sobota, 5 czerwca 2021

Gabrielle "Coco" Chanel - zawiła historia kobiety sukcesu i jej słynnych perfum - "Chanel Nº 5".

   Każdy z nas uwielbia piękne i intensywne zapachy, jakie na co dzień nas fascynują i zniewalają. To samo tyczy się wyszukanych i eleganckich kreacji ze świata mody o których marzy niemal każda kobieta. W obu tych przypadkach - podczas rozmowy o nich - często przychodzą nam na myśl ludzie, dzięki którym możemy korzystać z tych przyjemności. Zazwyczaj tacy prekursorzy, znani są na całym świecie i na długo zapadają ludziom w pamięci. Nie inaczej jest właśnie z osobą, która miała ogromny wpływ na rynki mody, luksusowych perfum i bizuterii - Gabrielle Bonheur "Coco" Chanel (19.08.1883 - 10.01.1971). Większość z nas słysząc jej nazwisko lub pseudonim, ma na myśli wspaniałe francuskie perfumy Chanel N° 5 i modne, a zarazem proste fasony kobiecych ubrań. Ja jednak chciałbym przedstawić Wam nieco inaczej burzliwe losy "Coco" Chanel i historię jej najważniejszych produktów.
Gabrielle "Coco" Chanel w swoim apartamencie w Paryżu, 1920 r. (Fot. www.en.wikipedia.org).
 
   Gabrielle Bonheur Chanel urodziła się w biednej rodzinie w miejscowości Saumur, w regionie Kraj Loary w departamencie Maine i Loara. Była nieślubnym dzieckiem Jeanne Devolle i Alberta Chanela, którzy pobrali się dopiero kilka lat, po jej narodzinach. Jej ukochana mama zmarła w 1895 roku - w wieku zaledwie 33 lat. O tego czasu, 12-letnią Gabrielle i czwórką jej rodzeństwa zajmował się wyłącznie ojciec. Albert Chanel wraz z córkami Gabrielle, Julie-Berthe i Antonine oraz synami Alphonsem i Lucienem, zaczął podróżować po Francji w celach zarobkowych - ojciec bowiem, zajmował się handlem obwoźnym. Sytuacja ta, nie trwała jednak długo, ponieważ mężczyźnie trudno było w tych okolicznościach, wychowywać piątkę dzieci i zarabiać na utrzymanie rodziny. Obaj synowie trafili - jako parobkowie - do jednej z zaprzyjaźnionych rodzin na farmę, natomiast córki - trafiły do przyklasztornego sierocińca Aubazine w Corrèze. Wszystkie trzy znajdowały się teraz pod opieką sióstr zakonnych. I choć podczas sześcioletniego pobytu w sierocińcu, Gabrielle nabyła sporą wiedzę i wiele umiejętności, to pobytu tam nie wspominała po latach dobrze. 
(Fot. www.moulins-tourisme.com).
   Jedną z umiejętności - jakich nabyła dzięki zakonnicom - było szycie. Jej robótki były bardzo dokładne i gustowne. Fach ten pozwolił jej - po uzyskaniu pełnoletności - opuścić przybytek w 1900 roku i dołączyć do kanoników Institution Notre-Dame w Moulins. W mieście tym podjęła wkrótce pracę w zawodzie szwaczki. Kiedy nie miała zleceń, udawała się do popularnej wówczas kawiarni "La Rotunde", gdzie dorabiała sobie, śpiewając przede wszystkim francuskim kawalerzystom stacjonującym w pobliskich koszarach. Właśnie tam, miejsce miały trzy wydarzenia, które zaważyły na dalszych losach młodej Gabrielle....

   Podczas jednego z Cafe-concert du "La Rotunde", interpretując kawalerzystom znany utwór "Qui que a vu Coco dans le Trocadéro", otrzymała swój przydomek. 
   Mniej więcej w tym samym czasie w Moulins, "Coco" spotkała swoją ciotkę Adrienne z którą niebawem nawiązała bardzo silną więź (na zdjęciu z prawej: Gabrielle i Adrianne w Moulins w 1906 r.). Obie kobiety zaczęły stawiać pierwsze kroki w świecie mody i tworzyć swoje pierwsze projekty kreacji.
   Także tam, w "La Rotunde" du Moulin - na drobną i piękną kobietę o oliwkowej cerze i kruczoczarnych, lokowanych włosach - zwrócił uwagę pewien dżentelmen i były oficer kawalerii. Wielbicielem okazał się spadkobierca sporej fortuny, hodowca koni, jeździec i znany gracz polo - Fulcran Etienne Balsan (11.02.1878 - 1953) - który właśnie rozstał się z Emlienne d'Alencon. Bogaty przemysłowiec produkujący tkaniny, wykorzystywane do szycia mundurów dla francuskich żołnierzy.
Koszary w Moulins (Fot. www.moulins-tourisme.com).

   Dwa lata później - w 1906 roku - Gabrielle "Coco" Chanel, przyjęła od swojego adoratora zaproszenie do jego posiadłości leżącej w pobliżu Compiègne. 23-letnia kochanka, zamieszkała wraz z nim w jego wielkiej rezydencji zamkowej Royallieu, w której mieściła się stadnina koni wyścigowych i do której przybywało wielu znanych i bogatych ludzi. Oboje nie szczędzili sobie rozrywki, a do tego Balsan okazał się dla Chanel bardzo hojny. Droga biżuteria, ekskluzywne ubrania, wykwintne jedzenie i drogie alkohole zaczęły jej towarzyszyć niemal codziennie. Tym oto sposobem - przez kolejne trzy lata - "Coco" poznawała świat w którym obracali się bogaci i wpływowi ludzie, a jej kochanek stał się jej nauczycielem jazdy konnej i pierwszym sponsorem.
Chanel wraz z kochankiem Balsanem w Laborde à Royallieu, 1909 r. (Fot. www.vivreparis.fr).

