Bitwa o las Hurtgen i okoliczne miejscowości trwała już od ponad dwóch miesięcy. 29 listopada 1944 roku dowódca 26. Pułku Piechoty z 1. Dywizji Piechoty - podpułkownik John F.R. Seitz - otrzymał kolejny rozkaz. Tym razem resztki jego pułku miały - wraz z innymi jednostkami - zdobyć niewielkie miasteczko Merode. W ataku na miasto i średniowieczny zamek, miały towarzyszyć jego ludziom czołgi Sherman z 745. Batalionu Czołgów.
Zanim ludzie Seitza dotarli do pierwszych zabudowań Merode, zostali skutecznie ostrzelani przez stanowiska karabinów maszynowych i kilku snajperów. Jeden z członków załogi Shermana widzi, jak piechociarze padają skoszeni seriami broni maszynowej wroga. Natarcie trwa nadal, jednak zanim atakujący pokonali 600 metrów otwartej przestrzeni, stracili wielu ludzi i dwa czołgi. Niewielu ludzi z 2. batalionu 26. Pułku Piechoty dotarło do obrzeży miasteczka. Ku ich zdziwieniu, nie było tam ani jednego Shermana, które wycofały się po silnym ostrzale niemieckiej artylerii. Niestety Ci, którzy dotarli do miasta zostali bez wsparcia, co przy przeważającej sile wroga, nie miało szans powodzenia. Wszyscy oni trafili do niemieckiej niewoli.
6 grudnia ponownie zamierzano zaatakować Merode. Tym razem kierunek ataku skierowano bezpośrednio - na znajdujący się na granicy miasteczka - zamek. Ataku mieli dokonać żołnierze 39. Pułku Piechoty z 9. Dywizji Piechoty pod dowództwem porucznika Franka L. Gunna. Wsparcie miał zapewnić 60. Pułk Piechoty oraz czołgi z 784. Batalionu Czołgów wchodzącego w skład 104. Dywizji piechoty.
Zadanie opanowania zamku otrzymał pułkownik Van H. Bond, który miał do dyspozycji żołnierzy z 39. Pułku Piechoty. Obiecał on swojemu przełożonemu, że do wieczora zamek zostanie zdobyty. Tym razem artyleria i amerykańskie czołgi były skuteczniejsze niż kilka dni temu. Zamek został ostrzelany, a niemieckie stanowiska zniszczone. Pomimo dużych strat, amerykańska piechota i czołgi opanowały dziedziniec. Wystraszeni niemieccy żołnierze, zaczęli się poddawać. W sumie do niewoli wzięto 190 Niemców. Dowódca jednego z plutonów - Frank Randall - zauważył, że wielu z wrogich żołnierzy miało około 14-15 lat! "Zareagowałem na to, klnąc Hitlera najgorszymi słowami" - wspominał później.
Zamek Merode - choć poważnie uszkodzony - został, zgodnie z obietnicą pułkownika Bonda zdobyty. Teraz przyszedł czas na zdobycie miasteczka....
Na zdjęciu jeden z czołgów Sherman, należący do amerykańskiej 3. Dywizji Pancernej, przejeżdża przed jedną z wież i bramą wjazdową do zamku.
Obie fotografie pochodzą ze zbiorów autora, archiwalna: grudzień 1944 roku, współczesna: czerwiec 2020 r.
Bardzo ciekawy materiał. Wiem że to co teraz napiszę zabrzmi okrutnie - ale ten epizod wojenny dowodzi że nawet dzieciaki mogą być wartościowymi żołnierzami, pod warunkiem że są dobrze dowodzone.
OdpowiedzUsuń