niedziela, 6 września 2020

Bitwa o wzgórze Vauquois - Grand East, Francja

   Każdy, kto interesuje się historią Wielkiej Wojny - i kto zamierza wybrać się na zwiedzanie niesamowitych francuskich pól bitewnych - powinien zobaczyć wzgórze Vauquois. Świadomie napisałem wzgórze, ponieważ z dawnej miejscowości o tej nazwie nie pozostało już praktycznie nic - wioskę odbudowano po wojnie u podnóża góry, po jej południowej stronie. Wzgórze Vauquois, to bardzo ważne miejsce dla każdego Francuza, ale nie tylko. Często miejsce to odwiedzają także niemieccy turyści oraz osoby innych narodowości, które interesują się I wojną światową.

Widok na wielki pomnik, który stoi w miejscu, gdzie dawniej znajdowało się centrum wioski (Fot. zbiory autora).
    Podczas mojej wyprawy w rejon Verdun, wzgórze to, stanowiło również jeden z ważniejszych punktów mojego planu zwiedzania. I powiem Wam szczerze, że to, co zobaczyłem na jego szczycie, mocno przerosło moje oczekiwania. Po prostu, stojąc tam na szczycie i patrząc się na potężne kratery, nie mogłem uwierzyć, ze jest to "dzieło" człowieka sprzed ponad stu lat! Głębokość kraterów była tak wielka, że śmiało zmieściłby się w nich dwupiętrowy dom. Widok był naprawdę zdumiewający. Widząc zapewne zamieszczone przeze mnie zdjęcia, na pewno zadajecie sobie pytanie, jak takie ogromne kratery powstały? Zanim jednak odpowiem Wam na to pytanie, w kilku zdaniach przedstawię zarys historyczny wioski Vauquois, aż do momentu wybuchu wojny w 1914 roku.

Zdjęcie przedstawia wioskę Vauquois i tamtejszy kościół z lipca 1914 roku (Fot. www.87dit.canalblog.com).
   Leżące na północnym-zachodzie od Verdun wzgórze, stało się rzymską kolonią już w II wieku n.e. Wówczas nazywało się "Wzgórzem cykad" i słynęło z produkcji garnków glinianych. W V wieku na osadę napadli barbarzyńscy wojownicy - mieszkańców wybili lub przegonili, a wioskę zdewastowali.
   24 czerwca 888 roku stacjonujący na szczycie wzgórza francuscy żołnierze, zauważyli zbliżających się wikingów. Król Zachodniej Frankonii Odo von Paris (fr. Franc Eudes) opracowuje w pośpiechu plan ataku i rusza do boju. Po kilkugodzinnej bitwie pod Montfaucon-d'Argonne, zatrzymuje skandynawskich wojowników. W podzięce za jego heroiczną walkę, na wzgórzu wzniesiono kaplicę i drewniany fort. Od tego czasu fort jest ciągle ulepszany, a wzgórze zamieszkuje coraz więcej francuzów.
   Około 1120 roku na wzgórze przybywa francuski król Ludwik VI z zamiarem przejęcia fortu i zburzeniem murów obronnych. To w krótkim czasie się jemu udaje. Wioska Vauquois staje się bezbronna i przyłączona do Lotaryngii. Następnie - w marcu 1654 roku -wieś zostaje przyłączona do Korony Francuskiej. W 1784 roku na szczycie wzgórza zostaje wzniesiony kościół. Wieś zaczyna się prężnie rozwijać, a do kościoła przybywają liczne pielgrzymki. Okres świetności wioski Vauquois kończy się wraz z wybuchem Wielkiej Wojny - w lipcu 1914 roku. Wówczas zamieszkuje ją około 170 osób.

Wioska Vauquois znajdująca się na szczycie wzgórza, zdjęcie z I połowy 1914 roku (Fot. www.butte-vauquois.fr).
   Początkowo - znajdująca się na wzgórzu o wysokości 290 m. n.p.m. - wioska nie jest w orbicie zainteresowań francuskich wojskowych. Dopiero kiedy wróg wdarł się na teren kraju, uświadamiają oni sobie, że jest to bardzo dobra - z punktu strategicznego - lokalizacja. Przy ówczesnym braku drzewostanu - wokół tej naturalnej przeszkody - rozciąga się z niej znakomity widok na Varennes-en-Argonne, Clemont-en-Argonne, Sainte-Menehould, Mountfaucon-d'Argonne a nawet Verdun. Francuscy stratedzy zdali sobie sprawę, że ze wzgórza można prowadzić nie tylko obserwacje, ale także śmiertelnie skuteczny ogień artyleryjski. Niestety, na ten sam pomysł wpadli niemieccy generałowie. Od tej pory o wzgórze Vauquois, będą się toczyć krwawe walki aż do 1918 roku!

    Od sierpnia 1914 roku Francja uwikłana została w walki w Alzacji i Lotaryngii. Odpowiedzialnym za obronę granic - na 100-kilometrowym odcinku pomiędzy Rocroi a Montmedy - był francuski generał dywizji Pierre Xavier Emmanuel Ruffey. Architekt strategii wykorzystującej lotnictwo i artylerię ciężką w walkach piechoty lądowej, otrzymał dowództwo 3. Armii Francuskiej w ramach planu XVII - obrony granic francuskich. W jej skład wchodziły IV, V i VI Korpus, 7. Dywizja Kawalerii oraz trzy dywizje rezerwowe. Niestety siły te - choć wspierane przez 5. Armię - nie były wystarczające, aby powstrzymać nacierające wojska niemieckie i po początkowych sukcesach, poniosły klęskę na ardeńskim odcinku. Jego żołnierze zostali odrzuceni w okolice Verdun i zajęli pozycje m. innymi w Saint-Michiel, Grandpre i Dun-sur.Meuse. Co ciekawe - pomimo tych porażek i szybkiego cofania się wojsk francuskich - mieszkańcy wioski Vauquois nie czuli się zagrożeni.
   3 września 1914 roku Niemiecka 4. Armia, dowodzona przez księcia Albrechta Wirtemberskiego i 5. Armia niemieckiego kronprinza Wilhelma, dotarły aż do Verdun. Po tym, jak miasto zostało ominięte od południa, zaczęły się walki w rejonie wzgórz i wsi Vauquois. Zaczęły się pierwsze krwawe walki o strategiczne wzgórze, z którego każda ze stron miałaby znakomite warunki do prowadzenia walk w rejonie.
   Francuzi - już pod dowództwem generała dywizji i naczelnego wodza armii francuskiej Josepha Jacquesa Cesaire'a Joffre'ya - pomimo niezwykle trudnej sytuacji, zdołali ewakuować ze wsi prawie wszystkich jej mieszkańców. Prawie wszystkich, ponieważ burmistrz - Vauquois, Pan Poinsignon wraz ze swoim 7-letnim synem - został zastrzelony przez Niemców w pobliskim Clermont-en-Argonne. Niemcy posuwali się dalej - 5 września zaczęła się pierwsza bitwa nad Marną.
 
Odgruzowywanie linii okopów po niemieckim ostrzale artyleryjskim (Fot. www.87dit.canalblog.com).
   Po czterech dniach zaciętych walk, wojska francusko-brytyjskie uzyskały znaczącą przewagę, która zmusiła Niemców do odwrotu aż za rzekę Aisne. Część niemieckich żołnierzy zajmuje pozycje na północ od wioski Vauquois - w pasie Apremont - Mountfaucon-d'Argonne - Gercourt--et-Drillancourt. 15 września 1914 roku - wyczerpana walkami i forsownym marszem - francuska 9. Dywizja Piechoty, bez walki zajmuje Vauquois.
   Zanim jeszcze francuscy żołnierze zakończyli na wzgórzu budowę umocnień i linii okopów, na ich głowy spadły pierwsze, niemieckie pociski artyleryjskie. To niemiecka 5. Armia zaczęła ostrzeliwać wzgórze, rozpoczynając nowa ofensywę. Przeszkodą w jej powodzeniu było właśnie - kluczowe dla operacji - wzgórze Vauquois z którego Francuzi prowadzili obserwację i kierowali ogniem artyleryjskim. Kilkudniowy intensywny ostrzał spowodował śmierć około 200 francuskich żołnierzy z 82. Pułku Piechoty, a pozostałych, zmusił do wycofania się na zachodnią stronę wzgórza. Niemcy zajmują jego wschodnia i południową stronę. 24 września niemieckie oddziały inżynieryjne, zaczynają drążyć podziemne tunele i umacniać zdobytą część wzgórza.

W pobliżu tego miejsca stał przed wojną - widziany na wcześniejszej fotografii - kościół (Fot. zbiory autora).
Wejście do podziemnego tunelu na szczycie wzgórza (Fot. zbiory autora).
Wejście do betonowego schronu obserwacyjnego (Fot. zbiory autora).
Fragment okopu ze stanowiskiem strzeleckim i wejściem do ziemianki (Fot. zbiory autora).
   Warto tutaj zaznaczyć, że wzgórze Vauquois jest częścią całego pasma górskiego, ale jest ono najwyższe i zdecydowanie najodpowiedniejsze do takich prac ziemnych. Jego 70-metrowa warstwa wierzchnia jest miękka i znakomicie nadaje się do drążenia tuneli. Jedynym mankamentem jest to, że prace te są łatwe tylko i wyłącznie wtedy, kiedy ziemia jest mokra. Kiedy jednak ziemia zostanie przesuszona lub zamarznięta, kopanie staje się koszmarem - a dodatkowo, drążona ziemia odrywa się sporymi i nieregularnymi kawałami. Jest jeszcze jeden bardzo ważny plus takiego rodzaju ziemi. W obu przypadkach - czy ziemia jest mokra czy sucha - znakomicie znosi ostrzał artyleryjski, chroniąc ukrytych w tunelach żołnierzy. Dużo gorsza sytuacja ma miejsce u podnóża wzgórza, gdzie ziemia - do głębokości około 15 metrów - jest gliniasta. Powoduje to ciągłe napływanie wód gruntowych i opadowych do tuneli, które trzeba wypompowywać. W rezultacie wszystkie chodniki wydrążone w tej części wzgórza są dzisiaj zalane i niedostępne.

Znajdujące się u podnóża wzgórza wejście, prowadzi do doskonale zachowanego szybu  (Fot. zbiory autora).
   Wróćmy jednak do - okopanych po obu stronach wzgórza - francuskich i niemieckich żołnierzy. Ci drudzy w międzyczasie przesunęli się do przodu, zajmując ostrzelaną wioskę i tworząc z niej, swego rodzaju fortecę, która dodatkowo wpierana była przez ustawione w Cheppy i Montfaucon działa. Od tego momentu zaczynają się usilne starania francuzów o odzyskanie kontroli nad wzgórzem. 28 października 1914 roku francuska 10. Dywizja Piechoty podejmuje pierwszą próbę zdobycia Vauquois. Niestety, ani ta, ani dwie kolejne próby w kolejnych dniach, nie przynoszą oczekiwanego sukcesu. Poniesione straty oraz brak pomysłu na wykurzenie okopanego wroga, powodują zaniechanie kolejnych ataków aż do 8 grudnia. Tym razem jednostkom francuskim udaje się dotrzeć na szczyt wzgórza, jednak niemieckie kontrataki, spychają ich na wcześniej zajmowane pozycje. Podobna sytuacja ma miejsce podczas kolejnego ataku, przeprowadzonego 20 grudnia. Walczący na bagnety francuscy piechurzy i tym razem zostali zepchnięci na zajmowane pozycje, ponosząc przy tym bardzo duże straty. Taka sytuacja trwa aż do lutego 1915 roku. Francuscy żołnierze jednak nie próżnowali. Testowali w tym czasie najróżniejsze sposoby do prowadzenia walk pozycyjnych. Jedną z wypróbowanych przez saperów metod, było drążenie niewielkiego chodnika, począwszy od swoich pozycji, przez "ziemię niczyją", podchodząc w ten sposób, jak najbliżej pozycji wroga.
   W tym czasie Francuzi przystąpili do ofensywy w tzw. bitwie zimowej w Szampanii. Wówczas - 17 lutego 1915 roku - dowodzący V. Korpusem generał dywizji Joseph Alfred Micheler, otrzymał zadanie odzyskania kontroli nad utraconymi punktami obserwacyjnymi, co miało znacznie pomóc w odniesieniu ofensywy. Miał na to trzy dni, ponieważ od 20 lutego, miał już wspomagać 4. Armię generała Fernanda de Langle'a de Carye'go - głównodowodzącego siłami francuskimi w Szampanii.
   O świcie - 17 lutego 1915 roku - pod górę szczytu Vauquois, rusza 10 batalionów piechoty. Jednocześnie 2 kompanie inżynieryjne - w sześciu miejscach przygotowanych wcześniej podziemnych korytarzach - składają od 25 do 50 kg czarnego prochu. Wówczas po raz pierwszy zastosowano na wzgórzu tzw. podziemne miny, które miały zadać wrogowi znaczne straty i zmusić go do opuszczenia atakowanych pozycji. Niestety, pomimo - przeprowadzonego w koszmarnych warunkach pogodowych - ataku i sześciu dużych eksplozji, nie osiągnięto zamierzonego celu. Mało tego, poniesiono przy tym bardzo duże straty, które trzeba było szybko uzupełnić. Trzy dni później minął wyznaczony przez generała Fernanda de Langle'a de Carye'go, termin wykonania zadania, którego jak dotąd nie udało się wykonać. Sukces osiągnięto dopiero osiem dni później - po pięciu dniach zaciekłych walk. 28 lutego wojska generała Michelera, złamały opór wroga, zmuszając go do opuszczenia pozycji na szczycie wzgórza. Zdobycie Vauquois kosztowało życie ponad 2 tysięcy żołnierzy, a drugie tyle zostało rannych lub zaginionych.
   W dniach od 28 lutego do 4 marca, wioska przechodzi z rąk do rąk przynajmniej cztery razy. Francuska 10. Dywizja Piechoty jest u kresu wytrzymałości. Na szczęście - w kolejnych dniach - intensywne ataki wroga słabną, co daje czas na uzupełnienie zasobów ludzkich, materiałów oraz na odpoczynek. W połowie marca sytuacja na wzgórzu Vauquois wyglądała następująco: Francuskie oddziały zajmowały południową część szczytu, natomiast niemieccy żołnierze znajdowali się w północnej części wioski - dzieliło ich zaledwie kilka metrów "ziemi niczyjej". Obie strony otrzymały posiłki w postaci kolejnych oddziałów piechoty, wyposażonej w nowy rodzaj broni - lekkich moździerzy, które nadawały się do walki na krótkich dystansach. Francuzi dysponowali wówczas moździerzem 58 mm type 2 "Crapouillot", natomiast Niemcy mieli do dyspozycji 7.58 cm Minenwerfer a. A. (alter Art - stary model). Obie armie stosowały też przeróżne wynalazki - np. Francuzi katapulty i kusze miotające.

Jeden z moździerzy, który był wykorzystywany podczas walk na wzgórzu Vauquois (Fot. zbiory autora).
Za ogrodzeniem znajduje się wejście do podziemnego składu amunicji używanej do moździerzy (Fot. zbiory autora).
   Niemcy posiadali jeszcze jedną przerażającą broń - przenośny miotacz ognia Kleinflammenwerfen. Wykorzystali go przeciwko francuskim żołnierzom 23 marca 1915 roku. Pomimo tego, iż w oddziałach francuskich było wielu nowych - młodych i niedoświadczonych - żołnierzy, to nocny atak udało się im odeprzeć. Sytuacja nie uległa zmianie także podczas - przeprowadzonego 5 czerwca - ataku francuskiego w którym użyto miotaczy ognia. Tym razem Niemcy - znając już tą straszną broń - nie ulegli strachowi przed nią. Wszystkie te nowinki techniczne również nie pomogły w przełamaniu impasu, który trwał ponad rok! - aż do maja 1916 roku. Wówczas stwierdzono, że jedyną skuteczną bronią w tej sytuacji może być "walka minowa", która w tym miejscu miała okazać się teraz główną taktyką.

Oprócz wielkich kraterów przebiegających przez środek wzgórza, widzimy także wiele mniejszych (Fot. zbiory autora).
W głębi, po prawej, widzimy fragment betonowego schronu obserwacyjnego (Fot. zbiory autora).
Na wzgórzu widoczne są jeszcze umocnienia, które zostały zasypane bądź zniszczone podczas ostrzału (Fot. zb. autora).
Doskonale zachowane linie okopów.... (Fot. zbiory autora).
i stanowisko bojowe na wschodniej stronie wzgórza (Fot. zbiory autora).
Saper Dardonville (Fot. zbiory autora)
   Od czerwca 1915 roku do maja 1916 roku, niemieccy i francuscy saperzy wydrążą wewnątrz wzgórza Vauquois setki metrów tuneli, które tworzyć będą wielką sieć. Jednym z saperów brygady Pompiers, który przeżył ten koszmar, był żołnierz 23. kompanii o nazwisku Dardonville. Natomiast pięciu innych poniosło podczas działań śmierć: sierżant P. Gaudray, kapral Flament oraz saperzy Boussugug, Rade i Gaudray.
   Część z tych tuneli będzie skierowanych bezpośrednio w stronę pozycji wroga, przebiegając dosłownie obok siebie w odwrotnych kierunkach. Obie strony - pracując w swoim tunelu - słyszały za "ziemną ścianą" odgłosy wroga, który wykonywał tą samą pracę. Obie strony zdawały sobie także sprawę w jakim celu przeciwnik drąży tunel! Nasłuchiwano zatem odgłosów, aby sprecyzować w którym miejscu własnych pozycji nastąpi eksplozja. Chodziło właśnie o to, kto będzie bardziej precyzyjny w swoich obliczeniach - a przede wszystkim - kto będzie szybszy. Chociaż obie stront posiłkowały się żołnierzami z doświadczeniem górniczym, to jednak szybsi w tym przypadku okazali się Niemieccy saperzy. Najprawdopodobniej była to zasługa pracy kilkudziesięciu wojskowych geologów, którzy cały czas przebywali na miejscu, dzieląc się swoją wiedzą.