   Trzy lata, to wystarczająco dużo czasu dla tak inteligentnej i rozwojowej kobiety, jak "Coco" Chanel, aby poznać świat show-biznesu, nabrać pewności siebie i wedrzeć się na salony. Nasza bohaterka bardzo szybko pojęła, jak "brutalny" to jest świat i jak trzeba się w nim poruszać, aby nie "pójść na dno". Czy wiedział o tym także jej kochanek Balsan? Tego nie wiemy. Wiadomo natomiast, że przy "Coco" i z jej "pomocą" bardzo szybko się o tym przekonał....
   Otóż to właśnie wtedy o jej "gorące i drobne ciało" - jak sama po latach powiedziała - ubiegało się wielu zamożnych i wpływowych mężczyzn. Jednym z nich, był najlepszy przyjaciel Balsana - Arthur Capel - który był kolejnym jej wybrankiem, pozostawiając Fulcranowi rolę jedynie jej przyjaciela. 
Kolekcja "Coco" z jerseyu z 1917 r. (Fot. www.en.wikipedia.org).
   Przystojny i bogaty towarzysz jej konnych przejażdżek, zabrał nową partnerkę do swojego mieszkania w Paryżu. Następnie wyłożył sporą sumę pieniędzy, aby pomóc jej założyć - przy ulicy Cambon - butik i pracownię kapeluszy dla pań. Po kolejnych dwóch latach, w sklepie można było nabyć już także damskie ubiory oraz odzież z akcentami sportowymi. Choć oboje kochanków miało odmienne charaktery, to pierwsze lata były dla nich niezwykle udane. Chanel, była wręcz zniewolona jego urokiem osobistym i talentem biznesowym, on zaś - uległ całkowicie jej silnemu charakterowi i charyzmie. Ich początkowe relacje, bardzo szybko przełożyły się na sukces zawodowy Gabrielle Chanel - w krótkim czasie para otworzyła butiki w Deauville w Normandii i Biarritz w Nowej Akwitanii. Pozbawiona niemal całkowicie konkurencji, w szybkim czasie przekonała do siebie kobiety i zdobyła tamtejszy rynek.
   W czasie Wielkiej Wojny, jej sklepy zaczęły być coraz bardziej znane i cenione, dzięki czemu zaczęły przynosić spore dochody. W 1915 roku prezentuje kolekcję kostiumów z miękkiego dżerseju, uważanego dotychczas za materiał bieliźniany. Rok później, kapelusze i sukienki z tego lekkiego i miękkiego materiału, zyskały już sporą rzeszę fanek, które miały dość wielkich, topornych i ciężkich kapeluszy oraz sztywnych gorsetów. "Luksus musi być wygodny, w przeciwnym razie to żaden luksus" - mawiała swoim klientkom. Na pytanie żurnalistów o eksplozję jej talentu, projektantka odparła: "Może się zdarzyć, że urodzisz się bez skrzydeł, ale najważniejsze, abyś nie przeszkodziła im wyrosnąć".
Gabrielle Chanel przed swoim butikiem w Deauville, 1910 r. (Fot. www.vivreparis.fr).
   Nadszedł jednak czas, kiedy namiętny związek zaczął w szybkim tempie wygasać. "Coco" niemal w całości poświęciła się pracy, odtrącając w ten sposób swojego kochanka, który nie zamierzał się z nią żenić ze względu na jej niskie pochodzenie społeczne. Choć ich związek przetrwał oficjalnie 9 lat, to już od dłuższego czasu dochodziło do coraz bardziej nasilających się konfliktów, które ostatecznie doprowadziły do rozpadu związku.
Chanel i Capel w St Jean de Luz, 1917 r. (Fot. www.vivreparis.fr).
   W 1918 roku, Arthur Capel wziął ślub z angielską arystokratką o imieniu Diana, a Gabrielle zaczęła odnosić pierwsze sukcesy, jako projektantka ubrań damskich. Pomimo to, para potajemnie nadal się spotykała, a były kochanek "Coco", wspierał ją finansowo. Taka sytuacja trwała niemal dwa lat. Przerwał ją tragiczny wypadek samochodowy, w którym Arthur Capel zginął (wypadek przeżyła żona Diana i ich kilkutygodniowe dziecko). Zrozpaczona Chanel załamała się i pogrążyła w żałobie. Przyczyniła się do tego także informacja zamieszczona w londyńskim "Times'ie", która informowała o testamencie, który mówi, że majątek zmarłego dziedziczą po równo... dwie kobiety. "Coco" Chanel potrzebowała kilku miesięcy, aby dojść do siebie po tych wszystkich dramatycznych wydarzeniach. "Jego śmierć była dla mnie strasznym ciosem. Tracąc Capela, straciłam wszystko. Muszę przyznać, że to, co nastąpiło potem, to nie było szczęśliwe życie" - powiedziała ćwierć wieku później swojemu przyjacielowi i biografowi.

   Pierwsze wiosenne promienie słońca, pobudziły nareszcie Chanel do działania. Choć strata była bolesna, to ona nadal miała marzenia i chciała żyć pełną piersią. Spadek pozwolił jej na zakup całej kamienicy przy Rue Cambion 31, gdzie znajdował się jej butik. Do 1927 roku - na jednej z najbardziej reprezentacyjnej i popularnej ulicy Paryża - w jej posiadaniu, znajdowało się aż pięć nieruchomości. W 1919 roku butik w Paryżu, został przemianowany na Dom Mody Chanel, co miało jeszcze bardziej przyciągać jej klientki.
Paryski Dom Mody Chanel przy Rue Chambion 31, 1936 r. (Fot. www.vivreparis.fr).
   Chanel podczas swojej ziemskiej wędrówki nigdy nie chciała iść sama, dlatego też zaczęła "rozglądać" się za kolejną "miłością swojego życia". Po Igorze Strawińskim, Pablo Picassie i Pierre Reverdy'm, wybrańcem okazał się wielki książę rosyjski Dymitr Pawłowicz Romanow (18.09.1891-05.03.1942). Syn wielkiego księcia Pawła Aleksandrowicza, brata cara Aleksandra III i stryja Mikołaja II, był już wtedy bardzo znanym i cenionym człowiekiem - brał udział w Olimpiadzie w Sztokholmie w 1912 r. Znakomity jeździec i niezwykle przystojny mężczyzna, pojawił się w Paryżu już po I wojnie światowej. Spotkał tutaj innego weterana Wielkiej Wojny - urodzonego w Moskwie, znakomitego francuskiego perfumiarza Ernesta Beaux'a.
   Beaux znany był już wówczas w Rosji ze swoich znakomitych kosmetyków. Kiedy w 1912 roku Rosja obchodziła setną rocznice bitwy pod Borodino, stworzył on w laboratorium zakładów Alphonse'a Ralleta wodę kolońską "Bouquet de Napoleon", która okazała się wielkim sukcesem. Rok później przypadała rocznica powstania dynastii Romanowów. Tym razem Beaux stworzył zapach dla Katarzyny Wielkiej - "Bouquet de Catharine", który także odniósł sukces. Tam po raz pierwszy perfumiarz spotkał się z Dymitrijem Pawłowiczem Romanowem, po czym został jego osobistym perfumiarzem.
Chanel i wielki książę Rosji, Dymitr Pawłowicz Romanow (Fot. www.reddit.com).
   Wiosną 1920 roku Gabrielle Chanel przebywa w Deauville, gdzie znajduje się jej butik. Lubiła tutaj przebywać i rozmawiać z dobrze sytuowanymi paniami, które kupowały jej modne stroje. Już wtedy spotkała się w prasie z krytyką, jakoby pozbawiała swoje klientki kobiecości - przebierała je za mężczyzn. 
   W czerwcu 1920 roku Dymitr proponuje jej, aby wypuściła na rynek własne perfumy. Bardzo spodobał jej się ten pomysł. Kilka tygodni później, jej partner poznaje ja ze swoim przyjacielem Ernestem Beaux'em. Chanel poprosiła go o stworzenie wyjątkowych perfum o "zapachu kobiety". Byłaby to rewolucja na rynku perfum, ponieważ do tej pory, wszystkie perfumy posiadały zapach kwiatów - róż, konwalii, lilii, fiołków czy bzu. Jej produkt - ze względu na domieszkę aldehydów - nadałby perfumom nowoczesną nutę. Chciała, aby zapach był zmysłowy i trwały.
   Także w tym roku poznała znakomitego i cenionego kompozytora Igora Stravinskyego. Jej znajomy Sergei Diaghilev, zapytał Chanel, czy nie mogłaby pomóc jemu w załatwieniu noclegu w przeludnionym wówczas Paryżu. Ta ochoczo zaproponowała artyście nocleg w swojej podparyskiej rezydencji, do czasu aż nie znajdą czegoś odpowiedniego. Projektantka wyłożyła także sporą sumę pieniędzy na balet skomponowany przez Stravinskyego i wystawiany przez Balety Rosyjskie Siergieja Diaghileva pod tytułem "Święto wiosny". Zaprojektowała także stroje dla choreografa i baletmistrza Wacława Niżyńskiego, dla którego był to ostatni występ.

(Fot. www.en.wikipedia.org).
   Wiosną 1921 roku w Grasse na Lazurowym Wybrzeżu - cała trójka (Chanel, Romanow i Beaux) spotkała się na nieoficjalnej prezentacji zapachów Beaux'a. Dumny perfumiarz ponumerował eksponowane buteleczki od 1 do 5 i od 20 do 24, prosząc Chanell o wybór tego jedynego, twierdząc, że tak naprawdę przedstawił on swoim gościom zapachy, które uważał za najbardziej wykwintne. "To moje najważniejsze dzieła. Starałem się zamknąć w tych zapachach świeżość słonecznego arktycznego dnia" - powiedział dumny zgromadzonym gościom. Kobieta po zastanowieniu się, wskazała na flakonik "Nr 5". Kiedy Ernest Beaux zapytał ją, czy wie, jak zostanie nazwany ten zapach, ta bez zastanowienia odpowiedziała: "Zawsze wypuszczam swoje kolekcje piątego dnia piątego miesiąca, więc cyfra 5 wydaje mi się szczęśliwa. Nazwijmy go zatem po prostu Nº 5".
 
   Choć zapach ten miał być początkowo prezentem gwiazdkowym od Chanel dla swoich najwierniejszych klientek, to już kilka dni później w Cannes, testuje je na promenadzie La Croisette, rozpryskując je dyskretnie wśród spacerowiczów. Ich reakcje mówią wszystko - to będzie hit! Teraz czas na projekt flakonu, który zgodnie z jej upodobaniami, nie może być przesadnie ozdobny. Jak sama twierdzi - "flakon jest mało istotny, najważniejsze są perfumy". I tak też się staje. Powstaje najskromniejszy i najprostszy w wykonaniu flakonik, który kryje w sobie kompozycję 80 składników.
   W grudniu 1921 roku prezent ten, otrzymało - podczas zakupów w jej sklepie - sto najlepszych i jednocześnie najzamożniejszych klientek. O tego czasu o zapachu Chanel Nº 5 zaczęto mówić w całym Paryżu....
 
   Wkrótce zapotrzebowanie na perfum było tak duże, że "Coco" zdecydowała się, aby stanowił on jeden z najważniejszych asortymentów w jej sklepach. Produkt na stałe pojawił się w ofercie Domu Mody Chanel w 1922 roku i cieszył się coraz większym uznaniem na rynku, nie tylko francuskim, ale i światowym. Perfumy wzbudzają - tak, jak jej stroje - wielką sensację. Sięgają po nie najbardziej wpływowe osoby i jej stałe klientki, m. innymi: Wielka księżna Maria Fiodorowa Romanowa i baronowa Henryka de Rothschild. Gabrielle i jej produkty były na najwyższym piedestale. Amerykański miesięcznik mody "Harper's Bazaar" tak na swoich łamach przedstawiał kreacje Chanel: "Kobieta, która nie ma przynajmniej jednej rzeczy od Chanel, jest po prostu niemodna". Jej kreacje pokazywały magazyny mody na całym świecie, a francuski "Vogue" zatrudnił aż czterech fotografów, aby umieścić na swoich łamach zdjęcia jej wyśmienitych kreacji.
   W kolejnych miesiącach w życiu "Coco" wiele się działo. Rozpadł się jej związek z Dymitrijem Pawłowiczem Romanowem, jednak pocieszeniem był ogromny sukces Chanel Nº 5, którego sprzedaż osiągała niesamowite wyniki. Zaczęła także odnosić coraz większe sukcesy w świecie mody. Jej kreacje znane już były niemal na wszędzie. 
Chanel i W. Churchill w 1921 r. (Fot. www.en.wikipedia.org).
   W 1923 roku Chanel za cel obrała sobie Wyspy Brytyjskie i tamtejszych możnowładców. Pomaga jej w tym - obeznana z tamtejszym światem arystokratów - Vera Bate Lombardi. Poznaje wówczas m. innymi Króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej i Księcia Walii Edwarda VIII oraz brytyjskiego ministra, pisarza i historyka Winstona Churchilla. To właśnie wtedy zaprzyjaźnia się z Churchillem, z którym dość często uczestniczy w polowaniach w Szkocji i nocnych dyskusjach przy whisky. Wówczas jeszcze ich przyjaźń nie została poddana próbie. Ten czas miał dopiero nadejść. Tutaj także spotyka kolejnego partnera. Jest nim Książę Westminsteru Hugh Richard Arthur Grosvenor, zwany przez przyjaciół "Bendorem". Właśnie wtedy po raz pierwszy Gabrielle Chanel ujawniła swoje poglądy względem Żydów i homoseksualistów. Jej antysemityzm i niechęć w stosunku do gejów przypadł do gustu Księciu, który również był zajadłym wrogiem Żydów, komunistów i gejów. 
   Ich 5-letni związek nie należał do udanych. Oprócz ekskluzywnych przyjęć, para często jeździła konno, polowała, łowiła ryby i żeglowała. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, ze był to nudny związek, który nie miał szans na przetrwanie. Chanel wracała później pamięcią do tych chwil, zawsze wtedy, kiedy ubierała otrzymaną od niego ekstrawagancką biżuterię. Być może właśnie te drogie podarunki, zainspirowały ją do stworzenia własnych wzorów biżuterii, której elementem przewodnim były sztuczne perły.

   Perfumy bardzo szybko znikają z półek jej butików nie tylko w Paryżu, ale również w Biarritz i Deauville. Chanel szybko orientuje się, że sprzedaż w tym trzech miejscach nie zaspokoi popytu. Wpada na pomysł, aby skontaktować się w celu dystrybucji, z właścicielem największego Domu Handlowego - Aux Galerie Lafayette w Paryżu - Théophilem Baderem. Francuski biznesmen jest zainteresowany współpracą, ale ma obawy, że Chanel nie wyprodukuje odpowiednio dużej ilości perfum. Znając rynek, twierdzi, że kilkaset flakonów nie wystarczy. Wpada jednak na pomysł i poznaje "Coco" ze swoimi wspólnikami - braćmi Wertheimerami. 
   39-letni Paul i 36-letni Pierre są przedsiębiorcami inwestującymi w różne branże, a świat perfum znają doskonale. Ich rodzina od 1898 roku jest bowiem właścicielem paryskiej firmy kosmetycznej "Bourjous". Będąc właśnie w swojej rezydencji, obaj spotykają się z Chanel w Deauville. Warunki współpracy zostały ustalone tak szybko, jak szybko wpadł projektantce w oko młodszy z braci - Pierre. Wkrótce okazuje się, że oprócz smykałki do biznesu, łączy ich także pasja do jazdy konnej, która zbliża do siebie oboje.
Pierre Wertheimer w maju 1924 r. (Fot. www.en.wikipedia.org).
 
   Tak naprawdę nie wiadomo, czy to Chanel była celem zainteresowania przystojnego mężczyzny, czy przenikliwy biznesmen za cel wybrał sobie jej "złote dziecko" - Chanel Nº 5? Wszystko wskazuje na to drugie, ale nie ma żadnych dowodów na potwierdzenie tej tezy. No może poza zawartą - 4 kwietnia 1924 roku - umową, która nie tylko informuje o roli każdego ze wspólników, ale także zawiera informacje o ustaleniach dotyczących udziałów. W ramach zawartej umowy, Nº 5 będzie produkowany w fabryce braci na Rue d'Hauteville w Paryżu i dystrybuowany do ponad 100 dużych sklepów na całym świecie. Wertheimerowie biorą na siebie także całe ryzyko finansowe dotyczące produkcji. W zamian otrzymują aż 70% udziałów. Projektantka - otrzymawszy jedynie 10% udziałów - dała nowej firmie - "Parfums Chanel" - prawa do stworzenia perfum ze swoim nazwiskiem oraz prawa do produkcji i sprzedaży. Théophil Bader za 20% udziałów, pomoże z dystrybucją produktu. Widzimy tutaj czarno na białym, kto skorzystał na tej umowie najbardziej, a kto stracił....
 
   Pomimo tego, pierwsze dwa lata wspólnego biznesu układały się dobrze. Bracia wspierali "Coco" Chanel, zajmowali się stroną biznesową i płacili za nią wszystkie rachunki. Obaj ponieśli także niemałe koszty związane z przystosowaniem fabryki do produkcji. Bader natomiast, postarał się, aby Chanel Nº 5 trafił do wszystkich dużych sklepów w Stanach Zjednoczonych i Europie. Dzięki reklamie ich produkt staje się w 1925 roku, najlepiej sprzedającymi się perfumami na świecie. Nagle wszyscy chcą mieć Chanel Nº 5 oraz poznać ich twórczynię.
   Od 1926 roku na rynek wypuszczane są kolejne zapachy: Cuir de Russie, Gardenia i Chanel Nº 22. Niestety ten ostatni nie okazał się takim sukcesem, jak "piątka" i został dosyć szybko wycofany z oferty. Jego sprzedaż wznowiono ponownie jakiś czas później. 
Chanel w 1928 r. (Fot. www.pl.wikipedia.org).
   Tego samego roku prezentuje w amerykańskim "Vugue" kolejne swoje dzieło, które będzie z nią kojarzone już zawsze. "Mała czarna" - czyli, prosta i długa do kolan sukienka, którą od teraz będzie można nosić również na co dzień, a nie - jak do tej pory - jedynie podczas uroczystości pogrzebowych (była dotąd kojarzona w całej Europie z ceremonii pogrzebowych ofiar szalejącej w latach 1919-1920 grypy hiszpanki). Magazyn nazwał ją sukienką "Ford", ponieważ swoją dostępnością, prostotą i jednolitym kolorem, nawiązywała do legendarnego samochodu - Ford Model T - którego produkcja zajmowała wówczas jedynie 90 minut, a cena początkowa tysiąca dolarów, spadła w 1927 roku do zaledwie 300 dolarów. Najbardziej klasyczna sukienka na każdą okazję, w krótkim tempie zrobi "oszałamiającą karierę", a jej projektantce pomoże umocnić się na rynku mody.
 
