wtorek, 18 maja 2021

Tajne Obiekty Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej z okresu "Zimnej Wojny" - Wilkocin (woj. Dolnośląskie)

   Majowy słoneczny dzień. Tym razem podczas naszych podróży z historią "kręcimy się" na styku dwóch województw - Lubuskiego i Dolnośląskiego. Zwiedzamy kilkadziesiąt mniejszych i większych miejscowości w obu województwach. Żary, Żagań, Szprotawa, Polkowice, czy Bolesławiec zapewne znane są każdemu z Was. Zapewne wielu z Was wie także, że pomiędzy tymi miastami, znajduje się Przemkowski Park Krajobrazowy, którego powierzchnia znacznie przekracza 22 tysiące hektarów. Możliwe, że podróżując po tych terenach, przejeżdżaliście także przez niewielką wieś Wilkocin. I zapewne nikt z Was nawet nie zwrócił na nią uwagi - ot, zwykła, niewielka i spokojna miejscowość, przez którą prowadzi jedna z lokalnych dróg. Jednak to właśnie bliskie okolice Wilkocina, kryją mroczną tajemnicę, którą chcę Wam tutaj opisać - poradziecką tajną bazę wojskową....
 
   Po II wojnie światowej, cały okoliczny teren został zajęty przez Armię Radziecką. Koszary, lotniska i wielkie poligony były od tego czasu wykorzystywane i pilnie strzeżone przez czerwonoarmistów. W okresie tzw. "Zimnej Wojny", teren w powiecie polkowickim także był dla Rosjan atrakcyjny. To właśnie tutaj - w okolicach Przemkowa - znajdowało się duże poniemieckie lotnisko. Lotnisko zostało przez Rosjan znacznie powiększone, a w okolicznych lasach zaczęło powstawać kilka tajnych baz wojskowych. Jedną z nich była właśnie baza w pobliżu Wilkocina.
   Obiekty Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej - w skrócie PGWAR (ros. СГВ-Северная Группа Войск) - stały się częścią wielkiego Systemu Łączności Troposferycznej - BARS (ros. Боевая Aрмейская Pадиорелейная Cистема). Pierwszym strategicznym obiektem w Przemkowskim Parku Narodowym, był bunkier w którym mieścił się Punkt Dowodzenia (ros. ЗКП-Запасной Командный Пункт). W jego sąsiedztwie powstały także mniejsze budynki administracyjne, które także były znakomicie zamaskowane. Do bazy wiodła - zbudowana z betonowych płyt - droga, której spore fragmenty pozostały do dnia dzisiejszego. Pierwszy 2-poziomowy bunkier, posiadał konstrukcję odporną na ewentualne bombardowanie lotnictwa i artylerii. 
   W latach osiemdziesiątych, baza została znacząco rozbudowana. Powstał drugi wielki 2-poziomowy bunkier "podziemny" i dodatkowy labirynt tuneli, łączący te strategiczne obiekty militarne. Obiekt został wybudowany "pod" wzniesieniem o wysokości 182 m. n.p.m. nazywanym "Piaszczystą Górą". Utworzono tam Punkt Dowodzenia "Mgła" (ros. ЗКП "Тyман"). Był to Zapasowy Schron Dowodzenia (ros. Запасной командный пункт, w skrócie ЗКП), w którym znajdowało się Zapasowe Stanowisko Dowodzenia Zachodnim Teatrem Działań Wojennych. Z tego przeciwatomowego centrum łączności, odpowiednie służby miały sterować radziecką flotą okrętów podwodnych. Schron posiadał najnowocześniejsze zabezpieczenia, w tym te, które miały uchronić jego załogę przed atakami chemicznymi.
   Ogrodzone drutem kolczastym pod napięciem 8,6 hektara wydzielonego terenu, było pilnie strzeżone przez Armię Radziecką. Jedynie lądowisko dla śmigłowców znajdowało się poza 12-kilometrowym ogrodzeniem. Wszystkie postronne osoby trzymane były z dala od całego kompleksu, a całość trzymano w całkowitej tajemnicy do tego stopnia, że dowożonym na miejsce radzieckim oficerom zasłaniano w trakcie jazdy oczy. Interesowanie się tymi obiektami groziło skazaniem za szpiegostwo i wieloletnim więzieniem. To samo tyczyło się pobliskiego Węzła Łączności Radioliniowej w Chocianowie - BARS 202 "Patera" - które wraz z Wilkocinem, stanowiło Główne Centrum Dowodzenia i Łączności z wszystkimi grupami wojsk radzieckich zlokalizowanych w Europie Środkowej i Zachodniej. Załoga Podziemnego Kompleksu Dowodzenia mogła działać - odcięta od świata zewnętrznego - nawet przez kilka miesięcy.