   Wczesnym rankiem - 14 maja 1916 roku - całym wzgórzem targnęła potężna eksplozja. Niemieccy saperzy zdetonowali 60 ton! - gromadzonych od dłuższego czasu pod ziemią - materiałów wybuchowych. W wyniku eksplozji zginęło 108 francuskich żołnierzy z 46. Pułku Piechoty. Potężny wybuch utworzył krater o średnicy 80 metrów i głębokości ponad 20 metrów.

Widok na największy krater na wzgórzu Vauquois, zdjęcie z końca 1914 roku (Fot. www.87dit.canalblog.com).
Widok współczesny na największy krater na wzgórzu (Fot. zbiory autora).
Seria eksplozji i podziemne tunele, przepołowiły wzgórze na dwie części (Fot. zbiory autora).
   Podczas trwających - od września 1914 roku do września 1918 roku - walk o wzgórze Vauquois, krajobraz zmienił się nie do poznania (ostatecznie wzgórze pomogli zdobyć amerykańscy żołnierze 26 września 1918 roku). Oprócz potężnej eksplozji z 14 maja 1916 roku, do końca wojny zdetonowano łącznie jeszcze 519 ładunków wybuchowych (niektóre źródła błędnie podają liczbę 536 eksplozji), zgromadzonych w podziemnych tunelach. Z całkowitej sumy 519 wybuchów, 320 było dziełem francuskich saperów, a 199 ich niemieckich odpowiedników. 17 kilometrów - wydrążonych przez obie strony tuneli - doprowadziło do zapadnięcia się części szczytu, przez co wzgórze wygląda, jakby było podzielone na dwie części. Wieś Vauquois przestała istnieć - trudno było odnaleźć nawet fundamenty domów.

Szacuje się, że pod ziemią, na wzgórzu i w jego okolicach zalega jeszcze 5-6 tysięcy szczątków żołnierzy (Fot. zb. autora).
Stojąc nad krawędzią kraterów, możemy zobaczyć niszczącą siłę eksplozji (Fot. zbiory autora).
Całe wzgórze Vauquois poorane jest przez eksplozje podłożonych materiałów wybuchowych (Fot. zbiory autora).
Wzgórze Vauquois - symbol krwawych walk toczonych o Verdun i okolice (Fot. zbiory autora).
   Po tej potężnej eksplozji - i kolejnych-mniejszych eksplozjach - francuscy żołnierze jeszcze kilkakrotnie próbowali zdobyć pozycje niemieckie. Podczas ataków, wykorzystywali - powstałe od wybuchów kratery - jako osłony przed gradem niemieckich kul. Dla wielu z nich okazało się to - za sprawą niemieckich ostrzałów z broni dużego kalibru - także miejscem ich spoczynku.
   Według powojennych szacunków - w bitwie o Vauquois - zginęło w sumie około 14 tysięcy żołnierzy, w tym około 10 tysięcy Francuzów. Szacuje się, że - na tym niewielkim skrawku ziemi - przynajmniej połowa z nich nadal spoczywa na wzgórzu lub jego okolicach, przykryta warstwą ziemi i roślinności. To wyjaśnia, dlaczego wzgórze określane jest przez wielu - "wzgórzem usłanym kośćmi martwych ludzi".

Ciała francuskich żołnierzy, którzy zginęli podczas szturmów na pozycje niemieckie (Fot. zbiory autora).
   Ponieważ po wojnie, na wzgórzu (na powierzchni, ale przede wszystkim pod ziemią) znajdowało się mnóstwo ofiar i wszelkiego rodzaju amunicji i sprzętu, teren został odizolowany. Byłym mieszkańcom zabroniono powrotu. Zresztą i tak nie mieli już do czego wracać. Związani z tym miejscem, postanowili odbudować swoje domy po południowej stronie u podnóża wzgórza.

   Dzisiaj na wzgórzu znajduje się okazały pomnik, który upamiętnia bitwę i wszystkie jej ofiary. Stoi on w miejscu, gdzie przed bitwą znajdowała się wioska Vauquois.

Piękny monument upamiętnia poległych na wzgórzu francuskich żołnierzy (Fot. zbiory autora).
To właśnie w tym miejscy znajdowała się wioska, którą starto z powierzchni ziemi (Fot. zbiory autora).
Widok sprzed jednego ze schronów obserwacyjnych na pomnik z drugiej strony wzgórza (Fot. zbiory autora).
   Jadąc do tego miejsca, przemieszczałem się przez tereny, które były wówczas tyłowymi, francuskimi liniami. Przy parkingu zobaczyłem dwie bardzo interesujące wystawy. Pierwsza przedstawia - zastosowane na wzgórzu - wszelkiego rodzaju kopuły obserwacyjne i strzelnicze, a druga znakomicie obrazuje rodzaje materiałów budowlanych stosowanych przy budowie umocnień.
   Punktem kulminacyjnym jest jednak samo wzgórze, do którego prowadzą schody. Zanim jednak udamy się nimi na wzgórze, warto przejść się w prawo, gdzie widać doskonale zachowane wejście do podziemnego tunelu. Niestety okres związany z pandemią sprawił, że wiele miejsc we Francji zostało zamkniętych, przez co nie mogłem go zwiedzić od wewnątrz. Idąc schodami, zauważycie, że teraz wzgórze jest już porośnięte drzewami, co częściowo zmienia obraz z tamtego okresu. Mało tego, na - niższym o prawie sześć metrów - wzgórzu, można obecnie naliczyć ponad dwadzieścia innych, mniejszych kraterów. Stojąc na wzgórzu, od razu zorientujecie się, który krater powstał od eksplozji z maja 1916 roku. I choć dzisiaj nie jest już tak wielki, jak wówczas, to nadal robi wielkie wrażenie. Spacerując po wzgórzu Vauquois, oprócz gigantycznych kraterów, można zobaczyć także oryginalne okopy, stanowiska strzeleckie, pozostałości schronów, odcinki z pozostawionymi zasiekami oraz wiele artefaktów z okresu walk. Niestety jedyny zachowany tunel na szczycie wzgórza, również był niedostępny dla zwiedzających. Podobno jest on świetnie zachowany, a pasjonaci zajmujący się tym miejscem, doprowadzili go do stanu z okresu walk.

Wystawa przedstawiająca różne rodzaje stosowanych kopuł obserwacyjnych i strzelniczych (Fot. zbiory autora).
Fajnym pomysłem jest wystawa poświęcona wszelkim rodzajom materiałów budowlanych wykorzystywanych podczas budowy wszelkiego rodzaju umocnień (Fot. zbiory autora).
   Jeżeli ktoś z Was chciałby zwiedzić wnętrza zachowanych ziemianek i szybów, to proponuję kontakt z opiekunami wzgórza Vauquois. Jest to możliwe jedynie kilka razy w roku, więc warto skontaktować się z nimi dużo wcześniej i dokonać ewentualnej rezerwacji. Tutaj dowiedziecie się także o aktualne ceny (w 2020 roku jest to 5 euro) oraz terminy ewentualnych eventów i uroczystości.

Zdjęcie przedstawia wzgórze Vauquois z lotu ptaka (Fot. www.meusetourism.com).
Bibliografia:
M.S. Neiberg, Historia I wojny światowej. Front zachodni 1914-1916, tłum. Norbert Radomski, Poznań 2010
P. Hart, I wojna światowa 1914-1918. Historia militarna, tłum. Jan Szkudliński, Poznań 2014
J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1998
M.M. Evans, Największe i przełomowe bitwy I wojny światowej, tłum. Marian Baranowski, Warszawa 2008

Mapa dojazdu:

2 komentarze:

  1. Świetny materiał, nie miałem pojęcia o tym epizodzie walk.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno się dowiedziałam, że mój pradziadek (Polak w niemieckiej armii) zginął w Vauquois w 1915 roku. Leży gdzieś na tym wzgórzu... Dziękuję za ten wpis!

    OdpowiedzUsuń