   W 1932 roku Londyn zaprosił Gabriellę na pokaz jej kreacji, a rok wcześniej, amerykański producent filmowy Samuel Goldwyn, proponuje jej bajeczny kontrakt na tworzenie kostiumów do filmów. Za roczny kontrakt, zaproponowano jej milion dolarów. Kreacje szyła do takich filmów, jak "Tonight or Never", gdzie główną rolę zagrała Gloria Swanson oraz do "The Greeks Had a Word for Them", gdzie ubrała Inę Clarie i Rosę Joanę Blondelli. 
   W Ameryce Chanel nie była sama. Wspólną podróż do USA zaproponowała swojej przyjaciółce Misi Sert (tak naprawdę Marie Godebska), która właśnie rozstała się z mężem. Obie Panie nie zamierzały się nudzić po pracy i pomiędzy oficjalnymi spotkaniami. Szybko okazało się, że - snobistyczne i bardzo rozrywkowe towarzystwo - inaczej radzi sobie z presją, sukcesami i niepowodzeniami niż Francuzi. "Coco" i jej polsko-francuska towarzyszka zaczęły zażywać morfinę, kokainę i inne substancje. Chanel pozostała "wierna" do końca życia jedynie morfinie, która początkowo uśmierzała jej jedynie ból po odniesionej kontuzji.
   Gabrielle "Coco" Chanel jest teraz bardzo znana i bogata. Stać ją, aby cały rok mieszkać w najbardziej luksusowym budynku w Paryżu - znajdującego się obok jej Domu Mody - hotelu Ritz. 
   Tymczasem Chanel Nº 5 podbija amerykański rynek, przynosząc udziałowcom ogromne zyski. Zwłaszcza jej partnerom....
Młoda Chanel w jednej ze swoich kreacji (Fot. www.gettyimages.de).
   Pod koniec lat 20-tych przyszedł czas, kiedy Chanel zaczęła zdawać sobie sprawę, że została przez swoich wspólników oszukana. Wie już, że podczas sygnowania umowy, zawołała za mało i że pozostała trójka bogaci się jej kosztem. 
   Sympatia do Pierre'a zamienia się w niechęć, doprowadzając do napiętych stosunków. Zatrudnia prawnika, aby w jej imieniu zakończył współpracę i zerwał niekorzystną umowę. Okazuje się, że nie jest to jednak takie proste. "Coco" jest wściekła! Publicznie nazywa swojego niedawnego partnera bandytą, a po wprowadzeniu przez niego na rynek mniejszego flakonu znakomitych perfum - krytykuje także jego politykę marketingową. "Ten kochany drań mnie oszukał" - krzyczała rozżalona. Ten jednak zapewnia ją i jej przyjaciół, że nie ma złych zamiarów i na zawsze zostanie jej wierny.
 
   W 1932 roku Chanel wraca z Ameryki po wygaśnięciu kontraktu z Metro-Goldwyn-Mayer. Twierdzi, że Hollywood nie jest światem dla niej. Również jej stroje nie przypadły amerykanom do gustu. Zdegustowana, cieszyła się, że kontrakt wygasł i może już wrócić do domu. Nigdy publicznie nie przyznała się, że w Ameryce przegrała rywalizację z włoską projektantką Elsą Schiaparelli, której ekstrawaganckie stroje bardziej spodobały się tamtejszej publiczności. Chanel wiedziała, że Hollywood uznało jej stroje na zbyt nudne i za mało seksowne.
   Niemal od razu w jej "sidła miłości" wpada wszechstronny artysta, malarz i projektant - Paul Iribe. Projektantka zachowuje się jak 16-latka, która dla kolegi ze szkolnej ławki, całkowicie straciła głowę. Zabiega o Paula i rozpieszcza go drogimi prezentami. Sfinansowała jemu także wznowienie wydawania pisma "Le Temoin". Gazety, która była skrajnie nacjonalistyczna, rasistowska i ksenofobiczna. Według wielu, była również jedną z autorek ukazujących się tam tekstów.
   Jej napięte relacje z braćmi Wertheimerami sprawiają, że przestaje pojawiać się na spotkaniach zarządu. W 1933 roku na jedno z nich wysyła Paula, prowokując wspólników tym samym, do zerwania umowy. Jej wysłannik obwinia udziałowców o pozbawianie "Coco" zysków. Kiedy w stronę braci rzuca obelżywe epitety, ci natychmiast wypraszają go ze spotkania i usuwają Chanel z zarządu. To dla niej ogromne upokorzenie i szok. Zrezygnowana, decyduje się na wyjazd do swojej luksusowej willi w pobliżu Monte Carlo, gdzie zaszywa się na długie miesiące.
   
   Niespodziewanie dla Gabrielle - w 1935 roku - Paul się jej oświadcza. 52-letnia kobieta nareszcie czuje, że jest naprawdę szczęśliwa. Ten stan nie trwa jednak długo - we wrześniu tego samego roku, Paul umiera na zawał serca na jej oczach. Chanel otrzymuje najboleśniejszy "cios od życia", które uważa za niesprawiedliwe. Po latach okaże się, że nigdy już nie otrząsnęła po stracie jedynego mężczyzny z którym była zaręczona. Od zawsze przecież marzyła o życiu u boku ukochanego mężczyzny. W jednym z wywiadów stwierdziła: "Nie czuć się kochaną, to czuć się odrzuconą bez względu na wiek". Do końca życia starała się o tą prawdziwą miłość....
Gabrielle "Coco" Chanel z Salvadorem Dali w 1938 r. (Fot. www.reddit.com).
   Chanel straciła pasję i motywację, która napędzała ją przez ostatnie ćwierć wieku. Nadal projektuje, ale jej nowe kreacje nie są już tak wyraziste i wyjątkowe. Magazyny o modzie po raz pierwszy uznają jej kolekcje za mało odważne i mniej nowoczesne, niż jej konkurentek. Widząc, że straciła do konkurencji dystans, odsuwa się w cień. Zbiega się to w czasie, kiedy w kraju nastają polityczne niepokoje, prowadzące m. innymi do strajku jej szwaczek. "Coco" jest zdegustowana ich zachowaniem - nie potrafi tego zrozumieć i zaakceptować. Zgorzkniała, przygnębiona i samotna, projektuje ostatnią kolekcję - jesień-zima 1939.
 
   Wybuch II wojny światowej, zmusił Chanel do zamknięcia swoich pracowni - 2.500 osób zostaje bez pracy. O tej decyzji nie został powiadomiony ani Pierre Wertheimer, ani pozostali udziałowcy. "Coco" oświadcza swoim wspólnikom w pretensjonalnym tonie, że utrzymywała ich przez te wszystkie lata, ale nie zamierza tego dłużej robić. Nie pozwoli dalej się wykorzystywać. 
   W prasie pojawiały się jej wypowiedzi związane z zamknięciem przedsiębiorstwa: "To nie był czas na sukienki. W takim czasie nie ma miejsca na modę" - wypowiedziała się na łamach "Vogue". Innym zaś razem mówiła: "Nie miałam do tego serca podczas wojny". Dzisiaj wiemy, że nie była to prawda. Projektantka, nadal sprzedawała swoje kreacje i perfumy, a zamknięcie pracowni miało jedynie przekonać wspólników, że interes splajtował. 
   Po pokonaniu w 1940 roku Belgii, Holandii i Luksemburga, Niemcy kierują się w stronę Francji. W czerwcu 1940 roku w jednym z francuskich miast, niemiecka Luftwaffe niszczy fabrykę braci Wertheimerów. Dwa miesiące później, ten sam los, spotyka główną ich fabrykę w Anglii. Teraz pozostały już jedynie niewielkie zapasy Chanel Nº 5. 
   Gabrielle "Coco" Chanel przenosi się w Pireneje, a bracia Wertheimerowie w ostatniej niemal chwili uciekają statkiem do Ameryki. Kilka dni przed podróżą, postarali się o zabezpieczenie swoich interesów we Francji. Zaufanym człowiekiem, któremu powierzyli swój majątek, jest ich wieloletni przyjaciel i współpracownik - francuski przemysłowiec i konstruktor - Félix Amiot. 
   Bracia wpadli na pomysł - aby ich żydowski majątek nie wpadł w ręce ani Chanel, ani zbliżających się do Paryża nazistów. Zorganizowali fikcyjną sprzedaż, nie informując o tym fakcie swojej partnerki biznesowej. 

   Kilka dni później, Paryż jest już okupowany, a marszałek Francji i szef rządu Vichy - Philippe Henri Pétain - prosi o zawieszenie broni. Projektantka wraca do Paryża i ponownie zatrzymuje się w Ritzu, gdzie teraz swoją kwaterę główną mają m. innymi oficerowie niemieckiej Luftwaffe, wywiadu i kontrwywiadu. Chanel zajmuje teraz dużo mniejsze lokum, niż poprzednio - apartament na siódmym piętrze. Czuje się wśród niemieckich oficerów bardzo swobodnie. Na tyle swobodnie, że już po kilkunastu dniach zwraca uwagę na jednego z nich. Oficerem tym, okazuje się niemiecki prawnik i nazistowski funkcjonariusz - baron Hans Günther von Dincklage (15.12.1896 - 1974).
   W rzeczywistości von Dincklage pracował jako tajny agent Abwehry w Ministerstwie Rzeszy ds. Oświecenia Publicznego i Propagandy. Młodszy od Chanel o 13 lat oficer, także mieszka w Ritzu i także zwrócił na nią uwagę. Projektantka przedstawia go swoim znajomym, jako nieszkodliwego dżentelmena i dobrego tenisistę, który uwielbia Francję i Anglię. No cóż, nic nie dzieje się jednak bez przyczyny.... Ona - wiedząc, że jej siostrzeniec przebywa w obozie jenieckim - potrzebowała kogoś takiego, aby go stamtąd wyciągnąć. On - szukał kogoś takiego jak ona, aby przekonać ją do kolaborowania z nazistami. Kiedy "Coco" poprosiła go o pomoc, ten wyraził gotowość, jednak w zamian oczekiwał od niej lojalności i dyskrecji w tajnej misji. Oboje nawiązują znajomości z przyjaciółmi i znajomymi strony przeciwnej.
   Chanel i von Dincklage są teraz bardzo ostrożni i rzadko publicznie pokazują się razem. Choć projektantka jest jego dłużniczką, jej kochanek czeka na odpowiedni moment, aby zaangażować ją w swój plan i zdradzić jej szczegóły misji. 
   Przez pierwsze tygodnie okupacji, Chanel odwiedza swój sklep sporadycznie, głównie z powodu sporych zysków ze sprzedaży perfum. Większość czasu spędza w swoim apartamencie lub w ciastkarni Pâtisserie Angelina przy 226 Rue de Rivoli, gdzie pija swoją ulubioną kawę i gorącą czekoladę. Kiedy po raz kolejny odwiedza swój sklep, dowiaduje się, że zapasy Chanel Nº 5 szybko się kończą. Jakby tego było mało, zaufani pracownicy informują ją, że sklep został kilka tygodni temu sprzedany Felixowi Amiot'owi. Zrozpaczona, mówi swojemu niemieckiemu kochankowi, że nie wierzy, aby to była prawda.
Gabrielle "Coco" Chanel podczas wojny (Fot. www.avoidtotes.com).
   W sierpniu 1940 roku - po prawie dwumiesięcznym rejsie - do wybrzeża Ameryki dociera statek z braćmi Wertheimerami na pokładzie. Oni także otrzymują złe wiadomości - niedawno stracili swoje wpływy w galerii Lafayette, którą 1 listopada ma przejąc nowe - aryjskie - kierownictwo. Zostały im teraz jedynie firmy "Perfums Chanel" i "Bourjous"
   Zaradni bracia natychmiast podejmują decyzję, aby produkować Nº 5 w Ameryce, o czym informują Amiota. Dosyć szybko i łatwo znaleźli odpowiednią do tego fabrykę w New Jersey. Jednak, aby rozpocząć produkcję, muszą pokonać najtrudniejszy problem. Otóż Chanel Nº 5 tworzy aż 80 rożnych składników, które są teraz towarem deficytowym. Wśród nich jest jeden, którego zdobycie nie będzie takie łatwe. To Jaśmin z Grasse - niewielkiej miejscowości w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże - bez którego nie będzie perfum Chanel Nº 5. Jak utrzymać znakomitą jakoś produktu, bez najważniejszego składnika, którego od fabryki oddziela teraz Ocean i nie można zastąpić go innym?
   Bracia i na to mają sposób. Po cenny składnik, wysyłają do Francji swojego przyjaciela, młodego wiceprezesa firmy "Bourjous" - Herberta Gregorego Thomasa. 32-latek mówi płynnie w kilku językach, jest lojalny i ma znajomości w świecie perfum. W podróż wyrusza z dwiema walizkami wypełnionymi kilkoma kilogramami złota. Bezpieczeństwo mają jemu zapewnić fałszywe dokumenty, które mówią iż jest brazylijskim dyplomatą. Przez Ocean i Portugalię, dociera pociągiem najpierw do Paryża, gdzie odwiedza galerię Lafayette. Tam dowiaduje się, że Nº 5 rozchwytywany jest przez niemieckich żołnierzy w zastraszającym tempie. Szybko więc udaje się na Lazurowe Wybrzeże, gdzie dociera późna jesienią 1940 roku. 
   Tam - około 30 km od Grasse - znajdują się słynne pola jaśminowe należące do rodziny Mule. Francuska rodzina uprawia "roślinę cenniejsza od złota" już od XVI wieku i jako jedyna zna formułę znakomitych perfum. Jest też wyłącznym dostawcą esencji kwiatowej używanej do produkcji Chanel Nº 5. 
Herbert Gregor Thomas w flakonikiem perfum Chanel Nº 5. (Fot. www.telescoop.tv).
   Kiedy Thomas dotarł na miejsce, zbiory już trwały. Ustalił z gospodarzem, że cały dostępny jaśmin, ma zostać sprzedany właśnie jemu. Wysłannik braci, śledził cały proces powstawania jaśminowego absolutu. Zanim powstanie znakomita esencja, zerwane kwiaty układa się na tacach pokrytych tłuszczem zwierzęcym. Dopiero po tym procesie nadaje się do zastosowania. Thomas dowiaduje się również, że jedna buteleczka perfum zawiera tysiąc kwiatu jaśminu oraz, że 1 litr, powstaje z 660 kg tego kwiatu. Herbert Gregor Thomas spełnił swoją misję i wraz z 300 litrami esencji kwiatowej (do wyprodukowania takiej ilości, potrzebne jest aż 350 mln. kwiatu jaśminu) przybywa do Ameryki na początku 1941 roku. Nareszcie można uruchomić produkcję Chanel Nº 5. Oczywiście nikt w Paryżu nie informuje o tym Gabrielle Chanel.
Zbieranie płatków jaśminu z Grasse (Fot. www.plaisirdegrasse.com).
   Fabryka w New Jersey pracuje pełną parą. W krótkim czasie bracia wypuszczają na rynek 350 tysięcy buteleczek perfum. Po zamieszczonych w gazetach reklamach, sprzedaż jeszcze bardziej wzrasta. Nie tylko galerie są teraz oblegane. Również w amerykańskich bazach wojskowych tworzą się kolejki po ten - tak pożądany przez kobiety - afrodyzjak. W wysyłanych przez żołnierzy paczkach - obok papierosów i alkoholu - właśnie perfum Chanel Nº 5, jest najczęściej wysyłanym towarem.
Gabrielle "Coco" Chanel i Pierre Wertheimer (Fot. www.reneeashleybaker.wordpress.com).
   Wiosną 1941 roku, przebywająca w Paryżu Chanel dowiaduje się od swojego przyjaciela, że jej perfum jest sprzedawany w Stanach Zjednoczonych. Jej gniew jednak szybko mija, ponieważ przekonana jest, że jest to tandetna podróba, która skompromituje braci Wertheimerów. Do głowy jej nawet nie przyszło, że mogli oni jakimś cudem zdobyć jaśmin z Grasse. Aby upokorzyć i zniszczyć braci raz na zawsze, wypuszcza na rynek nowy zapach - Mademoiselle Chanel Nº 1 - perfum tak niezwykły, że Wertheimerowie ze swoją podróbą wyjdą na głupków. Zdaje sobie jednak sprawę, że wypuszczenie perfum bez wiedzy Felixa Amiot'a - nowego właściciela firm "Bourjours" i "Perfums Chanel" - nie jest możliwe. Decyduje się jednak na ten krok i w ten sposób wypowiada całej trójce otwartą wojnę. Stać ją bowiem na batalie sądowe. Ma przecież po swojej stronie silnych sojuszników - swojego niemieckiego kochanka i jego kolegów z odpowiednich departamentów, francuskiego polityka i adwokata Pierre'a Jean'a Marie Laval'a oraz jego córkę Josée. 
   Początkowo wojna prowadzona jest na łamach prasy krajowej i zagranicznej. Chanel oczernia w niej braci - twierdząc, że perfum produkowany w New Jersey nie ma nic wspólnego z jej recepturą i paryskim Chanel Nº 5. Drugim krokiem wojny z braćmi, staje się pomoc jej kochanka, którym jest von Dincklage i wsparcie przyjaciół. Swojemu przystojnemu i czarującemu mężczyźnie mówi, że jest przekonana iż sprzedaż firmy Felixowi Amiot'owi jest fikcyjna. "Jak ci Żydzi mogli przekazać moją firmę komuś takiemu, jak Amiot!" - wrzeszczy ściekła w towarzystwie niemieckiego oficera. "To jawny przekręt, mający oszukać obecną władzę" - dodaje po chwili nieco spokojniejszym głosem. 
   Baron von Dincklage wie co robić w takiej sytuacji. Skoro firma nadal jest w żydowskich rękach - trzeba natychmiast wszcząć śledztwo! Sprawa została przekazana urzędnikowi niemieckiemu Elmarowi Michelowi - dyrektorowi Departamentu Ekonomicznego Niemieckiej Administracji Wojskowej we Francji, odpowiedzialnej za aryzację francuskich firm i przedsiębiorstw. 
   Firma Amiot'a - "Perfums Chanel" - natychmiast dostaje niemieckiego zarządcę. Zostaje nim Kurt Blanke - szef departamentu zajmującego się kwestią żydowską. Niemiecki prawnik odpowiedzialny jest za ekonomiczną aryzację we Francji z ramienia niemieckiego dowództwa. Blanke - mający swoją siedzibę w hotelu Majestic - osobiście ustala zasady i procedury podczas śledztwa. 
   Gabriele Chanel liczy, że tym razem wygra z braćmi Wertheimerami i odzyska firmę. Uważa, że skoro bracia są żydami, a ona aryjką, to prawo stoi po jej stronie i dzięki temu przejmie kontrole nad firmą. Jest pewna, że ten przekręt szybko zostanie wykryty, a Felix Amiot straci stanowisko i poniesie zasłużoną karę. W całą sprawę miesza się także rząd Vichy, który pośpiesznie powołuje swojego tymczasowego zarządcę, którym zostaje monsieur Georges Madoux.
   Kurt Blanke wzywa do do swojej siedziby Felixa Amiot'a, który musi udowodnić swoje aryjskie pochodzenie, jako właściciel firmy "Perfums Chanel". Musi też odpowiedzieć na oskarżenie, że działa w imieniu żydowskich braci Wertheimerów. 24 marca 1941 roku niemieckie śledztwo zostaje zakończone, a Amiot wychodzi z niego obronna ręką. Obawia się jednak nieprzychylnego raportu, który Madoux przedstawi rządowi Vichy. 3 maja zarządca firmy stwierdza, że jest ona nadal własnością żydowską. Chanel jest już praktycznie pewna, że sprawa jest dla niej wygrana. Wysyła do komisarza do spraw żydowskich pismo, w którym stwierdza, że sprzedaż firmy była fikcyjna i prosi o jej anulowanie i przekazanie jej wszystkich udziałów. Dwa dni później wysyła pismo do monsieur Madouxa. Informuje w nim, że jest gotowa kupić wszystkie udziały, które pozostają w rękach żydowskich. "Ma Pan obowiązek przekazać je aryjczykom!" - podkreśla ostatnie zdanie Chanel. Wierzy, że odniesie sukces, i że pomoże jej w tym właśnie Madoux, którego zna od początku lat 30-tych (pracował wówczas w Domu Mody Chanel, jako dyrektor ds. sprzedaży). Jest zdeterminowana. Chce wykorzystać sytuację polityczną, aryzację i zagładę żydów do przejęcia firmy.
   Dla Felixa Amiot'a i braci Wertheimerów sprawa nie wygląda dobrze. Jednak sprytny Amiot i tym razem znajdzie rozwiązanie. Ma przecież rozległe znajomości we Francji, gdzie prowadzi swoją firmę, i w Berlinie, gdzie prowadzi interesy z Niemcami. Przebiegły biznesmen współpracuje także z wieloma rządami na całym świecie. Od tej pory oficjalnie zostaje partnerem zbrojeniowym Niemiec. Nie ma innego wyjścia, jeśli chce zachować firmę i uniknąć konsekwencji. Na wszelki wypadek "zabezpiecza się" także u Anglików - dofinansowując potajemnie ich siatkę szpiegowską. Jego aktywne działania, bardzo szybko zostają dostrzeżone i docenione przez nazistowskie władze. Zwłaszcza, że współpracują ze sobą od początku okupacji (Amiot podpisał kontrakt na dostawę 370 maszyn na Luftwaffe), Amiot wywiązuje się z umowy.
   Ku zaskoczeniu Chanel, sprawy zaczynają ponownie przybierać dla niej niekorzystny w skutkach kierunek. Zdruzgotana zadaje sobie pytanie jak to możliwe, dlaczego tak się stało?! Nie wie jednak, że wojna rządzi się własnymi prawami.... Rząd nazistowski musiał wybierać pomiędzy Chanel (względy polityczne) i Amiot'em (względy militarne). Wybrał to drugie. 
   Kurt Blanke odwołuje zarządcę z ramienia Vichy. Zwolnił Madouxa i oskarżył go o defraudację pieniędzy. Nowy zarządca mianowany przez Niemców, przedstawia zupełnie inny raport, niż ten Madouxa: "Stwierdzam, że firma paryska została przekazana w ręce aryjskie Panu Amiot'owi legalnie i nie możemy jemu niczego zarzuć" - stwierdził na koniec nowy zarządca. 1 września 1941 roku do paryskiej siedziby Gestapo, zostaje wezwany Amiot. Sześciogodzinne śledztwo nie przyniosło jednak skutku. Blanke musi potwierdzić, że firma jest wolna od wpływów żydowskich. Gabriele "Coco" Chanel ponosi druzgocącą klęskę....
 
   Kobieta nie byłaby sobą, gdyby całkowicie odpuściła. Zamierzy walczyć dalej, zwłaszcza, że Mademoiselle Chanel Nº 1 sprzedaje się marnie i nic nie wskazuje, aby perfum odniósł taki sukces, jak Chanel Nº 5. Nie ma jednak żadnego pomysłu. Wydaje się jej, że wszystko sprzysięgło się przeciwko niej. U jej boku pozostał jedynie von Dincklage, który czekał kilka miesięcy na okazję, aby Chanel mogła się jemu odwdzięczyć za uwolnienie siostrzeńca.
Chanel i Dincklage (Fot. www.kafkaesqueblog.com).
 
   Namawia ją, aby została agentką wywiadu. W zamian on pomoże jej odzyskać kontrolę nad firmą. Projektantka się zgadza. Pod koniec 1941 roku zostaje wpisana do akt Abwehry, jako agent nr. F-7124 o pseudonimie "Westminster".
   Pierwszą podróż odbywa do Berlina, gdzie spotyka się szefem wywiadu Służby Bezpieczeństwa (niem. Sicherheitsdienst, w skrócie SD) - Obersturmbarnnführerem-SS Walterem Friedrichem Schellenbergiem. Dostaje od niego zadanie udania się do Madrytu i zdobycia ważnych dla Rzeszy informacji. Wywiązuje się z tego zadania znakomicie i przez kolejny rok kontynuuje współpracę, oczekując kolejnego "specjalnego" zadania.
   Otrzymuje je w drugiej połowie 1943 roku, kiedy zwycięstwo Niemiec znacznie się oddala. Schellenberg - prawa ręka Reichsführera-SS Heinricha Himmlera - zleca Chanel kolejną podróż do Madrytu, gdzie ma spotkać się w angielskimi wysłannikami i pośredniczyć w negocjacjach dotyczących zawarcia pokoju z Wielką Brytanią. Schellenberg i von Dincklage wierzą, że spotka się ona z Winstonem Churchillem i nakłoni go do zawarcia pokoju. "Coco" zaprasza do pomocy swoją przyjaciółkę Verę Lombardi, która ma jej pomóc w nakłonieniu premiera Wielkiej Brytanii. Obie spotykają się w Madrycie w listopadzie 1943 roku, pod pretekstem otwarcia nowego butiku. W hotelu Ritz, Chanel wyznaje swojej przyjaciółce powierzone jej zadanie i sposób w jaki zamierza je zrealizować. Dzień później - urodzona w Wielkiej Brytanii Vera - nawiązuje kontakt z brytyjskim wywiadem, donosząc, że Chanel jest nazistowską agentką. Brytyjczycy decydują o zerwaniu z Chanel wszelkich kontaktów. Zdziwiona, wysyła do Churchilla osobisty list: "Drogi Winstonie, wybacz, że w takim momencie proszę Cię o przysługę. Możesz sobie wyobrazić, że w trakcie lat okupacji w Paryżu, poznałam różnych ludzi. Chciałabym omówić z Tobą tę kwestię. Oddana Ci "Coco" Chanel". Czekając na odpowiedź, Chanel spędza w Madrycie ponad miesiąc. Nie doczekawszy się odpowiedzi od Churchilla, wraca w styczniu 1944 roku do Paryża.
   Jej pobyt w Madrycie, wyjazdy do Berlina i związek z przystojnym oficerem niemieckim, nie uszły uwadze francuskiemu ruchowi oporu. Pracownik Centralnego Biura Wywiadu i Operacji raportuje swoim przełożonym: "Nasze źródło w Madrycie informuje, że Madame Chanel była w latach 1942-1943 kochanką i agentką barona von Dincklage". W obecnej sytuacji nazistów, raport ten nie zapowiada dla "Coco" niczego dobrego - zakończenie okupacji jest już kwestią krótkiego czasu, a ona będzie musiała wytłumaczyć się ze wszystkiego....
Madrycki raport mówiący o współpracy Chanel z von Dincklage (Fot. zbiory autora).
   25 sierpnia 1944 roku - po kilkudniowych zaciętych walkach - Paryż zostaje wyzwolony. Bracia Wertheimerowie otrzymują od Amiot'a bardzo krótką, lecz bardzo wymowną depeszę z Francji: "Wszystko dobrze, wszystko ocalone. Możecie wracać". Amiot pisząc te słowa, bardzo liczy na szybki powrót braci. Grozi bowiem jemu zarzut współpracy z nazistami i pomocy w zbrojeniu lotnictwa niemieckiego. Ma nadzieje, że bracia docenią jego karkołomne starania, które zapobiegły utracie przez nich firmy i będą zeznawać na jego korzyść. 
   Tymczasem w Paryżu trwa polowanie na kolaborantów, gdzie ponad połowę stanowią kobiety,  które podczas okupacji związane były z Niemcami. Chanel z obawą obserwuje ze swojego okna w apartamencie, to, co dzieje się na ulicach. Zdaje sobie sprawę, że ją to nie ominie i będzie musiała przejść z ogoloną głową ulicami miasta. "Jakież to podłe i upokarzające" - mówi zdenerwowana swojemu kochankowi, który przyszedł namówić ją do ucieczki. Gabrille postanawia jednak zostać w mieście i z godnością przyjąć karę za swoje czyny.
Alianccy żołnierze czekają w kolejce, aby zdobyć perfumy Chanel (Fot. www.timesofisrael.com).
   28 sierpnia o godzinie 8:00 rano "Coco" Chanel zostaje aresztowana i doprowadzona na przesłuchanie. Szła ze spokojem i gracją królowej prowadzonej na szafot. Jej przesłuchanie trwa jednak bardzo krótko - zostaje wypuszczona po zaledwie dwóch godzinach. Jest zdziwiona, że potraktowano ją bardzo łagodnie, nie postawiono jej żadnych zarzutów, a o związku z von Dincklage nawet nie wspomniano! Dopiero po jakimś czasie dowie się, że to za sprawą jej przyjaciela Churchilla została wypuszczona. To on poprosił Przewodniczącego Rządu Tymczasowego Republiki Francuskiej Charles'a Andre de Gaulle'a o jej uwolnienie.
 
Dincklage i Chanel (Fot. www.vivreparis.fr).
   Gabrielle "Coco" Chanel jest wolna. Mimo to decyduje się na wyjazd do Szwajcarii. Boi się, że paryżanie nie zapomną jej tego, co zrobiła. W podróż do Lozanny udaje się ze swoim wysokim i czarującym kochankiem von Dincklage. Choć do końca swojego życia, żyła z obawą rozliczenia jej z niechlubnej przeszłości, to już nigdy nie będzie miała żadnych kłopotów z powodu kontaktów z Niemcami, swoich antysemickich poglądów oraz misji, jako agentka nazistów. O jej haniebnych czynach zapominają także bracia Wertheimerowie, którzy - 17 maja 1947 roku - wysyłają jej pierwszy czek. Widniejąca na nim kwota 9 mln. dolarów, to jej zysk ze sprzedaży perfum Chanel Nº 5 podczas wojny w Stanach Zjednoczonych. 
   Baron Hans Günther Freiherr von Dincklage mieszkał z Chanel do połowy lat 50-tych, po czym postanowił wyjechać do Hiszpanii. Osiedlił się na Majorce, gdzie mieszkał w spokoju i dobrobycie aż do swojej śmierci w 1974 roku.

   Do Paryża Chanel powróciła dopiero w 1954 roku. To co zobaczyła, wprawiło ją w osłupienie. Jako projektantka została zdystansowana, a rynek mody został opanowany głównie przez mężczyzn. Prym wiedli teraz Christian Dior i Pierre Balmain. Pierwszy otworzył jeden z największych domów mody, a drugi ubierał takie osobistości, jak Dalila i Brigitte Bardot. Z kobiet, na czele stawki były obecnie - projektantki mody i założycielki domów mody - Jeanne-Marie Lanvin i Maria Adélaïde Nielli, znana bardziej, jako Nina Ricci.
Apartament Chanel w Ritzu (Fot. www.vivreparis.fr).
    Do swojego ukochanego miasta wróciła na zaproszenie Pierra Wertheimera, który starał się zapomnieć o trudnej przeszłości i pomóc Chanel wrócić do elity. Młodszy z braci pomaga swojej dawnej miłości otworzyć Dom Mody "Le Paris Chanel". Gabrielle ponownie zamieszkała w swoim przedwojennym wielkim apartamencie w Ritzu. 
  