   Na początku 1991 roku, dowództwo wojsk radzieckich, otrzymało z Moskwy rozkaz dotyczący opuszczenia wszystkich baz PGWAR z terenów Polski. Po uprzednim "zneutralizowaniu" wszystkich systemów zamontowanych w schronach i demontażu najważniejszych urządzeń, kompleks w Wilkocinie zaczął być opuszczany 8 kwietnia 1991 roku. Ostatnie oddziały opuściły Kompleks w Wilkocinie 29 lipca 1992 roku. Przed opuszczeniem bazy, nastąpiło oficjalne przekazanie kompleksu Wojsku Polskiemu, a dokładniej Śląskiemu Okręgowi Wojskowemu. Stacjonująca tutaj jednostka wojskowa (JW 2876) korzystała z kompleksu do końca 1998 roku.
   Od tego czasu, cały kompleks jest opuszczony. Betonowa baza została pozostawiona na "pastwę" lasu, który z każdym rokiem coraz bardziej maskuje ją swoim drzewostanem. W 2000 roku, obiektami zainteresował się Pan Jacek Mamiński, który za zgodną Agencji Mienia Wojskowego, nagrał dokument pt. "Na wypadek wojny". Na filmie widzimy pozostawione przez Armię Radziecką wyposażenie, którego dzisiaj już niestety tam nie ma. W pierwszych latach po opuszczeniu go przez WP, stał się rajem dla złomiarzy, którzy ogołocili schrony praktycznie ze wszystkiego.
   Obecnie terenu nikt już nie pilnuje, a ukryte pod ziemią sale i korytarze są ogólnodostępne. Aby dostać się do podziemnych schronów i tuneli, należy w Wilkocinie zjechać z drogi wojewódzkiej nr. 328 w kierunku Przemkowskiego Parku Krajobrazowego. Na jego skraju natrafimy na betonową drogę, która zaprowadzi Was w pobliże najważniejszych obiektów. Dalej trzeba już iść pieszo. 
   Na miejsce nie doprowadzą Was wysokie maszty z antenami, które zostały nie tak dawno zniszczone, a oba potężne schrony są na tyle niewidoczne, że odnalezienie ich może Wam zająć trochę czasu. Na szczęście w odszukaniu ich, pomogą Wam znajdujące się w pobliżu ruiny obiektów naziemnych. Dwa 2-kondygnacyjne schrony oddalone są od siebie o około 1000 metrów. Jeden "nakryty" jest niewielką wydmą, a na drugim rosną drzewa.
   Do schronów wejdziecie bez problemów, ponieważ wejścia nie są w żaden sposób zabezpieczone. To samo tyczy się większości wejść do tuneli - są one porozrzucane po okolicy, ale dosyć dobrze widoczne. Podziemne pomieszczenia także są dostępne do zwiedzania, z wyjątkiem nielicznych, które są oddzielone kratami. Poruszając się tunelami, możemy zauważyć na ścianach liczne radzieckie napisy oraz charakterystyczne strzałki wskazujące kierunek ewakuacji. W środku jest sucho, przynajmniej ja nie natrafiłem na zalane pomieszczenia, czy wodę w korytarzach. Na powierzchnię można powrócić tą samą trasą, którą wchodziliście, lub udać się w kierunku jednego z bocznych wyjść.
   Aby zwiedzać podziemia, należy zaopatrzyć się w solidne latarki i dodatkowe baterie. Ze względów bezpieczeństwa, najlepiej też nie wchodzić do tuneli samemu, a jedynie w grupie. Co prawda obiekty są zbudowane bardzo solidnie, ale zawsze może przytrafić się coś nieprzewidzianego, o czym informują na zewnątrz żółte tabliczki z napisem: "obiekty grożą zawaleniem".
   Kompleks można zwiedzać jedynie w okresie od marca do października. Związane jest to z zimującymi tutaj nietoperzami, które korzystają z idealnych warunków. To właśnie z ich powodów, niektóre pomieszczenia i tunele są odgrodzone kratami.
   Na koniec jeszcze ciekawostka. Otóż 18 maja 1987 roku, właśnie w Wilkocinie miał miejsce tragiczny wypadek za który odpowiada Radziecka Armia. Tego dnia, radzieckie dwusilnikowe bombowce frontowe Su-24 wystartowały z pobliskiego lotniska w celu przeprowadzenia pozorowanego nalotu na bazę NATO. Podczas ćwiczeń jeden z wystrzelonych pocisków rakietowych powietrze-ziemia, zmienił niespodziewanie kurs i uderzył w zabudowania Wilkocina. W wyniku wybuchu zginęła jedna osoba, a kilka zabudowań zostało zniszczonych. Natychmiast zarządzono przeprowadzenie śledztwa, które wykazało, iż przyczyną tej tragedii była usterka techniczna pocisku - po odpaleniu rakiety, jeden z jej stateczników został uszkodzony, co spowodowało zmianę jego kursu. Strona radziecka przyznała się do błędu i pokryła wszelkie koszty związane z tym wydarzeniem.
 
   Wszystkie zdjęcia pochodzą ze zbiorów autora, maj 2021 r.

Mapa dojazdu:
 

2 komentarze: