledwie 2 lat. Z tego transportu, wojnę przeżyły 23 osoby.
Jak wynika z powyższego zestawienia transportów, obóz w Pithiviers - w pociągach jadących do Auschwitz - opuściło około 6 tys. Żydów. To jednak nie jest całkowity bilans, ponieważ tysiące kolejnych, trafiało z Pithiviers do Drancy lub Beaune-la-Rolande i dopiero stamtąd były kierowane do obozu zagłady. Taki los spotkał przede wszystkim dzieci, których transportowanie do obozów zagłady bez osób starszych zostało przez Berlin zabronione. Około 3 tys. dzieci w wieku od 2 do 14 lat, zostało przetransportowanych do Drancy, aby w okresie 17-28 sierpnia 1942 roku (przynajmniej sześć transportów) zostały - w towarzystwie innych dorosłych Żydów - przetransportowane do Auschwitz-Birkenau. Żadne z nich nie przeżyło wojny....
Przygotowania do podania posiłku dzieciom z baraku nr. 18 (Fot. www.avarchives.icrc.org). |
Również nie wszystkie z chwytanych w obławach dzieci trafiło z Pithiviers bezpośrednio do Auschwitz. Istnieją dokumenty, które potwierdzają wywózkę dzieci do Loiret, a stamtąd dopiero w późniejszym czasie trafiały do miejsca, gdzie wcześniej zamordowano ich rodziców. Trzeba tutaj wspomnieć, że w Loiret nie przewidywano tak wielkiej ilości dzieci w jednym czasie. Dla około 7.600 dzieci w wieku od 2 do 14 lat nie było ani miejsca, ani odpowiedniej ilości jedzenia. W obozie wybuchła epidemia, zbierająca duże żniwo.
Są także dowody na to, że około 300 mężczyznom z Pithiviers i Beaune-la-Rolande, udało się uniknąć losu większości aresztowanych, ponieważ zostali z tych obozów skierowani do prac na farmach w Sologne. Miało to miejsce jeszcze przed lipcowymi transportami w 1942 roku.
Obóz Pithiviers został ewakuowany do końca września 1942 roku. Wtedy to, ostatnich 464 więźniów Żydowskich przetransportowano do Drancy (informacja ta widnieje na jednej z tablic). Najprawdopodobniej już wtedy wiedziano, że terytoriom Vichy zostanie zajęte przez niemiecki Wehrmacht i wojska włoskie. Od 1 października 1942 roku miejsce deportacji paryskich Żydów, zostało przekształcone w obóz dla więźniów politycznych. W takiej formie funkcjonował aż do sierpnia 1944 roku, kiedy został opuszczony ze względu na zbliżające się wojska alianckie. Zanim jednak to nastąpiło, obóz od końca 1943 roku do sierpnia 1944 roku służył również, jako areszt dla francuskich więźniów politycznych. W sumie przez Pithiviers przewinęło się ponad 3 tys. takich osób.Żydzi pracujący na farmie Matelotte, 1942 r. (Fot. www.musee-memorial-cercil.fr). |
Po wojnie, większość zabudowań obozu zostało zniszczonych, a materiał pozyskano do odbudowy innych obiektów. Z zabudowań obozu Pithiviers zachował się jedynie wielki elewator, ambulatorium (obecnie budynek mieszkalny) i dworzec kolejowy. Ten ostatni budynek po wojnie został niemal całkowicie zapomniany i dlatego przetrwał w niezmienionej formie do dnia dzisiejszego. Również tory kolejowe - po których przejeżdżały pociągi wypełnione Żydami - nie zostały wymienione i stanowią namacalny dowód tamtych wydarzeń.
Dzisiaj - o ile ktoś orientuje się w wyglądzie i wielkości dawnego obozu - nie bez problemów odnajdzie to miejsce. Najłatwiej jest odnaleźć wspomniany przeze mnie elewator, przy którym znajdowało się główne wejście do obozu oraz prowadziły szyny kolejowe. Po prawej stronie od dawnego posterunku straży, stoi obecnie kamienny pomnik, który upamiętnia wszystkich przetrzymywanych tutaj i zamordowanych w obozach zagłady Żydów. Obóz tranzytowy Pithiviers zaczynał się właśnie w tym miejscu i ciągnął się aż za dzisiejszy stadion lekkoatletyczny. Patrząc na mapę, dopiero teraz widzimy, jak wielki to był obszar. Co ciekawe przy ulicach, gdzie przebiegała granica dawnego obozu (Rue de Pontournois i Rue de I'Ancien Camp), znajduje się wiele starych budynków mieszkalnych. Niestety nie udało mi ustalić, czy odgrywały w historii obozu jakąś istotną rolę. Jedyne co udało mi się ustalić, to budynek ambulatorium, który obecnie zamieszkuje kilka rodzin. On również niewiele się zmienił przez te wszystkie lata.
Główna brama koncentracyjnego obozu tranzytowego dla francuskich Żydów w Pithiviers. |
Ambulatorium - jedyny ocalały budynek obozowy (dzisiaj budynek mieszkalny). |
W ostatnich latach pojawiła się jednak iskierka nadziei. Otóż lokalne władze zapowiedziały, że budynek stacji kolejowej, zostanie wpisany na listę zabytków. Dopiero wówczas, będzie można przeprowadzić konserwację budynku i przekształcenie go w placówkę muzealną, poświęconą nazistowskiemu obozowi tranzytowemu i jednemu z siedmiu obozów koncentracyjnych usytuowanych w czasie wojny na terenie Francji. Spore fundusze na konserwację ocalałej stacji i utrzymania Square Max Jacob (gdzie znajduje się pomnik i tablice z wszystkimi ofiarami obozu) przeznaczą nie tylko lokalne władze, ale także Narodowe Towarzystwo Kolei Francuskich. Władze SNCF w 2018 roku przeprosiły oficjalnie za udział ich firmy w tym obrzydliwym procederze i obiecały wsparcie w kwocie 2,3 mln. dolarów na odbudowę dworca i utworzeniu w nim miejsca pamięci. Wierzę zatem, że może tutaj wkrótce powstać bardzo ważne miejsce pamięci, nie tylko we Francuskiej, ale także i w światowej historii Holokaustu....
Square Max Jacob (pomnik i tablice z wszystkimi ofiarami obozu). |
Bibliografia:
Novodorsqui, Monique, Hazan, Katy, Benoit Verny, Pithiviers-Auschwitz 17 Juillet 1942 6h15: Convoi 6 camps de Pithiviers et Beaune-la-Rolande, Cercil 2006
Oryginalne dokumenty dostępne na stronach:
Mapa dojazdu:
Jak zwykle frapujący, jak często bolesny wpis, do tego świetnie udokumentowany.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za opinię.
UsuńWiekszosc informacji juz znalam, ale bardzo wyrywkowo. Dziekuje bardzo za dokladny opis, daty, ilosc ofiar deportowanych i zgladzonych, ich wiek.
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za opinię. Właśnie dla takich wpisów warto poświęcać czas na np. tłumaczenie oryginalnych dokumentów, czy weryfikację tych, które są dostępne w sieci. Takie wpisy zachęcają do dalszej pracy....
Usuń