Chanel w 1970 r. (Fot. www.en.wikipedia.org).
   Żyła w luksusie i spokoju. Nie mogła jednak zaakceptować obecnych trendów mody, które zepchnęły jej dawne kreacje na dalszy plan. "Moda w której nie można wyjść na ulicę, nie jest modą" - mówiła rozżalona swoim przyjaciołom. Mając ponad 70 lat. postanowiła ostatni raz zawalczyć o swoje dawne klientki i należne jej miejsce w historii mody. Ciężka praca przyniosła oczekiwane sukcesy i przyczyniła się do odzyskania dawnej renomy. Sukces ten zawdzięcza przede wszystkim swoim nowym projektom: prostego żakietu bez kołnierzyka, prostej spódnicy do kolan oraz genialnej torebce - Chanel 2.55 (powstała w lutym 1955 r.). Pikowana ręcznie na zewnątrz skórzana torebka, nawiązywać miała do - tak uwielbianej przez nią - jazdy konnej, a dokładniej stroju dżokejów. Kolejnym elementem mówiącym o przeszłości jej projektantki, jest burgundowa podszewka, która kolorem przypominała jej mundurek z klasztoru żeńskiego do którego została oddana w młodości przez ojca. Istną furorę robił także prostokątny obrotowy zamek - tzw. "zamek Mademoiselle" - oraz ozdobny łańcuszek służący do zawieszenia torebki na ramieniu. Projekt ten sprawił, że torebkę można było nosić do każdej stylizacji.
   Jej modniarskie produkty, których atutem - oprócz wyglądu i znakomitej jakości - była funkcjonalność i prostota, ponownie podbijały rynki w Europie i na Świecie. Zyskały one dużą rzeszę ludzi zwłaszcza w Ameryce i Wielkie Brytanii. Od tego czasu, każdego roku, sprzedaż jej wyrobów przynosiły jej około 25 mln dolarów zysku, czyniąc ją jedną z najbogatszych kobiet na świecie.

   Ostatnie lata swojego życia Gabrielle "Coco" Chanel unikała ludzi, poświęcając się wyłącznie pracy. No może nie zupełnie.... Na krótko przed śmiercią ponownie się zakochała. Tym razem jej wybrańcem okazał się - o trzydzieści lat młodszy - kamerdyner Francois Mironnet. Jego szczerość i lojalność zostały przez nią później docenione - wdzięczna, nauczyła młodego kochanka projektować biżuterię.
Gabrielle "Coco" Chanel podczas projektowania biżuterii (Fot. www.vivreparis.fr).
   Zmarła 10 stycznia 1971 roku w swoim ulubionym apartamencie w Ritzu w wieku 87 lat wypowiadając spokojnie ostatnie słowa: "A więc to tak się umiera". Co ciekawe, Chanel, jako pracoholiczka zmarła w niedzielę - w dzień, którego - ze względu na czas wolny od pracy - tak bardzo nie znosiła. Ceremonia pogrzebowa miała miejsce w kościele św. Magdaleny. Na uroczystości pogrzebowe z całego świata zjechało się spore grono znanych w świecie mody projektantów i modelek, prezentujących jej ponadczasowe kreacje. Jej zwłoki spoczęły - w pokrytej białymi kwiatami trumnie - na Bois-de-Vaux Cemetery w szwajcarskiej Lozannie. Jedyna rzecz z jaką aż do samej śmierci się nie pogodziła, była jej bezpłodność (wynikła ona z nieprawidłowo przeprowadzonej aborcji w młodym wieku). Pod koniec życia powiedziała rozgoryczona: "Jestem sama ze swoimi milionami".
Chanel w 1969 r. (Fot. www.vivreparis.fr).
    Chanel do dzisiaj uważana jest za symbol luksusu, dobrego smaku i elegancji, który zrewolucjonizował świat mody. Jej znakomite projekty stały się ponadczasowe i niezwykle popularne. Jej perfumy stały się najbardziej znaną marką na świecie. Słynna Marylin Monroe powtarzała publicznie, że najlepiej się śpi, gdy ma się na sobie jedynie perfumy od Chanel😉. Nie doczekała chwili, kiedy magazyn "Time" umieścił ją na liście 100 najbardziej wpływowych kobiet świata XX wieku. Obliczono wówczas, że średnio co 50 sekund, gdzieś na świecie ktoś kupuje flakonik perfum Chanel Nº 5. 
 
   Na czym polegał geniusz Chanel? Być może na tym, że potrafiła szukać swoich inspiracji praktycznie wszędzie i we wszystkim. A może sławę zdobyła głównie za sprawą swojej charyzmy, zaciętości i wytrwałości? To zapewne także miało duży wpływ na jej ogromny sukces. Trzeba jednak zaznaczyć, że sukces ten nie byłby możliwy, gdyby nie pieniądze jej kochanków, którzy przez pierwsze lata hojnie ją wspierali. Podobno - kiedy zyskała popularność, stała się bogata i niezależna - spłaciła ich co do grosza.
 
   Po śmierci Gabrielle "Coco" Chanel jej dom mody zaczął podupadać. Zapewne przyczyniła się do tego redakcja "Paris Match", która rok po jej śmierci, opublikowała szokujące informacje na temat jej drugowojennej przeszłości. Dwanaście lat później, zainteresował się nim znany niemiecki projektant mody - Karl Otto Lagerfeld (10.09.1933 - 19.02.2019). Będąc dyrektorem artystycznym domu mody "Chanel", przypomniał światu o jej dawnej właścicielce i jej fantastycznych projektach. Kobiety na całym świecie, ponownie znowu chętniej zaczęły sięgać po jej produkty. "Moda przemija, styl pozostaje" - mawiała dumna podczas swoich pokazów. Lagerfeld - 22 stycznia 2019 roku - zorganizował ostatnią swoją kolekcję - "Chanel haute couture" - która była hołdem dla projektantki. Niestety ze względu na zły stan zdrowia, nie mógł się na niej pojawić. Zmarł miesiąc później - w wieku 85 lat - na raka trzustki. Przez wszystkie lata powtarzał: "Chanel urodziła się, rozumiejąc kobiety z epoki, która miała dopiero nadejść". Niewątpliwie miał rację.... 
Chanel w swoim apartamencie (Fot. www.gettyimages.de).
   Historia Gabrielle "Coco" Chanel oraz to co najbardziej kojarzy się nam z projektantką - sukienki, garsonki, dzwoniaste spodnie, sztuczna biżuteria, słomiane kapelusze, mocna opalenizna i fryzury "na pazia" - zainspirowały pisarzy i scenarzystów do pokazaniu światu jej losów. 18 grudnia 1969 roku na Broadwayu po raz pierwszy pokazano musical "Coco" ze znakomitą muzyką kompozytora Andrea Previn'iego. Musical opowiada o powojennych latach projektantki, a odtwórczyniami postaci Chanel były Katharine Hepburn i Danielle Darrieux. 
   W kolejnych latach nagrano kilka filmów i napisano kilka książek:
- wyreżyserowany przez Georgea Kaczendera "Chanel Solitaire" z 1981 roku, pierwszy film o Gabrielle Bonheur Chanel
- w 2008 roku wyemitowano film "Coco Chanel" w którym 70-letnią projektantkę zagrała słynna Shirley MacLaine
- następny był film w reżyserii Christiana Duguay'ego "Young Chanel"
- francuski film biograficzny z 2009 roku "Coco avant Chanel" w reżyserii Anne Fontaine
- francuska produkcja w reżyserii Jana Kounena "Coco Chanel & Igor Stravinsky" także z 2009 roku
- oraz książki Christiny Sanchez-Andrade "Coco" i znakomity bestseller Hala Vaughana z 2011 roku - "Sleeping with the Enemy. Coco Chanel's Secret War" - w której autor przedstawia dowody na współpracę projektantki z nazistami podczas wojny.
Przygotowania do swojej ostatniej prezentacji (Fot. www.eastnews.pl).
   
   Obecnie Chanel SA prowadzi na świecie 311 butików z wyrobami projektantki: 128 w Ameryce Północnej, 94 w Azji, 70 w Europie, 10 na Bliskim Wschodzie, 6 w Oceanii, 2 w Ameryce Południowej i 1 w Ameryce Środkowej.*
 
* - dane z 2016 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz